poniedziałek, 29 października 2012

23. Przestrzeń między magnesami.

03 kwietnia 2011

Witajcie Elfiaczki! xD Dziś dostaniecie ode mnie długo oczekiwaną scenkę. Jak mi wyszła... pojęcia nie mam, bo dawno nie pisałam tych motywów, ale... tak, wiem, jestem dziwna, ale tak trochę... się wzruszyłam, pisząc xD Trzymam za siebie kciuki i mam nadzieję, że rozdział przypadnie Wam wszystkim do gustu ;3 Poza tym kocham Was. O! XD

I niee, nie próbuję przekupić XD

Odpowiedzi:

Violet;) - Niedziela przyszła szybko, bo jeszcze dziś rano byłam przekonana, że mamy sobotę, a ja nie zrobiłam notki... xD

Sonietta - Na szczęście nie miałam racji, co do setnego rozdziału, bo ich zbliżenie nastąpiło już w 23. XD Hmm, a może Misiek tylko udaje, że nie wie, jak się zabrać za to wszystko? ;> Taka cicha woda z niego xD Ale dziś mocno zaskoczy Lu xD Kolokwium nie było, noo, ale cud się stał i wykładowca zaczął mówić ludzkim głosem!... To znaczy... jest milszy xD

Star 1012 - Dzisiaj Misiek zamieni się w wampa, który zaskoczy Lu swymi pomysłami i słowami.. Bo z niego to taka cicha woda XD Niby cnotliwy, a chciałby takich rzeczy, że sam Lucek się rumieni XD

Fusia - Nie wiem, czy zauważyłaś, że Ci odpisałam, ale komentarz zamieszczam tutaj XD Ojjj, kochana, nawet tak niem mów, że nie zauważyłam, że Cię nie ma w pobliżu! Miałam Cię ochrzanić w ostatniej notce, ale myślę sobie - a może Fusia nie ma czasu... W końcu tylko ja się obijam i nie uczę ^^"" Poza tym Ty piszesz mi zawsze, jak i kiedy możesz, więc kocham Cię całym sercem ;3 Nie ma sprawy xD Haha, chrześniak jeszcze się nie urodził XD Dopiero będzie, za...e... no... jakieś dwie notki? XD  Tylko pojawiaj się szybko, bo jeszcze przegapisz własne wejście w świat diabełków! Nie spóźnij się na chrzciny xD

Lina-san - Cześć! O ile mnie pamięć nie myli, pisałaś już tutaj... Wybacz, że Cię odpowiednio nie przywitałam.

Hauru - Haha, a tak się składa, że nie tak dawno gdzieś widziałam Twój komentarz i pomyślałam sobie - Ooo, ktoś lubi Ruchomy zamek Hauru xD Oczywiście dodam Cię do linków i czuję się zaszczycona, będąc u Ciebie w poleconych. I jestem pewna, że pisanie wychodzi Ci świetnie ;3

Serdecznie witam Linę-san, Violet;), Frihet i Hauru. Trzy pierwsze panie przepraszam za opóźnione przywitanie. ^///^

Zielona Strefa.

Co za szalony tydzień XD Pełen pogoni za tramwajami, autobusami i wykładowcami. Słowem - bieganina. Tyle kilometrów, to ja przez miesiąc nie zrobiłam... no, może przesadzam xD

Przedłużam polecanie blogów Kirhan , której naprawdę wiele zawdzięczam, a jej historie strasznie wciągają - poza tym można tam poczytać Kartki z pamiętnika poszczególnych postaci i to z HP, jednak pokolenia, że tak powiem, ojców postaci usytuowanych w książce czy filmie, przez co możemy się wiele dowiedzieć... poza tym, moim zdaniem opowiadanie Kirhan jest o wiele ciekawsze od powieści pani Rowling - i Vergithii , której opowiadania należy czytać dokładnie, gdyż wiele wątków pozostaje niewyjaśnionych od razu, dlatego należy przygotować się na wiele atrakcji w trakcie trwania całej historii, której wcześniejsze sytuacje łączą się z późniejszymi, pokazując misterny plan, jaki utkała Veg.

Zapraszam do czytania i dziękuję za komentarze ;3

-------------------------------------------------------------------------------------------------
Anielskie usta, a szatańskie serce młodość to coś pięknego, nieprawdaż? Niestety nie pozwala na wystarczająco długie cieszenie się sobą i mija wraz z nowo wymyślonymi pomysłami na jej realizację.
Przypadek i jednocześnie szczęście sprawiło, że mieszkańcy światów między Ziemią nie mogli narzekać na swój wiek, więc bawili się tym dokładnie i powoli konsumując każdy dzień, nie pędząc na oślep.
Co w ten sposób zyskiwali? Brak chorób, nerwów, prześcigania się w byciu lepszym od innych.
Co prawda zdrowie, to ostatnia rzecz, która mogłaby ich martwić, gdyż grypa, bóle brzucha, czy inne bolączki w ogóle się ich nie imały, ale migrena... To coś całkowicie strasznego dla tych istot. Jedynym lekarstwem okazywało się być posiadanie partnera – najlepiej z innej rasy, a konkretnie anielskiej lub elfiej. O ile ta ostatnia odpadała na wstępie, gdyż nikt nie chciał samolubnego zapatrzenia w siebie i wiecznego niezadowolenia, czym odznaczały się Szpiczastousi, o tyle ci pierwsi zaliczali się do niedostępnych, nieosiąganych, nietykalnych i tak dalej.
Istnieje jeszcze jedna szansa dla państwa opętanego uciążliwym pulsowaniem głowy, którą ujęto w arcyważnych cytatach Mędrców Świata Pozaziemskiego – „Gdy władca i synowie jego cieszą się dobrym samopoczuciem, kraj i mieszkańcy odczuwają to na własnej skórze.”
Tutaj, jak nigdzie indziej, przekaz był zaprawdę dosłowny. Prawdopodobieństwo zlikwidowania bólu głowy dzięki związkowi Księcia i Michaela była zatem deską ratunku i zbawieniem. Z tego powodu chłopcy nie mogą pozwolić sobie na odstąpienie od bycia razem. Zwłaszcza, że Szał wywołany migreną doprowadzał do zamiany w niebezpiecznego, ogarniętego furią potwora, który wymagał kontroli, wyleczenia i zazwyczaj odesłania w szeregi łowców, gdyż czyny, jakich zdołali dokonać podczas szaleństwa degradowały ich ze stanu zwykłego obywatela, a nowa rola pozwalała na odkupienie win.
- Pokażesz mi więcej?
Niepewny głos wyrwał Lucyfera z nieprzyjemnych wizji ostatniej takiej akcji. Przed sobą miał o wiele bardziej interesujące zjawisko, które dziś miało przeżyć swój pierwszy raz, a czterdzieści osiem godzin później urodzić ich wspólne dziecko.
- Oczywiście. – przytaknął ochoczo, jednak zrezygnował tymczasowo z próby zaspokojenia siebie. Da radę wytrzymać jeszcze kilka minut, zmagając się z obezwładniającą chęcią rozkoszy. – Oprzyj się. – polecił blondynowi, uprzednio kładąc mu sporą i miękką poduszkę pod plecy. – Na sobie doświadczysz zarówno praktyki, jak i teorii przyjemności płynącej z naszych dotyków. – wymruczał, pochylając się na nim. Najpierw skupił się na całowaniu wyeksponowanej szyi, która już nie raz była tam pieszczona - oczywiście za pomocą Lucyfera. Język badał czerwone od uszczypnięć sutki, które nie zdążyły zmaleć do poprzednich rozmiarów. – Muszę zdjąć twoje spodnie. – uprzedził, nie chcąc straszyć blondyna swoimi reakcjami.
Archanioł był pojętnym i ugodowym w tej chwili osobnikiem, który bez sprzeciwów uniósł biodra, aby ułatwić rudzielcowi zadanie. Szczególne zadowolenie sprawiały mu sunące wzdłuż jego ud dłonie Księcia, który, zanim pozbył się zbędnej garderoby, wielokrotnie powracał na miejsca, w jakich ona ówcześnie urzędowała .Zaraz za nią w powietrze wyleciała bielizna morskookiego. Chłopak z silną zawziętością wzbronił się przed zakryciem własnego ciała, co zostało mu później sowicie wynagrodzone.
Lucyfer obrał podbrzusze za główny cel własnych podbojów. Chciał poznać każdy skrawek blondyna, każdy zapach, gdyż zdawało mu się, iż klatka piersiowa pachnie cytrusami, włosy owocami leśnymi, a obecne miejsce, które tak zachłannie pieścił – czymś niesamowitym, nie do określenia, lecz cholernie mocnym i pociągającym. Nawet nie zdawał sobie sprawy, że leżący pod nim archanioł szaleje z podniety, drżąc przy jakimkolwiek podrażnieniu wrażliwej pachwiny. Dopiero miarowe i powtarzające się jęknięcia, gdy przejechał po niej językiem, uzmysłowiły mu, że właśnie odkrył coś fascynującego. Niemal natychmiast ruszył na poszukiwania innych takich punktów, odnajdując je na lewym boku chłopaka, przy pępku, pod kolanem oraz w pobliżu niewielkiego pieprzyka obok prawego sutka, a przecież to był dopiero początek takich zabaw.
- Wyżej... proszę... – ciche, błagalne miauknięcie rozczuliło potężnego demona, kiedy zatrzymując się przed kolejnymi muśnięciami chciał zobaczyć, jak Michael odczuwa to wszystko.
Zmierzwione włosy anielskie rozsypały się na poduszce, niczym te zawieszane na choinkę, a jednak oczy uważnie śledziły ruchy Lu, jakby ucząc się ich.
Książę nie mógłby zostawić czyjejś prośby bez jej rozpatrzenia, a późniejszego wykonania, a naprawdę trzymał się dzielnie, biorąc pod uwagę jego myśli, które nakazywały mu obcesowe przelecenie morskookiego. Hamując się ze wszystkich sił, postanowił przepędzić błędne i złe rozkazy wyobraźni. Prawie niewyczuwalnie pocałował czubek penisa blondyna. Nie widząc żadnych sprzeciwów, pozwolił sobie na wsunięcie go sobie w usta. Dopiero wtedy poczuł wyraźne emocje, jakie spowodował.
Blondyn krzyknął krótko, otwierając szeroko oczy. Zdawało mu się, że przez chwilą widział gwiazdy, jednak rozum podpowiadał mu, iż się myli. Podniósł się do pół siadu, podpierając na łokciach. Niezmiernie krępował go widok, jaki ujrzał, lecz któż nie byłby zarumieniony?
Średniej wielkości, ale długi członek raz po raz chował się w ciepłych i wilgotnych ustach, zahaczając delikatnie o powierzchnię nieco dłuższych zębów diabła, który za każdym pochłonięciem pęczniejącego organu wchłaniał go coraz głębiej, aż w końcu napotkał na opór ścianki krtani.
Ten moment przyczynił się do wyparcia skumulowanej przyjemności z lędźwi blondyna, obwieszczając to dodatkowo przeciągłym i głośnym jękiem. Targane orgazmem biodra drgały urywanie, same nadziewając się na przyczynę tak wielkiej przyjemności. Dopiero pociągłe liźnięcia po całym trzonie otrząsnęły Michaela, który jeszcze przed chwilą opadł bezsilnie na łóżko.
A to dopiero był widok!
- Co...czemu tak...?
Lu, umorusany białym płynem, uśmiechnął się kącikami ust, łącząc je z wargami morskookiego, który mruknął coś niewyraźnie.
- Słone...Ty... chyba nie zamierzasz... – przestraszone i niedowierzające spojrzenie krzywiącego się nieznacznie archanioła spoczęło na połykającym nasienie Księciu. – Jestem taki niesmaczny, a ty…
- To była najlepsza rzecz, jaką miałem okazję spróbować. – zaśmiał się cicho, obserwując rosnący rumieniec na policzkach Skrzydlatego.
- Kłamiesz. – burknął chłopak, zasłaniając się opadającą na czoło grzywką.
Diabeł pokręcił przecząco głową.
- Jaki miałbym w tym cel?
Tym samym skutecznie ukrócił paradoksalną niewiarę jednej z najbardziej niewinnych istot Niebiańskich. Po tym wyznaniu nie miał zamiaru poprzestawać w swych działaniach, które wymagały przecież konkretnych przygotowań. Brak zachowanych środków ostrożności mógłby odbić się na zdrowiu blondyna, zatarciu wrażliwego wejścia oraz niechęci do powtórki, a tego Lucyfer najbardziej nie chciał. Pragnął, aby Michael zapamiętał to jak najlepiej, zważając także na to, że chłopak był prawiczkiem.
- Odwróć się. – pogładził głowę blondyna, uśmiechając się do niego.
- Chcę cię widzieć.
- Wiem. – ulokował go w swoich ramionach, dodając otuchy przed chwilowym brakiem kontaktu cielesnego. – Jednak najpierw muszę cię dokładnie rozciągnąć, abyś później, w tej przedniej pozycji nie czuł dyskomfortu i bólu. – odsunął się, aby morskooki mógł się wygodnie ułożyć, opierając ciężar na dłoniach i ugiętych kolanach.
Podczas wycieczek na Ziemię, Lucyfer dowiedział się wielu ciekawych i przydatnych rzeczy odnośnie stosunku. Teraz miał pewność, iż ciasny okrąg pomiędzy dwiema półkulami blondyna będzie wymagał czegoś lepszego, niż dwa naślinione palce. Sięgnął więc do pobliskiej szafki, wyjmując z niej nawilżający olejek. Schylił się do wypiętych pośladków chłopaka, przysysając się do jednego z nich, czym przyczynił się do nabiegłej krwią pręgi, a następnie, zdziwiony własnymi czynami, obrysował językiem wejście blondyna, wsuwając jego koniuszek.
Michael odrzucił głowę do tyłu. Ten delikatny, aczkolwiek drażniący ruch doprowadził go do ponownego wzwodu.
- To niehigieniczne...
Rozbawiony demon nic na to nie odpowiedział, nasilając częstotliwość ruchów. Miał świadomość tego, że sam język nic tutaj nie zdziała, więc natłuszczając rękę śliską substancją przedarł się przez zaciśnięte lekko wejście.
- Odpręż się, to szybciej zaczniemy. – sapnął, czując ogarniające jego palce ciepło. Dokładnie pocierał tkanki, powodując ich wilgotnienie, przez co drugi paliczek wszedł bez problemu, a kolejny dopełniał przygotowań. Długo rozgrzewał mięśnie odbytu, z każdą chwilą posuwając się na przód, więc gdy natrafił na wyraźny gruczoł, którego dotknięcie spowodowało drżenie łokci Michaela i zarazem ich ugięcie, przez co chłopak opadł na twarz, wycofał się, obracając go na plecy. – Teraz w ciebie wejdę i...
- Tak, o tak... – wyjęczał morskooki, ocierając się o miękkie posłanie. – Mów do mnie... perwersyjne rzeczy... mów! – krzyknął, podniecając się własnymi słowami.
Lucyfer obserwował go z zaciekawieniem, ale i szokiem. Nigdy nie spodziewałby się czegoś takiego po archaniele – krzewicielu etykiety, kultury i dobrego zachowania. Jednak... czy mógłby go nie posłuchać? Pewnie będzie się powstrzymywał, pamiętając, iż chłopak zmieni się nieco po ich stosunku, kiedy hormony wrócą do normalnego, stabilnego poziomu, ale nie mógłby sobie odmówić wytykania mu wszystkich jęków, spojrzeń i dotyków – a zwłaszcza pruderyjnych słów.
Ujął go za łydki, umieszczając je sobie na barkach, po czym podniósł mu biodra, dostrzegając skapujący z wnętrza blondyna olejek. Skrzyżował z nim wzrok i stykając główkę naprężonej erekcji z różowym otworkiem zastygł na moment.
- Zaraz poczujesz coś dużego... ogromnego i pulsującego. Choćbyś chciał uciec, nie pozwolę ci, a wezmę siłą i zerżnę. – przygryzł mu sutek. Poczuł, jak po jego wypowiedzi członek Michaela powiększa swoją objętość i boleśnie wbija mu się w brzuch. – Jesteś niegrzeczny, więc i ja zrobię ci na złość. Nie wejdę w ciebie od razu, a będę męczyć powolnymi ruchami. – mówił, realizując swe zamierzenia.
Rozgorączkowany morskooki zakwilił cicho, obniżają się, aby przyspieszyć stosunek, jednak poskromiły go silne ramiona demona.
- Chcę mocno i głęboko.
- Każdy tak chce. – prychnął, wysuwając się z niego. Po raz kolejny wykazał się stalowymi nerwami, gdyż i on błagałby o to samo, co jego kochanek.
Rozmyślając nad dalszymi pomysłami, nie zauważył istotnej zmiany, jaka zaszła w archaniele. Chłopak pożerał go wzrokiem, usypiając czujność, więc zauważywszy swą szansę odepchnął Lucyfera, usadzając się na nim.
- Masz spełniać moje żądania, bo inaczej sobie porozmawiamy. – syknął, drapiąc mu klatkę piersiową, po czym uderzył go lekko w twarz.
Piwnooki momentalnie objął go w talii, przysuwając się nos w nos. Rozpalały go te pełne namiętności tęczówki, z których wyzierała chęć do ostrzejszej zabawy. On sam przecież był ognistym stworzeniem, więc nie trzeba było długo czekać na podjęcie wyzwania.
Gwałtownie obrócił go tyłem do siebie i zakleszczając palce na jasnych włosach, szarpnął nimi, jednocześnie mocno w niego w chodząc.
 Jakże miło było mu słyszeć rozdzierający wrzask rozkoszy, jaki rozlewał się w ich gotowych do wytrysku członkach. Jednak na to musieli jeszcze trochę poczekać.
Druga ręka Lu spoczęła na podbrzuszu morskookiego i kiedy demon wsuwał się w niego, dłoń dodatkowo dociskała ich do siebie. Zaledwie kilka sekund później archanioł ponownie siedział na jego udach, nabijając się od razu.
- Wycisnę z ciebie wszystkie soki. Zobaczysz, że jeszcze będziesz skamlał o powtórkę. – oplótł go nogami wokół pleców, unosząc się szybko, jednak uważając na dziecko.
Lucyfer nie pozostawał temu bierny, dokładając do członka swój palec i trąc nim we wnętrzu chłopaka, który zarzucił mu ręce na szyję.
Spełnienie było blisko, a powietrze przesiąknęło ich zapachem... zapachem seksu.
Coraz to częstsze i bardziej chaotyczne wyrzucanie bioder mogło świadczyć tylko o jednym – niedługo dojdą.
Ostatni głębszy wdech, ostatni gorliwy pocałunek, ostatni dźwięk uderzanych o jądra pośladków, ostatni krzyk i ich ciała wygięły się w zgodnym łuku, drżąc w silnym i długim orgazmie.
Uspokojenie się nie przychodziło, a lędźwie ciągle się poruszały, wytryskując ostatnie krople nasienia.
Zlepione do skóry włosy przemakały potem, a zaciśnięte mięśnie niesystematycznie, lecz powoli rozluźniały się, pozwalając im na leniwy pocałunek poprzedzony delikatnym uśmiechem i różem na zawstydzonych i umęczonych wysiłkiem policzkach.
Oczy młodszego chłopaka, choć wbrew jego woli, zaczynały się zamykać. Michael nie chciał tak tego zakończyć. Bał się, że po obudzeniu zastanie chłód i puste łóżko. Mimo to nie był w stanie wygrać z Morfeuszem. Jednak chcąc go przechytrzyć, zdecydował się na wypowiedzenie kilku słów, które być może zmienią wszystko i odroczą jego lęki.
- Kocham Cię, Lu. – wyszeptał i opierając się o ramię rudzielca pogrążył się we śnie, nie zauważając przejrzystej łzy spływającej po zasłoniętym przez zgromadzone kosmyki oku.
Akemi (19:54)

2 komentarze:

  1. Hej,
    z Michaela taki perwers, Lu bardzo się nim zajął...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejeczka,
    cudnie, z Michaela jest taki perwers, Lu bardzo się nim zajął...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń