piątek, 2 listopada 2012

65. Przestrzeń między magnesami.

04 marca 2012
 

Witam moje Elfiątka kochane! Dzisiaj trochę... nie wywiązałam się z obowiązku, gdyż miał być lemon, taak, miał być xD Ba, nawet wczoraj jeszcze ta wizja była aktualna, a dziś popłynęłam. Wena zdziałała coś innego, co wprowadza chłopaków w te bliższe relacje. Jakoś mizianie się TAM, kiedy do niedawna Daniel nawet nie chciał znać Oriona, byłoby troszeńkę dziwne. xD Stąd ten rozdział. Nie będę pisać, ile zostało do końca, bo na przykładzie tego rozdziału mogę stwierdzić, że nawet dla mnie jest to zagadką. Mam nadzieję, że zostało mało... Kiedy się o tym myśli, wygląda inaczej, gdy palce stukają w klawiaturę xP

Odpowiedzi:

Willowy - Dziękuję - imię dla Aduris było ciężkie do wymyślenia, ale w końcu się udało xD Nie wiedziałam, że moje opowiadanie może tak wciągnąć, iż traci się poczucie czasu... Na słowo tego, że jestem szatynką - zarumieniłam się. xD Tym bardziej będę się starała, aby nie zawieść!

 

XxX - Serdecznie witam. Hehe, nick skojarzył mi się teraz z yaoi, jako XXX XD Mam nadzieję, że obecny rozdział nie zniechęci Cię do czytania ;)

 

Zybusiowa - Ori w roli niańki będzie za tydzień. Raczej się sprawdzi... dziś na przykład doskonale zajął się Danielem xD 


Akasha - Z Kamio będzie dobrze. Po prostu musi trochę odetchnąć, nabrać sił, wykorzystać je wraz z Baalem i będzie jak nowy xD O posadzie dla Oriona już było - zostanie niańką xP Lepsze stosunki między nim a Danielem będą dziś i za tydzień xD Ho ho ho, ależ ich rozbestwię xD Rafael i Mefi... akurat o nich już nic nie będzie. Nie planuję wątku Nieba - zapomniałam o Gabrielu, ale za tydzień jakoś go wcisnę xD

 

Hansel - Dzisiaj jeszcze tutaj, a od następnego tygodnia na Twoim blogu xD Hhaha, spełniona XD Aduris też czuje się dobrze, aczkolwiek nie na tyle, aby się raz jeszcze ujawniać... Czekaj, bo źle wyszło - nie napiszę o niej więcej, bo opowiadanie się kończy xD Była mi potrzebna tylko do tego, aby Daniel i Ori opiekowali się nią, ale to nie musi zostać unaocznione xD Za reklamę - nie ma za co. Jeszcze dzisiaj się przypomnę. ;P

 

Neko - O tak, gdyby Orion zaszedł w ciążę, straciłby w sumie... całą egzystencję. Nie nacieszył się ani dzieciństwem, ani późniejszymi okresami, a teraz miałby bawić się w pieluchach, jak sam mentalnie jest dzieckiem? O niee, na niego jest jeszcze za wcześnie xD Baal już cieszy się tym, że ma koło siebie Kio xD Ale to pozostawię kwestii wyobraźni xP

 

Fusia - *zaczyna płakać, chowając się w szafie* Bo ja napisałam coś, co się Fusi nie spodobało... napisz co! Rozgrzebię opowiadanie i je poprawię, o! A co! Muszę walczyć o Fusię! XD Oj tam, zasługujesz na miano chrzestnej. Tylko popatrz, jak dzisiaj Ori pokaże cechy czarowania i seksapilu. Wypisz wymaluj - po Fusi! xD

 

VetChan - O tak, najfajniejszym widokiem jest ten, gdy dorosły facet tuli czule takiego małego brzdąca, który nie mając ząbków uśmiecha się do niego. ;3 Mam dwóch starszych braci i kiedy się urodziłam, tata chodził po sąsiadach i płakał ze szczęścia, że ma wreszcie córkę, heeh xD Ujawnianie - chodziło o nick, bo Alex pisał, że on podpisuje się imieniem xD Cooo? Ponad 100 pozycji? Czy Twój promotor nie ma czasem jakiegoś udaru? Jeżeli masz jakiś niepopularny temat, to niby skąd masz wytrzasnąć aż tyle publikacji? Sama napisać? O_o Następne seminarium mam w piątek, więc popytam o blogi, strony... bo na przykład ktoś wzorował się na anglojęzycznych przekładach, ale inaczej to ujął, a więc jest to jego, jakby nie było... 


Yaoistka^^ - Mrr ;3 Dzisiaj nie będzie niańczenia... raczej doskonała opieka - Oriona nad Danielem xD Będę trzymać kciuki, abyś jak najszybciej odzyskała sprawny, dobrze i szybko śmigający komputer xD

 

Star1012 - Tak, Lucyfer wreszcie w pełni dojrzał do ojcostwa. Z kolei Orion spuszczony ze "smyczy" może trochę zakosztować wolności, ale wie i zna umiar xD Poza tym wytrącenie Daniela z równowagi (w sensie doprowadzenie go do podniecenia) to nie lada wyczyn xD Kio szybko do siebie dojdzie, ale o nim już raczej nie wspomnę xD

 

Alex - Hahaha xD Nie ma sprawy xD Bardzo dziękuję za to, co mi podesłaliście. To niemal jak przedwczesna gwiazdka i urodziny xD Prace licencjackie... a wiesz, że nie wiem, czy są publikowane? Moja promotorka zachowała sobie te poprzednie - teraz trzeba, bo była akcja, gdy na uczelnię zjechała komisja, która buszując w pracach natrafiła na magisterską, która miała 40 stron... za mało, a więc nie cofnęli co prawda oceny, ale nakazali odgórnie stosować się do zasad i archiwizować wszystko. Hahah, w tym semestrze muszę napisać rozdział + bibliografię. Kiedy praca będzie już po poprawkach, to podeślę ją Vet (w sumie to ten rozdział początkowy też mogę podesłać... jak go zrobię... zacznę... xD) Dobrze, będę trzymała za nią kciuki, tylko niech daje znać, jak idą jej rozmowy z tym osobnikiem. 


Koshiyo - Haha, taak xD Uzależniony od seksu Orion musiał rozładować się przed niańczeniem dzieci xD Nie, żeby je molestował, ale takie jedno duże dziecko o imieniu Daniel działa na niego bardzo pobudzająco xD Hahahaahaha XDD Orion to stuprocentowy gej - nie tknąłby Aduris xDD Ale rozwaliłaś mnie tym xD Baal chodzi w fartuchu, kiedy jest w laboratorium - musi to robić... takie przepisy xP Misiek i Lucek pojawią się... o ile nie za tydzień, to za dwa tak... w pełni. Poświęcę im nie tylko rozdział, ale i nowy nagłówek (na jedną notkę, ale zawsze coś xD) Jabłecznik... mmm, a ja mam galaretkę xD


Zielona Strefa

Mam do Was wszystkich dwie prośby. Po pierwsze - Zajrzyjcie na bloga HANSEL! Ma jak na razie dwa rozdziały (plus chibi obrazek chłopaka o zadziornym uśmiechu xD), a naprawdę wciąga!

Druga prośba tyczy się wyglądu bloga, który niedługo zostanie zmieniony na potrzeby nowego opowiadanie. Wybierzcie, który według Was jest lepszy: (albo trzeba go obrócić)

NUMER 1     NUMER 2    NUMER 3

Głosujcie w komentarzach!


Serdecznie witam XxX!

Dziękuję wszystkim za komentarze i przepraszam za błędy.

--------------------------------------------------------------------------------------------------




Zapewniona przez Władcę posada miała na celu przybliżyć do siebie Oriona i Daniela. Wspólne nauczanie i spędzanie czasu z pewnością nie pozwoli zapomnieć im o własnym towarzystwie. Najlepszym punktem było natychmiastowe rozpoczęcie tegoż procesu.
W całym Królestwie nie znalazłaby się osoba, która wątpiłaby w uzdrowicielskie uleczenie Oriego ze zmęczenia, toteż nikt specjalnie nie zdziwił się dwóm rzeczom – Danielowi zmierzającemu w przeciwnym kierunku niż komnata w jakiej uczył dzieci oraz temu, iż bezsprzecznie szedł do nowego pokoju ulubieńca. Poprzedniego wieczora nie obyło się bez walki słownej w wykonaniu młodego diabła. W ogóle nie chciał słyszeć o pobycie w laboratorium – zwłaszcza po tym, gdy usłyszał o pomocy w wychowywaniu malców. Uparł się, iż dłuższe zwlekanie pozbawione jest sensu, a praca w terenie zregeneruje siły. Kiedy każdy argument zostawał odbijany przez Michaela, niczym piłka tenisowa, niebezpiecznie lawirując w granicy linii końcowej, Orion uspokoił się nagle, ze stoickim spokojem przyrzekając, iż znajdzie sposób na ucieczkę, ale niech potem nikt nie próbuje go przepraszać, bo nie przyjmie żadnych form ugłaskania złości.
Już Michael wiedział, jak wygląda osoba zdolna do postawienia na swoim. Bezradnie spojrzał na Lucyfera, doskonale rozumiejąc, co ten chciał mu powiedzieć. Tę cechę zawziętości ich syn odziedziczył głównie po blondynie, o czym Książę zdołał się już przekonać, więc nie widząc innego rozwiązania przystał na żądania chłopaka pod warunkiem, iż postara się nie narobić zbyt wielu kłopotów.
Dzięki tej możliwości kolejny dzień rozpoczynał się dla Oriona bardzo wcześnie. Akt przenosin do prywatnej komnaty nie zajął zbyt wiele czasu, lecz jeżeli chłopakowi zależało na zaprezentowaniu się z jak najlepszej strony musiał wcześnie położyć się spać.
Rankiem obudził się z niejasnym przeczuciem bycia obserwowanym. Chwilę wcześniej zaczęło docierać do niego, iż opuścił krainę Morfeusza, ale nie do końca wierzył w to, że dochodzący od strony drzwi powiew był wynikiem wciąż zaspanego umysłu, który płatał mu figle. Z tego powodu obrócił się na bok, rozgarniając przysłaniającą widok grzywkę i zamarł z ręką przy czole, z przerażeniem wpatrując się w stojącego nad nim Daniela.
- Zaspałem?! – momentalnie zerwał się z łóżka, nie zważając na niekompletny strój pozbawiony dołu pidżamy. – A tak zależało mi na punktualności. – porwał starannie złożone ubrania, wpadając do drugich drzwi, które prowadziły do łazienki. – Poczekaj na mnie dosłownie pięć minut, a obiecuję, że zbiorę się w tempie ekspresowym. Wcześniej nie zdarzały mi się takie incydenty.
Co jakiś czas Daniel próbował przerwać ciągnącą się paplaninę, ostatecznie dając spokój. Z przyniesionego tobołka wyjął owiniętą materiałem szklankę, garnuszek z mlekiem, na które zostało rzucone zaklęcie uniemożliwiające rozlewanie wszelkiej maści cieczy oraz kilka kanapek. Uczta iście anielsko-diabelska, jak przystało na krzyżówkę genetyczną, do jakiej zaliczał się Orion. Niespiesznie napełniał puste naczynie, podnosząc z niego wzrok dopiero wtedy, gdy młody demon wyszedł z zajmowanego pomieszczenia. Ówczesne odgłosy szamotaniny i stukania odnosiły się do walki z szybko zakładanymi ubraniami i poprawkami w upiększeniu jego wyglądu, a i tak efekt końcowy przedstawiał się dosyć mizernie. Trzymane w dłoni spodnie zwisały smętnie, tak samo jak i usta chłopaka.
- Rozdarło się. – rozciągnął nogawkę, pokazując dosyć sporą dziurę. – Nie mam zdolności przywracania do życia przedmiotów. – niepewnie podszedł do blondyna, gdy ten wyciągnął dłoń w kierunku feralnego odzienia.
- Zbyt krótko byłeś żołnierzem. Podczas zajęć uczono, jak poradzić sobie w razie takiego wypadku. Wojownik nie może paradować w łachmanach. – cały czas patrzył prosto w bliźniacze oczy. – Jedz. Zajmę się tym.
Chłopiec zdał sobie sprawę, że faktycznie w swym planie nie uwzględnił posiłku, a zważywszy na wciąż osłabiony stan było to cokolwiek nierozsądne. Chwytając dwie kromki na raz, wsunął je do ust, przeżuwając dokładnie. Teraz zaczął zwracać uwagę na przykład na to, że nie lubi popijać posiłków, zostawiając mleko na ich uwieńczenie.
Nawet nie zauważył, gdy sprzed nosa zniknęła ostatnia kanapka, angażując się w śledzenie zwinnych ruchów byłego żołnierza, który za pomocą magii zszywał przerwany materiał, jednocześnie nie pozostawiając po nim najmniejszego śladu.
- Um... Danielu? To jedzenie... – zarumienił się lekko, krytykując w myślach głupotę.
- Zrobiłem je wyłącznie dla ciebie. Gdybyś pozwolił mi mówić, dowiedziałbyś się, że przybyłem wcześniej. Droga stąd, do klasy zajmuje trochę czasu. – chyba nawet nie starał się ukryć irytacji delikatnie pobrzmiewającej w niskim głosie. W pełni poświęcił się na naprawę spodni, dopiero pod jej koniec uświadamiając sobie, iż Orion nie zaczepił go słownie. To było cokolwiek dziwne jak na tego diabła, dlatego blondyn, kończąc pracę rozmasował lekko obolały kark, spoglądając na niego spod rzęs.
Opuszczona nisko głowa wyrażała iście wisielczy humor nastolatka. Do tego cała jego sylwetka, teraz zgarbiona pod wpływem opartych na kolanach ramion tak bardzo różniła się od tej, jaką chłopiec zawsze prezentował. Coraz częściej łapał się na tym, że chęć zdobycia Daniela spełni się tylko na poziomie jego mocno wybujałej wyobraźni. Kiedyś, gdy byłby w podobnej sytuacji, gdzie ukochany mężczyzna siedziałby na wyciągnięcie ręki, sam fakt tego doprowadzałby go do ekstazy. Aktualnie nawet to, że były żołnierz wstał z zajmowanego miejsca i zaczął podchodzić do młodego diabła została przyjęta przez niego ze stoickim spokojem. Pustymi oczyma wpatrywał się w pojawiającą się u jego stóp twarz. Jej właściciel unosił mu właśnie nogi, wkładając w nie nogawki spodni.
- Co ty robisz? – zadane od niechcenia pytanie wywołało wyraźne drgnięcie emocji owocujące dopiero z czasem.
- Ubieram cię. Wstań. – posłuszeństwo ze strony Oriona rozbawiło go, ale nie na tyle, by je ukazać. Gdyby kilka dni temu nie doszło do przykrych wydarzeń, ta rozmowa wyglądałaby zupełnie inaczej. Wtedy Daniel biegł do chłopaka jak na skrzydłach, pragnąc przeprosić i chyba też zrozumieć. Obecnie coś go blokowało. Wiedział, że musi się przemóc, ale stale obawiał się, że nastolatek stracił już zainteresowanie jego osobą... Mimo tego, zapinając ostatni z trzech guzików nie potrafił powstrzymać się przed przesunięciem dłoni wzdłuż jego talii, naprowadzając prawą rękę na ukryty pod szeroką koszulą kręgosłup, zahaczając o każdy z zarysowanych kręgów, aby następnie bawić się koronkowym kołnierzem, drażniąco muskając wrażliwy kark. Jednak odważne palce posnęły się o krok dalej, wsuwając się w gęsty busz szaro-czarnych włosów. Rozwarta dłoń zaczęła kierować nie tylko natężeniem zaciskającej się na kosmykach pięści, ale i całym ciałem blondyna. Mężczyzna nie potrafił już nad tym zapanować. Kontrola opuściła go na dobre, popuszczając kurczowo wstrzymywane zapory, które jeszcze w jakiś sposób powstrzymywały przed czymś, czego oboje mogliby żałować. Wbrew niepewnościom i rozterkom kłębiącym się w głowach, przylgnęli do siebie, spragnieni najdrobniejszego dotyku. Krótki, blokowany rozwojowo pocałunek z dnia poprzedniego, jakiemu na przeszkodzie stały osoby pośrednie, uważnie obserwujące ich poczynania, odszedł bezpowrotnie w zapomnienie, zastąpiony zupełnie nowym, świeżym. Pieszczotliwie i początkowo nieśmiało zbliżające się ku tym drugim wargi zaczęły nacierać na siebie już energiczniej, jakby dopiero nabierały wprawy, uczyły się, co należy robić. Raz po raz przytrzymywane na dłużej nie umiały przerwać swego aktu. Gdy jeden odsuwał się, drugi składał ostatni całus, upewniając wciąż gorące i jeszcze czujące smak kochanka usta w tym, że już tęsknią. Zostały odkryte przez nich każde możliwe zakamarki ich warg, wliczając w to także kąciki oraz – w przypadku Oriona – dołeczki.
- Spóźnimy się. – między haustami powietrza nabieranego na potrzeby dalszych rozkoszy, to pośrednie ostrzeżenie wcale nie brzmiało lękliwie. W oka mgnieniu Daniel stracił ochotę na dzisiejszą pracę, choć z ubolewaniem przyjmował fakt, że niemożliwym jest zaniedbanie obowiązków. Z tego powodu zmuszony był odsunąć się od bruneta, przytrzymując trzymane w garści włosy, aby chłopak znów nie zaczął go całować. Kolejna dawka przyjemności pewnie zadecydowałaby o porzuceniu opieki nad gromadką dziećmi na rzecz jednego starszego. – Marzyłem o tym. – nieokreślony pod względem uczuć wzrok złagodniał i jakby rozmazał się, kiedy złote tęczówki napotkały na te ciut zagubione i niepewne sytuacji. Chciałby mieć pełne przekonanie co do tego, iż każdy na zamku akceptowałby ich związek, ale w tej chwili nawet bliższe kontakty jawiły mu się kpinami i szykanami z strony ludu Piekła. Nie przejmowałby się tym, gdyby chodziło wyłącznie o niego, ale skierowania ostrych słów w kierunku Oriona prawdopodobnie nie zdołałby opanować. I to bolało najbardziej. Zdecydowanie odepchnął go od siebie i obrócił się tyłem. – Zabierz potrzebne rzeczy i idziemy. – ochłonięcie było w tym momencie priorytetem. Nie czekał, aż Orion sprzątnie po śniadaniu, obierając za cel pospieszne wyjście. Będąc już poza komnatą oparł się o chłodną ścianę, rozmyślając. Przypomniała mu się niedawna rozmowa z Teppeiem, podczas której chłopiec uświadomił mu coś bardzo ważnego.
– Dokładamy mu wspomnień, zamiast pokazać te wcześniejsze.
Jeżeli Daniel nie wiedział, co mógłby polecić młodemu diabłu, aby ten dobrze czuł się i był użyteczny w czasie zajmowania się dziećmi, tak teraz, wraz z przebłyskiem wspomnienia wpadł na pewien pomysł. Gdy tylko usłyszał chrobot otwieranych drzwi, wyszedł Oriemu naprzeciw i po raz kolejny została mu zabrana możliwość natychmiastowego wyjawienia wymyślonego projektu.
Stojący w progu nastolatek co prawda początkowo wyglądał jak okaz zdrowia, aby wraz z nabraniem powietrza płynącego z korytarza opaść ciężko na futrynę, podtrzymując się jej. Hałaśliwy szum pochodzący z niewiadomego źródła odwracał jego uwagę od tak prostych zdarzeń jak to, że zmienił położenie, zajmując ówczesną lokalizację blondyna. Daniel nie był na tyle silny, aby bez kłopotów przenieść chłopaka na łóżko, więc oparł go o ścianę, samemu ofiarując się jako podpora. W głębi duszy wyczuwał, że dziwny stan Oriona nie będzie trwał długo, a jedyne, co w tej chwili można zrobić  to poczekać na poprawę. Z niemałym zdumieniem obserwował jego ciało, z którego wydobywała się mała kula światła przypominająca piłeczkę do tenisa stołowego. Gdy tylko znalazła się na zewnątrz, pognała przed siebie, szybko niknąc z oczu.
Niespełna minutę później młody diabeł wyglądał już lepiej, pomimo zroszonego potem czoła i wciąż niespokojnego oddechu.
- Ismael będzie miał... rodzeństwo. – wysapał, uśmiechając się szeroko. – Posiadam moc wskrzeszania i dawania życia dopiero formującym się istotom, ale wymaga to ode mnie sporych nakładów siły. Daje kopa, dlatego muszę trenować. – nagle roześmiał się, czytając w myślach Daniela. – Wiem, że chcesz dla mnie wszystkiego, co najlepsze, ale nie powiem tutejszym kobieta, aby wstrzymywały się z seksem na czas zyskiwania przeze mnie siły.
Jeszcze przed wypowiedzeniem tych słów na głos blondyn parsknął cicho. Chociaż wypychał takie wizje, nie udało mu się to zbyt perfekcyjnie, toteż walka z nimi zakończyła się podobnie jak u Oriona – śmiechem. Rozluźniony i pewny, co do tego, że przy chłopaku nie potrafiłby się nudzić, będąc przez nieco zdominowanym, objął go w pasie, przyciągając bliżej.
- To środki ostrożności. – nieomal wystrzelił te słowa, aby czym prędzej gryźć wargi. Mijający ich obywatele nie ukrywali tego, iż podsłuchują, a on tak kiepsko maskował czające się w słowach kłamstwo. Ukradkiem zerknął na zmieniającą się mimikę bruneta.
Ori najpierw nie zrozumiał, do czego dążył były żołnierz, ściągając brwi ku sobie, aby zaraz oprzeć się o niego, udając chorego.
- O tak, mój drogi. Twoja wspaniałomyślność powinna być nagrodzona. – przyłączył się do gry. Wraz z nim przebył całą długość korytarza, skręcając w tą mniej zaludnioną stronę. Pomimo tego, iż klasa Daniela znajdowała się niemal tuż przy bramie wejściowej do zamku, mało kto decydował się na kręcenie w jej pobliżu o tak wczesnej porze. Dla obydwu obracało się to na korzyść. Orion doskonale udawał lekko zmęczonego diabła, któremu potrzebna jest pomoc, ale nie na tyle wielka, by trzeba go było odesłać do laboratorium. Mając Daniela blisko siebie i obejmując go nieporadnie, tym samym zasłaniając szerokim rękawem klatkę piersiowa, mógł droczyć się z nim. Stosując podstępny zabieg wtulenia pleców w przyjemnie napięty tors, jednocześnie nie czyniąc żadnych przeszkód w swobodnym poruszaniu się obydwojga, co rusz trącał to jeden to drugi sutek. Widząc efekty poczynań delikatnie obrócił się bokiem, przyciskając policzek dla lepszej widoczności. Opięta, zgrabna tunika miała eksponować atuty Daniela, ale swym krojem wzbudzać w nim szacunek. Dla Oriona był to nadzwyczaj świetnie dobrany materiał, który nie kamuflował sterczących i dorodnych brodawek. Jedyne, czego chłopak żałował, to tego, że kolor ubrania nie prześwitywał. Mimo tego z maniackim spojrzeniem bawił się cierpliwością byłego żołnierza. Był tym tak zaaferowany, iż niespodziewane stracenie palącego lędźwie widoku i kontaktu z ciałem blondyna wyrwało donośny jęk niezadowolenia z jego zdradzieckiego gardła. Drugi, zgoła inny spowodowany był nieco zbyt mocnym obiciem się o ścianę. Całe szczęście ulotnili się już z obszaru, w którym ktoś mógłby ich nakryć.
- Paniczu! – oburzony, ale mocno podniecony okrzyk zabrzmiał cokolwiek wysoko. Dużo lepiej wyszło mu gromiące spojrzenie skierowane do niewinnie uśmiechającego się nastolatka.
Ten, wyczuwając, że Daniel jest w stanie troszkę poszaleć, pochył się do niego. W tej samej chwili silne ramiona blondyna przyszpiliły go z powrotem do chłodnej powierzchni, zakleszczając się na drobniejszych barkach.
- Paniczu! – powtórzył, zrównując się z nim wzrokiem. – Paniczu... – tym razem wypowiedział te słowa zupełnie inaczej, jakby chciał coś mu uświadomić. Niski, oscylujący w granicach ponaglającego, pomruk został błyskawicznie rozszyfrowany.
Prowokująco zmrużone powieki przyzwalały na pragnienia Daniela. Orion już nauczył się tak obchodzić blokadę w jego umyśle, aby nie zdradzać się z tego czynu, ale spełniać zachcianki blondyna.
- Nie uważasz, że nazywanie mnie paniczem, w tym czasie zwilżając wargi jest bardzo, ale to bardzo nieprzyzwoite? – opuszczone nisko rzęsy uniosły się, gdy młody diabeł wyczuł zmianę w duszy mężczyzny. Jej płomień przygasł, informując o całkowitej trzeźwości umysłu. – Poczekaj! – teraz to on trzymał go mocno, aby nigdzie nie uciekł. – Wiem, że wciąż traktujesz mnie jak dziecko, które nosiłeś na ramionach. Wiem, że wielokrotnie widziałeś, jak robiłem złe i niepochlebne rzeczy. Wiem też, że toczysz ze sobą bitwę o to, jak mnie traktować. Teraz, gdy wreszcie mamy możliwość spędzenia ze sobą większej ilości czasu, chciałbym to wykorzystać na zbliżenie się do ciebie. Będąc niemowlęciem reagowałem na twoją osobę z taką radością... Potem rozbestwiłem się, ale tylko po to, by z biegiem lat umieć cię zadowolić... w tych sferach. – obrócił twarz, zakrywając jeden z dwóch mocno zarumienionych policzków. – Wprawiałem się... – mówił z trudem. Coś takiego nie przechodziło łatwo przez gardło. Nie chodziło o przypominanie nierządnych scen, a o przyznawanie się, czemu miały służyć. Bał się znów spojrzeć w oczy Daniela, lękając się ujrzenia w nich obrzydzenia. – Ja... ja naprawdę kocham tylko ciebie i nig... – przerwane w połowie zdanie najpierw zamarło na ustach, kiedy ręka mężczyzny zmusiła go do  kontaktu wzrokowego. Ten jednak nie trwał zbyt długo, zastąpiony fizyczną rozkoszą. Musiała minąć chwila, aby z pasją równej blondynowi oddał żarliwy pocałunek, splatając języki w pełnym ognia i gorliwości zapale. Wzajemnie spijali westchnięcia, które wyrażały, jak dobrze dopasowali się i to nie tylko pod względem uwielbienia. Zgrabne nosy nie utrudniały wargom procesu smakowania i prześcigania się w ich opuchnięciu. Zatracili się w tym bez dwóch zdań. Walka o zwycięstwo zakończyła się remisem i wypełnionym pragnieniem wzrokiem ulokowanym w Orionie. Zsunięty z ramienia materiał koszuli, lekko zmierzwione włosy oraz mocno zamglone spojrzenie poruszyło w Danielu nieznane dotąd instynkty.
- Zostanę potępiony. – bez żalu znów przylgnął do nastolatka, słuchając jego chichotu przemienionego w jęk, gdy mężczyzna ośmielił się wreszcie na wsunięcie kolana między miękkie nogi chłopaka. Musiał go podtrzymywać, z ulgą i drżeniem przyjmując chłodne, wzniecające żar dłonie młodego diabła na własnym karku. Nie potrafił powstrzymać targających nim  dreszczy, zwłaszcza wtedy, gdy ściśle przylegająca do krocza noga odczuwała coraz bardziej nabrzmiały organ. Nigdy nie robił czegoś takiego, dlatego działając instynktownie, jak w amoku pocierał o uwięzionego w spodniach penisa, zadając powolne pchnięcia. Dlatego wielką niespodzianką było niespodziewane osłabnięcie Oriona, któremu towarzyszył urywany jęk. Na jego szczęście szybko zdał sobie sprawę z głupoty pytania, które przewinęło mu się przez głowę: „Już?” Odrywając się od skroni chłopaka, którą obsypywał drobnymi całusami, zajrzał mu w głąb źrenic.
- Nie zaprzeczaj, że się wstydzisz, ale pamiętaj, że dla mnie to bardzo wielki wyczyn.
- Tylko przy tobie... tak szybko...
- Cieszę się.
Choć Orion już kilkakrotnie wspominał o byłych kochankach, tym razem dosadnie ukazał, że nie spełniali jego oczekiwań, tak jak to zrobił Daniel. Zanim oświecony pod tym względem były żołnierz zdołał mu o tym powiedzieć, został zaskoczony przez brak nieśmiałości ze strony bruneta. Jego dłoń odnalazła wyraźne wybrzuszenie i bez krępacji objęła ją długimi palcami. Nigdy nie odwdzięczał się swoim adoratorom. Zawsze czekał z tym do czasu, aż będzie mógł rozpocząć praktyki na blondynie. Wydawało mu się, że choćby doprowadzał ich wszystkich do rozładowania napięcia, to tylko męskość Daniela byłaby w stanie zaspokoić jego potrzeby.
Tymczasem Daniel naparł bezsilnie na nastolatka, obejmując mu szyję. W ten sposób wychodził naprzeciw ręce chłopca, mogąc szeptać mu do ucha jak bardzo jest mu dobrze. Po wielokroć tłumaczył sobie, że jest diabłem, a nie aniołem i może kochać się z innymi bez narażenia się na dziecko – o ile nie kopulował z kobietą, a jednak miał wrażenie, że powinien z tym poczekać. Nie żałował.
Przez cienki materiał spodni doskonale wyczuwał, jak koniuszki palców muskają wrażliwy punkt znajdujący się tuż za jądrami, lecz zanim zdołał spiąć się chwilową bojaźnią, usłyszał ciche stwierdzenie padające z ust Oriona.
- Jesteś już taki mokry, Danielu. Czy ten materiał zdoła wszystko wchłonąć? A może rozkażesz mi wycierać połyskujące spermą uda... – kiedy trzeba było, brunet potrafił być nie tyle, co dosadny, ale lubieżnie prowokujący. Nie ukrywał więc satysfakcji, gdy szarpnięte orgazmem ciało wycięło się w jego ramionach, głośno oznajmiając osiągnięcie szczytowania. Z premedytacją poruszył dłonią uwięzioną między nim a mężczyzną, mrucząc gardłowo. – Ojej, chyba naprawdę będę musiał cię wytrzeć.
- Nie... nie trzeba.
Pospiesznie rzucone na nich zaklęcie oczyszczenia wywołało krótki chichot Oriona. Wciąż miał przed sobą kaskadę jasnych włosów, które lepiły się do jego szyi i nie wiadomo kiedy rozchełstanej koszuli.
- Popsułeś mi całą zabawę. – udał obrażonego, w międzyczasie zapinając guziki górnej warstwy odzieży. Umiejętność rozpoznawania i wychwytywania dusz informowała go o rychłym przybyciu dzieci, dlatego z niechęcią doprowadził się do stanu używalności, ostrzegając Daniela. – Nie mam zamiaru konkurować o ciebie z małolatami, bo to, że gdy zobaczą, w jakiej jesteś formie, zapragną dobrać do ciebie, jest pewne. – wskazał na w dalszym ciągu twardą męskość byłego żołnierza. Gdyby to jemu przyszło wyjaśnić, co jeszcze przyczyniłoby się do napaści i gwałtu na blondynie, odpowiedziałby bez zastanowienia, iż byłby to wyeksponowany tors, cielęce spojrzenie i kusząco rozwarte usta. – Opanuj się... I zostaw coś na później, bo mam zamiar kontynuować. – skręcił w lewo, chcąc kupić Danielowi trochę czasu, aż ten zajmie się sobą na tyle, by był zdolny do prowadzenia zajęć. Nim jednak zniknął za rogiem, ostatni raz spojrzał na wybrzuszenie mężczyzny, wysuwając koniuszek języka i chowając go, zagryzając dolną wargę.
Blondyn usiadł na podłodze, opierając się o ścianę. Starał się zrozumieć, w jaki sposób z łowcy stał się ofiarą... I co najważniejsze – jak to się stało, że kontrolowana sytuacja zmieniła się tak szybko o sto osiemdziesiąt stopni.
- Jak był mały, chciałem się nim opiekować. Gdy podrósł, spiskowałem razem z nim, by wydostać się z Nieba, a teraz  nie potrafię oderwać od niego wzroku. I to wszystko w kilka tygodni... Pewnie dlatego, że przemiany przebiegły tak gwałtownie, nie pozwalając mi na ustabilizowanie uczuć, gubię się w tym, jak powinienem się z nim obchodzić. Ohh... – ukrył twarz w dłoniach. – Może wszystko się ułoży, a tymczasem... – spojrzał żałośnie ku prężącemu się wybrzuszeniu. – Muszę pomyśleć o czymś strasznym... czego się boję. – odgłosy kilkunastu stukających butów, które zbliżały się do znajdującej się z rogiem komnaty przeznaczonej dla dzieci wcale nie ułatwiały koncentracji, dlatego przymknął powieki, szukając wspomnień. Kilka, na przestrzeni lat rozbawiło go, ale gdy już łapał to właściwe, przed oczyma pojawiła mu się scena sprzed chwili, gdy Orion uśmiechał się do niego cokolwiek przerażająco. Z tłumionym krzykiem poderwał się z miejsca, słysząc jak dudni mu serce. – Tak... to wspomnienie budzi grozę. – zerknął w dół. – Ale przynajmniej pozbyłem się problemu.
Tylko na jak długo?
Akemi (16:52)

1 komentarz:

  1. Hej,
    cudownie, Orion tak nagle w pośpiechu, słodko, a później pocałunek...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń