02 maja 2009
Dziś kolejna część opowiadania ;P Nie linczujcie.. xP Życzę Wam, moje drogie panie, miłego czytania, spokojnego... i udanego 3 maja xD
PS: Dziękuję za komentarze ;P (W czwartek kolejna część Bonusu)
- Twoim prawdziwym ojcem jest Aoki Uchiki. – szatyn zachłysnął się powietrzem.
- Jak to?
-
Zaraz po twoich narodzinach, rozwiodłam się z nim. Nie chciał cię,
więc, po co miałabym zdać nas na cierpienie? Mieliśmy po siedemnaście
lat, gdy wpadliśmy. On ożenił się ze mną, gdyż rodzice mu kazali. To
miała być jego kara. Uważał się za dojrzałego robiąc dziecko, więc
musiał swą dorosłością je wychować. Nie podołał zadaniu. Wtedy pojawił
się twój obecny ojciec, Kosuke. Pokochał nas, ja rozwiodłam się z Aokim i
powtórnie wyszłam za mąż. Tym razem jednak za, o wiele lepszego
człowieka. Po dziesięciu latach Uchiki postanowił cię odwiedzić. Gdy
doszło do tego incydentu, Kosuke wyprowadził się, gdyż uważał, że to dla
niego hańba. Był wściekły, że nie powiedziałam ci prawdy o tym, kim
jest twój prawdziwy ojciec, mimo iż obiecywałam mu to wiele razy. Nie
mógł na ciebie patrzeć. Ja jednak wiedziałam, że to nie ty sprowokowałeś
Aokiego. Byłeś ślicznym, małym chłopcem, któremu nie potrafił się
oprzeć. – spuściła wzrok.
- Czemu pozwoliłaś mu mieszkać u nas przez prawie miesiąc? – wykrzyczał.
- Zagroził, że skrzywdzi Luni. – odwróciła głowę.
Shinta znieruchomiał.
- To nie może być prawda.
Hajime usłyszał podniesiony głos chłopca i pobiegł do pokoju matki kolegi. Za nim podążyła reszta młodzieży.
Otworzyli drzwi i weszli do środka. Zobaczyli jak szatyn cofa się w stronę ściany i osuwa po niej.
- Synku, ale tak było. Na szczęście teraz będzie lepiej. – wyszeptała skruszona.
-
Mamo! Przed chwilą dowiedziałem się, że osoba, którą gardzę najbardziej
na świecie, która sprawiała mi cierpienie, jest moim ojcem! Ty mówisz,
że będzie lepiej? Czy ty wiesz, co mówisz? – krzyczał, na przemian
uderzając w ścianę rękoma. – Jaki ja jestem brudny, jaki zbrukany.
Nienawidzę was za to! Nie...niedobrze mi. Te jego dotyki, pocałunki,
pieszczoty, one tak bardzo bolą. Przecież on wiedział, kim jestem! Mimo
to znów ośmielił się mnie skrzywdzić. Co z niego za ojciec? Co z niego
za człowiek? Pieprzony świr. – wyrzucał słowa niczym pocisk. Matka nie
widziała go jeszcze w takim stanie. Zawsze był spokojny, cichy,
zamknięty w sobie. Nigdy nie wyrażał się o kimś negatywnie, o
przekleństwach nawet nie myśląc.
Hajime
stał nieruchomo. Nie wiedział, o kim tyczy się rozmowa. Inaczej. Nie
chciał dopuścić do siebie tej myśli. Po chwili drgnął i podszedł do
szatyna. Położył dłoń na jego ramieniu, lecz Mei szybko ją strącił.
- Nie dotykaj mnie! – krzyknął w panice. – Jesteś taki jak on, Aoki. Chcesz mnie zranić!
Blondyn uderzył go na tyle mocno w twarz, iż kącika ust potoczyła mu się kropla krwi.
Shinta popatrzył na niego z przerażeniem w błękitnych oczach, do których zaczęły napływać łzy.
Yasuda dźwignął go gwałtownie i zobaczywszy, że chłopiec chce krzyknąć, uderzył ponownie.
-
Nigdy bym cię nie skrzywdził, kretynie! Co ty sobie myślisz? Że ja, co?
Tylko po to jestem przy tobie, aby móc się do ciebie dobrać, gdy mi się
zachce?
- Znacie się od dawna, więc może razem macie wobec mnie jakieś plany.
Blondyn zmierzył go lodowatym spojrzeniem.
- Nie uderzę cię po raz trzeci, bo mi cię żal. – rzucił, wychodząc.
Szatyn przytrzymał jego rękaw.
- Nie odchodź. Nie zostawiaj mnie. – poprosił.
- Jesteś tego wart.
Chłopiec westchnął żałośnie.
-
Kochanie? – pani Meijin zwróciła się do syna. Zdawała się być zupełnie
inna niż przed chwilą. Tak jakby stała się przeciwieństwem osoby, która
stara się odrzucić od siebie smutny świat. – Ja bardzo cierpię po
stracie waszego ojca. Nie miej mi tego za złe... kocham cię, ale nie
potrafię żyć bez niego. Moim ostatnim zadaniem było wyjawienie ci
prawdy. Pokochaj Aokiego. Zaopiekuj się Lunitari. – wyciągnęła coś z
czarnej torebeczki, którą trzymała w dłoni i przechyliwszy to,
przytknęła do ust. Drgnęła lekko i upuściła z dłoni szklane naczynko,
które roztrysnęło się na kilka kawałków. Jej ciało szarpnęło się w tył,
by po chwili zastygnąć na wieki.
Wszyscy zamarli w bezruchu. Pierwszy otrzeźwiał Shinta.
- Mamo! – krzyknął, podbiegając do niej. Nie mógł uwierzyć w to, co się stało.
Nic nie mogło uratować kobiety. Połknęła truciznę.
Niebieskooki szarpał nią.
- Nie możesz mnie zostawić! – nagle spojrzał na siostrę.
- Luni! – zdążył ją w porę złapać.
Zdecydowanie nie może okazać jej, jak cierpi. Musi podtrzymywać ją na duchu.
Ayano, Eichi i Hajime stali w osłupieniu. Na ich oczach dokonał się dramat.
Szatyn
wziął dziewczynkę na ręce. Poczuł, że nogi mu się uginają. Za dużo
cierpienia w jednym dniu. Podał ją Kazuhiko. Opierając się o ścianę,
udał się w stronę schodów. Przyjaciele natychmiast za nim wybiegli.
Yasuda obrócił go przodem do siebie i przytrzymał jego ramiona. Spojrzał mu w oczy i zobaczył wszechogarniającą pustkę.
- Nie dam rady. Nie poradzę sobie. Nie będę mógł opiekować się Lunitari, bo nie mam dwudziestu lat. Zabiorą mi ją. – szeptał.
- Tym się nie martw. Pomożemy ci. – pocieszał go.
- Dobij mnie. – szatyn spojrzał na niego z prośbą w oczach.
-
Czyś ty oszalał? Musisz wspierać siostrę , a nie pogrążać ją w
rozpaczy. W dodatku ja...ja nie mógłbym... – poczuł, że chłopiec
słabnie. Zanim zemdlał, Haji usłyszał jego słowa.
- Nie wybaczę mu tego.
*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*
Po pogrzebie Shinta stał na uboczu, przytrzymując mocno siostrę, jakby bał się, iż ktoś mu ją weźmie.
Nic
nie widział, nic nie słyszał. Po prostu trwał. Wielu ludzi składało mu
kondolencje. Starsze kobiety lamentowały nad tragicznym zdarzeniem.
- Dwa pogrzeby w jednym domu. Jak sobie te dzieci poradzą? –ł kały.
Gdy uroczystość dobiegła końca, wszyscy udali się do ciotki Shinty. To ona przygotowała stypę.
- Dziękuję. – szepnął do niej chłopiec, wysilając się na uśmiech.
-
Nie ma za co. – pogłaskała go po głowie i ucałowała Lunitari w czoło. –
Przepraszam, że nie mogę was przygarnąć. Rozumiecie. – spojrzała na
pokaźną gromadkę baraszkujących dzieci.
Szatyn skinął głową i odwrócił się. Dostrzegł zbliżających się do niego Hajime i państwo Yaduda.
-
Przykro nam z powodu śmierci rodziców. Byli dobrymi ludźmi. – zaczęli. –
Chcielibyśmy ci coś zaproponować, jeżeli się zgodzisz. Możecie u nas
zamieszkać tak długo, jak będziecie chcieli.
- Dziękuję, ale nie. Muszę sam dać sobie radę. – burknął trochę za ostro.
Blondyn wściekł się.
- Schowaj sobie dumę w buty! W pustym domu zwariujesz. – rodzice spojrzeli na niego karcąco.
-
Nie mamy domu. Musiałem oddać go w zastaw, aby zrobić pogrzeb i
załatwić wszystkie opłaty i formalności. – chłopiec spuścił głowę, a
Luni wtuliła się w jego bok. Poczuł dłoń na swym policzku i spojrzał
prosto w oczy pani Yasuda.
- Nie musisz udawać twardego. Jesteś jeszcze dzieckiem. Sam sobie z tym rady nie dasz, naprawdę. – uśmiechnęła się łagodnie.
Broda zaczęła mu drgać. W nagłym impulsie objął kobietę w pasie i rozpłakał się.
- Cii. – szeptała kojąco, gładząc jego plecy. – Wszystko się ułoży.
- Mamo. – załkał.
Drżał
na całym ciele. Tak bardzo tęsknił za rodzicami. Chciał, aby czas się
cofnął, by mógł ostrzec ojca. Niestety nie miał takiej mocy.
*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*
Shinta wraz z siostrą niepewnie weszli do domu państwa Yasuda. Postawili bagaże obok drzwi.
- Dzień dobry. – powiedziała w przestrzeń.
Zza rogu wyłonił się blondyn.
- Rodziców nie ma. Są w pracy. Chodźcie, pokażę wam pokoje. – wyjaśnił, biorąc torbę Luni.
Weszli
po schodach na dosyć obszerny korytarz. Hajime wprowadził dziewczynkę
do małego, lecz przytulnego pomieszczenia. Blondyneczka ubrała pidżamę i
usiadła na łóżku, cichutko popłakując. Brat podszedł do niej i
przytulił ją mocno.
- Wszystko będzie dobrze. – zaczął ją kołysać. Po chwili usnęła w jego ramionach.
Ułożył
ją wygodnie na posłaniu i przykrył szczelnie kocem.Tak, aby jej nie
zbudzić, wyszedł z pokoju zamykając drzwi. Skierował się w kierunku
kuchni.
Razem z zielonookim zjedli kanapki z dżemem brzoskwiniowym.
-
Nie wiem, jak wam dziękować. Tyle dla nas zrobiliście. Obiecuję, że gdy
znajdę pracę, oddam wam, co do jena. – zapewnił, sadowiąc się na
kanapie przed telewizorem.
Po chwili dołączył do niego Yasuda.
- Co tam brzęczysz? – mruknął wyraźnie zdenerwowany takim zachowaniem chłopca.
- Przestań! Nie mogę was obciążać. – żachnął się.
- Jeżeli powiesz jeszcze jakąś głupotę, to dostaniesz ode mnie kopa. – Haji spojrzał mu w oczy.
Szatyn patrzył na niego buntowniczo.
- Nie myśl sobie, że jeżeli mieszkam u ciebie, to wszystko ci wolno. – mierzył go chłodnym spojrzeniem.
- Zbuntowany gówniarz z ciebie. – sarknął blondyn.
- Nie mów tak o mnie!
- Jak? – udał, że nie wie.
- Tak jak przed chwilą. – fuknął na niego Shinta.
- Dziwny jesteś, wiesz? – obrócił się do niego przodem.
Tamten podkulił nogi i oparł głowę na kolanach.
-
Raczej samotny. Pozbawiony wolności, zbrukany, głupi, niekochany, bez
uczuć. Zwykły, skopany pies. – Yasuda patrzył na niego z jawnie rosnącym
przerażeniem, wymalowanym na bladej twarzy.
-
To nie prawda. Jesteś wspaniałym chłopakiem, z pięknymi marzeniami.
Potrafisz kochać, przecież darzysz tym uczuciem siostrę. Jesteś
wysportowany, masz cudowny głos i słodkie dołeczki w kącikach ust. Ah...
twe usta! Takie pełne i gorące. Masz duże pokłady inteligencji,
miękkie, pachnące latem, włosy i delikatne, dziecięce jeszcze, dłonie.
Jesteś naiwny, ale w tej naiwności tak bezbłędnie uroczy. Masz
charakterek, jednak czasem zbyt wybuchowy. Jesteś nieufny, jak bezbronne
zwierzątko, ale to za to cię lubię, bo mogę ci pomóc, byś sobie
poradził w życiu. Najbardziej podobają mi się te twoje błękitne oczy. To
w nich się zakochałem. – wyznał. Ostatnie zdanie zamarło mu na ustach.
Przestraszył się tego, co może zrobić Shinta. Zarumienił się i spojrzał
na niego niepewnie. To prawda, zależało mu na nim, lecz ciągle taka mała
cząstka, zakazywała mu bliższego kontaktu z chłopcem.
- Kochasz mnie? – szatyn odchylił głowę w bok. Miał taki dziecinny wyraz twarzy.
- Zrobić ci coś do jedzenia? – Haji szybko zmienił temat, wiedząc, że rani kolegę.
-
Poczekaj! Nie było pytania. – szepnął, odwracając twarz, by tamten nie
mógł zobaczyć zbierających się łez w jego oczach. – Czy naprawdę tak o
mnie sądzisz? Nie jestem zły?
Zielonooki westchnął.
- Pewnie, że nie jesteś! – zmarszczył brwi.
- To czemu mnie tu boli? – wskazał na lewą pierś.
- Bo masz uczucia, bo cierpisz. – uśmiechnął się do niego czule.
- A nie dlatego, że ostatnimi słowami kierowanymi do mamy były te, że jej nienawidzę? – spuścił głowę.
Blondyn wyciągną dłoń w jego kierunku i wytarł widoczne łzy, spływające mu po policzkach.
-
Nie, młotku. – ofukał go. Spojrzał na niego uważniej i zobaczył przed
sobą skulonego, bezradnego, cierpiącego i bardzo zmęczonego chłopca.
Poczuł, że tamten łka i nie mógł powstrzymać impulsu, który przeszył go
na wskroś. Przytulił go mocno do siebie, nie zwracając uwagi na
przemakającą koszulkę. – Płacz, nie hamuj się. Musisz to z siebie
wyrzucić. Nie możesz tego w sobie truć, bo by cię to wykończyło. Przy
Lunitari musisz być silny. Przy mnie pokaż to, co czujesz. – szepnął mu do ucha.
Shinta
westchnął głęboko i jeszcze bardziej wtulił się w ciepłe ciało Yasudy.
Czuł się bezpiecznie. Nagle odczuł wielkie zmęczenie i nie zdając sobie
sprawy, że powieki coraz bardziej mu opadają, usnął w jego ramionach.
super blog !
OdpowiedzUsuńWpadnij do mnie .
Właśnie pokazała sę Nowa Notka
z GÓry dzięki <3!
cold-reality.blog.onet.pl
dreams13@onet.eu, 2009-05-02 15:02
------------------------------------
Ślicznie !
Ooo ! Teraz Shinta mieszka z Hajime xD
Mam nadzieję, że... będzie się działo ^^
Tylko tak trochę smutno w tej notce... nie dość że ojciec mu zginął, to teraz jeszcze jego matka...
Ale za to kocham twego bloga !
Mlahahaha ! śmierć !
*odbija mi*
~Łapa, 2009-05-02 16:25
------------------------------------
Ooo ! I dziękuję za dodanie do linek ^^
Też już Cię dodałam xD
~Łapa, 2009-05-02 16:34
------------------------------------
Ooo ! I dziękuję za dodanie do linek ^^
Też już Cię dodałam xD
~Łapa, 2009-05-02 16:34
------------------------------------
Fajneee... zastanawiam sie co zrobią po tym jak wyleciałas z smiercią mamy to ja juz niewiem^^ juz mnie nic nie zdziwi.. chyba
czekam!;D
~Ako, 2009-05-02 17:01
------------------------------------
To było takie smutne, a zarazem takie piękne.. Brak mi słów.. Przyznam się szczerze i bez bicia, że pociekła mi łezka po policzku.. Stracić jednego dnia wszystko, a zarazem zyskać coś, coś szczególnego.. Brak mi słów. Już nie mogę się doczekać kolejnego opowiadania. =*
~Katsumi, 2009-05-02 21:11
------------------------------------
Shuunaka-Yaoi > >Nowa notka + nowe opowiadania! ;)
Shuunaka_Yaoi, 2009-05-03 00:51
------------------------------------
Końcówka ładna;))Ale zrobiłaś dramat no no
Chociaż ta śmierć matki no nie wiem...tak na jego oczach.Wiesz lepiej by to wyszło gdyby matka mu powiedziała i potem wypiła truciznę w samotności a nie na jego oczach może to było by troche bardziej dramatyczne i przekonujące tak mi sie wydaje.W każdym bądz razie sinta ma życie do du***py.
Sinta w twoim opowiadanku to naprawdę rasowy uke;)))
Pozdrowienia i czekam na next;)))
~Akari, 2009-05-03 11:07
------------------------------------
Haha ! To jak widać marzenia się spełniają xD
1 osoba mówisz... Hm... zawsze coś ^^
Ale mam nadzieję, że jak to opowiadanie się skończy to będziesz pisać jakieś nowe ... ? ^^
Bo inaczej to je się powieszę ;p
~Łapa, 2009-05-03 12:52
------------------------------------
Czyli, zę Aoki ma około 35 lat... Mniejszy-większy, ale jakiś sens to teraz ma... ok... chyba ^^" matka zabija się na oczach dzieci... Cóż... po pierwsze to na pewno nie myslała, lub była takim optymistą. W końcu, gdyby myślała pesymistycznie nigdy by się nie zabiła ^^"" (kto powiedział, ze po śmierci będzie lepiej?). Po drugie pewnie miała coś nie tak z głową z żalu. W końcu nikt normalny nie zabijałby się na oczach dzieci... Z resztą widać, że najnormalniejsza nie była skoro pozwoliła na tyle złego Aoki'emu...
~Kirhan, 2009-05-03 15:39
------------------------------------
Nie, no... Skoro kolejne się pisze, to nie ma sensu się wieszać ^^'
Aż mnie ciekawość zżera, o czym będzie xD
~Łapa, 2009-05-03 15:46
------------------------------------
haha. co mama --.
uh.
no to sie bedziedziało.
mieszkają razem xD
mrr.
ile nieszczescia a zarazem szczescia
boze xD
wogule.
hahaha.
jakie ty dramaty piszeszxDD
lotosik77, 2009-05-03 16:46
------------------------------------
haha. co mama --.
uh.
no to sie bedziedziało.
mieszkają razem xD
mrr.
ile nieszczescia a zarazem szczescia
boze xD
wogule.
hahaha.
jakie ty dramaty piszeszxDD
lotosik77, 2009-05-03 16:46
------------------------------------
No szkoda mi kobiety
~Vergithia, 2009-06-17 21:32
------------------------------------
Jeszcze nigdy sie nie popłakałam na żadnym opowiadaniu, mało tego, dwa rzy na jednym opowiadaniu. Masz talent, Akemi. Ale masz też przykry nawyk uśmiercania bohaterów swoich opowiadań. Ale widze, ze opowiadanie ma jeszcze duzo do konca, wiec lece dalej.
~Ishui, 2010-07-09 14:56
------------------------------------
Niesamowite. Wreszcie Yasuda zrozumiał co jest pięć, ale jak mniemam to jeszcze nie koniec zmartwień Shinty.
~Diabliczka~, 2010-08-01 16:03
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, co za dramat tutaj, jak matka mogła to zrobić, czy nie myślała co stanie się z dziećmi, jak sobie poradzą...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga