poniedziałek, 29 października 2012

22. Przestrzeń między magnesami.

27 marca 2011

Witojcie, Elfiątka xD Wczoraj zakończyła się kariera narciarka naszego skoczka z Wisły. Muszę przyznać, że jest mu przykro... Pamiętam, jak kilka lat temu zawody odgrywały się w środku tygodnia, a ja akurat w te dni miałam na późniejszą godzinę do szkoły, więc mogłam w spokoju obejrzeć przynajmniej jedną serię xP

Nie bijcie za rozdział i jego przerwanie. Miało być dłużej, oj miało, ale co się odwlecze... xP

Postaram się to zrekompensować w następnej notce ^^

Odpowiedzi:

Sonietta - Kochana, konkrety sypną się w następnym rozdziale, a ja znów przerwałam... jeżeli dalej będę się tak rozpisywać, to ich stosunek odbędzie się gdzieś w setnym rozdziale XDDD Kwestia rodzenia jest ciągle w powijakach i "na zakładzie"... się robi xD Co dwie głowy to nie jedna - racja, racja, bardzo dziękuję ;3

Star 1012 - Misiek ma same głupie myśli. xD Dzisiaj też, zamiast cieszyć się chwilą, wymyśla pytania odnośnie ubioru xD Ale niech myśli. W końcu Liu tak go weźmie w obroty, że na dłuższą chwilę Misiek zapomni o całym świecie xD

Frihet - Cieszę się, gdy ktoś zadaje mi pytania, go wtedy nie tylko mam przyjemność odpowiedzieć, ale i czasami wpadnie mi do głosy jakiś pomysł xD Jeżeli opętanie było ukazane wręcz w śladowych ilościach, to czemu by nie przedstawić go raz jeszcze... Pomysł rodzi pomysł, więc zaraz naszła mnie myśl o kolejnych tego aspektach xD Ah, i dziękuję bardzo za komentarz ;3

Vielet ;) - Hy hyy xD Znam ten stan... Nie móc pisać... Kiedy miałam "wolne" od bloga ze względu na dosyć wysoką temperaturę, nie poprzestałam na pisaniu, ochładzając się jednocześnie i nabawiając jeszcze większej gorączki xD W takim razie co się dzieje, że nie możesz stworzyć bloga? Wyskakuje jakiś komunikat? Póki co, jakieś mniejsze opowiadanie możesz podesłać Lampirze, która to opublikuje u siebie, oczywiście z Twoim podpisem ^^

Miss Potter - Mam nadzieję, że wybaczysz mi dwa dni zwłoki. ;3

Chciałabym w tym miejscu polecić dwa blogi, które czytuję już od bardzo dawna, a ciągle widzę bardzo niewielkie nimi zainteresowanie. Jest to blog Kirhan - mojej mentorki kochanej ;3 oraz Vergithii - posiadaczki sporego dziennika i wielu opowiadań, które z pewnością zaciekawią!

Zielona Strefa.

Jutro mam kolokwium... Z tego powodu "Zielona Strefa" powinna być nazwana czarną xD

Ogromnie dziękuję za tak wielką ilość komentarzy. Raduje się me serce.Ahh, Kocham Was!   serce 

Przepraszam, że znów nie powiadamiam o czasie.

-----------------------------------------------------------------------------------------------
Różne rzeczy chodzą po ludziach i każdemu człowiekowi, a przynajmniej większości zdarzyło się nie pamiętać wydarzeń z dnia poprzedniego. Przyczyny tego stanu mogą być różne, ale bywa i tak, że ulatują tylko niewielkie odcinki czasu.
Michael bił się z myślami, starając się wypełnić lukę pozwalającą mu na przypomnienie sobie tego, kto go ubrał. Trzeba przyznać, że wybrał dosyć nietypową porę.
Po poszukiwaniach jego osoby oraz ucieczce, czy też przymusowemu opuszczeniu pałacu, blondyn odziany był w bezrękawnik, który zakładał na specjalne okazje, a także spodnie. Te z kolei wylądowali przecież na jego brzuchu, ochraniając ciążę, ale co się później z nimi stało? Nie pamiętał, aby mu się zsunęły, czy też dalej pełniły swą rolę, gdyż kilka warstw koców udaremniały jakiekolwiek działania umożliwiające sprawdzenie.
Jednakże obecny ubiór, na który składały się długie, rozszerzane ku dołowi dzwony w kolorze błękitu, jakie umiejętny krawiec lub zdolny czarodziej utkał z delikatnego aksamitu, a także bardziej kusa, bo nie zakrywająca brzucha, a teraz i klatki piersiowej bluzka, stanowiły jasny dowód ingerencji osób trzecich, ponieważ archanioł nigdy nie założyłby czegoś podobnego. Z drugiej strony zestaw ten wcale nie był taki zły. Każdy kontakt skóry z miłymi w dotyku spodniami pobudzał Michaela, wywołując u niego nasilone fale przyjemności. Poza tym guma, na jakiej się utrzymywały była luźna, toteż ułatwiała dostęp do tego, co znajdywało się pod nią.
- Nie myśl tyle, bo zostaniesz myśliwym. – gardłowe mruczenie rudego kocura, który łasił się do morskookiego, nie przejmując się protestami, kiedy dłoń wycofywała się w najbardziej nieodpowiednich momentach, oderwało go od fantazjowania.
- Martwisz się tym? To ja jestem biedną, maltretowaną przez ciebie ofiarą, a ty wodzisz mnie za nos i bawisz jak kot myszą.
Choć obydwoje pragnęli się tak zachłannie, powstrzymywali swe żądze. Szczególnie Lucyfer, walcząc ze sobą i trzymając się w ryzach. Sens usłyszanych słów bardzo go rozbawił.
Motywy zwierzęce używane były w bajkach wielu wieszczy, ale tym razem przedstawiały całkiem inny, niż dydaktyczny, obraz, który zawstydziłby niejednego ich odbiorcę.
- Gdzież twój ogonek, myszko? Mam ochotę potrzymać cię za niego, wypuścić, a potem raz jeszcze schwytać. Co ty na to? – roześmiał się, widząc roziskrzony wzrok archanioła.
Słowa były kluczem, wstępem do ich igraszek. Nastrajały i przysposabiały, niczym dobrze sporządzona instrukcja obsługi. Z kolei akcent, z jakim były one wymawiane, dobór oraz dykcja kreowały wizualny świat, w jakim się zatapiali, zapominając, gdzie się znajdują i co ich może czekać – zwłaszcza blondyna.
Czarny szlafrok uniósł się w powietrzu, aby zaraz jego właściciel z powrotem go unieruchomił, siadając na środku łoża. Męska, aczkolwiek szczupła dłoń rudzielca przyciągnęła do siebie Michaela.
Chłopak wylądował na torsie Lu, czując obejmujące jego plecy ramię, które wykluczało upadek. On sam dotknął policzka Księcia, głaszcząc je czule.
Tego było mu trzeba.
Dawno... A prawdę powiedziawszy – nigdy – nie doznał tylu emocji,  przyjemności i radości. Gdyby cała Rada Anielska zdecydowała się teraz na wymierzenie mu kary, pewnie odesłałby ich, nakazując powrót w nieco innym terminie. Na szczęście blokada Bramy wciąż nie pozostała zdjęta, więc nie było powodów do zmartwień.
Poza tym rudzielec wciąż czekał na ruch ze strony morskookiego, dlatego nie wolno kazać mu zbyt długo czekać, nieprawdaż?
Jakże smacznie wyglądały usta diabła! Grzechem byłoby nie sprawdzić, czy rzeczywiście są dobre.
Głośne mruczenie wskazywało na to, że najprawdopodobniej należały do słodkich, dlatego Michael ani myślał się od nich odrywać. Pogłębił pocałunek i podpierając prawą rękę o materac łóżka podciągnął się wyżej, siadając na kolanach Lucyfera, ale ten odsunął go od siebie. Posłał mu zaraz uspokajające spojrzenie, po czym pochylił się, znacząc jego szyję drobnymi całusami. Gdy dotarł do wrażliwych na ich ciepło punkcików, usłyszał przejmujące jęknięcie archanioła.
- Dobrze, że nie umiesz czytać w myślach.
- Kto ci naopowiadał takich bz... bzdur? – wykrztusił Michael, czerwieniejąc nagle. Nie ma to jak przyznać się do tego, że grzebało się w czyichś głowach.
Za taki występek należało się jakieś upomnienie, więc Książę zaprzestał swych działań.
- Minuta przerwy i dostajesz żółtą kartkę. – pomimo surowej miny i obiecanej przerwy nie był w stanie oprzeć się półprzymkniętym powiekom chłopaka, które co prawda zasłaniały częściowo morskie tęczówki, ale nie zdołały zakryć mgiełki, jaka je owładnęła. Zawisł nad Michaelem, obrzucając go powolnym, spokojnym spojrzeniem. Niespiesznie potarł nosem po zaokrąglonym brzuszku, notując sobie zwiększenie ostrożności.
Tymczasem archanioł wkradł ręce pod szlafrok rudzielca, obrysowując jego plecy i kręgosłup. Wciąż bał się tych zakazanych rejonów, ale ciekawość przełamywała w nim wszelkie granice. Palce ochoczo sięgały po coraz to więcej, aż wreszcie objęły ciepłe, lekko wypięte półkule. Jakże cudownie prężyły się ich mięśnie, gdy nieco dłuższe paznokcie drapały gładką materię.
- Perwersyjny drań. – kąciki ust rozjechały się w przeciwne strony.
Ciche, lecz wyraźne prychnięcie rozniosło się po komnacie.
Świat piekielny należał do strefy upałów, toteż spanie nago było tutaj normą.
- A czego się spodziewałeś? Kilku sznurków ze słoniem na przedzie?
Michael nie mógł powstrzymać śmiechu, który wstrząsnął jego ciałem. Wyobraźnia przedstawiała mu wizję ogromnej trąby ciągnącej się od środka bielizny, którą dodatkowo zdobiłyby dwa ślepia i rozstawione szeroko uszy wymienionego ssaka.
- Chciałbym to zobaczyć. – otarł zabłąkaną w kąciku oka łzę. – Tak, czy inaczej, świeciłeś zadkiem przed swymi żołnierzami.
- Spokojnie, mam dla ciebie lepsze widoki.
Nim blondyn zdążył zapytać, o co może chodzić, zaciągnął się powietrzem, odchylając w tył głowę.
Język Lucyfera zetknął się ze sporym wybrzuszeniem w centralnej części archanioła, powiększając jego obszar.
- Lu! – krzyk zaskoczenia zagrzmiał niczym przetaczająca się po ziemskim niebie błyskawica, a bezczynne ręce szarpnęły ubranie kochanka, gwałtownie napierając na wiązany pasek, który uwolnił poły szlafroka.
Niepewność malująca się na twarzy rudowłosego mogła dotyczyć zarówno niespodziewanego zachowania, jak i zakrycia oczu morskookiego, kiedy ten bezsprzecznie dostrzegł walory demona. Czyżby coś było nie tak?
- Schowaj!
Lu dosłownie zdębiał, rozwierając szeroko usta.
- Nie... Nie spełniam twoich oczekiwań?
Blondynowi nie uszło delikatne drżenie głosu chłopaka, więc chcąc, nie chcąc musiał sprawdzić przyczynę tego stanu. Dopiero wówczas dotarło do niego, w jaki sposób zostały odebrane jego poczynania. Czując napływające zażenowanie stwierdził, że musi szybko wykrztusić swe wyjaśnienia, póki ma na to odwagę. Rozpostarł ramiona wokół głowy, odwracając ją lekko w bok, jednak nie spuszczając diabła z oka. Nadął policzki jak dziecko, po czym westchnął i wyrzucił z siebie słowa wyjaśnienia.
- Nie o to chodzi. Po prostu... Nigdy nie wiedziałem takiego... dużego... Innego, niż...mój i...
Lucyfer odetchnął z ulgą, wsłuchując się w kulawą wypowiedź. Teraz rozumiał, co kierowało archaniołem, ale jeżeli chłopak myśli o kontakcie fizycznym, musi pozbyć się wszelkich uprzedzeń, a on, jako dobry nauczyciel, postara mu się w tym pomóc. Przerywając monolog blondyna ujął jego przegub, jednocześnie siadając na nim okrakiem. Nic nie robił sobie z prób wyszarpnięcia się, jeszcze mocniej zacieśniając uścisk.
- Dotknij go. – dosadność tego polecenia zszokowała odbiorcę, wywołując paraliż ciała. – Nie bój się... Przecież cię nie ugryzie.
- Serio? – Michael mruknął z politowaniem, nadal nie wykonując ruchu. Nie miał wprawy, ani możliwości gładzenia męskości. Nawet jego własna była ciągle nietknięta – nie licząc konieczności kontaktu dzięki potrzebom fizjologicznym, a tu trafia mu się możliwość obserwacji (i nie tylko) tej, należącej do Lu. Wiedział, że stosunek to nie pocałunek i gra gestów, ale szczerze powiedziawszy czuł, że to nie jego pora.
- Spokojnie.To nic złego... i nie boli.
Deklaracje diabła przełamywały nieśmiałość. Chłopak musnął szybko pół wzwiedziony organ, jakby na próbę, aby po krótkim czasie skusić się na odważniejszy czyn. Ze zdumieniem  przyglądał się pęczniejącemu członkowi oraz coraz to częstszym podskokom piwnookiego na jego udach.
- Czy on jest chory?
Lucyfer dosłownie wyłączał słowa dezaprobaty. Był już tak blisko! Wystarczyły góra trzy pociągnięcia ręką, a blondyn nagle przerwał, na dokładkę zadając tak dziwne pytanie.
- Niby... czemu?
Usta Michaela ułożyły się w dzióbek, a kciuk i palec wskazujący objęły podbródek.
- Ma gorączkę i poci się.
Proszę sobie wyobrazić minę w stylu „żartujesz, czy jesteś kosmitą?”. Otóż tak właśnie wyglądał Książę.
- Z choinki się urwałeś? – zaraz jednak odkaszlnął, rozumiejąc, dlaczego chłopak jest tak bardzo niedoinformowany. – Czego was w tym Niebie uczą, ehh. – potarł twarz, nagle znów łapiąc nadgarstek archanioła. – To ty tak na niego działasz. Sprawdzisz, co się stanie, kiedy osiągnie największą przyjemność? – w tej chwili czuł się jak przy rozmowie z dzieckiem, które nic nie wie o świecie. Jednak jakby inaczej na to spojrzeć, to te na pozór zwyczajne słowa miały ukryty podtekst i ujmowały cały przekaz w bardziej gorących barwach.
Blondyn był niedoświadczony, z czym było mu bardzo niezręcznie. Nie chciał wyjść na jakiegoś cnotliwego, ale Niebo nigdy nie mówiło o tych sprawach. U nich nowe istoty powstawały z jajeczek, więc nie było potrzeby kopulacji, a tutaj...
Jak dotąd, Michael nie żałował ani jednego dotyku.
- Poprowadzę cię, aniele.
Morski odcień skrzyżował się z płomiennym brązem, zyskując pewność co do słuszności podejmowanej decyzji.
Akemi (21:01)

2 komentarze:

  1. Hej,
    o matko, słodko i uroczo, Michael uroczy taki niedoświadczony...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejeczka,
    cudnie, słodko a Michael uroczy taki niedoświadczony... ;)
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń