07 lipca 2011
Witam moje kochane Elfiątka ;) Rozdział miał być dłuższy... ale ma coś ponad 1700 wyrazów. Mam nadzieję, że Wam się spodoba, by pisało mi się go nawet sprawnie i fajnie xD
Odpowiedzi:
Violet;) - Staram się xD Mraaau, masz bloga ;3 Moja droga i kochana, jeżeli tylko dziś zdołam, to skomentuję, a jeżeli nie, to jutro ;3 Kurcze, nie mogę się doczekać ;3
Noodle - Oj tak xD Nie ma to jak dwóch sado-napaleńców i do tego lubiących się bić! xD Co do opisu tej trójcy z Rady... no właśnie nie chciałam opisywać ich wszystkich za jednym zamachem. Jeden ukazany, drugi zasłuży sobie na krótki opis tuż przed wejściem na salę, w której oni będą, a trzeci... Luckowi nie trzeba będzie opisu xP Oczywiście, że dam się zaprosić na bloga - ba, ja chcę dostać zaproszenie jako pierwsza, taka będę! xD Oj tak, kuzynom mówimy stop ;P
Sumiko - Mrrr, bardzo miło mi to czytać ;3 Przyszły rozdział (a w nim zakończenie tego, co dziś) też będzie miało taką... akcję... między Kio a Baalem ;P W sumie chyba znowu zajmą cały rozdział xD
Okami - "Głupiutki kotek" Aż mi się uśmiech poszerzył xD Ojj, czy wszyscy wiedzą, kto jest dla Kio tym jedynym... w sumie... chyba ona najbardziej nie wie xD Ogromnie się cieszę, że podoba Ci się mój styl - który chyba zmienia mi się wraz z kolejnymi opowiadaniami xD
Star 1012 - Hm... Lu i Misiek chyba niewiele będą robić, aby mieć spokój.. wystarczą ich słowa xD (ale jakie! xD) Hahahaha xD Akurat ta sytuacja Ci się przypomniała... A wiesz, że to dla mnie strasznie motywujące, że pamiętasz o takich drobiazgach? Ja jestem zdania, że moje opowiadania są tak na raz, na już, a potem się o nich zapomina.
<3<3 - Bardzo przepraszam. Myślałam, że Łapa tak dokazuje i zmienia nick (zauważyłam Cię u Kirhan ;3) Ty jesteś super ;3
Sonietta - Chwile radosne i brutalne mogę Ci zapewnić - dziś będzie mniej brutalnie, ale w przyszłej notce trochę ich ponaruszam... ale się odbudują *wyobraża sobie, jak to zrobią...* mhyhyhy ]:> Kio powoli wchodzi w okres rui... i mogę Ci śmiało zdradzić, że on będzie miał jeszcze większą chcicę, niż Baal xD Lucek ciut się zmienił, wiem. Uspokaja się, bo się denerwuje (a przecież ten zmierzły diabeł nie przyzna się do tego!), dlatego przed Radą pokaże pazurki, potem znów się uspokoi, aby później.. znów odwinąć bardzo głupi czyn. Misek po prostu lubił Anaela, nic więcej - to już Lu bardziej mógłby być zagrożony przez Kio xD
Yaoistka^^ - Tych rozdziałów powinno być jeszcze plus minus 15 xD Co do tego, co się stanie, gdy skończy się "Przestrzeń..."... mam plany na 3 inne opowiadania xD
Bardzo dziękuję za wszystkie życzenia! Tyle ich było! I do tego Grelcia napisała mi tak wspaniałe opowiadanie.... to chyba.... na pewno największy prezent dla człowieka, móc widzieć i czytać tyle pełnych szczerości słów! Kłaniam się przed Wami i rozkładam czerwony dywan, zapraszając na nowy rozdział - ważne znakomitości trzeba przyjmować z należyta im godnością ;3
Zielona Strefa
Zakupiłam Liberty Liberty *_* Jakie to urrocze! XD Poza tym... sprzedawczyni patrzyła na mnie z takim fajnym uśmieszkiem xD I się biedna zarumieniła xD
Powiadamiam 8.07.
---------------------------------------------------------------------------------------
Raz
dane słowo nie powinno zostać zapomniane. Jeżeli dwóch wojowników
poprzysięgło walkę, nie mogło się zhańbić, podkulając ogon. Drobne
potyczki znakomicie przygotowywały pretendentów do konkursów mających
wpływ na pobór do wojska, z którego starsi mężowie ustępowali miejsca
młodszym lub po prostu silniejszym. Pomimo tego, że nie zapowiadało się
na jakąkolwiek wojnę, Władca Piekieł wolał być przezorny. Doskonale
zdawał sobie sprawę z lekkomyślności, jaką przejawiał jego syn i
archanioł, jednak nie zamierzał ingerować w ich zapewne dawno już
podjęte decyzje. Nigdy nie wiadomo, co przyniesie jutro, a on był już
wystarczająco doświadczony, aby nie ulegać złudnemu spokojowi.
Kolejny
dzień w Piekle przyniósł idealne wręcz nastroje u jednych i chęci do
rozładowania niepokoi u drugich, a więc wyzwanie, jakie pewien demon
rzucił niedawno przybyłemu elfowi wydawało się być niemal zbawieniem.
Kamio wyciągnął się na łóżku, zaraz jednak zamierając w bezruchu.
- Zabiję gada... Powyrywam mu włosy z nóg, a potem połamię paluchy...
Tymi
jakże miłymi o poranku słowami, dzień przywitał Kamio et Mar. Nie
łudził się, iż zastanie obecnego amanta w swej komnacie, więc mógł się
na nim wyżywać do woli. Fala oszczerstw i gróźb może trwałaby dłużej,
gdyby nie stanowcze i mocne pukanie do drzwi, zza których dobiegł
przytłumiony głos jednego z żołnierzy.
-
Sir Baal nakazał przekazać panu wiadomość. Proszę stawić się w pełnym
rynsztunku na placu przed zamkiem. Nieprzestrzeżenie tego rozkazu
zostanie uznane za bojaźliwe i dziecinne, a opuszczenie własnej bitwy
spotka się z karą wymierzoną przez pańskiego przeciwnika.
-
Się domyślam, co mu siedzi we łbie. – mag mruknął pod nosem, odrzucając
ze smutkiem ciepłą jeszcze kołdrę. – Ile mam czasu? – zapytał już na
głos, uważając na obolałe mięśnie. Tak długo leżał bezczynnie, że stały
trening odszedł w zapomnienie. – Poczekaj... Powiedz mu, że wczoraj
poświęcił mi wystarczająco dużo czasu, dlatego godzina separacji nie
powinna zbyt bardzo ugodzić w jego tęsknotę. – zaśmiał się niczym
zadowolona z siebie hiena.
Za
drzwiami zapanowała kompletna cisza, z której wprawne ucho kotołaka
zdołało wychwycić próby zahamowania cisnących się na usta pytań.
-D-Dobrze... – żołnierz westchnął ostatecznie. – Tylko proszę nie nadużywać cierpliwości Sir Baala.
-
Spokojna głowa. Jak znudzi mu się czekanie, to wie, gdzie jestem. –
mając pewność, że posłaniec opuścił zajmowane przed chwilą miejsce,
pozwolił sobie na zrzucenie z sobie koszulki, która zeszłej nocy i tak
nadawała się do zniszczenia. – Parszywy płaz pewnie miał dziką
satysfakcję, kiedy wychodził stąd w kompletnym ubraniu. Oh, już widzę tą
jego szczerzącą się buźkę. – mamrotał, kierując się ku łazience. –
Żołnierzyku, nakaż tamtemu Odmieńcowi, aby łaskawie zszedł do mnie
teraz! – zaczął nawet parodiować Baala, naśladując jego ruchy. – Nie
zapomnij także, o wyjęciu mi kija z tyłka, kiedy nadejdzie czas walki...
Niech ta istota dostąpi jakiegoś zaszczytu, zanim skompromituje się w
moich oczach! Oh, ah...Za jakie grzechy? – zamyślił się, wlewając wodę
do szerokiego zbiornika. – Przecież ja nie grzeszę! – zrezygnowany
usiadł na brzegu wanny, szybko jednak zaciskając dłonie w pięści. –
Pożałujesz, gadzie! Już ja wynajdę takie zaklęcie, że przez tydzień nie
usiądziesz!
............
Po
kąpieli pełnej cichych protestów obolałego ciała, które w większości
udało mu się podleczyć, stanął w niewielkim rozkroku, skupiając się na
stworzeniu przylegającego, jednak wygodnego i nie utrudniającego ruchów
ubrania. Wiele modeli zostało skwitowane doprowadzeniem elfa na skraj
nerwicy, aż wreszcie udało się wybrać coś odpowiedniego.
-
Dziękuję, Baciu. – zdrobnił imię diabła, układając usta w pewny siebie
wyraz zwycięstwa. – Teraz pozostaje mi tylko sprawa odnalezienia wejścia
z tego przybytku. – nacisnął klamkę, uprzednio robiąc przegląd
nieodłącznych sztyletów i dłuższego miecza. Znalazł też chwilką na
lekką, nie przeciążającą go zbytnio rozgrzewkę i wyszedłszy z pokoju
skręcił w prawy zaułek, rozważając możliwy wyskok z okna, jeżeli wkrótce
się zgubi. – Ciekawe, czy kolejna godzina zwłoki zrobi na nim jakieś
wrażenie...
Nim ostatni wyraz zabrzmiał w korytarzach pałacu, Kio wylądował płasko na ścianie, nie mając możliwości sięgnięcia po broń.
-
Podejrzewałem, że zamarzy ci się dłuższa wycieczka, więc wyszedłem
naprzeciw. – gardłowe mruczenie oraz ciepły oddech drażnił wrażliwe na
dźwięk uszy elfa. – Każda minuta wyprowadzenia z równowagi musi zostać
zrekompensowana. – Baal nie bawił się w czułości, podwijając średniej
długości płaszcz maga,drugą ręką dobierając mu się do spodni.
-
O nie! Moment! – kotołak nadepnął stopę diabła, równocześnie bardzo
tego żałując. Noga mężczyzny spoczywała bowiem w żelaznej zbroi. – Oż by
to... – jęknął, dziękując w duchu, że Baal zdecydował się jednak na
odsunięcie. – Słuchaj no, chodząca puszko. – jakże komicznie musiała
wyglądać skrzywiona mina elfa, lekko pochylona z
bólu sylwetka oraz wskazujący palec stukający przednią część pancerza
demona. – To, że mamy układ nie oznacza wcale, że zawsze będę nadstawiał
tyłek, kiedy tylko na mnie skiniesz. Ostatnim razem zrobiłeś mi z
odwłoku jesień średniowiecza, więc uczyniłbyś wielkie honory, gdybyś
powstrzymał zapędy napalonego gówniarza, to raz, a dwa... Nie myśl, że
zawsze znajdziesz się na górze. – dodał na odchodnym, stawiając dolną
kończynę na jednym z wielu schodów prowadzących przed wyjście.
Baal
był z początku zbyt zszokowany pozwalającym sobie na zbyt wiele magu,
aby jakoś mu odpowiedzieć, dlatego obiecał sobie, że odegra się w walce.
O tak, tam na pewno pokaże, kto w ich układzie jest stroną dominującą.
Baal
Nie będę mu dawał żadnej taryfy ulgowej. Od początku zaatakuję go silnymi zaklęciami, aby wiedział, w co się pakuje.
To doprawdy idiotyczne z jego strony, że śmiał mi się sprzeciwić! Mnie się nie odmawia, do cholery!
Spokojnie... sprawię, że z tych wywyższających się oczu spłynie niejedna łza. Niech no tylko pojawi się w pobliżu, a...
-
Grasz nieczysto. – sarknąłem, przechodząc obok niego. Płaszcz, jaki
niedawno spoczywał na jego barkach, teraz ścielił się wokół jego nóg.
Umięśnione, jak zdołałem już zauważyć, ramiona pokrywała teraz krótka,
czarna kamizelka, której nijak nie dało się zapiąć. Sięgała mu co
najwyżej do połowy pleców, z kolei całą rękę opinał ciasny rękaw z białą
falbaną i złotym wizerunkiem kół zębatych.
Zrobił
to specjalnie, uwydatniając szczupły i bardzo kuszący brzuch z
obsuniętymi o kilka centymetrów za dużo spodniami z finezyjnie wiążącą
je klamrą.
- Cholera... spłaszczysz sobie co nieco.
- Czyżbym w twym głosie wyczuwał smutek i obawę?
-
Wiesz, elfie, to ty powinieneś się tym martwić, jeżeli masz zamiar
kiedykolwiek spełnić swoją obietnicę o dominacji. – posłałem mu iście
szatańskie spojrzenie, odrywając się wreszcie od idealnie dopasowanego
do pośladków materiału. – Zaczynamy?
-
Owszem. Michael już zdążył spróbować odwieść mnie od naszej potyczki. –
na potwierdzenie otrzymałem delikatny ruch na stworzonej niedawno
wieży, w której dostrzegłem wymienionego archanioła, a także Lucyfera,
Gabriela, Astrota oraz jednego z moich podwładnych, który odpowiadał za
opiekę nad synem mego Księcia.
Przyjąłem
bojową postawę, po chwili wyciągając przed siebie rękę z wyprostowanymi
palcami, aby zaraz kilka razy je zgiąć, zachęcając Kio do wykonania
pierwszego ruchu.
^^^
Nieco
lekceważący gest wydał się magowi protekcjonalny i nieco
niesprawiedliwy, toteż zamierzał mocno zawieść oczekiwania Baala, który
najwyraźniej myślał, że wygrał jeszcze dobrze nie rozpoczętą walkę.
Przystał na możliwość, jaką diabeł mu podarował, od razu posyłając go
dwa kroki do tyłu.
Po
demonie było widać, że jest nieco oszołomiony łatwością, z jaką
czarodziejowi przyszło wykonać prosty manewr uniku i wykopu wychodzącego
z lewej strony.
-
Czysty przypadek. – mruknął wyjaśniająco, skupiając się bardziej.
Przecież nie pozwoli mu na powtórzenie takiego czynu! W końcu nie od
parady mianowano go dowódcą armii.
Jednak
Kio swoje wiedział. Co prawda chciał się jeszcze upewnić, czy
podejrzenia nie są tylko wymysłem jego wyobraźni, ale przekonanie o
słuszności swych domysłów niemal wypalała mu głowę.
Niewielka nitka mocy wystrzeliła niepostrzeżenie z jego palca, zaczepiając się dwa metry od knującego coś Baala.
-
Nie używamy przeciw sobie żadnych magicznych zaklęć, ani formuł, zgoda?
– kotołak nie wyobrażał sobie tego pojedynku inaczej. – Opieramy się na
walce dżentelmeńskiej, czyli polegamy wyłącznie na umiejętnościach
fechtunku.
Mężczyzna przytaknął, cofając od razu kilka recytowanych inkantacji, zaraz jednak nabierając podejrzeń.
- Nie uważasz, że to trochę uszczupla moje możliwości?
Wrzosowe tęczówki zabłysnęły powątpiewaniem i ukrytą gdzieś w głębi irytacją.
-
Na wojnie może przytrafić się wiele niespodziewanych zdarzeń, dlatego
pokaż wszystkim, jak wspaniałomyślnym i wszechstronnym jesteś diabłem.
Poza tym... nie przypominam sobie, abyś czym się ode mnie różnił. –
dodał zaczepnie, unikając pojawiającego się obok miecza, który świsnął
dosłownie kilka milimetrów od jego szyi.
Seria
silnych i częstych napadów wzajemnie przeplatała pojedynkujące się na
placu ciała, zazębiając ze sobą ostrza, z których sypały się iskry.
Jakże
ciężko było patrzeć magowi na może i celne, aczkolwiek ospałe ruchy.
Nie to, aby Baal nie przykładał się do starcia! Wręcz przeciwnie –
wykrzesywał z siebie ostatnie poty, lecz o ile zwykły przeciwnik już
dawno poległby z głową uśmiechającą się w stronę jego przekroju karku, o
tyle Kio powstrzymywał się od ziewania. Jeszcze tylko jeden ruch ręką i
będzie po wszystkim.
-
Co do... – zastygły w bezruchu żołnierz nawet nie był w stanie wykonać
lekkiego skręt uszyi, aby sprawdzić nagłą niemoc i odmówienie
posłuszeństwa ze strony kończyn. – Co to ma znaczyć? – głos nie należał
do najprzyjemniejszych, wywołując u widzów gęsią skórkę.
Kamio podszedł do niego powolnym zmysłowym krokiem, nie wchodząc jednak w wyraźny już teraz trójkątny znak.
-
Oddaję ci przysługę. Dobrze wiesz, że z elfem nie masz szans... Uwolnij
swoją siłę. – zajrzał mu w oczy. – Zaklęcie blokuje demonich żołnierzy,
a mnie się nie spieszy... Choć żywię nadzieję, że szybko temu podołasz.
Siedzący
w wieży Książę poruszył się niespokojnie. On wiedział o tajemnicy
Baala, jednak nie uważał jak mag, aby ukryta w Baalu nim rasa miała mu
pomóc w bitwie. Poza tym ilekroć młodszy diabeł wybrał się na pole
treningowe w celu opanowania i poskromienia obydwu gatunków, tyle razy
wracał z niej wyczerpany, obolały magicznie i zrezygnowany. Zapewne i
tym razem nie obejdzie się bez zbędnego cierpienia, które nikomu nie
będzie potrzebne.
- Baalu! Nie rób tego!
Wściekły
żołnierz skierował źrenicę oka na Lucyfera, wysłuchując dalszych słów,
które... prawdę powiedziawszy nie należały do tych, jakie można
wyjawiać.
-
Przecież wiesz, jak się to zawsze kończyło! To zbyt niebezpieczne! Kto
wie, czy znów nie trzeba będzie posiłkować się zaklęciami
podtrzymującymi ci życie! – rudzielec nie zdawał sobie sprawy z uczuć,
jakie targały sercem jego podopiecznego, bo gdyby o nich wiedział z
pewnością zakończyłby monolog, a tak następne słowa wywołały wybuch fali
emocji. – Poddaj walkę!
- Zamknij się!
Sam
Kamio uchylił lekko usta, jednak będąc bliżej przeciwnika, widział
więcej, niż reszta. Cofnął się ostrożnie, chowając za włosami delikatny i
zadowolony uśmiech, jakby wiedział, że jego plan w pełni się ziści i
powiedzie.
W
tym czasie Baal rozbłysnął emanującym z jego ciała światłem, zalewając
dziedziniec jasnością. Odchylił się nieco, czując wpływające do niego
nici mocy, jakimi Kamio wcześniej go związał. Jego przemiana nie trwała
zbyt długo, więc po chwili wszyscy mogli zobaczyć obecny wygląd elfiego diabła.
Hej,
OdpowiedzUsuńchciałaby, aby Ball przeztał tak traktować Kamio, a walka och no i udało mu się...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, chciałabym, aby Ball przestał tak traktować Kamio...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga