wtorek, 30 października 2012

33. Przestrzeń między magnesami.

07 lipca 2011

Witam moje kochane Elfiątka ;) Rozdział miał być dłuższy... ale ma coś ponad 1700 wyrazów. Mam nadzieję, że Wam się spodoba, by pisało mi się go nawet sprawnie i fajnie xD

Odpowiedzi:

Violet;) - Staram się xD Mraaau, masz bloga ;3 Moja droga i kochana, jeżeli tylko dziś zdołam, to skomentuję, a jeżeli nie, to jutro ;3 Kurcze, nie mogę się doczekać ;3


Noodle - Oj tak xD Nie ma to jak dwóch sado-napaleńców i do tego lubiących się bić! xD Co do opisu tej trójcy z Rady... no właśnie nie chciałam opisywać ich wszystkich za jednym zamachem. Jeden ukazany, drugi zasłuży sobie na krótki opis tuż przed wejściem na salę, w której oni będą, a trzeci... Luckowi nie trzeba będzie opisu xP Oczywiście, że dam się zaprosić na bloga - ba, ja chcę dostać zaproszenie jako pierwsza, taka będę! xD Oj tak, kuzynom mówimy stop ;P

 

Sumiko - Mrrr, bardzo miło mi to czytać ;3 Przyszły rozdział (a w nim zakończenie tego, co dziś) też będzie miało taką... akcję... między Kio a Baalem ;P W sumie chyba znowu zajmą cały rozdział xD

 

Okami - "Głupiutki kotek" Aż mi się uśmiech poszerzył xD Ojj, czy wszyscy wiedzą, kto jest dla Kio tym jedynym... w sumie... chyba ona najbardziej nie wie xD Ogromnie się cieszę, że podoba Ci się mój styl - który chyba zmienia mi się wraz z kolejnymi opowiadaniami xD

 

Star 1012 - Hm... Lu i Misiek chyba niewiele będą robić, aby mieć spokój.. wystarczą ich słowa xD (ale jakie! xD) Hahahaha xD Akurat ta sytuacja Ci się przypomniała... A wiesz, że to dla mnie strasznie motywujące, że pamiętasz o takich drobiazgach? Ja jestem zdania, że moje opowiadania są tak na raz, na już, a potem się o nich zapomina.

 

<3<3 - Bardzo przepraszam. Myślałam, że Łapa tak dokazuje i zmienia nick (zauważyłam Cię u Kirhan ;3) Ty jesteś super ;3


Sonietta - Chwile radosne i brutalne mogę Ci zapewnić - dziś będzie mniej brutalnie, ale w przyszłej notce trochę ich ponaruszam... ale się odbudują *wyobraża sobie, jak to zrobią...* mhyhyhy ]:> Kio powoli wchodzi w okres rui... i mogę Ci śmiało zdradzić, że on będzie miał jeszcze większą chcicę, niż Baal xD Lucek ciut się zmienił, wiem. Uspokaja się, bo się denerwuje (a przecież ten zmierzły diabeł nie przyzna się do tego!), dlatego przed Radą pokaże pazurki, potem znów się uspokoi, aby później.. znów odwinąć bardzo głupi czyn. Misek po prostu lubił Anaela, nic więcej - to już Lu bardziej mógłby być zagrożony przez Kio xD

 

Yaoistka^^ - Tych rozdziałów powinno być jeszcze plus minus 15 xD Co do tego, co się stanie, gdy skończy się "Przestrzeń..."... mam plany na 3 inne opowiadania xD


Bardzo dziękuję za wszystkie życzenia! Tyle ich było! I do tego Grelcia napisała mi tak wspaniałe opowiadanie.... to chyba.... na pewno największy prezent dla człowieka, móc widzieć i czytać tyle pełnych szczerości słów! Kłaniam się przed Wami i rozkładam czerwony dywan, zapraszając na nowy rozdział - ważne znakomitości trzeba przyjmować z należyta im godnością ;3

Zielona Strefa

Zakupiłam Liberty Liberty *_* Jakie to urrocze! XD Poza tym... sprzedawczyni patrzyła na mnie z takim fajnym uśmieszkiem xD I się biedna zarumieniła xD

Powiadamiam 8.07.

---------------------------------------------------------------------------------------




Raz dane słowo nie powinno zostać zapomniane. Jeżeli dwóch wojowników poprzysięgło walkę, nie mogło się zhańbić, podkulając ogon. Drobne potyczki znakomicie przygotowywały pretendentów do konkursów mających wpływ na pobór do wojska, z którego starsi mężowie ustępowali miejsca młodszym lub po prostu silniejszym. Pomimo tego, że nie zapowiadało się na jakąkolwiek wojnę, Władca Piekieł wolał być przezorny. Doskonale zdawał sobie sprawę z lekkomyślności, jaką przejawiał jego syn i archanioł, jednak nie zamierzał ingerować w ich zapewne dawno już podjęte decyzje. Nigdy nie wiadomo, co przyniesie jutro, a on był już wystarczająco doświadczony, aby nie ulegać złudnemu spokojowi.
Kolejny dzień w Piekle przyniósł idealne wręcz nastroje u jednych i chęci do rozładowania niepokoi u drugich, a więc wyzwanie, jakie pewien demon rzucił niedawno przybyłemu elfowi wydawało się być niemal zbawieniem.
Kamio wyciągnął się na łóżku, zaraz jednak zamierając w bezruchu.
- Zabiję gada... Powyrywam mu włosy z nóg, a potem połamię paluchy...
Tymi jakże miłymi o poranku słowami, dzień przywitał Kamio et Mar. Nie łudził się, iż zastanie obecnego amanta w swej komnacie, więc mógł się na nim wyżywać do woli. Fala oszczerstw i gróźb może trwałaby dłużej, gdyby nie stanowcze i mocne pukanie do drzwi, zza których dobiegł przytłumiony głos jednego z żołnierzy.
- Sir Baal nakazał przekazać panu wiadomość. Proszę stawić się w pełnym rynsztunku na placu przed zamkiem. Nieprzestrzeżenie tego rozkazu zostanie uznane za bojaźliwe i dziecinne, a opuszczenie własnej bitwy spotka się z karą wymierzoną przez pańskiego przeciwnika.
- Się domyślam, co mu siedzi we łbie. – mag mruknął pod nosem, odrzucając ze smutkiem ciepłą jeszcze kołdrę. – Ile mam czasu? – zapytał już na głos, uważając na obolałe mięśnie. Tak długo leżał bezczynnie, że stały trening odszedł w zapomnienie. – Poczekaj... Powiedz mu, że wczoraj poświęcił mi wystarczająco dużo czasu, dlatego godzina separacji nie powinna zbyt bardzo ugodzić w jego tęsknotę. – zaśmiał się niczym zadowolona z siebie hiena.
Za drzwiami zapanowała kompletna cisza, z której wprawne ucho kotołaka zdołało wychwycić próby zahamowania cisnących się na usta pytań.
-D-Dobrze... – żołnierz westchnął ostatecznie. – Tylko proszę nie nadużywać cierpliwości Sir Baala.
- Spokojna głowa. Jak znudzi mu się czekanie, to wie, gdzie jestem. – mając pewność, że posłaniec opuścił zajmowane przed chwilą miejsce, pozwolił sobie na zrzucenie z sobie koszulki, która zeszłej nocy i tak nadawała się do zniszczenia. – Parszywy płaz pewnie miał dziką satysfakcję, kiedy wychodził stąd w kompletnym ubraniu. Oh, już widzę tą jego szczerzącą się buźkę. – mamrotał, kierując się ku łazience. – Żołnierzyku, nakaż tamtemu Odmieńcowi, aby łaskawie zszedł do mnie teraz! – zaczął nawet parodiować Baala, naśladując jego ruchy. – Nie zapomnij także, o wyjęciu mi kija z tyłka, kiedy nadejdzie czas walki... Niech ta istota dostąpi jakiegoś zaszczytu, zanim skompromituje się w moich oczach! Oh, ah...Za jakie grzechy? – zamyślił się, wlewając wodę do szerokiego zbiornika. – Przecież ja nie grzeszę! – zrezygnowany usiadł na brzegu wanny, szybko jednak zaciskając dłonie w pięści. – Pożałujesz, gadzie! Już ja wynajdę takie zaklęcie, że przez tydzień nie usiądziesz! 
............
Po kąpieli pełnej cichych protestów obolałego ciała, które w większości udało mu się podleczyć, stanął w niewielkim rozkroku, skupiając się na stworzeniu przylegającego, jednak wygodnego i nie utrudniającego ruchów ubrania. Wiele modeli zostało skwitowane doprowadzeniem elfa na skraj nerwicy, aż wreszcie udało się wybrać coś odpowiedniego.
- Dziękuję, Baciu. – zdrobnił imię diabła, układając usta w pewny siebie wyraz zwycięstwa. – Teraz pozostaje mi tylko sprawa odnalezienia wejścia z tego przybytku. – nacisnął klamkę, uprzednio robiąc przegląd nieodłącznych sztyletów i dłuższego miecza. Znalazł też chwilką na lekką, nie przeciążającą go zbytnio rozgrzewkę i wyszedłszy z pokoju skręcił w prawy zaułek, rozważając możliwy wyskok z okna, jeżeli wkrótce się zgubi. – Ciekawe, czy kolejna godzina zwłoki zrobi na nim jakieś wrażenie...
Nim ostatni wyraz zabrzmiał w korytarzach pałacu, Kio wylądował płasko na ścianie, nie mając możliwości sięgnięcia po broń.
- Podejrzewałem, że zamarzy ci się dłuższa wycieczka, więc wyszedłem naprzeciw. – gardłowe mruczenie oraz ciepły oddech drażnił wrażliwe na dźwięk uszy elfa. – Każda minuta wyprowadzenia z równowagi musi zostać zrekompensowana. – Baal nie bawił się w czułości, podwijając średniej długości płaszcz maga,drugą ręką dobierając mu się do spodni.
- O nie! Moment! – kotołak nadepnął stopę diabła, równocześnie bardzo tego żałując. Noga mężczyzny spoczywała bowiem w żelaznej zbroi. – Oż by to... – jęknął, dziękując w duchu, że Baal zdecydował się jednak na odsunięcie. – Słuchaj no, chodząca puszko. – jakże komicznie musiała wyglądać skrzywiona mina elfa,  lekko pochylona  z bólu sylwetka oraz wskazujący palec stukający przednią część pancerza demona. – To, że mamy układ nie oznacza wcale, że zawsze będę nadstawiał tyłek, kiedy tylko na mnie skiniesz. Ostatnim razem zrobiłeś mi z odwłoku jesień średniowiecza, więc uczyniłbyś wielkie honory, gdybyś powstrzymał zapędy napalonego gówniarza, to raz, a dwa... Nie myśl, że zawsze znajdziesz się na górze. – dodał na odchodnym, stawiając dolną kończynę na jednym z wielu schodów prowadzących przed wyjście.
Baal był z początku zbyt zszokowany pozwalającym sobie na zbyt wiele magu, aby jakoś mu odpowiedzieć, dlatego obiecał sobie, że odegra się w walce. O tak, tam na pewno pokaże, kto w ich układzie jest stroną dominującą.

Baal
Nie będę mu dawał żadnej taryfy ulgowej. Od początku zaatakuję go silnymi zaklęciami, aby wiedział, w co się pakuje.
To doprawdy idiotyczne z jego strony, że śmiał mi się sprzeciwić! Mnie się nie odmawia, do cholery!
Spokojnie... sprawię, że z tych wywyższających się oczu spłynie niejedna łza. Niech no tylko pojawi się w pobliżu, a...
- Grasz nieczysto. – sarknąłem, przechodząc obok niego. Płaszcz, jaki niedawno spoczywał na jego barkach, teraz ścielił się wokół jego nóg. Umięśnione, jak zdołałem już zauważyć, ramiona pokrywała teraz krótka, czarna kamizelka, której nijak nie dało się zapiąć. Sięgała mu co najwyżej do połowy pleców, z kolei całą rękę opinał ciasny rękaw z białą falbaną i złotym wizerunkiem kół zębatych.
Zrobił to specjalnie, uwydatniając szczupły i bardzo kuszący brzuch z obsuniętymi o kilka centymetrów za dużo spodniami z finezyjnie wiążącą je klamrą.
- Cholera... spłaszczysz sobie co nieco.
- Czyżbym w twym głosie wyczuwał smutek i obawę?
- Wiesz, elfie, to ty powinieneś się tym martwić, jeżeli masz zamiar kiedykolwiek spełnić swoją obietnicę o dominacji. – posłałem mu iście szatańskie spojrzenie, odrywając się wreszcie od idealnie dopasowanego do pośladków materiału. – Zaczynamy?
- Owszem. Michael już zdążył spróbować odwieść mnie od naszej potyczki. – na potwierdzenie otrzymałem delikatny ruch na stworzonej niedawno wieży, w której dostrzegłem wymienionego archanioła, a także Lucyfera, Gabriela, Astrota oraz jednego z moich podwładnych, który odpowiadał za opiekę nad synem mego Księcia.
Przyjąłem bojową postawę, po chwili wyciągając przed siebie rękę z wyprostowanymi palcami, aby zaraz kilka razy je zgiąć, zachęcając Kio do wykonania pierwszego ruchu.
^^^
Nieco lekceważący gest wydał się magowi protekcjonalny i nieco niesprawiedliwy, toteż zamierzał mocno zawieść oczekiwania Baala, który najwyraźniej myślał, że wygrał jeszcze dobrze nie rozpoczętą walkę. Przystał na możliwość, jaką diabeł mu podarował, od razu posyłając go dwa kroki do tyłu.
Po demonie było widać, że jest nieco oszołomiony łatwością, z jaką czarodziejowi przyszło wykonać prosty manewr uniku i wykopu wychodzącego z lewej strony.
- Czysty przypadek. – mruknął wyjaśniająco, skupiając się bardziej. Przecież nie pozwoli mu na powtórzenie takiego czynu! W końcu nie od parady mianowano go dowódcą armii.
Jednak Kio swoje wiedział. Co prawda chciał się jeszcze upewnić, czy podejrzenia nie są tylko wymysłem jego wyobraźni, ale przekonanie o słuszności swych domysłów niemal wypalała mu głowę.
Niewielka nitka mocy wystrzeliła niepostrzeżenie z jego palca, zaczepiając się dwa metry od knującego coś Baala.
- Nie używamy przeciw sobie żadnych magicznych zaklęć, ani formuł, zgoda? – kotołak nie wyobrażał sobie tego pojedynku inaczej. – Opieramy się na walce dżentelmeńskiej, czyli polegamy wyłącznie na umiejętnościach fechtunku.
Mężczyzna przytaknął, cofając od razu kilka recytowanych inkantacji, zaraz jednak nabierając podejrzeń.
- Nie uważasz, że to trochę uszczupla moje możliwości?
Wrzosowe tęczówki zabłysnęły powątpiewaniem i ukrytą gdzieś w głębi irytacją.
- Na wojnie może przytrafić się wiele niespodziewanych zdarzeń, dlatego pokaż wszystkim, jak wspaniałomyślnym i wszechstronnym jesteś diabłem. Poza tym... nie przypominam sobie, abyś czym się ode mnie różnił. – dodał zaczepnie, unikając pojawiającego się obok miecza, który świsnął dosłownie kilka milimetrów od jego szyi.
Seria silnych i częstych napadów wzajemnie przeplatała pojedynkujące się na placu ciała, zazębiając ze sobą ostrza, z których sypały się iskry.
Jakże ciężko było patrzeć magowi na może i celne, aczkolwiek ospałe ruchy. Nie to, aby Baal nie przykładał się do starcia! Wręcz przeciwnie – wykrzesywał z siebie ostatnie poty, lecz o ile zwykły przeciwnik już dawno poległby z głową uśmiechającą się w stronę jego przekroju karku, o tyle Kio powstrzymywał się od ziewania. Jeszcze tylko jeden ruch ręką i będzie po wszystkim.
- Co do... – zastygły w bezruchu żołnierz nawet nie był w stanie wykonać lekkiego skręt uszyi, aby sprawdzić nagłą niemoc i odmówienie posłuszeństwa ze strony kończyn. – Co to ma znaczyć? – głos nie należał do najprzyjemniejszych, wywołując u widzów gęsią skórkę.
Kamio podszedł do niego powolnym zmysłowym krokiem, nie wchodząc  jednak w wyraźny już teraz trójkątny znak.
- Oddaję ci przysługę. Dobrze wiesz, że z elfem nie masz szans... Uwolnij swoją siłę. – zajrzał mu w oczy. – Zaklęcie blokuje demonich żołnierzy, a mnie się nie spieszy... Choć żywię nadzieję, że szybko temu podołasz.
Siedzący w wieży Książę poruszył się niespokojnie. On wiedział o tajemnicy Baala, jednak nie uważał jak mag, aby ukryta w Baalu nim rasa miała mu pomóc w bitwie. Poza tym ilekroć młodszy diabeł wybrał się na pole treningowe w celu opanowania i poskromienia obydwu gatunków, tyle razy wracał z niej wyczerpany, obolały magicznie i zrezygnowany. Zapewne i tym razem nie obejdzie się bez zbędnego cierpienia, które nikomu nie będzie potrzebne.
- Baalu! Nie rób tego!
Wściekły żołnierz skierował źrenicę oka na Lucyfera, wysłuchując dalszych słów, które... prawdę powiedziawszy nie należały do tych, jakie można wyjawiać.
- Przecież wiesz, jak się to zawsze kończyło! To zbyt niebezpieczne! Kto wie, czy znów nie trzeba będzie posiłkować się zaklęciami podtrzymującymi ci życie! – rudzielec nie zdawał sobie sprawy z uczuć, jakie targały sercem jego podopiecznego, bo gdyby o nich wiedział z pewnością zakończyłby monolog, a tak następne słowa wywołały wybuch fali emocji. – Poddaj walkę!
- Zamknij się!
Sam Kamio uchylił lekko usta, jednak będąc bliżej przeciwnika, widział więcej, niż reszta. Cofnął się ostrożnie, chowając za włosami delikatny i zadowolony uśmiech, jakby wiedział, że jego plan w pełni się ziści i powiedzie.
W tym czasie Baal rozbłysnął emanującym z jego ciała światłem, zalewając dziedziniec jasnością. Odchylił się nieco, czując wpływające do niego nici mocy, jakimi Kamio wcześniej go związał. Jego przemiana nie trwała zbyt długo, więc po chwili wszyscy mogli zobaczyć  obecny wygląd elfiego diabła.
Akemi (19:09)

1 komentarz:

  1. Hej,
    chciałaby, aby Ball przeztał tak traktować Kamio, a walka och no i udało mu się...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń