sobota, 6 października 2012

One Shot - Ichigo - Toshiro.

21 czerwca 2010

Oi, Elfiątka kochane XD Przybywam do Was z One shotem. Boa Hancok mnie poprosiła, więc... Proszę bardzo. Tylko teraz muszę od takiego czegoś naprawdę odpocząć i skupić się na prawie dogorywającym opowiadaniu xD Mam nadzieję, że takie przedstawienie postaci, jakie przyszło mi wymyślić będzie zadowalające. Para - Ichigo - Toshiro.

Uwaga! W tym one shocie Toshiro i Ishida to bracia xD No i imię Króla Lodu  zapisuję "Toshiro", a nie "Toushiro" ;) To chyba wszystko... Za tydzień ruszamy z notkami ;)

Odpowiedzi:

Star 1012 - Hehhe, tak myślałam, że wątek dotyczący Tenshiego, a dokładnie jego wieku, w jakim dziwnym sposobem znajduje się na studiach... Ale przecież nie mogłabym tego od tak zostawić xD Choć trochę się głowiłam nad tym, jak to zrobić... i wtedy zauważyłam kolegę, który jest ode mnie o rok młodszy, ale w podstawówce przenieśli go szybciej do jakiejś klasy, przez co pisał ze mną maturę i tak jakoś... to weszło do opowiadania xD Tak, do Subaru docierały jakieś strzępki informacji... Tylko te dobre, poza tym on o tym śnił.. hehe xD Klątwa syna xD Ulubiona marka samochodów? XD Nie mam pojęcia, ale strzelę, że Subaru xD

Max - Witam serdecznie męskiego przedstawiciela *przygotowuje klatkę, aby Maxa nie wypuścić* xDD Strasznie mi miło. Pozdrów VetChan. Cieszę się, że udało mi się wyjaśnić to, o co pytała i że informacje były w miarę.. spójne xD To co jej się stało, że wylądowała w szpitalu? Hmm... wiesz... Biorąc pod uwagę fakt, że znasz się z Vet, to mógłbyś spróbować coś z nią napisać, tak na próbę. Powiązanie męsko-damskie często się sprawdza, a ja znam kilka takich blogów, które świetnie dają sobie radę. No i rozdziały są różne, bo jak pisze dziewczyna - to delikatniej, a jak chłopak - to w taki sposób przyciągający... męski po prostu xDD Ojj, na kolejny one shot musisz poczekać, bo muszę nabrać sił. Nie lubię kończyć opowiadania w jednej notce, a z kolei pisanie o czymś, czego nie znam zupełnie mi nie wychodzi xD Dir en Grey mówisz... Wiesz co... Może zrobię, ale nie wiem kiedy xD Na razie muszę nadrobić dziurę w opowiadaniu, żeby mieć kilka notek w zanadrzu ;P Ha, cieszę się, że podobają Ci się moje opowiadania ;3

Emily Strange - Nie martw się *głaszcze* jeszcze zmienisz o nim zdanie ;P

Zielona Strefa

Ostatnio mam dziwne sny... Które po otworzeniu oczu nagle znikają - nie pamiętam, co mi się śniło O_o Ale zawsze... zawsze wiem jedno - że śnił mi się główny bohater Prince of Tennis - w sumie się nie dziwię.... skoro oglądam 20 odcinków na dzień xD

Przepraszam, ale dziś nie powiadamiam.

-------------------------------------------------------------------------

Jak to niekiedy bywa, miłość może być dla nas nieosiągalna. Szczególnym przypadkiem są związki jedno pierwiastkowe, czyli pary tej samej płci. Kolejną przeszkodą może się okazać wiek, choć i to jest do przebicia. Udręka zaczyna się wtedy, gdy obiektem nocnych przemyśleń oraz ochów iachów staje się przyjaciel naszego rodzeństwa…
- Ichigo, tak dawno cię nie było! – urocza szatynka wyjrzała z kuchni, posyłając chłopcu sympatyczny uśmiech. Lubiła go i pamiętała, jak już od najmłodszych lat psocił w ich rodzinnym mieście. Stanowił przeciwieństwo i ostry kontrast jej starszego syna, który pomimo różnic doskonale dogadywał się z Kurosakim.
- Dzień dobry pani Uryuu. – skłonił się jej, ówcześnie zdejmując buty.
Kobieta pokręciła głową, wycierając mokre ręce w żółtawy ręcznik.
- Jak zawsze uprzejmy. – westchnęła widząc zakłopotanie młodzieńca. – Ishida jest u siebie, a raczej u Toshiro... Sam wiesz. – jęknęła bezradnie, lecz zaraz się to zmieniło, kiedy Ichigo kiwnął głową, robiąc cierpiętniczą minę.
Komputer jaki był w posiadaniu dwójki braci został umieszczony w pokoju białowłosego, ale to brunet przesiadywał tam najczęściej, toteż przyjęło się, że i całe mieszkanie należy do niego. Młodszy chłopak zawsze się wtedy irytował, mówiąc, że wątpi, aby ulubionymi kolorami ścian Ishidy były pomarańcz i czerwień. Specjalnie wybrał takie barwy, aby odróżnić się od bruneta, który, tak jak i on dobrze czuli się pośród bieli i błękitu. Tym bardziej chciał się odseparować od brata, aby go z nim nie mylono.
Kiedy Kurosaki dotarł na szczyt schodów skręcił w lewo, a następnie nieznacznie obrócił się w prawo, aby wejść do bijącego ciepłymi kolorami pomieszczenia. Wchodząc za próg zderzył się z kimś. Zarejestrował tylko śnieżny ręcznik, szczupłą sylwetkę i jasne kosmyki, dlatego zareagował natychmiastowo, gdy średniego wzrostu osoba, zapewne zdziwiona niespodziewanym atakiem, odchyliła się mocno do tyłu. Przyciągnął poszkodowanego do swego ciała za pomocą zwinnych rąk, które zdążyły złapać szlufki spodni, prawym ramieniem oplatając jego plecy. Szarpnięcie spowodowało zsunięcie się puchowego materiału z oczu nastolatka, odsłaniając piękny, aczkolwiek mroźny seledyn.
- Ho? Kto śmie mnie doty…kać.
- Toshiro, przepraszam. Nie chciałem. – marchewkowe włosy zostały potraktowane długimi palcami, aby jeszcze bardziej je zmierzwić. Nagle chłopak drgnął, uważniej lustrując niemalże filigranową postać. – Jesteś strasznie delikatny. Powinieneś na siebie uważać. – czarny podkoszulek, jaki owijał się wokół szyi białowłosego nie mógł obecnie zakryć wyeksponowanej klatki piersiowej, która podlegała dokładnej obserwacji dotykowej.
- Ichigo, gratuluję. Po raz pierwszy widzę, aby mój braciszek się rumienił na czyjś widok. – o jedną ze ścian opierał się Ishida. Ramiona miał skrzyżowane, a prawą nogę ugiął w kolanie. Jednym z palców poprawił zjeżdżające z nosa okulary, wyraźniej ukazując w nich kpiące błyski. Pewny siebie uśmiech zawsze wywoływał wściekłość u Toshiro. – Oh, chyba jednak się pomyliłem. Jak mógłbym zapomnieć o tym, co się stało miesiąc temu, kiedy Pan Lodowaty brał prysznic, zupełnie nie fatygując się z zamknięciem drzwi, a ty wtedy wszedłeś i go zobaczyłeś.
- Dosyć. – wysyczał białowłosy, strosząc się jak wściekły kot.
- Nie unoś się. Przecież Ichigo wiedział, że wolisz chłopaków... Nie omieszkałem mu o tym wspomnieć. – dodał kąśliwie, rejestrując z twarzy brata, że przesadził.
Kurosaki czuł, jak blondyn drży. Już trochę go znał, więc był pewien, że spokojne usposobienie nie pozwoli mu na wybuch, jednakże wolał się upewnić. Przystawił swe czoło do jego, naciągając czarny podkoszulek, pomagając ubrać się do końca. Cały czas nie spuszczał z niego wzroku, aby chwilę później przytulić dosłownie na kilka sekund.
- Nie powinieneś odnosić się do Shiro tak kąśliwie i prześmiewczo. – niecodziennie słuchało się takich poważnych słów z jego ust, od których nawet brunetowi robiło się głupio.
- Przepraszam. – burknął.  Nie miał zamiaru długo pozostawać skruszonym, więc przeszedł do innego tematu. – Ichigo, przyszedłeś trochę nie w porę, bo akurat wyjeżdżamy do rodziny, a wątpię, że będziesz chciał zostać z tym małym diabłem. – podkreślił przedostatni wyraz, prowokując morskookiego. – On nie jedzie. – wzruszył ramionami, cmokając z niezadowoleniem.
Kurosaki zmieszał się, uśmiechając niepewnie.
- Kurcze, nie wiedziałem... W takim razie już się zwijam.
Ishida zauważył minimalny skurcz na twarzy brata. Zdziwił się nieco, marszcząc brwi. Toshiro może i był młody, ale okres niedojrzałych miłostek minął mu kilka lat temu. Błogi uśmiech przebiegł przez usta bruneta.
- Ah, braciszku, miałem ci przekazać, że jeżeli faktycznie nie ruszasz się z domu, to przyjedzie do ciebie Matsumoto i Gin, aby cię pilnować.
Białowłosy, który jak za każdym razem kiedy do Ishidy przychodził kolega, on wychodził z pokoju, teraz zatrzymał się zmrożony tymi słowami. Obrócił się gwałtownie, wręcz płonąc od środka. Jego oczy krzyczały skargi i obelżywe pojęcia.
- Nie zgadzam się na to. – głos zaczął się podnosić. – Nie mam pięciu lat! – wykrzyczał, sprowadzając tym panią Uryuu. – Mamo!
- Nie kłóć się z bratem, proszę. – spojrzała na niego łagodnie, jednocześnie dyskretnie zaznaczając, że nie są sami.
Sytuacja była beznadziejna dla każdego.
- Zostanę z nim. – pośród chwilowej ciszy, głos pomarańczowowłosego zabrzmiał drażniąco. – Będziecie mogli dłużej zostać u rodziny, a ja się nim zajmę. Z moim powrotem też nie będzie problemu, bo przecież mieszkam niedaleko, więc nie trzeba się o nic martwić. Obiecuję, że nic mu się nie stanie. W końcu to dorosły chłopak. – uśmiechnął się wesoło, poprawiając kołnierzyk fioletowej koszulki. – Proszę nie próbować zmusić mnie do zmiany decyzji.
Toshiro spojrzał na niego nie wierząc w to, co słyszy.
- Skoro tak stawiasz sprawę... – kobieta pogładziła go po ramieniu. Zdążyła się przebrać i dokonać delikatnego, acz nieskazitelnego makijażu. Wyglądała świetnie. – Ishi, zbieraj się.
- Taa, już. – mruknął brunet. – Chmurzy się. Na wszelki wypadek poszukajcie świeczek. – mrugnął do brata. Wbrew pozorom doskonale odczytywali swoje spojrzenia i oboje wyczuwali nadciągającą burzę.
Z oddali dobiegł ich głos gospodyni domu.
- Tylko zachowuj się dobrze, kochanie. Jakbyście chwili ciastka czy sok, to...
- Są na dole w kuchni. Mamo, ja tu mieszkam siedemnaście lat. – białowłosy westchnął.
Dziesięć minut później zrobiło się cicho, a w domu zostali tylko dwaj chłopcy. Kiedy piwnooki spojrzał na młodszego kolegę, tamten naburmuszył się, nadymając policzki. W tym momencie przypominał niepewnego sytuacji, zagubionego kilkulatka.
Po kilku godzinach za oknem zrobiło się ciemno, a na niebie można było dostrzec oślepiające, choć jeszcze dalekie błyski.
- Podasz mi tamtą płytę? – Kurosaki chciał jakoś rozruszać krępującą okoliczność, w jakiej się znaleźli.
- Tą? – morskooki wskazał na jedną z wielu, zerkając na Ichigo. Otrzymawszy pozytywną odpowiedź pochylił się, aby jej dosięgnąć, jednak przeszkodziła mu nagła ciemność w pokoju.
Piwnooki zobaczył, a raczej przeprowadził symulację, jak ciało blondyna opada na podłogę, przywierając do szafy za nim.
- Toshiro! – dotarł do niego na ślepo, kucając mniej więcej bok. Kierując się instynktem odszukał nastolatka, łapiąc go za ramiona.
- Śmiej się, proszę bardzo. – chłopiec wydawał się być wystraszony o czym świadczył drżący głos.
- Nie ma z czego. – stwierdził logicznie, chichocząc jednak. – Każdy ma prawo do tego, aby się czegoś bać. Całe szczęście, że nie zdążyliśmy włączyć komputera... Yare, Yare, to była dziwna błyskawica. Tak szybko się pojawiła. – mruczał do siebie. – Gdzie trzymacie świeczki?
- W pokoju obok na dnie szuflady. – Toshiro odpowiedział mechanicznie, dopiero po chwili rozumiejąc tor myśli Marchewki. – Ale nie odchodź! – krzyknął wręcz rozpaczliwie, wyciągając przed siebie ręce, jakby chciał go złapać, lecz głos zapewniający o rychłym przybyciu dochodził już ze znacznej odległości. Blondyn podkulił nogi, chowając głowę w kolanach, aby nie widzieć błyskawic. Dodatkowo, gdy po okolicy przetoczył się grzmot, zastawił dłońmi uszy, kołysząc się w tył i przód, niczym prawidłowo działające wahadło. W takiej pozycji zastał go Kurosaki, który mając w ręce zapaloną świecę mógł rozpoznawać kształty. Dodatkowo pokój zalała biała fala światła, przez co zwinięty w kłębek chłopak krzyknął krótko, mocniej dociskając dłonie.
Ichigo rozumiał jego strach, toteż podszedł do niego, ówcześnie zabezpieczając ich źródło „prądu”. Dźwignął go i prowadząc oporne ciało ułożył je na łóżku. Sam zaś usiadł obok niego, co po następnej burzowej salwie diametralnie się zmieniło, gdyż blondyn przywarł do niego, pocąc się ze strachu. Delikatne drobinki wody oszroniły całe opalone czoło, które Kurosaki przezornie otarł.
Zdawał sobie sprawę z orientacji nastolatka, lecz nie miał nic przeciwko temu. Interesował się nim od dawna, jednak świadomość tego, że jest to brat najlepszego przyjaciela, a także to, że wtedy jeszcze nie posiadał wiedzy na temat jego preferencji, nigdy nie skłoniły go do podjęcia próby. Nie był głupi. Spostrzegł się, że Ishida wie o jego obiekcie uwielbienia. Mało tego! On mu nawet dał przyzwolenie, aby wziął sobie jego brata, gdyż, jak to określił: „Przynajmniej nie będę musiał tracić czasu na szukanie jakiejś gry, bo ty mi ją ściągniesz.” Już w gimnazjum dostał od niego coś na kształt talonu z napisem: „Toshiro – bezcenny. Własność kartki – Kurosaki Ichigo.”, jaki narysował mu podczas jednej z nudniejszych lekcji angielskiego.
Westchnął na te wspomnienia, tuląc do siebie zdziwionego lekko białowłosego.
- Nie bój się. – kołysał go na boki.
- To głupie, żeby siedemnastolatek drżał z powodu burzy, która jest nieosiągalna w domu. – morskooki wsunął się między jego nogi, ostrożnie kładąc czoło na barku Ichigo, aby ograniczyć widoczność okna.
Kurosaki dźwignął rąbek czarnego podkoszulka, torując dłoniom wędrówkę po rozgrzanych plecach chłopaka. Na tę czynność blondyn oderwał się od niego, spoglądając w rozświetlone przez świeczkę tęczówki. I wtedy zaiskrzyło. Było niemal słychać  skwierczenie napięcie, jakie przeskakiwało między nimi. Marchewka naparł na usta Shiro z mocą równą pędzącemu smeczowi*. Drżąco i prawie opętańczo zyskiwał coraz to większe tereny warg, niekiedy przedzierając się przez nie. Trzymane dotychczas zapędy, zwolniły się, ustępując uczuciu. Dopiero po chwili chłopak zdał sobie sprawę, co też najlepszego uczynił. Nim jednak zdążył cokolwiek powiedzieć, powstrzymało go twarde spojrzenie.
- Nie żałuj. – głos białowłosego był stanowczy, a mocny uścisk rąk, które spoczęły na klatce piersiowej piwnookiego oraz stalowy uchwyt nóg, nie pozwoliłyby na ucieczkę. Przysiadł na jego biodrach, wiercąc się nieco. – Podobno faceci zawsze kończą to, co zaczęli, prawda? Postąpiłbyś tchórzliwie, gdybyś chciał się wyłamać. – zauważył rzeczowo, po raz pierwszy tego dnia się uśmiechając.
- Mas zrację. – uspokoił się, wychodząc naprzeciw chętnemu ciału, zapalając w morskich tęczówkach nieokiełznany żar.
- Cieszę się. Obyś tylko nie zwolnił  decydującym momencie.
Kurosaki domyślił się, o co chodziło, a jego zmiana na twarzy utwierdziła blondyna co do tego, że nie musi się martwić. miał za to coś innego na głowie. Mianowicie – jak wygrać dominującą pozycję, skoro giętkie ciało Marchewki potrafiło tak łatwo przewrócić go na plecy? Niewykonalne, prawda?
- Hee, dobry jesteś. – mruknął Toshiro, przyznając wielkość kolegi. Komplement z jego ust to rzecz nieosiągalna dla dziewięćdziesięciu koma dziewięciu procent populacji na świecie, a jak się miało później okazać, częstotliwość pochwał na jedną osobę miała niebywale wzrosnąć.
Ponownie zdjęty podkoszulek, tym razem definitywnie pożegnany, zakończył swój żywot na podłodze tuż obok koszuli Ichigo oraz skarpet i butów obojga. Ręka Kurosakiego niespiesznie pogładziła udo białowłosego, rozpoznając lekko umięśnione kształty pod materiałem jeansów. Napawanie się do takiego poznawania było dla obydwu bardzo drażniące i podwyższało ich temperaturę.
- Pod spodniami kryje się dużo lepszy widok.
Zapewniony w ten sposób Ichigo nie mógł nie skorzystać z propozycji, toteż już po chwili wodził wzrokiem po delikatnym, aczkolwiek świetnie prezentującym się ciele, które...
- Oj... Czyżbym zapomniał założyć bokserek, kiedy się kąpałem?
Piwnooki nie dał się zwieść niewinnemu spojrzeniu, więc postanowił ukarać go za brak wcześniejszego powiadomienia.
- H-Hej! Nie żartuj sobie! – morskooki nie krył irytacji związanej z postawą Kurosakiego, który położył się na nim wygodnie, przylegając policzkiem do mokrego obojczyka. – Nie zasypiaj! – spróbował się poruszyć, narażając męskość na idealnie ułożone udo Ichigo, które doskonale synchronizowało się z jakąkolwiek szamotaniną. Podczas takiego ruchu pobudzony i nakręcony siedemnastolatek jęknął niespodziewanie dla siebie, odkrywając, że nadal obecne u Kurosakiego spodnie niesamowicie drażnią wrażliwy organ.
Ichigo zaśmiał się krótko, wpatrując w zezłoszczone oczy.
- Spokojnie, Kocurku. – zdjął niepotrzebny balast, uwalniając nieco mokry skarb, na co białowłosy prychnął.
- I ja tu jestem perwersyjny? – wstrzymał oddech, widząc uśmiechającego się ciepło chłopaka. Na policzki wpłynął rumieniec, a głowa odchyliła się trochę w bok, tak, aby zielonkawe tęczówki mogły swobodnie zerkać na Kurosakiego, a także uciekać w inny punkt, jeżeli poczuły się niepewnie. Wkrótce i to się zmieniło, ustalając jeden scenariusz dla oczu, które zmuszone do bolesnego rozwarcia, przekazały do mózgu ważną wiadomość.
- Spokojnie. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem cię nago... Miesiąc temu... Zauważyłem, że nie jesteś jakoś specjalnie ciasny, jednak od tamtego momentu mogło się to zmienić. Stąd moje środki ostrożności. – wsunął w blondyna drugi palec. – Faktycznie... Jesteś tam idealny. – westchnął, czując jak wrażliwe mięśnie zaciskają się na penetrujących obiektach.
Burza pozostała wspomnieniem. Można uznać, że walka tegoż żywiołu trwała w nich samych, dlatego już po chwili Ichigo ośmielił się dokonać zastępstwa w postaci własnej męskości wsuwającej się do ciepłego wnętrza Shiro. Niespiesznie poruszał się naprzód, dbając o zdrowie i bezpieczeństwo chłopca, który dociskał ugięte w kolanach nogi do żeber Kurosakiego. Pomimo niewielkiego wzrostu, akurat owe kończyny były dosyć długie, więc z dziecięcą łatwością spotkały się na lekko opalonych plecach piwnookiego, krzyżując w miejscu stawu skokowego. Wysunięte w ten sposób stopy mogły dopychać ciało Ichigo, sukcesywnie trafiając w czuły punkt wewnętrzny białowłosego. Początkowy ból, jaki niestety musiał się pojawić, niekiedy nawiedzał delikatne wnętrze, co było nieodłączną ceną przyjemności.  Członek zwiększający swe obwody rozszerzał ścianki, które mimo swej giętkości nie były dostosowane do takich gabarytów. Nie ma róży bez kolców, dlatego warto jest przypłacić kilka chwil cierpienia, aby otrzymać o wiele więcej – spełnienie. Chłopcy nie wiedzieli, czy tym razem piorun uderzył bardzo blisko domu, a może to była wina nagle zapalonego światła, lecz wybuch emocji, jaki oboje przeżyli równał się trzęsieniu ziemi. Oślepiający umysły blask, a także niewiarygodny orgazm uwieńczył półgodzinną bitwę o dominację oraz dążenie do zaspokojenia partnera. Dokładnie. Nie siebie, lecz drugiej osoby. Do samego końca walczyli o to, żeby przysporzyć kochankowi niesamowitych wrażeń. Poprzez subtelne dotyki, perwersyjne słowa, na pruderyjnych gestach skończywszy.
Zmęczeni, szczęśliwi – usnęli.
Kilka godzin później dało się słyszeć chrobot otwieranych drzwi. Ktoś cichutko wspinał się po schodach, zmierzając ku pomarańczowemu pokojowi. Klamka zgrzytnęła, zdradzając niespodziewanego gościa, który zmieliwszy przekleństwo uśmiechnął się nagle, zatrzymując wzrok na łóżku, a konkretnie tym, co na nim  spoczywało. Podszedł do leżącego z kraju blondyna, szturchając jego ramię.
- Toshiro, Toshiro. – zaspane oczy sprawiały mu niemałą uciechę, a co dopiero, kiedy zamieniły się w niemal martwe morze. – Spokojnie, nie krzycz. Rodzice zaraz tutaj będą, więc radziłbym skorzystać z prysznica. – wskazał białe paski na udach, wolną ręką otwierając okno, aby wyzbyć się z mieszkania specyficznego zapachu.
Białowłosy poderwał się na równe nogi szybko tego żałując.
- Nie szczerz się tak, Ishida. – warknął na brata, zbierając potrzebne przybory i ciągnąc ze sobą onieśmielonego piwnookiego, zamknął się z nim w łazience.
Brunet odpalił komputer, jakby wyczuwając moment. W chwili, gdy usłyszał dwie rzeczy – kroki mamy, która kierowała się ku pokojowi młodszego syna oraz powtórkę z wieczora w wykonaniu Shiro i Kurosakiego – włączył swój ulubiony kawałek Gazette - Best Friends, ustawiając go na pełne głośniki.
- Ależ kochanie, mamy gościa! – pani Uryuu stanęła w progu, podpierając się pod boki.
Ishida znał to spojrzenie – wyłączenie wtyczki z gniazdka , więc musiał szybko działać. Podbiegł do zdezorientowanej kobiety i łapiąc ją za ręce zaczął tańczyć. Tylko w taki sposób mógł grać na czasie, pomagając bratu. Miał tylko nadzieję, że gdy rozbrzmi mocne zakończenie, tamci domyślą się, aby skorzystać z okazji. Gdy piosenka się skończyła, musiał wyciszyć dźwięk. Mimo dobrej reakcji i tego, że szatynka doskonale się bawiła nie mogła pozwolić na to, aby „przedstawienie” trwało dalej.
Dokładnie w chwili ostatnich taktów łazienka otworzyła się, nie zdradzając jeszcze, że ktokolwiek z niej wyszedł. Dopiero pytanie Shiro skłoniło kobietę do zwrócenia uwagi na to, że nie jest sama z Ishidą.
- Co wy robicie?
- Oh! Synku, twój brat oszalał. – machnęła rękami, próbując uspokoić oddech po szaleńczym tańcu. – Gdzie Ichigo?
Morskooki wskazał jej na wcześnie opuszczone przez niego drzwi.
- Razem się kąpaliście? Nie zauważyłam, aby był w domu. – zmrużyła oczy.
- Mamo, przestań. Zaglądałaś do salonu? Przecież nie mógłby spać tutaj ze mną. Byłaś tak zaabsorbowana wirowaniem, że nie zauważyłaś kiedy wszedł. Tyle. – skłamał gładko, wzruszając ramionami.
Pani Uryuu uśmiechnęła się pod nosem, rezygnując z dyskusji. Zdążyła jeszcze przekazać dla niego pozdrowienia od Matsumoto i Gina, którzy kilka dni temu wyjechali na wakacje. Kiedy wyszła, białowłosy uścisnął dłoń brata, całując w policzek.
- Wiedziałeś o nich, prawda? Ty przebiegły lisie. Dzięki. – machnął głową na komputer i okno. – Za wszystko.
- Od czego ma się brata, co nie? – Ishida zmierzwił mu wilgotne jeszcze włosy.
Tymczasem Kurosaki oparł się o ścianę, obserwując ich z zadowoleniem.
- Jestem zazdrosny. – mruknął, krzyżując ręce na piersi i odwracając głowę niczym urażona księżniczka.
Toshiro pokręcił głową z politowaniem, przytulając się jednak do niego. Westchnął tuż przy różowym punkciku na skórze piwnookiego, owiewając go ciepłym powietrzem, aby po chwili zwlekania wysunąć końcówkę języka, trącając twardniejący sutek.
Ichigo jęknął, przymykając jedno oko.
- Nie spodziewałem się tego po tobie, braciszku. – brunet miał minę pokerzysty zadowolonego z dobrego rozdania. – Gratuluję błyskawicznej kąpieli. – zwrócił się kąśliwie do przyjaciela, aby za moment spoważnieć. – Jeżeli zrobisz mu krzywdę, to...
- Yare, yare, Ishida. Mówisz jak w jakiś melodramatach. – pomarańczowowłosy przewrócił oczyma, obejmując dokazującego z nim Shiro. Położył dłonie na jego pośladkach owiniętych jednie ręcznikiem, który także i on miał, ściskając je co jakiś.
Granatowooki prychnął na te słowa.
- Uspokójcie się. Zaraz zrobicie to na moich oczach, a nie chciałbym zobaczyć mojego brata w negliżu, wierz. – skrzywił się, poprawiając okulary, przez co zastygł w bezruchu, napotykając błyszczące, piwne tęczówki.
- Nie bądź tego taki pewien.
Ishida dopatrzył się psotnych iskier oraz szczypty uwielbienia we wzroku Kurosakiego, więc dał sobie spokój, robiąc minę: „Mnie to obojętne”, choć niesamowicie się cieszył, a dosyć chłodne usposobienie pozwoliło mu to ukryć.
- Odkąd to jest z ciebie taki cwaniak, co? – nie chciał znać odpowiedzi. – I tak będziesz musiał mi ściągać gry. – „kara” niczym u kilkulatka wywołała śmiech u trójki przyjaciół.
Około osiemnastej Kurosaki zaczął się zbierać. Będąc już na podwórzu uśmiechnął się do gospodyni domu. Ojciec chłopców pochwalił go za mocny uścisk dłoni, czym przyczynił się do tego, że Ishida zaczął masować skronie.
- Nawet on go już zaakceptował.
Białowłosy spojrzał na niego groźnie, prychając jak dziki kot.
Tymczasem pani Uryuu podziękowała za opiekę nad młodszym synem, co znów spotkało się z kąśliwą uwagą, skutecznie zagłuszoną przez dłoń Shiro. Mimo tego Marchewka usłyszał te słowa: „Opieka ponad program.”
- Ichigo, wiem, że dużo się uczysz, pracujesz, ale obiecaj mi, że będziesz częściej przychodził. Ciągle tylko potakujesz, ale rzadko się zdarza, abyś się z tego wywiązał. – smutna mina gospodyni mówiła sama za siebie.
Bracia wymienili porozumiewawcze spojrzenia, po chwili skupiając się na wpatrzonego w Toshiro piwnookiego, co spotkało się z dosyć sporym rumieńcem u tego pierwszego.
- Przysięgam. Teraz na pewno będę tutaj bardzo częstym gościem.
Koniec xD
* Smecz - w tenisie ziemnym lub badmintonie -  zagranie przy siatce, polegające na mocnym uderzeniu górnej piłki lub lotki tak, aby upadła na pole przeciwnika.
Akemi (15:20)

2 komentarze:

  1. Cudo... brak mi słów... uwielbiam Bleacha, a to opowiadanie to istna perełka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    cudownie, dobrze jest mieć takiego braciszka... i tak teraz to będzie bardzo czesto przychodził...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń