niedziela, 18 sierpnia 2013

Str8 into Blue Eyes (1/2)

Witam moje kochane Elfiątka! W rzeczy samej trudno mi teraz dodawać rozdziały co tydzień. xD Wyszłam z wprawy, tak myślę. Ale to dwa tygodnie - nie jest jeszcze aż tak źle. Byłby szybciej - jednak sile wyższej nie mogę się przeciwstawić. Jak mama zarządziła remonty i sprzątanie całego domu - trzeba się było dostosować. Do czego to człowiek jest zdolny, kiedy chce napisać choć trochę rozdziału? Myje po 6 okien na dzień, zakłada tyle samo firan, wyciera kurze i myje cały poziom na raz... a potem pada jak długi i dopiero dawka dwóch mocnych kaw może sprawić, że się patrzy na świat, a nie na zamknięte powieki. Hehe. xD

Odpowiedzi:

IVE - Jak pisałam na początku, masz rację. xD 

Basia - Basiu, liczę na to, że uda mi się pokazac różnicę bliźniaków, a nie zobić z nich odbicia lustrzane pod każdym względem. xD Owszem, jakieś podobieństwa muszą być (nawet jak z braćmi coś tam nimi mam wspólnego xD).

Zielona Strefa

Zapomniałam dodać, że dziś nie ma rozdziału, lecz planowany 'one shot'. Dlaczego w cudzysłowie? Bo wyszedł dwu shot. xD To znaczy... wyjdzie. :D 

 

 Pozdrawiam wszystkich i zapraszam do czytania.

 --------------------------------------------------------------------------------------------------------------




Środa, czwarty tydzień nowego roku szkolnego


- Nienawidzę tego palanta! Od początku czepia się o wszystko, co jest związane ze mną! A przecież nie zapowiadało się tak źle... Aikawa, słuchasz mnie?

Nieco znudzone spojrzenie przeniosło się na niewielkiego wzrostem blondyna.

- Nie muszę. Dzisiaj relacjonujesz mi to już czwarty raz. – Ziewnął, nie przywiązując wagi do naburmuszonej miny przyjaciela.

Młodszy chłopak warknął pod nosem, kopiąc leżący nieopodal kapsel. Przez głowę przeszła mu myśl, że gdyby to on naśmiecił, wszechwiedzące oko przewodniczącego już dawno wykryłoby to uchybienie. Teraz mógł leniwie obserwować sunący po korytarzu szkolnym przedmiot, który odbił się od jednej ze ścian i zniknął za rogiem. Spektakl zakończony.

Z chwilą, gdy chciał zabrać głos, tłumacząc przyjacielowi, że ten powinien mu pomóc, usłyszał dziwny dźwięk i krótki, męski okrzyk zaskoczenia. Długo nie miał czekać na wyjaśnienie sytuacji, gdyż niemal natychmiast wyrósł mu przed oczyma vice przewodniczący komitetu uczniowskiego. To mogło zapowiadać jedynie kłopoty, zwłaszcza, jeśli mina nadchodzącego osiemnastolatka obrazowała najwyższy stopień wzburzenia.

- Stęskniłeś się za gabinetem dyrektora, Towa? – Zimne, lodowe oczy przeszywały dużo niższego nastolatka na wskroś. – Niewiele brakowało, a spadłbym ze schodów, gdy poślizgnąłem się na kapslu. Chyba nie powiesz, że ręce aż tak bolą cię od przeskakiwania przez siatkę zabezpieczającą wejście na dach, iż nie masz sił, by podnieść taki lekki przedmiot? – Poprawił opadający na oczy kosmyk włosów, przelotnie spoglądając na Aikawę. – Nie rozumiem, jak można być tak niezdyscyplinowanym, ale sam pracujesz na swoją opinię.

Towa szarpnął się, gdy jego ramię zakleszczyło się w silnym uścisku.

- O co ci chodzi? – krzyknął, zwracając uwagę kilku uczniów, którzy najwidoczniej mieli przerwę. On, naturalnie, wagarował. – Najpierw posyłasz mnie do dyrektora, abym zmienił kolor włosów, potem szanowny przewodniczący postanawia się wtrącić, ponawiając twoją decyzję, a następnie wpada na kolejne, bym nie nosił kapeluszy, przestał afiszować się z przypinkami do torby, a teraz pewnie naskarżysz mu, że planuję zbrodnię?! Aż boję się pomyśleć, co wymyślisz w przyszłym tygodniu! I z łaski swej nie trzymaj mnie tak mocno! – syknął, próbując oswobodzić ramię.

Stojący z boku Aikawa przysłuchiwał się całej rozmowie. Musiał przyznać przyjacielowi, że ekipa komitetu uczniowskiego, a zwłaszcza lider, wyjątkowo uparli się na to, by utrudnić życie każdemu, a w szczególności blondynowi. Owszem, tęczy barw na głowie sam mu odradzał, ale robienie z tego afery tak głośnej, że dowiedziały się szkoły z innych prefektur? To lekka przesada. Z niepokojem patrzył, jak materiał koszulki Suzumiego coraz bardziej marszczy się pod wpływem obejmujących go palców Hirokiego.

- Hej, Shou, daj mu spokój. – Postanowił się wtrącić, kładąc dłoń na ramieniu wice przewodniczącego. Chciał załagodzić sytuację, choć w tej chwili trzymał stronę Towy. Najchętniej wszcząłby bójkę, ale nie miał zamiaru po raz trzeci w ciągu dwóch tygodni zostawać po zajęciach, by posprzątać kilka klas. – Czasami mam wrażenie, że jedyne, czego ci trzeba, to ostrego seksu na oczyszczenie atmosfery.

Zaskoczony słowami osiemnastolatek poluźnił uścisk, tym samym pozwalając blondynowi na taktyczny odwrót. Ułamki sekund zdecydowały o tym, by wiedział, że pogoń byłaby zbędnym wyczynem, zwłaszcza, jeśli uciekającym był ten zwinny i akrobatyczny chłopak momentami zachowujący się jak cyrkowa małpka. Zamiast wpatrywać się w znikającego za rogiem szesnastolatka, Hiro obrócił się przodem do opartego o ścianę drugiego delikwenta. Nie dziwił się jego opanowaniu. Odkąd go znał, nastolatek zawsze zachowywał się w ten sposób. Nawet w podbramkowych sytuacjach.

- Kiedyś doigrasz się takiej kary, po której długo nie zapomnisz, jak powinieneś postępować w stosunku do swojego starszego kolegi.

Kazuya skierował na niego powątpiewające spojrzenie. Błękitna brew powędrowała do góry, ale nie skomentował słów Shou. Ciekawy był jednak tego, dlaczego on nie jest w jakiś sposób zmuszany do zmian na głowie.

- Możesz mi wytłumaczyć, z jakich powodów mam aż tak wielką taryfę ulgową? W końcu od niebieskiego do czarnego daleka droga, a moje zachowanie też sporo pozostawia do życzenia. – Zaskoczyło go głośne westchnięcie i konsternacja odbijająca się na twarzy Hirokiego. Nie pamiętał, aby kiedykolwiek widział chłopaka w takim stanie, a miał do tego okazję przez ostatni rok. Odkąd zaczął uczyć się w tej szkole, podjął decyzję o tym, by tak jak dotychczas być ze sobą szczerym. Dlatego, gdy podczas rozchodzenia się do klas zauważył wysokiego, szczupłego blondyna o niebywale chłodnym spojrzeniu, usłyszał głośniejsze uderzenie własnego serca. Owszem, był już wcześniej zakochany i to niejednokrotnie, ale patrząc, jak tę surową twarz rozświetla nikły uśmiech kierowany do przewodniczącego szkoły, uznał, że zrobi wszystko, by dokonać dwóch rzeczy. Całkowitego zagarnięcia każdej mimiki chłopaka, która byłaby przeznaczona dla niego oraz uprzykrzenie mu życia na tyle, by spędzał z nim wiele czasu. Niestety, nie spodziewał się, że zadanie będzie aż tak trudne. Hiro wydawał się wytrwałym i nieświadomym niczego, przeciwnikiem. Teraz jednak pokazywał Kazuyi zupełnie inne oblicze. – Wszystko w porzą... – Słowo uwięzło mu w gardle, gdy twarz Shou znalazła się kilka centymetrów od jego własnej. Z powodzeniem mógł podziwiać lodowe tęczówki, które poprzetykane były ciemniejszymi kropkami i kreskami, jakby oko zostało zamrożone.

- Ty jesteś wyjątkiem, Kazu. – Firmowy, zadziorny uśmiech rozbłysnął na jasnych wargach. – Bycie zastępcą Subaru, nie oznacza, że nie mam czasu na rozglądanie się po wszystkich klasach. A już zwłaszcza, gdy ktoś patrzy na mnie tak uporczywie. – Oparł się lewą dłonią nad głową Aikawy, odgradzając go od możliwości ucieczki. – Szkoda, że zadajesz się z tamtym delikwentem, poświęcając mu tak wiele czasu.

Drugi raz tego dnia brew siedemnastolatka znalazła się tak wysoko, po czym opadła, gdy chłopak parsknął cichym śmiechem.

- Zazdrość nie leży w twojej naturze, Hiro. Poza tym, jak na osobę, która najwyraźniej dobrze mnie obserwuje, zdajesz się nie dostrzegać faktu mojego zainteresowania tobą, co musi dyskwalifikować Towę z roli pretendenta na mojego kochanka. – Znaczące spojrzenie błękitnych tęczówek zaobserwowało wahanie odbijające się w przygryzionej wardze Shou. Bezsilnie zmarszczył brwi. – Twoja logika najwyraźniej drzemie, więc powiedz mi, dlaczego przewodniczący – podkreślił – mści się na moim przyjacielu, bo wątpię, aby dla twojego zaciekawienia mną poświęcał się na tyle, by zyskać nienawiść jednego, nikomu nieszkodzącego ucznia?

Hiro pochylił się nad nim, wsuwając wolną dłoń do kieszeni.

- A kto powiedział, że to on za wszystkim stoi…?

- Słucham? – Oczy Kazuyi ciskały gromy. – Chcesz powiedzieć, że... to wszystko ty? Cholera, jesteś aż tak zazdrosny? – Na wzruszenie ramion Shou, niemal rzucił się na niego z pięściami.

- Przekonałeś się, że zrobię wszystko, aby choć na czas kary rozdzielić cię z tamtą papużką.

- Już cię nie lubię!

Mało przekonujące mruknięcie wyrwało się z gardła Hirokiego. Wyprostowany, górował nad Aikawą nie tylko fizycznie, gdyż zuchwałe spojrzenie w połączeniu z półuśmiechem zbijało pewność siebie Kazuyi.

- To urocze z twojej strony, z jakim przekonaniem to mówisz, ale… nadal marny z ciebie kłamca. To, że pozornie patrzysz mi w oczy nie oznacza, że mam je wtłoczone w nasadę nosa. – Uwielbiał dręczyć tego chłopaka w takim samym stopniu, jak odkrywać jego przyzwyczajenia. Zadowolony niczym nasycony drapieżca mógł rozkoszować się zachwianiem duchowej równowagi siedemnastolatka, wywierając na nim presję ukazania łagodniejszej i wystawionej na ekspresje twarzy. – Żądam rewanżu za tak bezczelne zachowanie, więc nie waż się odwracać wzroku. – Wysunął prawą dłoń, koniuszkami palców dotykając dolnej szczęki Aikawy, by subtelnie nakierować ją ku sobie. – Dlaczego jesteś tak blisko z Tową? Znacie się już?

Siedemnastolatek nie widział już sensu w tym, by dalej zatajać prawdę. Zresztą nie uszedłby cało z obecnej sytuacji, gdyby zbył go prostym kłamstwem, którego, jak się okazało, i tak nie potrafiłby przekonująco przedstawić. Poddał się więc, przymrużając oczy. -
- To nie jest łatwe ani dla mnie, ani dla niego, więc liczę na dyskrecję, dobrze? – Z ulgą przyjął brak głaszczących policzek palców, rewanżując się odważnym spoglądaniem w oczy Hirokiego. Zaczął mówić dopiero wówczas, gdy chłopak skinął głową. – To prawda, że znam go wcześniej... Już od dobrych pięciu lat. Spotkaliśmy się w domu dziecka. – Przerwał na moment, ale nie widząc żadnej zmiany na twarzy Shou, mówił dalej. – Wychowywałem się tam, odkąd skończyłem sześć lat. Rodzice zginęli w wypadku. Z kolei Towa... Niewiele wiem o jego przeszłości, bo wbrew pozorom, niewiele mówi o sobie. Kilku rzeczy udało mi się dowiedzieć, ale to wszystko jest jedynie zarysem. Nie pytałeś mnie o niego, wiem, ale to, co mu się przytrafiło wpłynęło na decyzję wychowawców o tym, bym w jakimś stopniu mu towarzyszył. Zwłaszcza, że dzieliliśmy i dzielimy wspólny pokój. Mieszkał w nieciekawej dzielnicy pełnej różnych spelunek. Zajmował się nim tylko ojciec, który starał się jakoś utrzymał standard życia. W końcu, nie mając pracy, zdecydował się oddać Towę do sierocińca. Chciał, aby choć on miał pewny dach nad głową. Tylko czego można było spodziewać się po instytucji mającej siedzibę w tej samej części miasta? – Oparł się plecami o ścianę, krzyżując nadgarstki za sobą. – Ktoś go tam prześladował... fizycznie... tak myślę. Sam widziałeś, jak panicznie reagował na twój dotyk. – Spojrzał szybko na Hirokiego. – Ojciec rozpłynął się w powietrzu, przestając odwiedzać syna i dopiero wtedy Towa zdecydował się powiedzieć wszystko dyrektorce. Dlatego został przeniesiony. Zaczął interesować się boksem, ale z marnym skutkiem. Jest dla mnie jak młodszy brat, którym nie muszę, ale chcę się opiekować. Razem dorastaliśmy i razem zaczęliśmy się buntować. Odkąd go poznałem, naprawdę zaszła w nim spora zmiana, a przez ciebie, zaborczy sadysto, muszę wysłuchiwać co najmniej pięć razy dziennie, jak to jego umiłowany Subaru kruszy mu serce. – Nie zamierzał tego zdradzać, ale tylko w ten sposób mógł uświadomić Hiro, co do tego, że Suzumi był przyjacielem, a nie obiektem westchnień. Byłby też kłamcą, gdyby zwyczajnie nie chciał sprawdzić, jakie wrażenie wywrze na Shou ta nowina. Wiedział przecież, że przewodniczącemu zawsze towarzyszy wianuszek obskakujących go dziewcząt, ale męska część zazwyczaj wolała podziwiać bruneta z daleka. Hiro nie miał długiego języka, ale choćby dla zasady i przez wzgląd na dobro kolegi mógłby go ostrzec. Jednak zdziwił się, gdy blondyn zmarszczył brwi, wyraźnie zmartwiony.

- Tokiya zrobi ze mnie szaszłyk i powiesi nad rożnem. Źle skończę… – mruknął, zerkając za zegarek. I w momencie ujrzenia godziny, zamarł w bezruchu, wstrzymując oddech. Wypuścił go z chwilą czyjegoś uścisku na ramieniu. Jakże on dobrze wiedział, kto za nim stoi. Mimo wszystko zdołał się odwrócić, stając oko w oko z Subaru. – Jak dużo słyszałeś?

Morskie, kocie oczy nie posiadały ani grama ciepła.

- Wystarczająco wiele, by móc co najmniej wybić ci bark... albo nawet obydwa. – Wciąż trzymał dłoń na blondynie, ciskając gromami z jasnych tęczówek. Gdyby tylko wcześniej wiedział o tym, czego się dziś dowiedział, już wcześniej podjąłby jakieś decyzje w związku z zaprzestaniem nagonki na Towę. Z niechęcią spojrzał w kierunku głównego powodu, dla którego Hiro tak bardzo się starał. Nigdy nie pomyślałby, że ktoś taki jak Shou zwróci uwagę na jednego z największych rebeliantów, ale sam był nie lepszy. Nie oznaczało to jednak, że z blondynem się nie policzy. Zdecydowanym ruchem pchnął go w kierunku najbliższych drzwi opatrzonych tabliczką „Komitet uczniowski”, ruszając się z miejsca dopiero, gdy Hiroki wszedł do środka. Nie lubił dużo mówić, dlatego za zbędne uważał jakiekolwiek reprymendy. To Shou zajmował się obdzielaniem kar. On jedynie akceptował co ważniejsze i zajmował się ogólną organizacją życia szkolnego. Od teraz zacznie przywiązywać większą wagę do decyzji blondyna. Przekroczył już próg sali, chwytając za klamkę, kiedy poczuł jak Kazuya przytrzymuje go za rąbek mundurka. Spojrzał na niego przez ramię, unosząc wyczekująco brew. Widział wyraźnie, że chłopak chciał coś powiedzieć, gdy niespodziewanie odwrócił głowę w lewo. Subaru z niedowierzaniem patrzył, jak chwilę później po twarzy Aikawy spływał ciemny napój, a kostki lodu roztapiały się na podłodze. Niemal natychmiast wybiegł na korytarz, łapiąc za kołnierz sprawcę zdarzenia. Niższy od niego, zatrzymany chłopak chyba nie spodziewał się, że przewodniczący będzie w pobliżu, gdyż ujrzawszy go, zbladł momentalnie, pochylając głowę. A i wzrok Subaru mógłby spokojnie wypalać dziury dużo skuteczniejsze od lasera.

Zwabiony hałasem Shou od razu zjawił się obok wycierającego się siedemnastolatka. Kiedy jednak zauważył tego, kto wylał colę, niewiele brakowało, by rzucił się na niego z pięściami. Powstrzymał się tylko przez wzgląd na szaleńczy uśmiech przewodniczącego.

- Dlaczego to zrobiłeś? – zapytał, pomagając Kazuyi z wydostaniem kilku drobin lodu rozpływających się na niebieskich włosach.

- Bo tu nie pasuje! Nie przestrzega zasad, a w tej szkole uczą się ludzie chcący zostać prawnikami, a nie bandytami!

Dopiero po tych słowach Hiroki odwrócił ku niemu głowę.

- Oh, serio? A ja pretenduję na zawodowego mordercę. – Nie przejął się cichym piskiem przestraszonego chłopaka, sztyletując go mroźnymi tęczówkami. Przestał wówczas, gdy głos zabrał Aikawa.

- Nie rób afery. Wystarczyłoby, żebym jak zawsze zamknął oczy i... – Zbyt późno ugryzł się w język, musząc swoimi wątłymi siłami trzymać wzburzonego na nowo Hirokiego.

Wiele pomogła interwencja Subaru, który stanął pomiędzy przyjacielem a lekkomyślnym uczniem.

- Spokój. Rozumiemy się? – Mówił zdecydowanym głosem, nie spuszczając Shou z oczu. Wiedział, jak i co mu powiedzieć, by ostudzić ten wulkan złości. Sam był pod wrażeniem tego, jak bardzo zdenerwowany musiał być blondyn, skoro ujawniał skrywane emocje. – Jeśli dobrze pamiętam, Kazuya miał mi coś do powiedzenia.

Chłopak skinął głową, pocierając szczypiące go oczy. Na tyle, na ile mógł, spojrzał na przewodniczącego.

- Jeśli interesuje cię los Towy, zrób coś z pewną sprawą, która go gnębi. – Przerwał na moment, by wytrzeć wyciekające łzy. Był pewien, że coli nie tknie w najbliższym czasie. – Już kilka razy mówił, że wydaje mu się, iż ktoś go śledzi... Nie wiem, czy jest to prawda, ale nie miałbyś nic przeciwko, gdybym poprosił cię, byś to sprawdził? – Z jękiem zamknął powieki, czując spływające z policzków krople łez. Kilka razy został już „poczęstowany” taką niespodzianką, jak dziś, ale zazwyczaj udawało mu się zasłonić w porę twarz.

Subaru był więcej niż zaskoczony z usłyszanej informacji. Raz, że żaden z uczniów nie skarżył się na coś podobnego, a dwa – nie sądziłby, iż Kazuya będzie skłonny zdradzić mu coś takiego... Chyba, że był w istocie prawdziwym przyjacielem, który chciałby, aby jego najbliższy kolega mógł zbliżyć się do osoby, którą lubi.

- Oczywiście, dziękuję. – Skłonił się, choć Aikawa i tak nie mógł tego zobaczyć. – Hiro, daj mu mokry ręcznik.

 Zważywszy na to, iż jego uczucia nie były obojętne w stosunku do Towy, miałby możliwość zaimponowania mu w złapaniu podglądacza. Najpierw jednak musi zająć się nieodpowiedzialnym pierwszoroczniakiem, przy okazji sprawdzając, czy nie jest w tej samej klasie, co Suzumi. Z nieukrywaną przyjemnością objął nastolatka za szyję, uśmiechając się bardziej niż diabelsko.

- A teraz grzecznie pójdziemy do dyrektora – zaśmiał się pod nosem, słysząc stęknięcie. Czasami i jemu włączał się tryb dręczenia innych. Zwłaszcza, jeśli zasłużyli. Skręcając w kolejny korytarz zauważył, jak Shou wprowadzał siedemnastolatka do pokoju komitetu. Jeszcze chwilę temu gotowy był udusić przyjaciela, z którym ostatnio nie mógł się dogadać. Teraz wiedział, dlaczego tak było. Gdyby nie jego mania punktualności, nie usłyszałby tak ważnej dla niego rozmowy. Właśnie zrozumiał, jak musiał czuć się Hiroki, słuchając – może nie miłosnych, ale pełnych zauroczenia – słów o Towie, jednocześnie patrząc na bliskie relacje Suzumiego z Kazuyią, którego kochał... – W takim  razie musiało go to gryźć... Widział ich uśmiechy do siebie i martwił się o mnie... Cholerny głupek. – Mruczał do siebie, czekając na pozwolenie wejścia do dyrektora. Nieczęsto chodził po szkole, mając na głowie wiele apeli, przedstawień i akcji, dlatego dyżur zostawił Hirokiemu. – Zamiast ubić gada, będę mu musiał podziękować – parsknął, pozwalając sobie na wesoły uśmiech. Żeby tylko udało mu się zbliżyć do Towy...



23 komentarze:

  1. Czyżby nikt tego nie przeczytał, komentując?
    Ja cały czas coś gadałam :d
    Powodzenia życzę >.<
    A teraz jakby ktoś chciał wyrazić opinie na temat mojego opowiadania, zapraszam:
    http://historia-narina-yaoi.blogspot.com/
    komentarze motywują :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest ciekawy, na pewno przeczytam kolejny, jednak momentami nie ogarniałam, troszku to zakręcone xD niemniej uważam, że powinnaś - musisz! - pisać dalej :) z przyjemnością odwiedzę Cię jeszcze raz <3 pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak przyjemnie lekko. Bardzo fajnie jest przeczytać coś takiego, tym bardziej, że ostatnio wszyscy piszą jakoś tak ciężko i depresyjnie xd Wątek dwóch szkolnych ważniaków i dwóch delikwentów uważam za wesoły i ciekawy xd Bądź co bądź wszyscy kochamy takie historie, no nie ma się co kłócić xd Postać, którą najbardziej będę kochać pewnie wyłowię w następnej części, bo na razie to było mało xd
    Dużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu się doczekałam.
    I cieszę się że nie kazałaś tyle na siebie czekać.
    Trochę się pogubiłam w tej historii, ale liczę że prędko się w niej odnajdę.
    Na razie pomagasz nam poznać bohaterów, ale główni chyba zeszli na drugi plan albo ja nie ogarniam.
    Nie byłoby to zaskoczenie.
    Tymczasem pozdrawiam i czekam na więcej żebym mogła wiecej napisac.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hm...
    Znów wróciłaś do licencjackiego stylu pisania... i nie mówię tu o terminach słownych, tylko sposobu w jaki napisałaś one shota. W pewnym momencie czytało mi się ciężko i musiałam przeczytać pewne fragmenty z trzy razy, nim zrozumiałam o co ci chodzi... Kolejnym minusem było to, że już od początku rzucałaś nazwiskami i imionami, nie dopasowując je do osób i w połowie rozdziału po prostu wypisałam sobie na kartce wszystkich bohaterów, ponieważ nie wiedział kto jest kto.
    Plusem jednak są sami bohaterowie i to, że po prostu uwielbiam czytać tego typu historie.
    Mam nadzieje, ze nie weźmiesz moich słów za zbytnio obraźliwy, ale po prostu takie były moje odczucia po przeczytaniu one shota. Ja sama chciała bym by ludzie wytykali mi palcami błędy i bym wiedziała co robię nie tak i móc nad tym pracować, niż tak jak u mnie, komentowały maks dwie osoby.
    Trzymaj się, weny, czasu i czego ci tam trzeba. Z chęcią przeczytam kontynuacje i dowiem się o co w tym wszystkim chodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hehe. xD Oczywiście, że wezmę sobie do serca Twoje rady! Tego one shota pisałam z bólami xD Trochę dziennie, więc 'przyzwyczaiłam sie' do postaci, co wyszło właśnie tak, jak jest- ja wiem, ktoco mówi, ale czytelnik może mieć problem, bo nie zna mojego pomysłu. xD Ten tydzień ma być spokojniejszy - o ile nie nawiedzi mnie taka burza jak dziś, więc może uda mi się przysiąść porządnie. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. No, ja też mam taką nadzieje :) Ale skoro wiesz już co robisz nie tak, powinno ci się lepiej pisać (przynajmniej ja tak myślę) i będziesz wiedzieć na co zwracać uwagę :)
      I powtórzę prośbę Kinmahur, byś i do mnie zajrzała ;)
      W ogóle, a kysz, a kysz, zła Akemi XD Coś się tak opuściła w komentowaniu blogów, coooo :D
      PS musiałam usunąć poprzedni komentarz, bo walnełam TAKIEGO byka ortograficznego, że aż wstyd się przyznać XD

      Usuń
  7. buahahahahhahahahhaha! Damian ma kooooompaaaa... i problemy =.=
    Double shot świetny ;D
    Czekam aż się odezwiesz siostra i zajrzysz do mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na one-shot'a Drarry :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Elfiątka moje - na Wasze blogi zaglądać będę od sierpnia. Póki co mam nadal remont, którego powoli zaczynam mieć dosyć... ale sama sobie przedłużam, sama =='

    OdpowiedzUsuń
  10. Wybaczone ;) Czekam w takim razie do września.
    Czasu, weny i jak najszybszego skończenia remontu :)

    OdpowiedzUsuń
  11. hej :) u mnie nowa notka: http://shuunaka-yaoi.blogspot.com ... nic nie napisałaś mi o newsie u ciebie :( Jak będę mieć chwilę to nadrobię i skomentuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj,
    tekst jest cudowny.... jak to dobrze mieć manię punktualności, można usłyszeć całkiem ciekawe rzeczy... ciekawe czy uda mu się pomóc....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  13. Cześć, Akemi... Pamiętasz mnie może? Fusia/Fusae-chan jestem... Od około pół roku nie przeczytałam ani jednego Twojego wpisu... Coś się popsuło w połowie "Przestrzeni..." i straciłam chęć na czytanie Twoich opowiadań. Potem próbowałam walczyć z "Translate...", ale również poległam. Obrałam sobie za cel przeczytanie wszystkich Twoich opowiadań od początku, nawet jeżeli będę czuła, że coś jest nie tak, przeczytam wszystko. I to zrobię, nie ważne ile mi to zajmie. Znaczy... Mam taką nadzieję. ^^"
    Naprawdę zastanawiam się, czy o mnie pamiętasz, Kseniu. Bo ja pamiętam o Tobie i o moim bratanku Orionku... Cholera, źle mi z tym, że Was tak "zostawiłam"... znowu. Przepraszam.
    Ale! Nie będę tak smęcić, wezmę się za komentowanie tego shota, ale najpierw. ASdsfvgJFB,VGFWQAEL4IGUHBN. Shou. <3 I Cecil. <3 I Ai! <3 I... Jak-Mu-Tam </3
    Będę komentować na bieżąco, jak zwykle z resztą, więc pewnie będzie to napisane bez ładu i składu, ale co tam...
    Pierwsza myśl: znienawidziłam KU - Komitet Uczniowski. Biedny blondaś. ;c
    Zaczęłam się cieszyć na słowa Aikawy do Shou(tego z opowiadania, nie oryginalnego). Kochane morskowłose dziecię. Lafl. ;*
    Szczerze mówiąc, nie ogarniam, co się tam dzieje...
    "- Już cię nie lubię!

    Mało przekonujące mruknięcie wyrwało się z gardła Hirokiego. Wyprostowany, górował nad Aikawą nie tylko fizycznie, gdyż zuchwałe spojrzenie w połączeniu z półuśmiechem zbijało pewność siebie Kazuyi." - Czyli to Hiroki mówił? Czy jak? Najpierw wice mówił o tym, że zrobi wszystko, żeby zdobić niebieskowłosego, a po chwili, że Go nie lubi? Wat? Nie rozumiem...
    Ogólnie zarys fabuły, mimo że oklepany, podoba mi się, jedynie mam problem z rozróżnieniem bohaterów... ^^"
    Standardowo życzę Wena, zdrowia, chęci do pisania, dużo wejść[nie wnikam gdzie ;)] i komentarzy!
    Z całusami i uściskiem,
    Fusae vel. Kashi

    OdpowiedzUsuń
  14. Uch, wybacz, że dopiero teraz, ale niedawno wróciłam z wakacji (dwa tygodnie bez neta T.T) a teraz, żeby było śmieszniej, nie mam neta w ogóle bo jakiś idiota przeciął kabel -.- i trzeba czekać aż położą nowy -,- reasumując, obecnie zatruwam czas i transfer bratu xD Przynajmniej tyle ile mogę >>
    A wracając do spraw istotniejszych, absolutnie zakochałam się w tym xD A przynajmniej w bohaterach z Uty xDD Pomijając oczywiście fakt, że niemal na wszystkich forach miałam przynajmniej jedną postać, której wyglądu użyczył uroczy blondynek z obrazka na początku notki xD

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam na one shota~! www.pozbawieni-skrzydel.blogspot.com ^^

    OdpowiedzUsuń
  16. Akemiś w końcu znalazłam dłuższą chwilkę czasu, aby usiąść z kubkiem gorącej czekolady i przeczytać twoje opowiadanie. Muszę ci się przyznać że dla mnie nie ma rzeczy która mi się nie podoba w twoich tekstach. (No prócz polskich imion, ale to dotyczy niemal każdego opowiadani, książki i w niektórych przypadkach filmów. Taka tam moja przypadłość)
    Więc pisz mi tutaj szybciutko następny rozdział Właściwej drogi, bo się już doczekać nie mogę!

    OdpowiedzUsuń
  17. u mnie news, zapraszam :) shuunaka-yaoi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam nadzieję, że będziesz miała czas, wenę na pisanie i przede wszystkim chęci.
    "– Nie mów, tylko to zrób." Tak, motto chyba dla wielu z nas. :D
    To Twój rysunek na ścianie? WOW. Jestem pod wrażeniem. :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Zapraszam na rozdział 7 www.pozbawieni-skrzydel.blogspot.com ^^

    OdpowiedzUsuń
  20. Nadrabiam w komentowaniu. Shot świetny, bardzo mi się podobał. ;3 Uwielbiam takie szkolne klimaty. Bardzo spodobała mi się postać Aikawy. ^.^ Spokojny, opanowany, ale widać, że czasem aż chce komuś przyjebać. ;3 Polubiłam też Towę. Dobra, wszystkich polubiłam. :33 Jak czytałam, to cały czas się uśmiechałam, serio. XD

    OdpowiedzUsuń
  21. Hej,
    wspaniale, mam nadzieję, że pomoże teraz Toiru, przez kogo jest śledzony, o tak punktualność popłaca...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń