poniedziałek, 15 kwietnia 2013

2. Właściwa droga.

Cześć, kochane Elfiątka! Dziś po raz kolejny z poślizgiem, lecz niezaplanowanym. W praktyce rozdział miałam gotowy o 21. W praktyce też musiałam go zapisać i ustąpić bratu miejsce przed komputerem. ;P Trochę pomarudziłam i dwie godziny później dodaję. Obawiam się, że jutro nie miałabym na to czasu, a we wtorek pewnie nie będę wiedziała, w co ręce włożyć.

Proszę o wsparcie i trzymanie kciuków, żebym wreszcie przeprowadziła te ostatnie dwie (cholerne) ankiety.

Odpowiedzi:

Marti Gumiś - Witam Cię serdecznie w mych skromnych progach! Zaręczam, że jeszcze wiele mi brakuje do dobrego poziomu pisarskiego (choć - może nieskromnie - przyznam, że od czasu pierwszego opowiadania nieco się poprawiłam). Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę w kolejnych rozdziałach. ;3

Neko - Hahah XD Tak, masz absolutną rację. Między Yukio a Taizo nie będzie nic więcej prócz miłości czysto rodzicielskiej. Zaczyna mi się przedłużać akcja, bo z mojego planu wyszło tyle, że dzisiejsza notka rozbiła się na dwa. XD Czyli już wiadomo, że będzie dłużej. No, zobaczymy, jak to dalej pójdzie. Opisy mnie zjadają. XD Dzisiaj ostro pojechałam. 

Sue-chan - Mam nadzieję. Ciężko mi się rozkręcić, choć jak pod koniec przestałam patrzeć na zegar, poszło jak burza. XD

Agnes - Witam Cię bardzo serdecznie! Twój komentarz strasznie mnie rozczulił. I zrobiło mi się niezwykle miło ;3 Nie co dzień mogę przeczytać coś tak miłego. Będę się starała, aby Cię nie zawieść i pisać coraz lepiej (oby mnie tylko opisy nie zjadły xD).

Basia - Heej ;3 Taizo nie miał zbyt wiele czasu, aby wyjawić wszystko żonie. On też dowiedział się stosunkowo bardzo niedawno. Szczegóły przygarnięcia chłopaka praktycznie ustalał po pogrzebie matki Yukio (o czym będzie mowa za tydzień... Oby, bo ja tak zawsze piszę, że coś będzie, a potem się 'rozgadam' w notce i fru. XD Po wątku.).

Zielona Strefa
Wiosna! *_* Panowie i Panie, wiosna! Aż mi lepiej na duszy. ;3 

Serdecznie witam Marti Gumiś oraz Agnes. Mam nadzieję, że Was nie zawiodę. xP

 Rozdział dedykuję Vergithii, która niedługo ma urodziny. A wiem, Mała, że czasami czytasz. XD

Bardzo przepraszam za błędy, zapraszam do czytania i dziękuję za liczne komentarze! ;3

PS: Czy ktoś z Was czyta może polską książkę - horror, science fiction, historyczną? Jeśli tak, byłabym wdzięczna za tytuł (chodzi o literaturę po roku 2000). 

PRZEPRASZAM. DZIŚ NIE POWIADAMIAM!



„Podsłuchiwać – ▪ nadstawiać uszu, ▪ być przypadkowym świadkiem rozmowy, ▪ słuchać czegoś, pozostając niezauważonym”.
„Kłopoty – ▪ problemy, ▪ opresje, ▪ komplikacje”.
Jeśli jedno wynika z drugiego, zazwyczaj dotyczy dwóch dróg. Jedna polega na nieumyślnym zdradzeniu swojej obecności w czasie wysłuchiwania ważnej kwestii. Gdy nie o nią chodzi, istnieje możliwość innej opcji – górę biorą emocje, wynikiem czego jest ucieczka. Co może być jej finałem?
„Finał – ▪ kres, ▪ pomyślny lub niekorzystny epilog, ▪ rozwiązanie nagromadzonych problemów”.
Idąc tym tropem, czy słusznym będzie wysnuwanie nieco bardziej optymistycznych wniosków?


Kłótnie w małżeństwie istnieją, odkąd zawarto pierwszy, formalny związek. Różnicą jest ich trwałość. Niegdyś hańbą okrywali się ci, którzy pragnęli, by ich drogi rozeszły się, pomimo danej sobie przysięgi, a teraz…?
Świat idący z postępem nie może nawiązywać do przeszłości, a więc i długie związki skazane są – według licznej grupy ludzi – na porażkę. Skoro uczucie przedawniło się, trzeba odnaleźć nowe lub poświęcić się czemuś innemu. Pęd ku przyszłości zdaje się przygniatać swym ciężarem, przez co zapomina się o najważniejszym – gdy przyjdą lata starości będzie już za późno na to, by odnaleźć kogoś, kto umili pochmurny dzień i na próżno wyjdzie rozglądanie się w poszukiwaniu osoby, która powie „mamo”.
            Chinatsu nie musiała długo czekać na męża. Zjawił się kilka minut po tym, jak zniknął jej z oczu, przechodząc na korytarz prowadzący w głąb części piętra, jaką zajmowali.    
           Najpewniej pomógł synowi – ciągle nie wierzył, że to się dzieje – w przenoszeniu jego jedynej walizki. Kiedy wyjaśnił chłopcu, aby, póki co, pozostał w swoim pokoju, aż nie zostanie poproszony na rozmowę, wycofał się i odwrócił z zamiarem powrotu do salonu, w którym pozostawił małżonkę. Będąc nieopodal, dostrzegł, że drzwi do jednych z pomieszczeń są uchylone, więc zajrzał do środka. Gdy w oczy rzuciły mu się jasne kolory ścian i dębowe, mosiężne meble przypomniał sobie, że to gabinet Chinatsu. Kobieta uwielbiała ład i porządek, który musiała utrzymywać, jeśli nie chciała zagubić się w dokumentach, wciąż aktualizowanych. Zajęła ten pokój ze względu na jego dwuczłonowość. Tuż za wazonem w kształcie truskawki i zegarem wahadłowym znajdowały się rozsuwane drzwi z poziomo ułożonej, utwardzonej maty trzcinowej. Tam, nieco mniejsze pomieszczenie służyło za przechowalnie archiwizowanych wizytówek i umów, gdyby kiedyś jeszcze były potrzebne. Główny gabinet wyposażony był w sprzęt elektroniczny, solidne biurko i karmelowy, skórzany fotel ustawiony tyłem do okna, w który teraz tak chętnie zagłębiła się Chinatsu. Lubiła tu przesiadywać, kiedy jej mąż był poza domem. Tak bardzo przyzwyczaiła się do mieszkania w apartamentowcu, iż nie wyobrażała sobie, aby nazywać go inaczej, niż „dom”. Niedawno specjalnie wpłaciła znaczną zaliczkę właścicielowi wieżowca, aby ekipa remontowa wbudowała w jej gabinecie elektryczny kominek. Gdy to się stało, pokój stał się jej oazą spokoju. Wiedziała, że różnie może się w życiu zdarzyć i nie jest pewne, iż zostanie tu na zawsze, ale póki miała taką możliwość, chciała czuć się dobrze. Z tego powodu zaopatrzyła wolną przestrzeń o dodatkową komodę na złotych nóżkach, zawieszając nad nią lustro tak duże, iż rama wystawała poza krawędzie. Odbijała się od niego przeciwległa ściana, ukazując sofę w kolorach fotela, a za nią naklejaną, czarno-białą tapetę z widokiem na Nowy Jork. Mając ciemne kolory po lewej, jasne – dzięki białej obudowie kominka – naprzeciwko i stonowane po prawej, a przyjemniejsze, gdy drzwi do archiwum były otwarte, Chinatsu czuła harmonię projektu, jaki wymyśliła. Światło dnia, teraz czerwieniejące, padało na nią z tyłu, nieco dodając jej surowości. W pewnym sensie chciała mieć przewagę nad mężem, aby nie uciekał od rozmowy. Gdy usłyszała zbliżające się kroki, podniosła głowę znad umowy z firmą mody, lustrując przenikliwym spojrzeniem męża wchodzącego do pomieszczania.
- Możesz mi wytłumaczyć, co to wszystko znaczy? O ile mi wiadomo, jeszcze wczoraj nie byłeś szczęśliwym tatusiem. Z pieluchami też raczej cię nie widziałam!
Już na wejściu Taizo wiedział, że rozmowa będzie miała konsekwencje brzemienne w skutkach i nie zakończy się po pięciu minutach. Zresztą, o czym on teraz myślał? Przecież Chinatsu należały się wyjaśnienia!
         Podniesiony głos kobiety rozszedł się echem po wyciszonej części piętra. Kolejny plus mieszkania w takim budynku. Przynajmniej nie można narzekać na hałaśliwych sąsiadów.
            Siadający na łóżku Yukio zamarł z szalem w ręce. Jego torba oparta była o szafkę nocną. Nie miał zamiaru jej teraz otwierać, a gdy usłyszał kłótnię, wiedział, że słusznie postąpił. Dziwiły go problemy. Taizo informował go, że nie ma żadnych przeciwwskazań, aby mógł się wprowadzać, toteż co miały oznaczać okrzyki? Jeśli kobieta nic nie wiedziała, zaraz rozpęta się prawdziwe piekło i przy jej pomocy wyleci za próg razem z mężczyzną. Tylko dlaczego go zapraszał, obiecywał dach nad głową, skoro okazuje się, że załatwiał wszystko za plecami żony? Chłopak na końcu języka miał nazwanie mężczyzny głupcem, ale powstrzymał się. Zawinął szalik wokół szyi, nie przejmując się, że między warstwami jest luka odsłaniająca ciało. Rozejrzawszy się po pokoju zlokalizował bagaż. Pospiesznie podszedł do niego i złapał za uchwyt, dźwigając przedmiot do góry. Nie chciał narobić niepotrzebnego rumoru, choć przemierzając korytarz nie mijał żadnego progu, czy innej przeszkody do pokonania prócz eleganckiego dywanu. Mimo wszystko wolał zachować środki ostrożności. Ostrożnie wyszedł z pokoju, nie zamykając za sobą drzwi. W poprzednim domu bardzo skrzypiały, a nabytego nawyku trudno się pozbyć. Droga do salonu wydała mu się o wiele dłuższa niż jak pokonywał ją ledwie kilka minut temu. Z prawej strony namierzył źródło podniesionych głosów. Na początku obawiał się, że nie da rady wymknąć się niepostrzeżenie. Już z pewnej odległości widział, że drzwi do tamtego pomieszczenia były uchylone. Zbliżając się do nich, zaryzykował na zerknięcie przez szparę.
- Mogłeś to ze mną przedyskutować! Dziecko to nie zwierzątko, które można przygarnąć, kiedy nagle się go zapragnie i jeśli rodzicom się nie spodoba, wyrzuca się go na bruk z przepraszającą miną. Taizo, do cholery! Chyba coś dla ciebie znaczę? Dlaczego nic mi nie powiedziałeś?
            Głos Chinatsu był wyższy, ale nie histeryczny. Yukio żałował, że nie dane mu było jej bliżej poznać. Może gdyby z nią porozmawiał, pozwoliłaby mu zostać, póki nie znalazłby mieszkanka. Narzucał się swoją obecnością, mimo że nie prosił o zainteresowanie. Cóż, nie cofnie czasu, ale przynajmniej może to naprawić. Na jego szczęście małżeństwo musiało przebywać w dalszej części pokoju, gdyż pomimo sporej szpary między futryną nie mógł ich zobaczyć, a więc oni go także.
Dopiero, gdy zamknęła się za nim ostatnia ewentualna przeszkoda, mogąca przekreślić ucieczkę - bo nie zamierzał wracać – odetchnął, wypuszczając wstrzymywane powietrze. Zjechanie windą i przeciśnięcie się przez obrotowe drzwi nie stanowiło już żadnego problemu.
To on był problemem. Matka opowiedziała mu, w jaki sposób wziął się na świecie i w jej opowieści nie było krzty romantycznej miłości do mężczyzny, z którym zaszła w ciążę. W jednym dniu odszedł od niej chłopak, z którym była niemal dwa lata, a w następnym poznała Taizo. Obydwoje cierpieli przez zachowania swoich partnerów, nie rozumiejąc milczenia, gdy znikali z ich życia. W pewien sposób połączył ich wspólny temat, los i tak od słowa do słowa uznali, że wiązanie się z kimś może jedynie sprawić ból. Kobieta wątpiła, aby jeszcze kiedykolwiek udało jej się odnaleźć tak wspaniałego przyjaciela i zarazem osobę, która ją rozumie. Poprosiła więc o coś, co dla każdego człowieka byłoby czymś absurdalnym, być może nawet niemoralnym. Zaproponowała seks. Znali się już jakiś kawałek czasu, więc nie było to czymś nienaturalnym, ale kobieta od razu postawiła warunek. Będą próbowali, aż zajdzie w ciążę. Uznała, że lepszego partnera nie znajdzie. Wiedziała już wówczas, co stało się z Chinatsu i nie zamierzała wiązać Taizo na siłę – zwłaszcza, że gdyby jej były chłopak podał powód rozłąki i prosiłby ją o przyjęcie go, nie wahałaby się. Czuła, że Irie myśli tak samo, a jednocześnie wie, że ona nie oczekuje od niego żadnych zobowiązań. Miało być tak, jak założyli od początku. Zero formalności, które tylko poplączą ich relacje. Dlatego też Taizo zgodził się, skoro tylko mógł jej w jakiś sposób pomóc. On odzyskał Chinatsu, a przyjaciółka otrzyma inną osobę do kochania.
Yukio został poczęty na łonie natury. Może niezupełnie. Przyszli rodzice wykorzystali odpoczynek między fotografowaniem przyrody i zbieraniem materiału na zaliczenie przedmiotu. Nauczyciel nie zwracał uwagi na oddalającą się parę. Taizo był jednym z najlepszych na roku, więc nikt specjalnie nie zamartwiał się, iż chłopak mógłby zrobić coś niewłaściwego. Poza ukończył studia dwa lata przed terminem, podpisując kontakt z jednym z inwestorów uczelni. Wkrótce za nim wyruszyła jego przyszła małżonka i obydwoje od tamtego czasu nie mieli kontaktu z rówieśnikami. Do Taizo dotarła wiadomość o komplikacjach ciążowych jego przyjaciółki, dlatego chciał natychmiast rzucić ważny projekt, ale kobieta zadzwoniła do niego, mówiąc, że dziecko nie przeżyło. Teraz wiedział, że była to nieprawda.
Ponadto, nawet gdyby uparł się i przyjechał do szpitala, ona kategorycznie zabroniła mu, aby w jakikolwiek sposób starał się jej pomagać. Nie chciała burzyć odnawiającego się związku z Chinatsu. Uznała jedynie, że gdyby kiedykolwiek potrzebowała pomocy, bezzwłocznie go o nią poprosi. I wreszcie musiała. 
            Gdyby nie kłopoty przy porodzie i infekcja podczas szycia po cesarce, wszystko byłoby w porządku. Yukio tłumaczył to sobie, jako karę za to, kim był. Matka od początku dostrzegała w nim skrytego i wrażliwego chłopca. Duże, ciemne oczy często były obiektem drwin ze strony kolegów z klasy. Śmiali się z tego, jak wiele cech świadczyły o jego dziewczęcości. Ot, choćby kręcone włoski, słodki uśmiech i szczupła, nieduża posturka. A chłopca z kolei pociągały zmiany na ciele rówieśników. Z czasem, im starszy był, tym więcej rozumiał. Matka spokojnie przyjęła wyznanie syna o tym, kim jest. W końcu znała go, jak nikt inny.
Gdy zachorowała z powodu powikłań, spełniła swą prośbę sprzed laty. Wiedząc, że rozwijający się w niej złośliwy nowotwór nie ustąpi, nawiązała kontakt z Taizo. Pragnęła, by mężczyzna poznał syna i oswoił z prawdą i zadaniem, jakie dla niego przygotowała. Jednak zarówno ona jak i Yukio nie spodziewali się, że ogień jej życia zgaśnie tak szybko. Zaledwie dwa dni po umówieniu spotkania z Irie położyła się tylko po to, by nieco odpocząć po rozwieszeniu firany w pokoju syna. Niestety, nie było jej dane obudzenie się ze spokojnego snu. Chłopak znalazł ją, leżącą na jego łóżku. Już gdy wchodził do domu, wyczuwał dziwny niepokój. Kiedy więc ujrzał matkę, mógł jedynie paść przed nią na kolana. Tak też zastała go sąsiadka, która przychodziła czasem, by wymienić się przepisami.
            Yukio otrząsnął się z ponurych myśli. Dopiero wówczas zauważył, że stoi nieopodal bramek przepuszczających podróżnych w stronę metra. Położył bagaż na posadzce i sięgając do przedniej kieszeni wyjął z niej kartę. Chwilę później schodził w dół. Na peronie czekała już jedna maszyna. Chłopak przystanął tylko na moment, by na szybko przemyśleć, czy rozsądnym będzie udanie się gdziekolwiek.  Co mógł stracić? Wzruszył ramionami i podbiegł do drzwi, przechodząc przez nie tuż przed ogłoszeniem zawiadowcy o odjeździe. O tej porze wszelkie środki komunikacji były niezwykle oblegane przez młodzież i ludzi wracających ze swoich prac. 
Yukio opierał się o drzwi, patrząc na monotonną, szarą plamę za szybką. Musiał się zastanowić, gdzie powinien się udać. Na pewno potrzebuje miejsca, w którym mógłby się przespać. Zerknąwszy na zegarek zdał sobie sprawę, że jest już grubo po dziewiętnastej. Miły głos mężczyzny zapowiadającego kolejny przystanek skłonił chłopaka od odwrócenia się i posłusznego oczekiwania na rozsunięcie drzwi. Gdziekolwiek by wysiadł, byłoby dobrze. W końcu hotele tokijskie co i rusz wyrastały spod ziemi, jakby ktoś machał czarodziejską różdżką, wznosząc kolejne i kolejne budowle.
Kółka walizki szurały po chodniku. Było je słychać nawet pośród gwarnego tłumu poruszającego się w każdą stronę.
- Mam jeszcze trochę pieniędzy. Powinno wystarczyć na tydzień, jeśli będę oszczędny. – Cichy, mrukliwy głos chłopaka idącego w pojedynkę nie zwracał na nikogo uwagi. Bo to jeden wariat na świecie? Yukio nie zdawał sobie sprawy, jak marnie wygląda. Lekko zgarbiony, szedł z prądem, skręcając raz w lewo, raz w prawo. Ogromne, kolorowe neony zmieniały się na nieco mniejsze i bardziej jaskrawsze. W Japonii nic nie działo się bez przyczyny. Każda dzielnica specjalizowała się czymś innym. Skoro teraz, zamiast napisów Coca Coli, raziły po oczach różowo-niebieskie świetlówki zapraszające na nocleg, oznaczało to, że nogi poniosły do Shinjuku san-chome, miejsca handlu i rozrywki, a także dzielnicy, w której znajduje się kilka średnio-drogich hoteli. Gdy nieopatrznie skręci się w tym wschodnim rejonie w inną stronę, natrafić można na zupełnie odmienny, bardziej wyzywający świat.
Yukio, zaabsorbowany wyliczeniami, postanowił przejść jeszcze kilka metrów i zawrócić, gdyż od jakiegoś czasu nie zobaczył żadnego budynku oferującego wolne pokoje. Podniósłszy głowę ze zdziwieniem odkrył, iż choć oddalił się już od dworca Seibu, ludzi wcale nie ubyło. Wręcz przeciwnie! Wyglądało to tak, jakby dopiero w tym miejscu zaczynało tętnić życie. Nie był pewien, czy powinien jednak iść dalej. Skoro przewijały się tu tak liczne rzesze ludzi, musiało dziać się coś niezwykłego lub po prostu znalazł się w dzielnicy rozrywkowej. Rozbawiony, ruszył dalej, uważając, by nie uderzył nikogo ciągniętą za sobą walizką. Jego radość trwała jednak zaledwie piętnaście metrów. Równocześnie z chwilą ujrzenia gigantycznego napisu jednego z budynków poczuł na ramieniu czyjąś dłoń. Przestraszył się i odskoczył na tyle, na ile pozwalał mu bagaż.
- Nie chciałem cię wystraszyć, słońce. Może skusisz się na kawę w ramach rekompensaty?
Usta Yukio rozchyliły się nieco. Stojący przed nim mężczyzna miał na sobie świetnie skrojony garnitur i piękne, brązowe włosy z grzywką układająca się na lewo. Przystojna twarz mogła równie dobrze promować najnowsze wydania pisemek dla kobiet.
Chłopak patrzył z niedowierzaniem na wyciągniętą do niego dłoń, dopiero kilka sekund później reflektując się, odpowiadział tym samym gestem. Mimo wszystko sytuacja nie klarowała się zbyt pomyślnie. Wyzywający uśmiech nieznajomego wyrażał więcej, niż Yukio by chciał, a już na pewno z ochotą zakasałby rękawy, złapał walizkę w obydwie ręce i uciekł stąd jak najdalej. Niestety, przystojny mężczyzna przyciągnął i kolejnego chętnego. Obydwaj wyglądali zbyt elegancko jak na miejsce, w którym byli. Z drugiej strony Shinjuku ni-chome nie znała granic wiekowych, społecznych, ani płciowych. Istne centrum enklawy hostów i gejów.
- Nie… może innym razem? Bo w sumie nic się nie stało – zapewnił, uśmiechając się delikatnie. Bóg jeden wiedział, kim byli nieznajomi i jakie mieli plany. Chłopak zdecydowanie wolał zejść im jak najszybciej z drogi, dlatego wzdrygnął się, gdy drugi raz tego dnia został zatrzymany przez dłoń pierwszego mężczyzny.
- Tak niezwykła osoba jak ty powinna mieć odpowiednią ochronę.
Teraz Yukio przestraszył się nie na żarty. Ogromne oczy patrzyły na nieznajomych z prośbą o pozostawienie w spokoju, ale zachodzące słońce znacznie utrudniało odpowiednią komunikację. Chłopak chciał grzecznie odmówić, ale w takiej sytuacji jego linia obrony kończyła się tylko na nim, podczas gdy za potencjalnych przeciwników miał aż dwie osoby. Podwyższona adrenalina wprowadziła krew w szybszy obieg, szumiąc mu w głowie. Wokół było tylu ludzi, a jak na złość każdy kręcił się w pobliżu budynków. Dopiero teraz Yukio zauważył, że w większości byli to mężczyźni.
Drugi nieznajomy był mniej zaciekawiony drżącym Usamim. Z naprzeciwka podążał ku niemu inny osobnik, którego nierozpoznanie byłoby największym grzechem. Podchodził powoli, z gracją, zrównując się z nastolatkiem. Tym samym miał na oku wszystkich. Gdy jego wzrok spotkał się ze spojrzeniem chłopaka, żartobliwie pogroził mu palcem.
- Ładnie to tak zabierać mi klientów? Panowie! Tetsu i Misao nie mogą się już doczekać. Wysłali mnie na przeszpiegi i jak widzę, mieli powody do obaw... Będą zawiedzeni. – Pokiwał głową z dezaprobatą, jakby ganił pierwszaków za koślawe pismo.
Ku zdumieniu Yukio, obydwaj jego „prześladowcy” z miejsca stracili zainteresowanie nim. Jeden nawet pogładził włosy nowo przybyłego, delikatnie odgarniając jeden z kosmyków spoczywających na nosie.
Z tego, co nastolatek zdołał zrozumieć, cała trójka wybierała się do jednego z tych przybytków, do których niedawno sam o mało nie został zaproszony. Westchnąwszy, zacieśnił uścisk na rączce walizki, kątem oka dostrzegając oddalających się ludzi. Nie zdążył jednak zrobić chociażby kroku.
- Heej, poczekaj! – Ostatni z przybyłych podbiegł do Usamiego. – Przepraszam za nich. Kiedy się tutaj pojawiają, to jakby diabeł w nich wstąpił – wyjaśnił. – Jeśli coś ci zrobili, mów. Już ja ich doprowadzę do porządku. – Wojowniczy głos i gotowa do działania postawa wzbudzały sympatię.
Usta Yukio drgnęły.
- Wszystko w porządku. Trochę mnie przytrzymali, ale mam nadzieję, że jeszcze uda mi się znaleźć jakiś nocleg. – Pozytywnych myśli nigdy dosyć. – Albo i nie – mruknął, gdy kolejny neon  z napisem „wolne miejsca” zgasł.
- Szukasz noclegu? No to lepiej trafić nie mogłeś!
Gdy po kolejnych pięciu minutach zapewnień nieznajomego o tym, że nie ma zamiaru wykorzystać nastolatka, ani zatrudnić go w roli osoby do towarzystwa, Yukio w końcu przystał na ofertę. Miał przespać się u ludzi, którzy prowadzili klub hostów. Wychodząc z cienia budynków i wkraczając w rozświetloną część dzielnicy, Usami dostrzegł niezwykły odcień oczu nowego znajomego. Rysy mężczyzny zdradzały, że nie był pełnokrwistym Japończykiem, ale tak drobne anomalie jak bardziej podłużna twarz i wyszczególnione kości policzkowe jedynie podkreślały jego urodę, tak jamo jak roześmiane, morskie tęczówki.


Nie każda źle rozpoczęta sytuacja kończy się jeszcze bardziej fatalnym skutkiem. Czasami problemy pojawiają się etapami lub też, jak słusznie zauważa frazeologia: nieszczęścia chodzą parami”. Pokrzepiającym może być fakt, iż czuwający Anioł Stróż w odpowiednim momencie daje o sobie znać, niosąc lepszy finał, niż byśmy go sobie w tej trudnej sytuacji wyobrazili.

32 komentarze:

  1. Ktoś nowy Cię nagle nawiedził i postanowił, że będzie komentować (bardzo ciekawe co z tego wyjdzie...)
    Nie czytałam nic z poprzednich Twoich tekstów. Bo tak jakoś zawsze trafiałam w środek jakiegoś i mi się nie chciało czytać od początku (ta... zawsze jestem leniwa i marudna).
    Ale wreszcie zaczęłam czytać coś. I to "coś" mi się bardzo spodobało. A jeżeli chodzi o te zjadające Cię opisy to mi one nie przeszkadzają. Lepiej żeby ich było za dużo niż jak ma ich w ogóle nie być. Ale i tak nie mam nic do nich. Tak samo jak do stylu. Mi się tam wszystko podoba.
    Yukio jak widać za fajnego życia nie miał. W sumie to mógł poczekać do końca kłotni i wtedy jakby go nie chcieli zwiać. Ale słowo "wyjdź" na pewno by go zabolały. Tak samo jakby był trzymany tam, bo nie ma co innego z nim zrobić. A to dziecko chce mieć pewnie tylko zwykłą rodzinę i ojca. Niby nic wielkiego...
    Coś mi się wydaje, że w czasie tej kłotni uzgodnią, że dzieciak moze zostać i będą mieli małą niespodizenkę jak zobaczą, że go nie ma. Ciekawe czy zaczną go szukać od razu... No, ale się przekonam o tym i on innych rzeczach też. Tylko trochę cierpliwości potrzeba.
    Co do książek to może coś Jacka Piekary by Ci się spodobało?

    Anelka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! ;3 Przepraszam, że nie odpiszę na cały komentarz (męczę, wiem). Jacek Piekara? Sprawdzę go. Dziękuję! Ratujesz mi licencjat. xD Ciężko jest znaleźć książkę wydaną po roku 2000... i do tego polską. xD

      Usuń
  2. Witaj kochana!
    I w końcu dobrnęłam do końca i zaskoczyłaś mnie.
    Nie spodziewałam się że Yuki słysząc kłótnie ojca z żoną zdecyduje sie na tak poważny krok.
    Przez chwilę nawet miałam nadzieję, że posłucha swoich myśli i porozmawia z Chinatsu.
    Szkoda że tego nie zrobił...
    I te kłopoty... nie wiele brakowało chyba a źle by się to dla niego skończyło.
    Mam jednak nadzieję, że dogada sie jakoś z ojcem i jego żoną... czy dobrze zrozumiałam, że Yuko jest gejem?
    Aj nie mogę się doczekać jak poprowadzisz jego historię.

    co do książek to lubię horrory ale głównie te stare.
    Ostatnio oddaje się klasyce Anny Rice i podobnym młodzieżowym tworom o wampirach, aniołach i tym podobnych stworach.
    Z historii czytam tylko romanse więc nie wiem czy by coś Cię zainteresowało.
    Moja biblioteczka jest bardzo złożona ale może jednak.

    pozdrawiam i czekam wiernie na NN;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie dziwię mu się, że wyszedł. Poczuł się tutaj niechciany i w dodatku nie chciał sprawiać problemów małżonkom. Problemów, które mogły by stać się powodem do rozstania. Już widzę, że Yukio to chłopaka "do rany przyłóż". Podoba mi się ta postać. Jestem ciekawa, jak Taizo i jego żona zareagują na to, że chłopak wyszedł, bez względu na to co postanowią. Ale wierzę, że Chinatsu nie wyrzuciłaby chłopaka. Ona jest zła, że jej mąż nic jej nie powiedział. Przecież Yukio nie jest winien temu, że pojawił się na świecie. Prawie się popłakałam jak pisałaś o śmierci jego mamy.
    Skończyłaś w takim momencie, że teraz się zastanawiam kim jest ten ktoś, kto zaoferował mu nocleg. :DD Och, widać, że Yukio przyciąga wzrok innych. :DD

    Weeeeny.

    Co do książek to nie czytałam nic polskiego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ja sie ciesze ze mam internet w telefonie i nudna lekcja nie straszna. Jestem ciekawa co bedzie dalej. Polubilam tego młodego i mam nadzieje ze niestanie mu sie zadn krzywda. Tylko jego ojciec musiał sie niezle wkurzyc :)

    OdpowiedzUsuń
  5. tak to jest, jak się czyta na raty... miałem być pierwszy... jestem... 4 -.- a ktoś miał mi sms pisać! normalnie Foch z przytupem!
    Fajne notka oczywiście... Dobrze że nie zaciągnęli go do haremu XD chociaż... Mrau ;D
    Mam nadzieję, że nie zgwalcisz go już w trzeciej notce XD
    Powoli zaczynam się przyzwyczajać do nowości ;D
    Czekam na więcej i daje Agacie czytać XD Ehhh... ta szkoła...

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam serdecznie na Rozdział 006 „Klątwa Malfoyów” na adres bloga: http://pokochac-lotra.blogspot.com. Życzę przyjemnej lektury!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Taizo niepotrzebnie zataił prawdę przed swoją żoną, wydaje mi się, że gdyby powiedział jej na początku o całej sytuacji, nie byłoby aż tak wielkich problemów. Swoją drogą zachowanie Usami'ego też nie był ok. Skoro namieszał, chociaż nie chciał, to mógł zostać i przeprosić Chinatsu, A tak teraz jak zniknął, stworzył jeszcze więcej problemów i nie daj Bóg żeby kobieta się o to obwiniała ;< Ale rozdział bardzo fajny ^^ Nie mogę doczekać się dalszej części.
    Dużo weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Więc, zacznijmy od początku...
    Książki polskich autoró: wiem, że niedawno wyszło coś z pod ręki Sapkowskiego, jest jescze Kossakowski, Pilipiuch (chyba tak to się pisze, czytałam serie "Oko Jelenia") no i lektura obowiąskowa; Dukaj.
    Co do rozdziału, to przynam, że mnie zaskoczyłaś z tą ucieczką Yukiego. myślałam, że to barsziej rozsądny chłopak. I jak go ma niby teraz znaleść jego ojciec... ach, czasem zapomimam, że istnieje coś takiego jak telefon komórkowy, he he XD
    Już całkowicie zdziwiła kie sytuacja z panami nieznajomymi. Ja na miejscu Yukiego dawno ym z tam tąd wiała i nieprzyjmowała rzadnych propozycji od nieznajomych, choć by nie wiem co mi obiecali.
    Na wsomnienie niebieskich oczków nieznajomego pomyślałam sobie, że to pewnie Etsuya, choć by stwierdzić to na pewno potrzebowała bym więcej informacji.
    Ariel się nie postarał, rozdział zdecydowanie za krótki małpo ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam. Coś wiem na temat samotności nastolatka i to w obcym mieście. Ale tu będzie nie o mnie tylko o Yukio. Tekst masz lotny i fantazyjny. I znów wstrząsnęłaś moim światem, mimo, że bardzo podobny świat znam. Współczuję chłopakowi. Sam w wielkim mieście. "Zostawiony" przez matkę nie chce wchodzić w drogę ojcu. Przygnębiające, a jednak prawdziwe. Bardzo realne. Masz obszerne opisy co sprawia, że można sobie wyobrazić każdy niemal szczegół. Fantastyczne przemyślenia Yukio sprawiają, że można postawić się w jego sytuacji.
    Pozdrawiam serdecznie. I czekam na wiecej.

    OdpowiedzUsuń
  10. Chciałam poinformować, że pamiętam o twoim blogu, że go kocham. Ale skomentuje wszystko jutro. Muszę przepisać notatki z metodologii prowadzenia badań psychologicznych. To jest... Nie zostaje ci woda z mózgu. Pozostaje ci tylko gąbka wielkości 5cm na 5 cm. Moja mama określiła metodologię jako "chińskie znaczki" :P A jak na razie zapraszam do siebie. I jutro spodziewaj się komentarza do dwóch rozdziałów :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo podoba mi się w tym opowiadaniu jak wstawiasz na początku te definicję, słowa klucze. Fajne i oryginalne. Ale szkoda mi biedactwa, straciło mamę i teraz nie ma się gdzie podziać. Mam też nadzieje że ten facet nic złego mu nie zrobi.
    Powiem też że jak patrze na postacie które są z boku wyświetlone to nie mam zielonego pojęcia jak to się może rozwinąć, co sprawia że jest bardzo ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
  12. O i zapomniałabym zapraszam na newsa u mnie

    OdpowiedzUsuń
  13. Biedny ten Yukio. Matka mu zmarła na raka, ojciec nie może się dogadać ze swoją żoną i jeszcze na dokładkę jakichś dwóch typów chce go przelecieć. Wesoło jak nie wiem co. Dobrze, że chociaż jeden mądry się trafił i da mu nocleg.
    Ech, życie potrafi zaskakiwać.
    SEN VII już do czytania.

    OdpowiedzUsuń
  14. U xd ja to bym uciekała przed takimi natrętami xd bieeedny YUKIO. A mój Yukio też jest biedny xd huh. Mama mu umarła na raka? U mnie oboje rodzice w wypadku samochodowym ;c
    Haaaa xd a teraz nowosc xd dzis mialam mecz z nogi i mam skrecony staw skokowy xDD i mam szyny... a jutro mata na drugim pietrze xd looool xd nie mam kondychy ;-; jako bramkarz robilam loswiscie xd. 3 miejsce na 5 druzyn xd nie tak zle xd
    W koncu wiosna, nie? :3
    Odpisze jutro jak bde na kompie, bo na fonie nie wyrobie xd ;3

    OdpowiedzUsuń
  15. No właśnie, uważa się za problem. Jejku tuliłabym go. Chinatsu ma silny charakter. Czasem mąż musi posłuchać żony. Zwłaszcza jak ta ma rację. :D

    Tak dodałam na razie, bo miałam dość spamu. Usuwałam go i usuwałam. Może to za jakiś czas minie. Ostatnio dostawałam reklamy restauracji i wielu takich. Normalnie wnerwić się można, bo zapychały mi też mailla. Mam ustawione powiadomienia do komentarzy, aby wiedzieć czy ktoś pisał coś pod innymi rozdziałami.
    Etsuya ma morskie tęczówki. :DD


    Siedzenie przy szybie, kiedy słońce pali nie jest najmilszą rzeczą, jak spędza się tak długi czas.

    Tak jak nie ma rozdziału to znaczy, że nie mogę go wstawić. Wiem jak to jest czekać, ale robię to cierpliwie, a nie jak ta osoba. Nie przeczytam jednego dnia, zrobię to drugiego. Prosta sprawa.

    Pamiętnik. Nie pamiętam, kiedy ja robiłam takie zapiski. Chyba było to wiele lat temu. Ale fajnie tak wrócić do tego co się pisało. :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Terminy mi się przesunęły :) Wybacz. Wczoraj jakoś mi uciekło. Chyba sama wiesz jak niektóre przedmioty zabijają :) Zaciekawiaś mnie. Chyba jak zwykle:) Chłopak uciekł, ok. Ale czemu jego ojciec wiedząc o nim, zapewniając, że wszystko będzie dobrze, nie powiedział nic żonie? Trochę dziwne. Tym bardziej, że podobno ją kocha i szanuje. Coś mi się wydaje, że chłopak na dużej zostanie w dzielnicy hostów...

    Co do rozdziału 8 Araliel ma kręcić :P Więc cieszę się, że wychodzi mi jego opis. Współczuję z obowiązkowymi obecnościami. Ja mam taką tylko na każdych ćwiczeniach i "seminariach" które są ćwiczeniami... Na wykładach nie mam obowiązku być, ale jestem na każdym :P Łatwiej później jest :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Tak jak mam teraz... ale że jak? XDDD
    Bo ja chciałam zrobić ewentualnie tak jak kiedyś na onecie. Pisało się notkę, publikowało, kopiowało link, wklejało do menu, a notkę zapisywało, żeby była niewidoczna. Tylko na spocie się tak nie da, bo jak zapiszę notkę - wcześniej przywracając wersję roboczą, to link do niej nie działa, bo się robi tak jakby ona nigdy nie istniała ;< Więc... chyba będę musiała, dawać zwyczajnie, ale nie chce bo to brzydko będzie i wgl -.-

    Co do notki, no to chłopak trochę nabroił swoją ucieczką, ale też Teizo nie jest bez winy bo nie powinien był tego ukrywać przed żoną nie ważne jak bardzo to było trudne... wydaje mi się, że Chinatsu po wyjaśnieniach jak to było, zrozumiałaby chyba... nie wiem kurde XD
    Tyle.... chyba xD

    OdpowiedzUsuń
  18. O, bardzo fajny rozdział. xD
    Widać,że Chinatsu się nieźle zdenerwowała. Szkoda,że Yukio zwiał. xD Podobało mi się strasznie jak opisałaś gabinet tej żonki oraz to co się dzieje na tokijskiej ulicy.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  19. Nuu ;3 Po tej notce wydaje się taki słodki i bezbronny ;3 Czyli doskonały uke XD A w którym? XD Keitou? Głupkiem?... Już go kocham! *_* XD I tak myślę, że moje 'zdrobnienie' Yuu jest słodsze ;3
    Nooo... Bo rzuciłam się na piłkę xd (bramkarzem byłam xd) i zamiast się rzucić - padłam... dosłownie xd jak kłoda xd ale oczywiście noga mi się podwinęła, coś strzeliło i mimo że miałam końcowo leżeć, to i tak bym się wywaliła xD A obroniłam! XD Ale potem dobili, jak leżałam.. XD A potem jeszcze grałam dwa mecze xdd
    Jak miło <3 Jestę Królę Julianę XDD Uwielbiam go i Morta. Tworzą taką słodką parkę, że cud, miód i orzeszki... i stopy XDD
    Nu, chrup, chrup xD A ja z nogą w szynie xd
    Całuszky :*

    OdpowiedzUsuń
  20. W gastronomie jestem na cukierniku (technik technologi żywności w zakładach cukierniczych). Klasa jest jeszcze podzielona na mięsiaży więc to o ciachaniu nożem to po części prawda ;>
    Ariasa *smakuje w ustach imie, mlaszcząc i przeciągając róże litery* Kurde no, podoba mi się ale mam jakieś takie obawy Arisaaaa, Aaaaarisa, Ariiiisaaaa..... hm.....sprawa do przemyślenia.
    A rozdział i tak mógł być dłuższy bo wiem z doświadczenia, że potrafisz takie pisać.
    Ja przez tamten poprzedni tydzień myślałam jak wybrnąć z pewną rozmową w opowiadaniu. A nie mogłam ją sobie pominąć bo miała doprowadzić do innej rozmowy. Wybawienie przyszło myjąc zęby XD Nawet nie myślałam przy tym o blogu. Mój mózg to narawdę jest jakiś zlansowany XD
    Moja koleżanka ma właśnie taki niebieski kolor oczu, jednak przez okulary i grzywkę prawie tego nie widać, a naprawdę są piękne (zresztą, połowa jej rodziny takie ma).
    Przyjaciółka rzeczywiście ma duże względy :3 Ale moje dziecie słońca i tęczy jest jak najbardziej heteroseksualne, więc nawet nie próbuje :/ Wole mieć w niej dobrą przyjaciółkę niż jakieś dziwne relacje. To nie to, że jest nietolerancyjna( w plastyku jest wiele takich "wrażliwych" jak ja), ale sama chyba rozumiesz...
    Ja mam imię po jakiejś tam aktorce(niby jeszcze żyje), tylko za Chiny pana nie mogę sobie przypomnieć jek nazwiska.

    OdpowiedzUsuń
  21. O Boże! Arisa! Arisa! Mój błąd =.=""!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  22. No cóż trochę skomplikowane to wszystko ale zobaczymy co będzie dalej. Jak zwykle opowiadanie fajnie pomyślane a akcję stopniujesz tak by czytelnik zastanawiał się co będzie dalej:)

    pozdrawiam i życzę weny

    Star1012

    OdpowiedzUsuń
  23. Witam,
    uff udało mi się przeczytać jeszcze przed dodaniem nowego rozdziału ;] Ciekawe kiedy się zorientują, że Yukio zniknął, no i czy będą go szukać... No, nie ma co trafił w fajne miejsce... klub hostów, no to teraz... Do ... następnego rozdziału? Ja chcę oby doba miała 48 godzin... ;]
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie i gorąco Basia

    OdpowiedzUsuń
  24. No, no, no... zapowiada się ciekawie. Host cluby i Japonia. Trafiłaś tym w moje serducho (zdeprawowane serducho, warto by dodać). Co ja mogę dalej napisać? Jak na razie czekam na dalszy rozwój wypadków. A! I Yukio na zdjęciu bardzo przypomina moją koleżankę! Tak, koleżankę! It's kind of creepy! :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Aaaaaaaa...! Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam!
    Miałam małą rozróbę i w szkole i w domu i ogólnie wszędzie i naprawdę nie miałam głowy do komentowania Y,Y Wybaczysz miii?
    W ogóle się brzydko zachowałam, zwłaszcza, że to nowe opowiadanie! (A ja już mam swojego nowego ajdola z nowiutkiego opowiadanka i teraz tylko czekam aż się pojawi, bo do tej pory nie raczył ;P)
    Jeszcze raz przepraszam i obiecuję, że jak tylko pojawi się rozdział nowy to walnę Ci komenta jak złoto xD

    OdpowiedzUsuń
  26. W końcu ktoś mi w banalny sposób wytłumaczył kiedy stosować tę i tą. Dzięki ;p
    Co ro postępowania Taizo. Z jednej strony rozumiem, z drugiej nie. No, ale to nie ważne. U nas jest tak, że wykłady nie są obowiązkowe, ale zdajesz egzaminy z nich. Po prostu twój wybor czy chcesz poświęcić na to czas. A ćwiczenia są na obecność, ale może cię nie być raz góra dwa, w zależności od przedmiotu. Z ćwiczeń kolokwia od jednego do dwóch, z wykładów egzamin niezależnie czy miałaś ćwczenia czy nie. A mamy przedmioty powiązane wykład to i ćwiczenia. Jedynym który nam rozdzielili do tej pory to psychologia emocji i motywacji.

    OdpowiedzUsuń
  27. Żyję! Choć, jak ciągle powtarzam, nie ogarniam życia. Rozdział czytałam trochę przed wstawieniem shota, ale nie miałam kiedy skomentować. A teraz jestem. xD Na Twojego komenta odpowiem pod shotem.
    Uwielbiam Cię, dziewczyno. Ta akcja z Yukio i tymi facetami.. Miodzio. Cholernie się bałam, że coś mu zrobią.. Ale tajemniczy chłopak, który załatwił mu nocleg, uratował sytuację!
    Taizo mnie wkurzył nieco. Bo przecież mógł powiedzieć żonie, wtedy nawet nie byli razem, kiedy spłodził syna. Ciekawe, jak zareagują, kiedy zorientują się, że Yukio zwiał.. Dawaj szybko nexta! :D

    OdpowiedzUsuń
  28. Wreszcie znalazłam czas, żeby przeczytać.. o.O cóż, życie.
    Biedny chłopiec.. taki.. SAM. :( Ale wierzę, że coś temu zaradzisz ^^
    On spotkał tego pierwszego od góry? Z tego co tak wspominałaś to chyba nie jest jego przeznaczenia.. a szkoda, bo doszukiwałam się w tym wszystkim jakiejś bardzo NIE bezinteresownej pomocy :D

    OdpowiedzUsuń
  29. Hm, co Ty nam tu serwujesz, co? Czego mam si,ę spodziewać? Nie łatwo Cię rozgryźć.

    OdpowiedzUsuń
  30. Wyczuwam, że Taizo nie zostawi swojego bądź co bądź syna, także wszystko stanie się o wiele ciekawsze. Dobrze, ze Yukio wyszedł bez szwanku z sytuacji z dwoma napaleńcami oraz zastanawia mnie kim jest wybawiciel naszego bohatera ;)

    OdpowiedzUsuń