21 czerwca 2010
Oi, Elfiątka kochane XD Przybywam do Was z One shotem. Boa Hancok mnie poprosiła, więc... Proszę bardzo. Tylko teraz muszę od takiego czegoś naprawdę odpocząć i skupić się na prawie dogorywającym opowiadaniu xD Mam nadzieję, że takie przedstawienie postaci, jakie przyszło mi wymyślić będzie zadowalające. Para - Ichigo - Toshiro.
Uwaga! W tym one shocie Toshiro i Ishida to bracia xD No i imię Króla Lodu zapisuję "Toshiro", a nie "Toushiro" ;) To chyba wszystko... Za tydzień ruszamy z notkami ;)
Odpowiedzi:
Star 1012 - Hehhe, tak myślałam, że wątek dotyczący Tenshiego, a dokładnie jego wieku, w jakim dziwnym sposobem znajduje się na studiach... Ale przecież nie mogłabym tego od tak zostawić xD Choć trochę się głowiłam nad tym, jak to zrobić... i wtedy zauważyłam kolegę, który jest ode mnie o rok młodszy, ale w podstawówce przenieśli go szybciej do jakiejś klasy, przez co pisał ze mną maturę i tak jakoś... to weszło do opowiadania xD Tak, do Subaru docierały jakieś strzępki informacji... Tylko te dobre, poza tym on o tym śnił.. hehe xD Klątwa syna xD Ulubiona marka samochodów? XD Nie mam pojęcia, ale strzelę, że Subaru xD
Max - Witam serdecznie męskiego przedstawiciela *przygotowuje klatkę, aby Maxa nie wypuścić* xDD Strasznie mi miło. Pozdrów VetChan. Cieszę się, że udało mi się wyjaśnić to, o co pytała i że informacje były w miarę.. spójne xD To co jej się stało, że wylądowała w szpitalu? Hmm... wiesz... Biorąc pod uwagę fakt, że znasz się z Vet, to mógłbyś spróbować coś z nią napisać, tak na próbę. Powiązanie męsko-damskie często się sprawdza, a ja znam kilka takich blogów, które świetnie dają sobie radę. No i rozdziały są różne, bo jak pisze dziewczyna - to delikatniej, a jak chłopak - to w taki sposób przyciągający... męski po prostu xDD Ojj, na kolejny one shot musisz poczekać, bo muszę nabrać sił. Nie lubię kończyć opowiadania w jednej notce, a z kolei pisanie o czymś, czego nie znam zupełnie mi nie wychodzi xD Dir en Grey mówisz... Wiesz co... Może zrobię, ale nie wiem kiedy xD Na razie muszę nadrobić dziurę w opowiadaniu, żeby mieć kilka notek w zanadrzu ;P Ha, cieszę się, że podobają Ci się moje opowiadania ;3
Emily Strange - Nie martw się *głaszcze* jeszcze zmienisz o nim zdanie ;P
Zielona Strefa
Ostatnio mam dziwne sny... Które po otworzeniu oczu nagle znikają - nie pamiętam, co mi się śniło O_o Ale zawsze... zawsze wiem jedno - że śnił mi się główny bohater Prince of Tennis - w sumie się nie dziwię.... skoro oglądam 20 odcinków na dzień xD
Przepraszam, ale dziś nie powiadamiam.
-------------------------------------------------------------------------
Jak
to niekiedy bywa, miłość może być dla nas nieosiągalna. Szczególnym
przypadkiem są związki jedno pierwiastkowe, czyli pary tej samej płci.
Kolejną przeszkodą może się okazać wiek, choć i to jest do przebicia.
Udręka zaczyna się wtedy, gdy obiektem nocnych przemyśleń oraz ochów iachów staje się przyjaciel naszego rodzeństwa…
-
Ichigo, tak dawno cię nie było! – urocza szatynka wyjrzała z kuchni,
posyłając chłopcu sympatyczny uśmiech. Lubiła go i pamiętała, jak już od
najmłodszych lat psocił w ich rodzinnym mieście. Stanowił
przeciwieństwo i ostry kontrast jej starszego syna, który pomimo różnic
doskonale dogadywał się z Kurosakim.
- Dzień dobry pani Uryuu. – skłonił się jej, ówcześnie zdejmując buty.
Kobieta pokręciła głową, wycierając mokre ręce w żółtawy ręcznik.
-
Jak zawsze uprzejmy. – westchnęła widząc zakłopotanie młodzieńca. –
Ishida jest u siebie, a raczej u Toshiro... Sam wiesz. – jęknęła
bezradnie, lecz zaraz się to zmieniło, kiedy Ichigo kiwnął głową, robiąc
cierpiętniczą minę.
Komputer
jaki był w posiadaniu dwójki braci został umieszczony w pokoju
białowłosego, ale to brunet przesiadywał tam najczęściej, toteż przyjęło
się, że i całe mieszkanie należy do niego. Młodszy chłopak zawsze się
wtedy irytował, mówiąc, że wątpi, aby ulubionymi kolorami ścian Ishidy
były pomarańcz i czerwień. Specjalnie wybrał takie barwy, aby odróżnić
się od bruneta, który, tak jak i on dobrze czuli się pośród bieli i
błękitu. Tym bardziej chciał się odseparować od brata, aby go z nim nie
mylono.
Kiedy
Kurosaki dotarł na szczyt schodów skręcił w lewo, a następnie
nieznacznie obrócił się w prawo, aby wejść do bijącego ciepłymi kolorami
pomieszczenia. Wchodząc za próg zderzył się z kimś. Zarejestrował tylko
śnieżny ręcznik, szczupłą sylwetkę i jasne kosmyki, dlatego zareagował
natychmiastowo, gdy średniego wzrostu osoba, zapewne zdziwiona
niespodziewanym atakiem, odchyliła się mocno do tyłu. Przyciągnął
poszkodowanego do swego ciała za pomocą zwinnych rąk, które zdążyły
złapać szlufki spodni, prawym ramieniem oplatając jego plecy.
Szarpnięcie spowodowało zsunięcie się puchowego materiału z oczu
nastolatka, odsłaniając piękny, aczkolwiek mroźny seledyn.
- Ho? Kto śmie mnie doty…kać.
-
Toshiro, przepraszam. Nie chciałem. – marchewkowe włosy zostały
potraktowane długimi palcami, aby jeszcze bardziej je zmierzwić. Nagle
chłopak drgnął, uważniej lustrując niemalże filigranową postać. – Jesteś
strasznie delikatny. Powinieneś na siebie uważać. – czarny podkoszulek,
jaki owijał się wokół szyi białowłosego nie mógł obecnie zakryć
wyeksponowanej klatki piersiowej, która podlegała dokładnej obserwacji
dotykowej.
-
Ichigo, gratuluję. Po raz pierwszy widzę, aby mój braciszek się
rumienił na czyjś widok. – o jedną ze ścian opierał się Ishida. Ramiona
miał skrzyżowane, a prawą nogę ugiął w kolanie. Jednym z palców poprawił
zjeżdżające z nosa okulary, wyraźniej ukazując w nich kpiące błyski.
Pewny siebie uśmiech zawsze wywoływał wściekłość u Toshiro. – Oh, chyba
jednak się pomyliłem. Jak mógłbym zapomnieć o tym, co się stało miesiąc
temu, kiedy Pan Lodowaty brał prysznic, zupełnie nie fatygując się z
zamknięciem drzwi, a ty wtedy wszedłeś i go zobaczyłeś.
- Dosyć. – wysyczał białowłosy, strosząc się jak wściekły kot.
-
Nie unoś się. Przecież Ichigo wiedział, że wolisz chłopaków... Nie
omieszkałem mu o tym wspomnieć. – dodał kąśliwie, rejestrując z twarzy
brata, że przesadził.
Kurosaki
czuł, jak blondyn drży. Już trochę go znał, więc był pewien, że
spokojne usposobienie nie pozwoli mu na wybuch, jednakże wolał się
upewnić. Przystawił swe czoło do jego, naciągając czarny podkoszulek,
pomagając ubrać się do końca. Cały czas nie spuszczał z niego wzroku,
aby chwilę później przytulić dosłownie na kilka sekund.
-
Nie powinieneś odnosić się do Shiro tak kąśliwie i prześmiewczo. –
niecodziennie słuchało się takich poważnych słów z jego ust, od których
nawet brunetowi robiło się głupio.
- Przepraszam. – burknął. Nie
miał zamiaru długo pozostawać skruszonym, więc przeszedł do innego
tematu. – Ichigo, przyszedłeś trochę nie w porę, bo akurat wyjeżdżamy do
rodziny, a wątpię, że będziesz chciał zostać z tym małym diabłem. –
podkreślił przedostatni wyraz, prowokując morskookiego. – On nie jedzie.
– wzruszył ramionami, cmokając z niezadowoleniem.
Kurosaki zmieszał się, uśmiechając niepewnie.
- Kurcze, nie wiedziałem... W takim razie już się zwijam.
Ishida
zauważył minimalny skurcz na twarzy brata. Zdziwił się nieco, marszcząc
brwi. Toshiro może i był młody, ale okres niedojrzałych miłostek minął
mu kilka lat temu. Błogi uśmiech przebiegł przez usta bruneta.
-
Ah, braciszku, miałem ci przekazać, że jeżeli faktycznie nie ruszasz
się z domu, to przyjedzie do ciebie Matsumoto i Gin, aby cię pilnować.
Białowłosy,
który jak za każdym razem kiedy do Ishidy przychodził kolega, on
wychodził z pokoju, teraz zatrzymał się zmrożony tymi słowami. Obrócił
się gwałtownie, wręcz płonąc od środka. Jego oczy krzyczały skargi i
obelżywe pojęcia.
- Nie zgadzam się na to. – głos zaczął się podnosić. – Nie mam pięciu lat! – wykrzyczał, sprowadzając tym panią Uryuu. – Mamo!
- Nie kłóć się z bratem, proszę. – spojrzała na niego łagodnie, jednocześnie dyskretnie zaznaczając, że nie są sami.
Sytuacja była beznadziejna dla każdego.
-
Zostanę z nim. – pośród chwilowej ciszy, głos pomarańczowowłosego
zabrzmiał drażniąco. – Będziecie mogli dłużej zostać u rodziny, a ja się
nim zajmę. Z moim powrotem też nie będzie problemu, bo przecież
mieszkam niedaleko, więc nie trzeba się o nic martwić. Obiecuję, że nic
mu się nie stanie. W końcu to dorosły chłopak. – uśmiechnął się wesoło,
poprawiając kołnierzyk fioletowej koszulki. – Proszę nie próbować zmusić
mnie do zmiany decyzji.
Toshiro spojrzał na niego nie wierząc w to, co słyszy.
-
Skoro tak stawiasz sprawę... – kobieta pogładziła go po ramieniu.
Zdążyła się przebrać i dokonać delikatnego, acz nieskazitelnego
makijażu. Wyglądała świetnie. – Ishi, zbieraj się.
-
Taa, już. – mruknął brunet. – Chmurzy się. Na wszelki wypadek
poszukajcie świeczek. – mrugnął do brata. Wbrew pozorom doskonale
odczytywali swoje spojrzenia i oboje wyczuwali nadciągającą burzę.
Z oddali dobiegł ich głos gospodyni domu.
- Tylko zachowuj się dobrze, kochanie. Jakbyście chwili ciastka czy sok, to...
- Są na dole w kuchni. Mamo, ja tu mieszkam siedemnaście lat. – białowłosy westchnął.
Dziesięć
minut później zrobiło się cicho, a w domu zostali tylko dwaj chłopcy.
Kiedy piwnooki spojrzał na młodszego kolegę, tamten naburmuszył się,
nadymając policzki. W tym momencie przypominał niepewnego sytuacji,
zagubionego kilkulatka.
Po kilku godzinach za oknem zrobiło się ciemno, a na niebie można było dostrzec oślepiające, choć jeszcze dalekie błyski.
- Podasz mi tamtą płytę? – Kurosaki chciał jakoś rozruszać krępującą okoliczność, w jakiej się znaleźli.
-
Tą? – morskooki wskazał na jedną z wielu, zerkając na Ichigo.
Otrzymawszy pozytywną odpowiedź pochylił się, aby jej dosięgnąć, jednak
przeszkodziła mu nagła ciemność w pokoju.
Piwnooki zobaczył, a raczej przeprowadził symulację, jak ciało blondyna opada na podłogę, przywierając do szafy za nim.
-
Toshiro! – dotarł do niego na ślepo, kucając mniej więcej bok. Kierując
się instynktem odszukał nastolatka, łapiąc go za ramiona.
- Śmiej się, proszę bardzo. – chłopiec wydawał się być wystraszony o czym świadczył drżący głos.
-
Nie ma z czego. – stwierdził logicznie, chichocząc jednak. – Każdy ma
prawo do tego, aby się czegoś bać. Całe szczęście, że nie zdążyliśmy
włączyć komputera... Yare, Yare, to była dziwna błyskawica. Tak szybko
się pojawiła. – mruczał do siebie. – Gdzie trzymacie świeczki?
-
W pokoju obok na dnie szuflady. – Toshiro odpowiedział mechanicznie,
dopiero po chwili rozumiejąc tor myśli Marchewki. – Ale nie odchodź! –
krzyknął wręcz rozpaczliwie, wyciągając przed siebie ręce, jakby chciał
go złapać, lecz głos zapewniający o rychłym przybyciu dochodził już ze
znacznej odległości. Blondyn podkulił nogi, chowając głowę w kolanach,
aby nie widzieć błyskawic. Dodatkowo, gdy po okolicy przetoczył się
grzmot, zastawił dłońmi uszy, kołysząc się w tył i przód, niczym
prawidłowo działające wahadło. W takiej pozycji zastał go Kurosaki,
który mając w ręce zapaloną świecę mógł rozpoznawać kształty. Dodatkowo
pokój zalała biała fala światła, przez co zwinięty w kłębek chłopak
krzyknął krótko, mocniej dociskając dłonie.
Ichigo
rozumiał jego strach, toteż podszedł do niego, ówcześnie zabezpieczając
ich źródło „prądu”. Dźwignął go i prowadząc oporne ciało ułożył je na
łóżku. Sam zaś usiadł obok niego, co po następnej burzowej salwie
diametralnie się zmieniło, gdyż blondyn przywarł do niego, pocąc się ze
strachu. Delikatne drobinki wody oszroniły całe opalone czoło, które
Kurosaki przezornie otarł.
Zdawał
sobie sprawę z orientacji nastolatka, lecz nie miał nic przeciwko temu.
Interesował się nim od dawna, jednak świadomość tego, że jest to brat
najlepszego przyjaciela, a także to, że wtedy jeszcze nie posiadał
wiedzy na temat jego preferencji, nigdy nie skłoniły go do podjęcia
próby. Nie był głupi. Spostrzegł się, że Ishida wie o jego obiekcie
uwielbienia. Mało tego! On mu nawet dał przyzwolenie, aby wziął sobie
jego brata, gdyż, jak to określił: „Przynajmniej nie będę musiał tracić
czasu na szukanie jakiejś gry, bo ty mi ją ściągniesz.” Już w gimnazjum
dostał od niego coś na kształt talonu z napisem: „Toshiro – bezcenny.
Własność kartki – Kurosaki Ichigo.”, jaki narysował mu podczas jednej z
nudniejszych lekcji angielskiego.
Westchnął na te wspomnienia, tuląc do siebie zdziwionego lekko białowłosego.
- Nie bój się. – kołysał go na boki.
-
To głupie, żeby siedemnastolatek drżał z powodu burzy, która jest
nieosiągalna w domu. – morskooki wsunął się między jego nogi, ostrożnie
kładąc czoło na barku Ichigo, aby ograniczyć widoczność okna.
Kurosaki
dźwignął rąbek czarnego podkoszulka, torując dłoniom wędrówkę po
rozgrzanych plecach chłopaka. Na tę czynność blondyn oderwał się od
niego, spoglądając w rozświetlone przez świeczkę tęczówki. I wtedy
zaiskrzyło. Było niemal słychać skwierczenie
napięcie, jakie przeskakiwało między nimi. Marchewka naparł na usta
Shiro z mocą równą pędzącemu smeczowi*. Drżąco i prawie opętańczo
zyskiwał coraz to większe tereny warg, niekiedy przedzierając się przez
nie. Trzymane dotychczas zapędy, zwolniły się, ustępując uczuciu.
Dopiero po chwili chłopak zdał sobie sprawę, co też najlepszego uczynił.
Nim jednak zdążył cokolwiek powiedzieć, powstrzymało go twarde
spojrzenie.
-
Nie żałuj. – głos białowłosego był stanowczy, a mocny uścisk rąk, które
spoczęły na klatce piersiowej piwnookiego oraz stalowy uchwyt nóg, nie
pozwoliłyby na ucieczkę. Przysiadł na jego biodrach, wiercąc się nieco. –
Podobno faceci zawsze kończą to, co zaczęli, prawda? Postąpiłbyś
tchórzliwie, gdybyś chciał się wyłamać. – zauważył rzeczowo, po raz
pierwszy tego dnia się uśmiechając.
- Mas zrację. – uspokoił się, wychodząc naprzeciw chętnemu ciału, zapalając w morskich tęczówkach nieokiełznany żar.
- Cieszę się. Obyś tylko nie zwolnił decydującym momencie.
Kurosaki
domyślił się, o co chodziło, a jego zmiana na twarzy utwierdziła
blondyna co do tego, że nie musi się martwić. miał za to coś innego na
głowie. Mianowicie – jak wygrać dominującą pozycję, skoro giętkie ciało
Marchewki potrafiło tak łatwo przewrócić go na plecy? Niewykonalne,
prawda?
-
Hee, dobry jesteś. – mruknął Toshiro, przyznając wielkość kolegi.
Komplement z jego ust to rzecz nieosiągalna dla dziewięćdziesięciu koma
dziewięciu procent populacji na świecie, a jak się miało później okazać,
częstotliwość pochwał na jedną osobę miała niebywale wzrosnąć.
Ponownie
zdjęty podkoszulek, tym razem definitywnie pożegnany, zakończył swój
żywot na podłodze tuż obok koszuli Ichigo oraz skarpet i butów obojga.
Ręka Kurosakiego niespiesznie pogładziła udo białowłosego, rozpoznając
lekko umięśnione kształty pod materiałem jeansów. Napawanie się do
takiego poznawania było dla obydwu bardzo drażniące i podwyższało ich
temperaturę.
- Pod spodniami kryje się dużo lepszy widok.
Zapewniony
w ten sposób Ichigo nie mógł nie skorzystać z propozycji, toteż już po
chwili wodził wzrokiem po delikatnym, aczkolwiek świetnie prezentującym
się ciele, które...
- Oj... Czyżbym zapomniał założyć bokserek, kiedy się kąpałem?
Piwnooki nie dał się zwieść niewinnemu spojrzeniu, więc postanowił ukarać go za brak wcześniejszego powiadomienia.
-
H-Hej! Nie żartuj sobie! – morskooki nie krył irytacji związanej z
postawą Kurosakiego, który położył się na nim wygodnie, przylegając
policzkiem do mokrego obojczyka. – Nie zasypiaj! – spróbował się
poruszyć, narażając męskość na idealnie ułożone udo Ichigo, które
doskonale synchronizowało się z jakąkolwiek szamotaniną. Podczas takiego
ruchu pobudzony i nakręcony siedemnastolatek jęknął niespodziewanie dla
siebie, odkrywając, że nadal obecne u Kurosakiego spodnie niesamowicie
drażnią wrażliwy organ.
Ichigo zaśmiał się krótko, wpatrując w zezłoszczone oczy.
- Spokojnie, Kocurku. – zdjął niepotrzebny balast, uwalniając nieco mokry skarb, na co białowłosy prychnął.
-
I ja tu jestem perwersyjny? – wstrzymał oddech, widząc uśmiechającego
się ciepło chłopaka. Na policzki wpłynął rumieniec, a głowa odchyliła
się trochę w bok, tak, aby zielonkawe tęczówki mogły swobodnie zerkać na
Kurosakiego, a także uciekać w inny punkt, jeżeli poczuły się
niepewnie. Wkrótce i to się zmieniło, ustalając jeden scenariusz dla
oczu, które zmuszone do bolesnego rozwarcia, przekazały do mózgu ważną
wiadomość.
-
Spokojnie. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem cię nago... Miesiąc temu...
Zauważyłem, że nie jesteś jakoś specjalnie ciasny, jednak od tamtego
momentu mogło się to zmienić. Stąd moje środki ostrożności. – wsunął w
blondyna drugi palec. – Faktycznie... Jesteś tam idealny. – westchnął,
czując jak wrażliwe mięśnie zaciskają się na penetrujących obiektach.
Burza
pozostała wspomnieniem. Można uznać, że walka tegoż żywiołu trwała w
nich samych, dlatego już po chwili Ichigo ośmielił się dokonać
zastępstwa w postaci własnej męskości wsuwającej się do ciepłego wnętrza
Shiro. Niespiesznie poruszał się naprzód, dbając o zdrowie i
bezpieczeństwo chłopca, który dociskał ugięte w kolanach nogi do żeber
Kurosakiego. Pomimo niewielkiego wzrostu, akurat owe kończyny były dosyć długie,
więc z dziecięcą łatwością spotkały się na lekko opalonych plecach
piwnookiego, krzyżując w miejscu stawu skokowego. Wysunięte w ten sposób
stopy mogły dopychać ciało Ichigo, sukcesywnie trafiając w czuły punkt
wewnętrzny białowłosego. Początkowy ból, jaki niestety musiał się
pojawić, niekiedy nawiedzał delikatne wnętrze, co było nieodłączną ceną
przyjemności. Członek zwiększający swe obwody
rozszerzał ścianki, które mimo swej giętkości nie były dostosowane do
takich gabarytów. Nie ma róży bez kolców, dlatego warto jest przypłacić
kilka chwil cierpienia, aby otrzymać o wiele więcej – spełnienie.
Chłopcy nie wiedzieli, czy tym razem piorun uderzył bardzo blisko domu, a
może to była wina nagle zapalonego światła, lecz wybuch emocji, jaki
oboje przeżyli równał się trzęsieniu ziemi. Oślepiający umysły blask, a
także niewiarygodny orgazm uwieńczył półgodzinną bitwę o dominację oraz
dążenie do zaspokojenia partnera. Dokładnie. Nie siebie, lecz drugiej
osoby. Do samego końca walczyli o to, żeby przysporzyć kochankowi
niesamowitych wrażeń. Poprzez subtelne dotyki, perwersyjne słowa, na
pruderyjnych gestach skończywszy.
Zmęczeni, szczęśliwi – usnęli.
Kilka
godzin później dało się słyszeć chrobot otwieranych drzwi. Ktoś
cichutko wspinał się po schodach, zmierzając ku pomarańczowemu pokojowi.
Klamka zgrzytnęła, zdradzając niespodziewanego gościa, który zmieliwszy
przekleństwo uśmiechnął się nagle, zatrzymując wzrok na łóżku, a
konkretnie tym, co na nim spoczywało. Podszedł do leżącego z kraju
blondyna, szturchając jego ramię.
-
Toshiro, Toshiro. – zaspane oczy sprawiały mu niemałą uciechę, a co
dopiero, kiedy zamieniły się w niemal martwe morze. – Spokojnie, nie
krzycz. Rodzice zaraz tutaj będą, więc radziłbym skorzystać z prysznica.
– wskazał białe paski na udach, wolną ręką otwierając okno, aby wyzbyć
się z mieszkania specyficznego zapachu.
Białowłosy poderwał się na równe nogi szybko tego żałując.
-
Nie szczerz się tak, Ishida. – warknął na brata, zbierając potrzebne
przybory i ciągnąc ze sobą onieśmielonego piwnookiego, zamknął się z nim
w łazience.
Brunet
odpalił komputer, jakby wyczuwając moment. W chwili, gdy usłyszał dwie
rzeczy – kroki mamy, która kierowała się ku pokojowi młodszego syna oraz
powtórkę z wieczora w wykonaniu Shiro i Kurosakiego – włączył swój
ulubiony kawałek Gazette - Best Friends, ustawiając go na pełne głośniki.
- Ależ kochanie, mamy gościa! – pani Uryuu stanęła w progu, podpierając się pod boki.
Ishida
znał to spojrzenie – wyłączenie wtyczki z gniazdka , więc musiał szybko
działać. Podbiegł do zdezorientowanej kobiety i łapiąc ją za ręce
zaczął tańczyć. Tylko w taki sposób mógł grać na
czasie, pomagając bratu. Miał tylko nadzieję, że gdy rozbrzmi mocne
zakończenie, tamci domyślą się, aby skorzystać z okazji. Gdy piosenka
się skończyła, musiał wyciszyć dźwięk. Mimo dobrej reakcji i tego, że
szatynka doskonale się bawiła nie mogła pozwolić na to, aby
„przedstawienie” trwało dalej.
Dokładnie
w chwili ostatnich taktów łazienka otworzyła się, nie zdradzając
jeszcze, że ktokolwiek z niej wyszedł. Dopiero pytanie Shiro skłoniło
kobietę do zwrócenia uwagi na to, że nie jest sama z Ishidą.
- Co wy robicie?
- Oh! Synku, twój brat oszalał. – machnęła rękami, próbując uspokoić oddech po szaleńczym tańcu. – Gdzie Ichigo?
Morskooki wskazał jej na wcześnie opuszczone przez niego drzwi.
- Razem się kąpaliście? Nie zauważyłam, aby był w domu. – zmrużyła oczy.
-
Mamo, przestań. Zaglądałaś do salonu? Przecież nie mógłby spać tutaj ze
mną. Byłaś tak zaabsorbowana wirowaniem, że nie zauważyłaś kiedy
wszedł. Tyle. – skłamał gładko, wzruszając ramionami.
Pani
Uryuu uśmiechnęła się pod nosem, rezygnując z dyskusji. Zdążyła jeszcze
przekazać dla niego pozdrowienia od Matsumoto i Gina, którzy kilka dni
temu wyjechali na wakacje. Kiedy wyszła, białowłosy uścisnął dłoń brata,
całując w policzek.
- Wiedziałeś o nich, prawda? Ty przebiegły lisie. Dzięki. – machnął głową na komputer i okno. – Za wszystko.
- Od czego ma się brata, co nie? – Ishida zmierzwił mu wilgotne jeszcze włosy.
Tymczasem Kurosaki oparł się o ścianę, obserwując ich z zadowoleniem.
- Jestem zazdrosny. – mruknął, krzyżując ręce na piersi i odwracając głowę niczym urażona księżniczka.
Toshiro
pokręcił głową z politowaniem, przytulając się jednak do niego.
Westchnął tuż przy różowym punkciku na skórze piwnookiego, owiewając go
ciepłym powietrzem, aby po chwili zwlekania wysunąć końcówkę języka,
trącając twardniejący sutek.
Ichigo jęknął, przymykając jedno oko.
-
Nie spodziewałem się tego po tobie, braciszku. – brunet miał minę
pokerzysty zadowolonego z dobrego rozdania. – Gratuluję błyskawicznej
kąpieli. – zwrócił się kąśliwie do przyjaciela, aby za moment
spoważnieć. – Jeżeli zrobisz mu krzywdę, to...
-
Yare, yare, Ishida. Mówisz jak w jakiś melodramatach. –
pomarańczowowłosy przewrócił oczyma, obejmując dokazującego z nim Shiro.
Położył dłonie na jego pośladkach owiniętych jednie ręcznikiem, który
także i on miał, ściskając je co jakiś.
Granatowooki prychnął na te słowa.
- Uspokójcie się. Zaraz zrobicie to
na moich oczach, a nie chciałbym zobaczyć mojego brata w negliżu,
wierz. – skrzywił się, poprawiając okulary, przez co zastygł w bezruchu,
napotykając błyszczące, piwne tęczówki.
- Nie bądź tego taki pewien.
Ishida
dopatrzył się psotnych iskier oraz szczypty uwielbienia we wzroku
Kurosakiego, więc dał sobie spokój, robiąc minę: „Mnie to obojętne”,
choć niesamowicie się cieszył, a dosyć chłodne usposobienie pozwoliło mu
to ukryć.
-
Odkąd to jest z ciebie taki cwaniak, co? – nie chciał znać odpowiedzi. –
I tak będziesz musiał mi ściągać gry. – „kara” niczym u kilkulatka
wywołała śmiech u trójki przyjaciół.
Około
osiemnastej Kurosaki zaczął się zbierać. Będąc już na podwórzu
uśmiechnął się do gospodyni domu. Ojciec chłopców pochwalił go za mocny
uścisk dłoni, czym przyczynił się do tego, że Ishida zaczął masować
skronie.
- Nawet on go już zaakceptował.
Białowłosy spojrzał na niego groźnie, prychając jak dziki kot.
Tymczasem
pani Uryuu podziękowała za opiekę nad młodszym synem, co znów spotkało
się z kąśliwą uwagą, skutecznie zagłuszoną przez dłoń Shiro. Mimo tego
Marchewka usłyszał te słowa: „Opieka ponad program.”
-
Ichigo, wiem, że dużo się uczysz, pracujesz, ale obiecaj mi, że
będziesz częściej przychodził. Ciągle tylko potakujesz, ale rzadko się
zdarza, abyś się z tego wywiązał. – smutna mina gospodyni mówiła sama za
siebie.
Bracia
wymienili porozumiewawcze spojrzenia, po chwili skupiając się na
wpatrzonego w Toshiro piwnookiego, co spotkało się z dosyć sporym
rumieńcem u tego pierwszego.
- Przysięgam. Teraz na pewno będę tutaj bardzo częstym gościem.
Koniec xD
*
Smecz - w tenisie ziemnym lub badmintonie - zagranie przy siatce,
polegające na mocnym uderzeniu górnej piłki lub lotki tak, aby upadła na
pole przeciwnika.
Cudo... brak mi słów... uwielbiam Bleacha, a to opowiadanie to istna perełka.
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńcudownie, dobrze jest mieć takiego braciszka... i tak teraz to będzie bardzo czesto przychodził...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga