16 stycznia 2009
Nie wiem czy dzisiaj dodam 2 notki. Przed chwilą się dowiedziałam, że mój ukochany pies, Kajtek, niestety nie wytrzymał zimy (ma 17 lat). Nie za bardzo jestem w nastroju do przepisywania z zeszytu, na Worda. Zobaczę. Miłego czytania.
Po występie Paul udał się do garderoby zespołu. Znalazłszy drzwi, zapukał w nie lekko. Po chwili otworzył je Michael.
- Ooo…cześć! Co tu robisz? – zdziwił się i zerknął odruchowo w stronę lidera.
- Mogę wejść? Muszę porozmawiać z Tommym – chłopak zacisnął pięści i spoglądał groźnie spod przymrużonych oczu.
Blood zawahał się, jednak zacięta mina kolegi, ostatecznie pomogła mu podjąć decyzję. Cofnął się i otworzył szerzej drzwi.
Ferguson siedział na krześle. Gdy zobaczył, kto przyszedł, aż krzyknął z wrażenia.
- Miałeś się do mnie nie zbliżać – jęknął podchodząc bliżej Paula.
Tamten zaśmiał się ironicznie.
- Nadal szukacie nazwy zespołu? – blondyn drgnął widząc tajemniczą i ciut drapieżną minkę.
- Tak – szepnął niepewnie.
- To może „Fenix i spółka”? – prychnął z wyrzutem 16-latek.
Chłopcy popatrzyli na siebie. Szarooki pobladł i osunął się po ścianie.
- Ty wiesz. – jego oddech był bardzo głęboki.
Paul przestraszył się i podbiegł do niego. Członkowie zespołu postanowili zostawić ich samych.
- Tak wiem. – odparł łagodnie, gdy tamci już wyszli.
Pomógł Fergusonowi wstać i usiąść na krzesełko, a sam kucnął obok.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? – uśmiechnął się smutno.
-
Chciałem Cię chronić – Tom ujął jego dłonie i zapatrzył się w jasną
twarzyczkę. – Wybacz, że zostawiłem Cię tam samego – broda zaczęła mu
lekko drgać.
Callan
przysunął się do niego. Oplótł jego mleczną szyję i usiadł mu na
kolanach. Wydawał się taki spokojny i dziecinny. Tommy opanował dreszcz,
jaki przeszedł przez jego lędźwie. Delikatnie, lecz stanowczo zsunął
chłopca i wstał. Paul posłał mu zdziwione spojrzenie.
- Chcę, naprawdę chcę mieć Ciebie przy sobie, ale jednoczenie boję się odtrącenia, boję się, że znowu Cię stracę.
Szesnastolatek zaśmiał się perliście.
- Nie masz się, o co martwić naprawd… – nie dokończył. Złapał się gwałtownie za głowę i skrzywił usta w grymasie bólu.
- Co się stało? – przyjaciel był już przy nim.
- Nic, tylko muszę wziąć lekarstwo – powiedział, wyjmując z kieszeni kurki buteleczkę.
Blondyn spojrzał nieufnie na pojemniczek.
- Na co to jest?
- Ja – zaczął Paul połknąwszy swoją dawkę – mam cukrzycę. Ostatni etap.
Tommy zamarł. Przez chwilę stał bez ruchu i powoli docierał do niego sens tych słów. Bardzo mocno wtulił w siebie Callana.
-
To nic strasznego. Mam tylko nadzieję, że to przeznaczenie, wypełni się
wyłącznie w naszej części, że… że naprawdę będziemy razem. – oddał
pieszczotę, równocześnie wsłuchując się w nasilający się płacz
ukochanego. Czuł się tak, jakby to Ferguson był chory, a on teraz go
pociesza. Zaczął głaskać go po włosach. Po paru chwilach starszy
uspokoił się, jednak nie odsunął.
- Wiesz, co dziś za dzień? – kąciki ust powędrowały mu nieznacznie do góry.
- Tak, 24 grudzień – oczy Paula zaświeciły radośnie. – Już minął rok, odkąd pierwszy raz się spotkaliśmy.
-
Dokładnie. To tak jakby przeznaczenie. Musimy to uczcić. – Tom cofnął
się pół kroku. Spojrzał niepewnie na pięknego chłopca, jakiego miał
przed sobą. Odgarnął z jego czoła niesforny kosmyk włosów.
Policzki Callana wręcz płonęły.
Ferguson objął dłońmi jego twarz i delikatnie przysunął go do siebie.
Szesnastolatek
czuł ciepły oddech na swej szyi. Po chwili dołączyły do niego gorące
usta, delikatnie muskające jego kark i żuchwę.
Długie
jak u pianisty palce, rozpinały zamek kurki i guziki koszuli szatyna,
więc i Paul nie zostawał dłużny. Gdy z trudem pokonał wreszcie plączący
mu się materiał, jego wargi napotkały przyjemny, ciepły dotyk.
Starszy
wpił się w jego usta. Całował go długo i namiętnie. W tym czasie Callan
wbijał delikatnie palce w klatkę piersiową Fergusona. Jeszcze nigdy nie
było mu tak przyjemnie, a pocałunek, choć gwałtowny, miał w sobie dużo z
troskliwości i bardziej nastawiony był na dawanie przyjemności niż na
jej branie.
Gdy
zabrakło im oddechu, Tom odsunął się i popchnął lekko Paula na kanapę.
Podszedł do niego, odpiął jego pasek spodni oraz zamek i przybliżył
twarz.
~*o*~
Na drzwiach wisiała tabliczka z napisem „Nie przeszkadzać”.
Elizabeth
zajrzawszy rano do pokoju syna, nie ujrzała jego spokojnej,
uśmiechającej się przez sen, twarzyczki. Wiedziała, że przy Tommym nic
mu się nie stanie, jednak jak każda matka, chciałaby by jej syn był
zawsze przy niej, żeby jej pomagał. Nie mogła się pogodzić z tym, że ona
będzie żyć dłużej niż Paul. Ciągle karciła się tez za to, że Alva
patrzy na nią z niemą prośbą o najmniejszy gest miłości. Zawsze
dogadzała młodszemu, jakby przeczuwając, że coś mu grozi. Wewnętrznie
czuła, że nie chodzi tutaj o rolę Fenixa, lecz wolała swój niepokój
skupić właśnie na tym problemie. Teraz postanowiła, że wynagrodzi
starszemu synowi te lata. Będzie starała się przeznaczać mu więcej czasu
i troski. Gdy Alva był młodszy, każdy jego problem pomagał rozwiązać mu
tata. To on go wysłuchiwał, zakładał opatrunek na zranione kolano,
nauczył jeździć na rowerze.
- W Wigilię można rozpocząć naprawienie starych błędów. – powiedziała do siebie.
Kątem oka zauważyła, że obok telewizora leży jakaś koperta. Zajrzała do środka.
To, co przeczytała, przyprawiło ją o boleści w okolicy serca.
Na pergaminie widniał napis: „Nadszedł
czas ostatecznego rozrachunku. Teraz nie będzie litości. Nadszedł Twój
czas Fi Re. Do zobaczenia wkrótce. Pożałujesz, że się na nowo
odrodziłeś. Teraz na pewno będzie Twój koniec. Pozdrowienia z Piekła!”
Pierwsza, pierwsza :P:P Ehh tym razem chłopaka wybaczam :P:P:P Rok się nie widzieli nich im więc będzie. Notka naprawdę cudo xDxD I ta pozostawiona notatka . . . Czekam na ciąg dalszy i zapraszam do mnie xDxD tak btw. zdradź mi mała tajemnicę
OdpowiedzUsuń~Lunitari~~Luni-chan, 2009-01-16 18:32
--------------------------
jaaa ha xD ta końcówka ^^
Aż chce się czytac dalej xDDDD
~Lotosek, 2009-02-02 01:33
--------------------------
Oj bedą walczyć
~Vergithia, 2009-06-17 19:22
--------------------------
Robi się coraz ciekawiej. :) Co prawda nie przepadam za związkami dwóch panów, ani dwóch pań, ale napisałaś to w taki sposób, że aż dreszcz przeszedł mi po plecach. A pergamin... zapewne pozostawiony przez dalekiego kuzynka, bo co do tego nie mam żadnych wątpliwości. :)
~Diabliczka~, 2010-07-13 10:05
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały, noni dobrze że się spotkali, ale właśnie po tym liście walka jest nieunikniona...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga