04 marca 2012
Witam moje Elfiątka kochane! Dzisiaj trochę... nie wywiązałam się z obowiązku, gdyż miał być lemon, taak, miał być xD Ba, nawet wczoraj jeszcze ta wizja była aktualna, a dziś popłynęłam. Wena zdziałała coś innego, co wprowadza chłopaków w te bliższe relacje. Jakoś mizianie się TAM, kiedy do niedawna Daniel nawet nie chciał znać Oriona, byłoby troszeńkę dziwne. xD Stąd ten rozdział. Nie będę pisać, ile zostało do końca, bo na przykładzie tego rozdziału mogę stwierdzić, że nawet dla mnie jest to zagadką. Mam nadzieję, że zostało mało... Kiedy się o tym myśli, wygląda inaczej, gdy palce stukają w klawiaturę xP
Odpowiedzi:
Willowy - Dziękuję - imię dla Aduris było ciężkie do wymyślenia, ale w końcu się udało xD Nie wiedziałam, że moje opowiadanie może tak wciągnąć, iż traci się poczucie czasu... Na słowo tego, że jestem szatynką - zarumieniłam się. xD Tym bardziej będę się starała, aby nie zawieść!
XxX - Serdecznie witam. Hehe, nick skojarzył mi się teraz z yaoi, jako XXX XD Mam nadzieję, że obecny rozdział nie zniechęci Cię do czytania ;)
Zybusiowa - Ori w roli niańki będzie za tydzień. Raczej się sprawdzi... dziś na przykład doskonale zajął się Danielem xD
Akasha - Z Kamio będzie dobrze. Po prostu musi trochę odetchnąć, nabrać sił, wykorzystać je wraz z Baalem i będzie jak nowy xD O posadzie dla Oriona już było - zostanie niańką xP Lepsze stosunki między nim a Danielem będą dziś i za tydzień xD Ho ho ho, ależ ich rozbestwię xD Rafael i Mefi... akurat o nich już nic nie będzie. Nie planuję wątku Nieba - zapomniałam o Gabrielu, ale za tydzień jakoś go wcisnę xD
Hansel - Dzisiaj jeszcze tutaj, a od następnego tygodnia na Twoim blogu xD Hhaha, spełniona XD Aduris też czuje się dobrze, aczkolwiek nie na tyle, aby się raz jeszcze ujawniać... Czekaj, bo źle wyszło - nie napiszę o niej więcej, bo opowiadanie się kończy xD Była mi potrzebna tylko do tego, aby Daniel i Ori opiekowali się nią, ale to nie musi zostać unaocznione xD Za reklamę - nie ma za co. Jeszcze dzisiaj się przypomnę. ;P
Neko - O tak, gdyby Orion zaszedł w ciążę, straciłby w sumie... całą egzystencję. Nie nacieszył się ani dzieciństwem, ani późniejszymi okresami, a teraz miałby bawić się w pieluchach, jak sam mentalnie jest dzieckiem? O niee, na niego jest jeszcze za wcześnie xD Baal już cieszy się tym, że ma koło siebie Kio xD Ale to pozostawię kwestii wyobraźni xP
Fusia - *zaczyna płakać, chowając się w szafie* Bo ja napisałam coś, co się Fusi nie spodobało... napisz co! Rozgrzebię opowiadanie i je poprawię, o! A co! Muszę walczyć o Fusię! XD Oj tam, zasługujesz na miano chrzestnej. Tylko popatrz, jak dzisiaj Ori pokaże cechy czarowania i seksapilu. Wypisz wymaluj - po Fusi! xD
VetChan - O tak, najfajniejszym widokiem jest ten, gdy dorosły facet tuli czule takiego małego brzdąca, który nie mając ząbków uśmiecha się do niego. ;3 Mam dwóch starszych braci i kiedy się urodziłam, tata chodził po sąsiadach i płakał ze szczęścia, że ma wreszcie córkę, heeh xD Ujawnianie - chodziło o nick, bo Alex pisał, że on podpisuje się imieniem xD Cooo? Ponad 100 pozycji? Czy Twój promotor nie ma czasem jakiegoś udaru? Jeżeli masz jakiś niepopularny temat, to niby skąd masz wytrzasnąć aż tyle publikacji? Sama napisać? O_o Następne seminarium mam w piątek, więc popytam o blogi, strony... bo na przykład ktoś wzorował się na anglojęzycznych przekładach, ale inaczej to ujął, a więc jest to jego, jakby nie było...
Yaoistka^^ - Mrr ;3 Dzisiaj nie będzie niańczenia... raczej doskonała opieka - Oriona nad Danielem xD Będę trzymać kciuki, abyś jak najszybciej odzyskała sprawny, dobrze i szybko śmigający komputer xD
Star1012 - Tak, Lucyfer wreszcie w pełni dojrzał do ojcostwa. Z kolei Orion spuszczony ze "smyczy" może trochę zakosztować wolności, ale wie i zna umiar xD Poza tym wytrącenie Daniela z równowagi (w sensie doprowadzenie go do podniecenia) to nie lada wyczyn xD Kio szybko do siebie dojdzie, ale o nim już raczej nie wspomnę xD
Alex - Hahaha xD Nie ma sprawy xD Bardzo dziękuję za to, co mi podesłaliście. To niemal jak przedwczesna gwiazdka i urodziny xD Prace licencjackie... a wiesz, że nie wiem, czy są publikowane? Moja promotorka zachowała sobie te poprzednie - teraz trzeba, bo była akcja, gdy na uczelnię zjechała komisja, która buszując w pracach natrafiła na magisterską, która miała 40 stron... za mało, a więc nie cofnęli co prawda oceny, ale nakazali odgórnie stosować się do zasad i archiwizować wszystko. Hahah, w tym semestrze muszę napisać rozdział + bibliografię. Kiedy praca będzie już po poprawkach, to podeślę ją Vet (w sumie to ten rozdział początkowy też mogę podesłać... jak go zrobię... zacznę... xD) Dobrze, będę trzymała za nią kciuki, tylko niech daje znać, jak idą jej rozmowy z tym osobnikiem.
Koshiyo - Haha, taak xD Uzależniony od seksu Orion musiał rozładować się przed niańczeniem dzieci xD Nie, żeby je molestował, ale takie jedno duże dziecko o imieniu Daniel działa na niego bardzo pobudzająco xD Hahahaahaha XDD Orion to stuprocentowy gej - nie tknąłby Aduris xDD Ale rozwaliłaś mnie tym xD Baal chodzi w fartuchu, kiedy jest w laboratorium - musi to robić... takie przepisy xP Misiek i Lucek pojawią się... o ile nie za tydzień, to za dwa tak... w pełni. Poświęcę im nie tylko rozdział, ale i nowy nagłówek (na jedną notkę, ale zawsze coś xD) Jabłecznik... mmm, a ja mam galaretkę xD
Zielona Strefa
Mam do Was wszystkich dwie prośby. Po pierwsze - Zajrzyjcie na bloga HANSEL! Ma jak na razie dwa rozdziały (plus chibi obrazek chłopaka o zadziornym uśmiechu xD), a naprawdę wciąga!
Druga prośba tyczy się wyglądu bloga, który niedługo zostanie zmieniony na potrzeby nowego opowiadanie. Wybierzcie, który według Was jest lepszy: (albo trzeba go obrócić)
NUMER 1 NUMER 2 NUMER 3
Głosujcie w komentarzach!
Serdecznie witam XxX!
Dziękuję wszystkim za komentarze i przepraszam za błędy.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Zapewniona
przez Władcę posada miała na celu przybliżyć do siebie Oriona i
Daniela. Wspólne nauczanie i spędzanie czasu z pewnością nie pozwoli
zapomnieć im o własnym towarzystwie. Najlepszym punktem było
natychmiastowe rozpoczęcie tegoż procesu.
W
całym Królestwie nie znalazłaby się osoba, która wątpiłaby w
uzdrowicielskie uleczenie Oriego ze zmęczenia, toteż nikt specjalnie nie
zdziwił się dwóm rzeczom – Danielowi zmierzającemu w przeciwnym
kierunku niż komnata w jakiej uczył dzieci oraz temu, iż bezsprzecznie
szedł do nowego pokoju ulubieńca. Poprzedniego wieczora nie obyło się
bez walki słownej w wykonaniu młodego diabła. W ogóle nie chciał słyszeć
o pobycie w laboratorium – zwłaszcza po tym, gdy usłyszał o pomocy w
wychowywaniu malców. Uparł się, iż dłuższe zwlekanie pozbawione jest
sensu, a praca w terenie zregeneruje siły. Kiedy każdy argument zostawał
odbijany przez Michaela, niczym piłka tenisowa, niebezpiecznie
lawirując w granicy linii końcowej, Orion uspokoił się nagle, ze
stoickim spokojem przyrzekając, iż znajdzie sposób na ucieczkę, ale
niech potem nikt nie próbuje go przepraszać, bo nie przyjmie żadnych
form ugłaskania złości.
Już
Michael wiedział, jak wygląda osoba zdolna do postawienia na swoim.
Bezradnie spojrzał na Lucyfera, doskonale rozumiejąc, co ten chciał mu
powiedzieć. Tę cechę zawziętości ich syn odziedziczył głównie po
blondynie, o czym Książę zdołał się już przekonać, więc nie widząc
innego rozwiązania przystał na żądania chłopaka pod warunkiem, iż
postara się nie narobić zbyt wielu kłopotów.
Dzięki
tej możliwości kolejny dzień rozpoczynał się dla Oriona bardzo
wcześnie. Akt przenosin do prywatnej komnaty nie zajął zbyt wiele czasu,
lecz jeżeli chłopakowi zależało na zaprezentowaniu się z jak najlepszej
strony musiał wcześnie położyć się spać.
Rankiem
obudził się z niejasnym przeczuciem bycia obserwowanym. Chwilę
wcześniej zaczęło docierać do niego, iż opuścił krainę Morfeusza, ale
nie do końca wierzył w to, że dochodzący od strony drzwi powiew był
wynikiem wciąż zaspanego umysłu, który płatał mu figle. Z tego powodu
obrócił się na bok, rozgarniając przysłaniającą widok grzywkę i zamarł z
ręką przy czole, z przerażeniem wpatrując się w stojącego nad nim
Daniela.
-
Zaspałem?! – momentalnie zerwał się z łóżka, nie zważając na
niekompletny strój pozbawiony dołu pidżamy. – A tak zależało mi na
punktualności. – porwał starannie złożone ubrania, wpadając do drugich
drzwi, które prowadziły do łazienki. – Poczekaj na mnie dosłownie pięć
minut, a obiecuję, że zbiorę się w tempie ekspresowym. Wcześniej nie
zdarzały mi się takie incydenty.
Co
jakiś czas Daniel próbował przerwać ciągnącą się paplaninę, ostatecznie
dając spokój. Z przyniesionego tobołka wyjął owiniętą materiałem
szklankę, garnuszek z mlekiem, na które zostało rzucone zaklęcie
uniemożliwiające rozlewanie wszelkiej maści cieczy oraz kilka kanapek.
Uczta iście anielsko-diabelska, jak przystało na krzyżówkę genetyczną,
do jakiej zaliczał się Orion. Niespiesznie napełniał puste naczynie,
podnosząc z niego wzrok dopiero wtedy, gdy młody demon wyszedł z
zajmowanego pomieszczenia. Ówczesne odgłosy szamotaniny i stukania
odnosiły się do walki z szybko zakładanymi ubraniami i poprawkami w
upiększeniu jego wyglądu, a i tak efekt końcowy przedstawiał się dosyć
mizernie. Trzymane w dłoni spodnie zwisały smętnie, tak samo jak i usta
chłopaka.
- Rozdarło się. – rozciągnął nogawkę, pokazując dosyć sporą dziurę. – Nie mam zdolności przywracania do życia przedmiotów. – niepewnie podszedł do blondyna, gdy ten wyciągnął dłoń w kierunku feralnego odzienia.
-
Zbyt krótko byłeś żołnierzem. Podczas zajęć uczono, jak poradzić sobie w
razie takiego wypadku. Wojownik nie może paradować w łachmanach. – cały
czas patrzył prosto w bliźniacze oczy. – Jedz. Zajmę się tym.
Chłopiec
zdał sobie sprawę, że faktycznie w swym planie nie uwzględnił posiłku, a
zważywszy na wciąż osłabiony stan było to cokolwiek nierozsądne.
Chwytając dwie kromki na raz, wsunął je do ust, przeżuwając dokładnie.
Teraz zaczął zwracać uwagę na przykład na to, że nie lubi popijać
posiłków, zostawiając mleko na ich uwieńczenie.
Nawet
nie zauważył, gdy sprzed nosa zniknęła ostatnia kanapka, angażując się w
śledzenie zwinnych ruchów byłego żołnierza, który za pomocą magii
zszywał przerwany materiał, jednocześnie nie pozostawiając po nim
najmniejszego śladu.
- Um... Danielu? To jedzenie... – zarumienił się lekko, krytykując w myślach głupotę.
-
Zrobiłem je wyłącznie dla ciebie. Gdybyś pozwolił mi mówić,
dowiedziałbyś się, że przybyłem wcześniej. Droga stąd, do klasy zajmuje
trochę czasu. – chyba nawet nie starał się ukryć irytacji delikatnie
pobrzmiewającej w niskim głosie. W pełni poświęcił się na naprawę
spodni, dopiero pod jej koniec uświadamiając sobie, iż Orion nie
zaczepił go słownie. To było cokolwiek dziwne jak na tego diabła,
dlatego blondyn, kończąc pracę rozmasował lekko obolały kark,
spoglądając na niego spod rzęs.
Opuszczona
nisko głowa wyrażała iście wisielczy humor nastolatka. Do tego cała
jego sylwetka, teraz zgarbiona pod wpływem opartych na kolanach ramion
tak bardzo różniła się od tej, jaką chłopiec zawsze prezentował. Coraz
częściej łapał się na tym, że chęć zdobycia Daniela spełni się tylko na
poziomie jego mocno wybujałej wyobraźni. Kiedyś, gdy byłby w podobnej
sytuacji, gdzie ukochany mężczyzna siedziałby na wyciągnięcie ręki, sam
fakt tego doprowadzałby go do ekstazy. Aktualnie nawet to, że były
żołnierz wstał z zajmowanego miejsca i zaczął podchodzić do młodego
diabła została przyjęta przez niego ze stoickim spokojem. Pustymi oczyma
wpatrywał się w pojawiającą się u jego stóp twarz. Jej właściciel
unosił mu właśnie nogi, wkładając w nie nogawki spodni.
- Co ty robisz? – zadane od niechcenia pytanie wywołało wyraźne drgnięcie emocji owocujące dopiero z czasem.
-
Ubieram cię. Wstań. – posłuszeństwo ze strony Oriona rozbawiło go, ale
nie na tyle, by je ukazać. Gdyby kilka dni temu nie doszło do przykrych
wydarzeń, ta rozmowa wyglądałaby zupełnie inaczej. Wtedy Daniel biegł do
chłopaka jak na skrzydłach, pragnąc przeprosić i chyba też zrozumieć.
Obecnie coś go blokowało. Wiedział, że musi się przemóc, ale stale
obawiał się, że nastolatek stracił już zainteresowanie jego osobą...
Mimo tego, zapinając ostatni z trzech guzików nie potrafił powstrzymać
się przed przesunięciem dłoni wzdłuż jego talii, naprowadzając prawą
rękę na ukryty pod szeroką koszulą kręgosłup, zahaczając o każdy z
zarysowanych kręgów, aby następnie bawić się koronkowym kołnierzem,
drażniąco muskając wrażliwy kark. Jednak odważne palce posnęły się o
krok dalej, wsuwając się w gęsty busz szaro-czarnych włosów. Rozwarta
dłoń zaczęła kierować nie tylko natężeniem zaciskającej się na kosmykach
pięści, ale i całym ciałem blondyna. Mężczyzna nie potrafił już nad tym
zapanować. Kontrola opuściła go na dobre, popuszczając kurczowo
wstrzymywane zapory, które jeszcze w jakiś sposób powstrzymywały przed
czymś, czego oboje mogliby żałować. Wbrew niepewnościom i rozterkom
kłębiącym się w głowach, przylgnęli do siebie, spragnieni
najdrobniejszego dotyku. Krótki, blokowany rozwojowo pocałunek z dnia
poprzedniego, jakiemu na przeszkodzie stały osoby pośrednie, uważnie
obserwujące ich poczynania, odszedł bezpowrotnie w zapomnienie,
zastąpiony zupełnie nowym, świeżym. Pieszczotliwie i początkowo
nieśmiało zbliżające się ku tym drugim wargi zaczęły nacierać na siebie
już energiczniej, jakby dopiero nabierały wprawy, uczyły się, co należy
robić. Raz po raz przytrzymywane na dłużej nie umiały przerwać swego
aktu. Gdy jeden odsuwał się, drugi składał ostatni całus, upewniając
wciąż gorące i jeszcze czujące smak kochanka usta w tym, że już tęsknią.
Zostały odkryte przez nich każde możliwe zakamarki ich warg, wliczając w
to także kąciki oraz – w przypadku Oriona – dołeczki.
-
Spóźnimy się. – między haustami powietrza nabieranego na potrzeby
dalszych rozkoszy, to pośrednie ostrzeżenie wcale nie brzmiało lękliwie.
W oka mgnieniu Daniel stracił ochotę na dzisiejszą pracę, choć z
ubolewaniem przyjmował fakt, że niemożliwym jest zaniedbanie obowiązków.
Z tego powodu zmuszony był odsunąć się od bruneta, przytrzymując
trzymane w garści włosy, aby chłopak znów nie zaczął go całować. Kolejna
dawka przyjemności pewnie zadecydowałaby o porzuceniu opieki nad
gromadką dziećmi na rzecz jednego starszego. – Marzyłem o tym. –
nieokreślony pod względem uczuć wzrok złagodniał i jakby rozmazał się,
kiedy złote tęczówki napotkały na te ciut zagubione i niepewne sytuacji.
Chciałby mieć pełne przekonanie co do tego, iż każdy na zamku
akceptowałby ich związek, ale w tej chwili nawet bliższe kontakty jawiły
mu się kpinami i szykanami z strony ludu Piekła. Nie przejmowałby się
tym, gdyby chodziło wyłącznie o niego, ale skierowania ostrych słów w
kierunku Oriona prawdopodobnie nie zdołałby opanować. I to bolało
najbardziej. Zdecydowanie odepchnął go od siebie i obrócił się tyłem. –
Zabierz potrzebne rzeczy i idziemy. – ochłonięcie było w tym momencie
priorytetem. Nie czekał, aż Orion sprzątnie po śniadaniu, obierając za
cel pospieszne wyjście. Będąc już poza komnatą oparł się o chłodną
ścianę, rozmyślając. Przypomniała mu się niedawna rozmowa z Teppeiem,
podczas której chłopiec uświadomił mu coś bardzo ważnego.
– Dokładamy mu wspomnień, zamiast pokazać te wcześniejsze.
Jeżeli
Daniel nie wiedział, co mógłby polecić młodemu diabłu, aby ten dobrze
czuł się i był użyteczny w czasie zajmowania się dziećmi, tak teraz,
wraz z przebłyskiem wspomnienia wpadł na pewien pomysł. Gdy tylko
usłyszał chrobot otwieranych drzwi, wyszedł Oriemu naprzeciw i po raz
kolejny została mu zabrana możliwość natychmiastowego wyjawienia
wymyślonego projektu.
Stojący
w progu nastolatek co prawda początkowo wyglądał jak okaz zdrowia, aby
wraz z nabraniem powietrza płynącego z korytarza opaść ciężko na
futrynę, podtrzymując się jej. Hałaśliwy szum pochodzący z niewiadomego
źródła odwracał jego uwagę od tak prostych zdarzeń jak to, że zmienił
położenie, zajmując ówczesną lokalizację blondyna. Daniel nie był na
tyle silny, aby bez kłopotów przenieść chłopaka na łóżko, więc oparł go o
ścianę, samemu ofiarując się jako podpora. W głębi duszy wyczuwał, że
dziwny stan Oriona nie będzie trwał długo, a jedyne, co w tej chwili
można zrobić to poczekać na
poprawę. Z niemałym zdumieniem obserwował jego ciało, z którego
wydobywała się mała kula światła przypominająca piłeczkę do tenisa
stołowego. Gdy tylko znalazła się na zewnątrz, pognała przed siebie,
szybko niknąc z oczu.
Niespełna minutę później młody diabeł wyglądał już lepiej, pomimo zroszonego potem czoła i wciąż niespokojnego oddechu.
-
Ismael będzie miał... rodzeństwo. – wysapał, uśmiechając się szeroko. –
Posiadam moc wskrzeszania i dawania życia dopiero formującym się
istotom, ale wymaga to ode mnie sporych nakładów siły. Daje kopa,
dlatego muszę trenować. – nagle roześmiał się, czytając w myślach
Daniela. – Wiem, że chcesz dla mnie wszystkiego, co najlepsze, ale nie
powiem tutejszym kobieta, aby wstrzymywały się z seksem na czas
zyskiwania przeze mnie siły.
Jeszcze
przed wypowiedzeniem tych słów na głos blondyn parsknął cicho. Chociaż
wypychał takie wizje, nie udało mu się to zbyt perfekcyjnie, toteż walka
z nimi zakończyła się podobnie jak u Oriona – śmiechem. Rozluźniony i
pewny, co do tego, że przy chłopaku nie potrafiłby się nudzić, będąc
przez nieco zdominowanym, objął go w pasie, przyciągając bliżej.
-
To środki ostrożności. – nieomal wystrzelił te słowa, aby czym prędzej
gryźć wargi. Mijający ich obywatele nie ukrywali tego, iż podsłuchują, a
on tak kiepsko maskował czające się w słowach kłamstwo. Ukradkiem
zerknął na zmieniającą się mimikę bruneta.
Ori najpierw nie zrozumiał, do czego dążył były żołnierz, ściągając brwi ku sobie, aby zaraz oprzeć się o niego, udając chorego.
-
O tak, mój drogi. Twoja wspaniałomyślność powinna być nagrodzona. –
przyłączył się do gry. Wraz z nim przebył całą długość korytarza,
skręcając w tą mniej zaludnioną stronę. Pomimo tego, iż klasa Daniela
znajdowała się niemal tuż przy bramie wejściowej do zamku, mało kto
decydował się na kręcenie w jej pobliżu o tak wczesnej porze. Dla obydwu
obracało się to na korzyść. Orion doskonale udawał lekko zmęczonego
diabła, któremu potrzebna jest pomoc, ale nie na tyle wielka, by trzeba
go było odesłać do laboratorium. Mając Daniela blisko siebie i obejmując
go nieporadnie, tym samym zasłaniając szerokim rękawem klatkę
piersiowa, mógł droczyć się z nim. Stosując podstępny zabieg wtulenia
pleców w przyjemnie napięty tors, jednocześnie nie czyniąc żadnych
przeszkód w swobodnym poruszaniu się obydwojga, co rusz trącał to jeden
to drugi sutek. Widząc efekty poczynań delikatnie obrócił się bokiem,
przyciskając policzek dla lepszej widoczności. Opięta, zgrabna tunika
miała eksponować atuty Daniela, ale swym krojem wzbudzać w nim szacunek.
Dla Oriona był to nadzwyczaj świetnie dobrany materiał, który nie
kamuflował sterczących i dorodnych brodawek. Jedyne, czego chłopak
żałował, to tego, że kolor ubrania nie prześwitywał. Mimo tego z
maniackim spojrzeniem bawił się cierpliwością byłego żołnierza. Był tym
tak zaaferowany, iż niespodziewane stracenie palącego lędźwie widoku i
kontaktu z ciałem blondyna wyrwało donośny jęk niezadowolenia z jego
zdradzieckiego gardła. Drugi, zgoła inny spowodowany był nieco zbyt
mocnym obiciem się o ścianę. Całe szczęście ulotnili się już z obszaru, w
którym ktoś mógłby ich nakryć.
-
Paniczu! – oburzony, ale mocno podniecony okrzyk zabrzmiał cokolwiek
wysoko. Dużo lepiej wyszło mu gromiące spojrzenie skierowane do
niewinnie uśmiechającego się nastolatka.
Ten,
wyczuwając, że Daniel jest w stanie troszkę poszaleć, pochył się do
niego. W tej samej chwili silne ramiona blondyna przyszpiliły go z
powrotem do chłodnej powierzchni, zakleszczając się na drobniejszych
barkach.
-
Paniczu! – powtórzył, zrównując się z nim wzrokiem. – Paniczu... – tym
razem wypowiedział te słowa zupełnie inaczej, jakby chciał coś mu
uświadomić. Niski, oscylujący w granicach ponaglającego, pomruk został
błyskawicznie rozszyfrowany.
Prowokująco
zmrużone powieki przyzwalały na pragnienia Daniela. Orion już nauczył
się tak obchodzić blokadę w jego umyśle, aby nie zdradzać się z tego
czynu, ale spełniać zachcianki blondyna.
-
Nie uważasz, że nazywanie mnie paniczem, w tym czasie zwilżając wargi
jest bardzo, ale to bardzo nieprzyzwoite? – opuszczone nisko rzęsy
uniosły się, gdy młody diabeł wyczuł zmianę w duszy mężczyzny. Jej
płomień przygasł, informując o całkowitej trzeźwości umysłu. – Poczekaj!
– teraz to on trzymał go mocno, aby nigdzie nie uciekł. – Wiem, że
wciąż traktujesz mnie jak dziecko, które nosiłeś na ramionach. Wiem, że
wielokrotnie widziałeś, jak robiłem złe i niepochlebne rzeczy. Wiem też,
że toczysz ze sobą bitwę o to, jak mnie traktować. Teraz, gdy wreszcie
mamy możliwość spędzenia ze sobą większej ilości czasu, chciałbym to
wykorzystać na zbliżenie się do ciebie. Będąc niemowlęciem reagowałem na
twoją osobę z taką radością... Potem rozbestwiłem się, ale tylko po to,
by z biegiem lat umieć cię zadowolić... w tych sferach. – obrócił
twarz, zakrywając jeden z dwóch mocno zarumienionych policzków. –
Wprawiałem się... – mówił z trudem. Coś takiego nie przechodziło łatwo
przez gardło. Nie chodziło o przypominanie nierządnych scen, a o
przyznawanie się, czemu miały służyć. Bał się znów spojrzeć w oczy
Daniela, lękając się ujrzenia w nich obrzydzenia. – Ja... ja naprawdę
kocham tylko ciebie i nig... – przerwane w połowie zdanie najpierw
zamarło na ustach, kiedy ręka mężczyzny zmusiła go do kontaktu
wzrokowego. Ten jednak nie trwał zbyt długo, zastąpiony fizyczną
rozkoszą. Musiała minąć chwila, aby z pasją równej blondynowi oddał
żarliwy pocałunek, splatając języki w pełnym ognia i gorliwości zapale.
Wzajemnie spijali westchnięcia, które wyrażały, jak dobrze dopasowali
się i to nie tylko pod względem uwielbienia. Zgrabne nosy nie utrudniały
wargom procesu smakowania i prześcigania się w ich opuchnięciu.
Zatracili się w tym bez dwóch zdań. Walka o zwycięstwo zakończyła się
remisem i wypełnionym pragnieniem wzrokiem ulokowanym w Orionie.
Zsunięty z ramienia materiał koszuli, lekko zmierzwione włosy oraz mocno
zamglone spojrzenie poruszyło w Danielu nieznane dotąd instynkty.
-
Zostanę potępiony. – bez żalu znów przylgnął do nastolatka, słuchając
jego chichotu przemienionego w jęk, gdy mężczyzna ośmielił się wreszcie
na wsunięcie kolana między miękkie nogi chłopaka. Musiał go
podtrzymywać, z ulgą i drżeniem przyjmując chłodne, wzniecające żar
dłonie młodego diabła na własnym karku. Nie potrafił powstrzymać
targających nim dreszczy,
zwłaszcza wtedy, gdy ściśle przylegająca do krocza noga odczuwała coraz
bardziej nabrzmiały organ. Nigdy nie robił czegoś takiego, dlatego
działając instynktownie, jak w amoku pocierał o uwięzionego w spodniach
penisa, zadając powolne pchnięcia. Dlatego wielką niespodzianką było
niespodziewane osłabnięcie Oriona, któremu towarzyszył urywany jęk. Na
jego szczęście szybko zdał sobie sprawę z głupoty pytania, które
przewinęło mu się przez głowę: „Już?” Odrywając się od skroni chłopaka,
którą obsypywał drobnymi całusami, zajrzał mu w głąb źrenic.
- Nie zaprzeczaj, że się wstydzisz, ale pamiętaj, że dla mnie to bardzo wielki wyczyn.
- Tylko przy tobie... tak szybko...
- Cieszę się.
Choć
Orion już kilkakrotnie wspominał o byłych kochankach, tym razem
dosadnie ukazał, że nie spełniali jego oczekiwań, tak jak to zrobił
Daniel. Zanim oświecony pod tym względem były żołnierz zdołał mu o tym
powiedzieć, został zaskoczony przez brak nieśmiałości ze strony bruneta.
Jego dłoń odnalazła wyraźne wybrzuszenie i bez krępacji objęła ją
długimi palcami. Nigdy nie odwdzięczał się swoim adoratorom. Zawsze
czekał z tym do czasu, aż będzie mógł rozpocząć praktyki na blondynie.
Wydawało mu się, że choćby doprowadzał ich wszystkich do rozładowania
napięcia, to tylko męskość Daniela byłaby w stanie zaspokoić jego
potrzeby.
Tymczasem
Daniel naparł bezsilnie na nastolatka, obejmując mu szyję. W ten sposób
wychodził naprzeciw ręce chłopca, mogąc szeptać mu do ucha jak bardzo
jest mu dobrze. Po wielokroć tłumaczył sobie, że jest diabłem, a nie
aniołem i może kochać się z innymi bez narażenia się na dziecko – o ile
nie kopulował z kobietą, a jednak miał wrażenie, że powinien z tym
poczekać. Nie żałował.
Przez
cienki materiał spodni doskonale wyczuwał, jak koniuszki palców muskają
wrażliwy punkt znajdujący się tuż za jądrami, lecz zanim zdołał spiąć
się chwilową bojaźnią, usłyszał ciche stwierdzenie padające z ust
Oriona.
-
Jesteś już taki mokry, Danielu. Czy ten materiał zdoła wszystko
wchłonąć? A może rozkażesz mi wycierać połyskujące spermą uda... – kiedy
trzeba było, brunet potrafił być nie tyle, co dosadny, ale lubieżnie
prowokujący. Nie ukrywał więc satysfakcji, gdy szarpnięte orgazmem ciało
wycięło się w jego ramionach, głośno oznajmiając osiągnięcie
szczytowania. Z premedytacją poruszył dłonią uwięzioną między nim a
mężczyzną, mrucząc gardłowo. – Ojej, chyba naprawdę będę musiał cię
wytrzeć.
- Nie... nie trzeba.
Pospiesznie
rzucone na nich zaklęcie oczyszczenia wywołało krótki chichot Oriona.
Wciąż miał przed sobą kaskadę jasnych włosów, które lepiły się do jego
szyi i nie wiadomo kiedy rozchełstanej koszuli.
-
Popsułeś mi całą zabawę. – udał obrażonego, w międzyczasie zapinając
guziki górnej warstwy odzieży. Umiejętność rozpoznawania i wychwytywania
dusz informowała go o rychłym przybyciu dzieci, dlatego z niechęcią
doprowadził się do stanu używalności, ostrzegając Daniela. – Nie mam
zamiaru konkurować o ciebie z małolatami, bo to, że gdy zobaczą, w
jakiej jesteś formie, zapragną dobrać do ciebie, jest pewne. – wskazał
na w dalszym ciągu twardą męskość byłego żołnierza. Gdyby to jemu
przyszło wyjaśnić, co jeszcze przyczyniłoby się do napaści i gwałtu na
blondynie, odpowiedziałby bez zastanowienia, iż byłby to wyeksponowany
tors, cielęce spojrzenie i kusząco rozwarte usta. – Opanuj się... I
zostaw coś na później, bo mam zamiar kontynuować. – skręcił w lewo,
chcąc kupić Danielowi trochę czasu, aż ten zajmie się sobą na tyle, by
był zdolny do prowadzenia zajęć. Nim jednak zniknął za rogiem, ostatni
raz spojrzał na wybrzuszenie mężczyzny, wysuwając koniuszek języka i
chowając go, zagryzając dolną wargę.
Blondyn
usiadł na podłodze, opierając się o ścianę. Starał się zrozumieć, w
jaki sposób z łowcy stał się ofiarą... I co najważniejsze – jak to się
stało, że kontrolowana sytuacja zmieniła się tak szybko o sto
osiemdziesiąt stopni.
- Jak był mały, chciałem się nim opiekować. Gdy podrósł, spiskowałem razem z nim, by wydostać się z Nieba, a teraz nie
potrafię oderwać od niego wzroku. I to wszystko w kilka tygodni...
Pewnie dlatego, że przemiany przebiegły tak gwałtownie, nie pozwalając
mi na ustabilizowanie uczuć, gubię się w tym, jak powinienem się z nim
obchodzić. Ohh... – ukrył twarz w dłoniach. – Może wszystko się ułoży, a
tymczasem... – spojrzał żałośnie ku prężącemu się wybrzuszeniu. – Muszę
pomyśleć o czymś strasznym... czego się boję. – odgłosy kilkunastu
stukających butów, które zbliżały się do znajdującej się z rogiem
komnaty przeznaczonej dla dzieci wcale nie ułatwiały koncentracji,
dlatego przymknął powieki, szukając wspomnień. Kilka, na przestrzeni lat
rozbawiło go, ale gdy już łapał to właściwe, przed oczyma pojawiła mu
się scena sprzed chwili, gdy Orion uśmiechał się do niego cokolwiek
przerażająco. Z tłumionym krzykiem poderwał się z miejsca, słysząc jak
dudni mu serce. – Tak... to wspomnienie budzi grozę. – zerknął w dół. –
Ale przynajmniej pozbyłem się problemu.
Tylko na jak długo?
Hej,
OdpowiedzUsuńcudownie, Orion tak nagle w pośpiechu, słodko, a później pocałunek...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga