czwartek, 5 lipca 2012

XX Zaufać przyszłości - Fajtłapa (cz.1)

29 maja 2009

Oi^^ Mamy kolejną notkę i zmianę w blogu ;)

Katsumi - co do obrazka, to wiem.. trzeba by powiększyć xD Co do czcionki...masz rację. Dwójką jest lepiej ;) Od przyszłego opowiadania będą nią pisać ;)

notkę dedykuję Linitari, gdyż to ona zaaplikowała mi ziarenko pomysłu, które wykiełkowało na dwie notki xD W poniedziałek kolejna część ;)

Dziękuję za komentarze i rady XD

Zajęcia się skończyły, a ja miałem dwie godziny wolnego. Dwoje, z całej gromadki moich uczniów, nareszcie nie będzie mnie dołować swoim zachowaniem. Doprawdy, dobre z nich dzieciaki, ale mimo wieku, potrafią zachowywać się gorzej niż bogate książęta, którym wszystko wolno. Czy oni sami nie mogą dojść do porozumienia, bez pomocy osób trzecich? Chociaż...tak jest zabawniej. Patrząc jak jeden rzuca mi mordercze spojrzenia, gdy drugiemu chwilę wcześniej, celowo, choć trochę brutalnie coś przypomniałem. Co było, to było. Ważne, że się dogadali.
O! O wilku mowa. Wszyscy już wyszli, a została tylko owa dwójka, plus pewien, ostatnio bardzo często zamyślony rudzielec.
- Panie profesorze? – oczywiście rzucili biednego uczka na pożarcie.
- Słucham? – uśmiechnąłem się zachęcająco. Chłopak ma duży potencjał i nawet nieświadomie, potrafi sterować człowiekiem.
- Jest pewna sprawa i... – zaciął się, zerkając rozpaczliwie na boki. – M-My organizujemy trzy akademie i...
- Akademia? Na studiach? – oniemiałem z wrażenia.
- Przyda się trochę rozrywki. – szepnął, przestraszony moim wybuchem.
- Niech będzie. Potrzebujecie pomocy, tak? – westchnąłem, niezadowolony z tego, że choćbym nie chciał, to i tak te jego proszące oczka wymuszą na mnie zgodę.
- Tak jakby. – to zmusiło mnie do głębszych przemyśleń. – To znaczy, pan profesor wziąłby w tym udział. O nic więcej już nigdy pana nie poprosimy. – dodał szybko, widząc, że chcę coś powiedzieć. Spryciarz.
- Jako kto, konkretnie?
Tym razem głos przejął Hajime, sprawiając, że poprzedni chłopiec odetchnął z wyraźną ulgą.
- Przepadły dwie akademie, a raczej dwa ważne dni. Zbliża się trzeci. Mamy na myśli Dzień Studenta oraz Andrzejki.
- To ostatnie jest za kilka dni. – zauważyłem. – Co z jeszcze jednym świętem? – dobrze wiedziałem o jakie im chodziło.
- Dzień Tolerancji. – wyszeptał Shinta, rumieniąc się uroczo. Mrr...słodki! Usłyszałem charakterystyczne chrząknięcie, więc spojrzałem na Eichiego. Chłopak przecierał jednym palcem swój nos. Gdy zmarszczyłem brwi, on nasilił ruchy. Pomyślałem, że być może chciał mi coś przekazać, więc przeniosłem wzrok w stronę, jaką pokazywał mi koniuszek palca.
Mogłem to przewidzieć. Zazdrosny blondasek, to zły blondasek. Roześmiałem się cicho i posłałem mu przepraszające spojrzenie.
Dawno kogoś nie miałem. Chyba potrzeba mi stabilizacji...albo starzeję się. Cudownie.
- Co miałbym robić? – przetarłem oczy ze zmęczenia, przez co kilka złotych kosmyków wysunęło się do przodu, na klatkę piersiową.
- Będzie pan śpiewał, trochę tańczył. Musi pan znaleźć sobie parę. Pouczy pan profesor anatomii, pokroi żabę, a na koniec powróży i zagra w butelkę. – czy on jest na tyle głupi, aby myśleć, że jeżeli wplecie najważniejsze informacje między wiersze , to ja tego nie zauważę? Tu się mylisz, kolego. Już nabierałem powietrza, by go wyśmiać i odprawić z kwitkiem, kiedy śliczne, błękitne tęczówki, na które natknąłem się przypadkiem, zaszły mgiełką i po chwili nawet łzami.
Zamiast wrzasku, wyszedł zrezygnowany jęk, jakbym pogodził się ze swoją rolą w tej całej szopce.
- Znaleźć parę?
Shinta uśmiechnął się od ucha do ucha, a mnie zrobiło się cieplej na sercu.
- Pan profesor jest taki przystojny, że z pewnością znajdzie pan... aua! – fuknął, mierząc chłodnym wzrokiem swojego wybranka. A to skubany! Tak mnie chciał podejść! No i...udało mu się. Znów westchnąłem, co Mei odebrał jako pozytywną odpowiedź.
- Nie umiem śpiewać. – naburmuszyłem się.
- Nauczy się pan. – żachnął się blondyn. – Albo puścimy pana z playback’u.
Ktoś zapukał do drzwi, przerywając konwersację. Osoba ta, weszła do środka. Nie było widać kim jest, gdyż kilka pudełek, które niosła, skutecznie zastawiało ją od pasa w górę, ponad głowę.
- Uwaga!
- Gdzie to pos... – głośny huk i pisk rozciął powietrze. – Ittai!*
- Mówiłem, uwaga. – mruknąłem. Zbliżały się święta, więc ktoś porozwieszał na kościotrupie, światełka choinkowe. Lampki były włączone do kontaktu, lecz każdy rozgarnięty zauważyłby je, ale nie ON. Chciało mi się śmiać i płakać jednocześnie. Ta nieszczęsna istota załapała się na podwójną dawkę pecha, uderzając głową o kant wystającej tablicy.
Podszedłem do niego i chwyciwszy za rękę, zawlokłem do biurka. Posadziłem go na krześle, samemu siadając na blacie swej ławki. Pochyliłem się, sięgając pierwszej z góry szuflady i wyjmując podręczną apteczkę, wyciągnąłem z niej potrzebne przyrządy. Nie pierwszy raz to robiłem i pewnie nie ostatni.
- Przepraszam za kłopot... znowu. – zamknięte oczy nie zatrzymały kilku łez.
- Nic się nie stało, Isamu. Dobrze, że niosłeś lampiony z papieru, a nie ze szkła. – syknął, gdy przyłożyłem do jego zranienia na czole, wacik z wodą utlenioną. Zauważyłem, że nie ma okularów. Teraz nie miałem jak ich poszukać.
Ktoś popukał mnie w plecy.
- Proszę. – Shinta wręczył mi zgubę. Skinąłem głową i nakleiłem plaster na rankę.
- Gdyby to było szkło, to czyjaś praca poszłaby na marne. – powiedział jakoś smutno, sam poszkodowany.
- Tak. Przy okazji pokaleczyłbyś się, ofermo. – rozłożyłem okulary, chcąc mu je założyć. Wtedy on otworzył ślepka, a ja po raz pierwszy zobaczyłem go bez tych przeklętych, grubych bryli. Wyglądał w nich jak Stępień w „13 posterunku”.
Jego oczy były naprawdę piękne. Szare z jasnoniebieskimi plamkami, osnute gęstymi rzęsami i hebanowymi obwódkami o takiej samej źrenicy. Moje ręce zatrzymały się w połowie, niezdolne do wykonania najmniejszego ruchu. Jedyne, na co było mnie stać, to ześliźnięcie wzroku na jego mały nosek i karmazynowe usta. Speszony mężczyzna, choć wale nim nie był tak do końca, wyrwał mi okulary i wstając, wyminął mnie zgrabnie. Dorodne rumieńce, nadawały mu wyraz nastolatka.
- Panie Fushii! – Shinta wraz z Yasudą podbiegli do niego. – Wie pan, co będzie robił na akademiach?
Jego też wkręcili? O biedny. Chyba jako jedyny z całego grona pedagogicznego, mógłby w nic się nie mieszać, dla jego własnego dobra. Przecież on się potyka o własne nogi!
- Tak. Kilka akrobacji wodnych, przygotowanie tancerzy i śpiewanie. – przy tym ostatnim skrzywił się cierpiętniczo.
- Witaj w klubie. – sarknąłem.
- Ah! Właśnie! Znaleźliśmy panu parę! – wcale mi się nie podoba ten diabelski uśmieszek kociookiego. – Co do tego śpiewania, to każdy z nauczycieli zostanie przydzielony już teraz do kogoś innego, tworząc duet. Jeżeli uczniom spodobają się poprzednie występy, akurat tej parki, ma ona dodatkowo zaśpiewać na koniec.
- Któż jest moją parą? – zapytał, wyraźnie zaciekawiony.
- Nasz kochany wychowawca. – Shinta wypiął dumnie pierś, promieniejąc ze szczęścia.
W tamtym momencie miałem ochotę zapytać go z materiału pierwszej klasy, ale znając chłopaka, pewnie odpowiedziałby śpiewająco.
Mina Isamu wyrażała przerażenie i chęć ucieczki.
- To...ja się  pójdę przygotować. – wyjąkał, wychodząc, lecz szybko pojawił się z powrotem. – Chyba czegoś zapomniałem. – pospiesznie wszedł w głąb klasy, co rusz zerkając w stronę drzwi.
Nie miałem pojęcia,  o co mu chodziło, więc i ja tam spojrzałem.
Jakaś grupka chłopców mignęła mi przed oczyma. Tuż za nimi szedł kłopot wszystkich nauczycieli. Rin Matsushiro. Nie przepadałem za nim, bo mi się stawiał, ale odkąd zawiadomiłem jego, niczego nieświadomych rodziców, stał się dla mnie niezwykle uprzejmy.
Chłopak przystanął i uśmiechnął się złośliwie.
- Isamu? – o holender! Po imieniu? Do profesora?
- Tak? – dziwnie przyduszony głos, zwrócił nie tylko moją uwagę. Także trójka moich wychowanków wydawała się zdziwiona.
- Do zobaczenia za godzinę, na zajęciach. – posłał mu całusa i odszedł w kierunku nawołujących go kolegów.
Spojrzałem zdezorientowany na nauczyciela pływania, który wwiercił wzrok w podłogę. Chwilę później szepnął niewyraźnie: „Gomenasai” i przygryzłszy wargę, wybiegł z pomieszczenia.
Rozumiem, że mógł się podobać, ale do jest nauczyciel! Trzeba mieć do niego szacunek. Inna sprawa, że jest fajtłapą, ale do przesady!
- Wyjdźcie. – nakazałem uczniom, a sam zabrałem się za układanie poprzewracanych przez Isamu, pudełek.
Godzinę później, jak jakiś szpieg, zakradłem się na basen. Kilkoro uczniów już wchodziło do wody.
Najzabawniejsze było to, że wciągnąłem w to wszystko dyrektorkę. Swoją drogą, świetna kobieta. Tylko, czemu obchodzi mnie los tego fajtłapy?
Rozejrzałem się po sali i zobaczyłem Shintę. Szedł jakoś niepewnie w kierunku klitki dla nauczycieli wuefu, z której dobiegały odgłosy szamotaniny. Gdy był już blisko, zbladł i krzykną krótko, zastawiając dłonią usta. Znajoma blond czupryna, natychmiast spojrzała w jego stronę. Hajime błyskawicznie pojawił się obok niego.
Nie miałem zamiaru dłużej się temu przyglądać. Razem z dyrektorką, ujawniając się, zajrzeliśmy do małego pokoiku.
To, co zobaczyłem, po prostu mnie zmroziło. Rin półsiedział na Isamu, jedną ręką trzymając jego nadgarstki, a drugą zdejmując spodnie. Fushii szamotał się wściekle, lecz co może zwykły nauczyciel pływania, do osiłka napakowanego sterydami? Nic. I to „nic”, przemówiło do mnie bardzo szybko. Nie wiem skąd wziąłem tyle siły, ale chwyciłem umięśnione barki ucznia i jednym szarpnięciem zrzuciłem go z Isamu. Chłopak przewrócił się na podłogę, a ja miałem wielką ochotę, aby mu przyłożyć. Jedynie ostre spojrzenie dyrektorki nakazywało mi zachować spokój.
Gdy odwróciłem się w kierunku kolegi i ujrzałem zaczerwienione oczy, łzy spływające po policzkach, drżące od szlochu usta i pobladłą twarz, tylko dzięki Hajime i nadal wystraszonemu Shincie, po raz drugi opanowałem się przed atakiem.
Poczułem czyjeś smukłe palce na swoich nadgarstkach.
- Kijoshi kun? Czy możesz? – poprosił zachrypniętym głosem. Spojrzałem na jego ręce, które były uwięzione przez skórzany pasek. Szybko, lecz delikatnie uwolniłem go od więzów. Zacisnąłem usta, widząc obtarte gdzieniegdzie miejsca, które przebiegały na przemian ze zranieniami.
Usłyszałem głośny, więc odwróciłem się. Za mną stali rodzice Rina. Jego ojciec rzucał mu wściekłe spojrzenia, a rodzicielka podała mi śnieżnobiałą, haftowaną chusteczkę.
- Niech pan weźmie. – szepnęła. – Przepraszam za niego. – skinąłem głową.
Isamu zdążył się już ubrać. Nie czekając na dalszy przebieg akcji, wyprowadziłem go z pomieszczenia i udaliśmy się do mojej klasy, gdzie opatrzyłem go już drugi raz tego dnia.
Miał fart, że zjawiliśmy się w odpowiednim momencie. To ja zawiadomiłem rodziców Matsushiro. Teraz przynajmniej wiedzieli, co wyprawiał ich syn. Może pech Fushiiego właśnie się skończył?
- Mmm... Kijoshi kun? Dlaczego ta ramka jest bez zdjęcia?
Spojrzałem na biurko.
- Często się mówi, że życie człowieka poczętego, to czysta karta. Ja, jak na razie, nie miałem sposobności jej wypełnić, tak samo jak tej ramki.
- To smutne. – obrysował palcem jedną ze ścianek. Teraz wyglądał tak niezwykle spokojnie, jakby przed chwilą nic się nie stało. Jakby...
- Isamu? Czy on już kiedyś coś ci zrobił? – zmrużyłem oczy, gdy się spiął.
- Nie... tylko śmiał się ze mnie, mojego wyglądu. – posmutniał. – Nigdy nie zachowywał się tak jak teraz. Dopiero, gdy okulary spadły na podłogę.
- Spadły? Same z siebie? – prychnąłem, domyślając się, że musieli się szarpać, aby do tego doszło.
Ponownie zagłębiłem się w koloryt jego oczu i machinalnie, dostawszy impuls, starłem z jego kości policzkowej, chłodną łzę. Doskonale rozumiałem Rina. Po prostu nie oparł się urodzie swojego nauczyciela, co nie znaczy, że musiał zrobić coś tak okropnego.
Chłopak, bo jak inaczej mogę powiedzieć na młodszego o dziesięć lat, zarumienił się.
- Tak wyglądasz ładniej. – powiedziałem, zanim ugryzłem się w język.
Fushii nabrał intensywniejszych kolorków. Po chwili z dziwną u niego determinacją, spojrzał mi prosto w oczy.
- Kocham cię. – wyrzucił hardo, a mnie zamurowało. – Kocham cię. – po tych słowach podszedł do mnie, złapał za kołnierz bluzki i wspiąwszy się na palce, wpił w moje usta. Cały czas popychał mnie na ścianę, a gdy osiągnął cel, zaczął dobierać się do moich spodni. Odsunąłem go od siebie, a on jęknął mi w usta z dezaprobatą. Co w niego wstąpiło?
Złapał kant ławki i przyciągnął ją, siadając powoli. Zsunął spodnie i rozszerzył nogi, prowokacyjnie przykładając palec wskazujący do ust. Bielizny na sobie, o zgrozo, nie miał.
Przez to i wiele innych sygnałów, jakie mi wysyłał, coś we mnie pękło, zamazując dawny obraz grzecznego Isamu, który teraz wcale by mi się nie spodobał. Naprawdę brakowało mi kogoś bliskiego, dlatego nie mogłem nie skorzystać z tej sytuacji. Odpiąłem pasek spodni i wyjąwszy swoją męskość, wszedłem w niego.
On jęknął donośnie, a ja w takt pchnięć, krzyczałem dwa słowa: „Kocham cię!”.
- Kijoshi kun?
- Kocham, kocham...ahh... – oddychałem nierówno.
- Kijoshi, kurcze...obudź się. – ee? Otworzyłem jedno oko, potem drugie i otarłem brodę z cienkiej strużki śliny. No pięknie. To był tylko sen. I to z kim?! Z Isamu w roli głównej! – Już czas występu. – powoli zacząłem sobie wszystko przypominać.
Chłopcy do mnie przyszli, to fakt. Wszystko było jak we śnie, oprócz momentu z Rinem. Zamiast tego, ten fajtłapa oglądał pustą ramkę i ją stłukł. Wziął ją ze sobą i obiecał, że naprawi. Później poszedłem do domu, bo źle się poczułem, a następnego dnia, z samego rana, poczyniłem przygotowania z Isamu i chyba usnąłem...w szkole. Na własnym biurku. W takim razie on też tutaj był! – Przepraszam, że obudziłem z niewątpliwie miłego snu. – nasunął okulary wyżej na nos. – Nie chciałem zostawić pana samego, więc ulokowałem się na ławce. – przetarł oczy. – Za dwadzieścia minut zacznie się pana występ w biologicznej, a mój w pływalni. Powodzenia. – ziewnął, zmierzwił włosy i wyszedł.
…Dlaczego to był tylko sen!!!

*Ittai - boli.
Przeczytałam ostatnio, że "Uchiki" znaczy - nieśmiały. Hah xD Z pewnością...do Aokiego to pasuje, że ło xD
    
Kijoshi                                              Isamu
Akemi (15:21)

4 komentarze:

  1. Już prawie przeczytałam to twoje opowiadanie^^.
    Ostatnio neta nie miałam AŻ przez 4 dni -.-' i mam spore zaległości ^^'.
    A co do obrazka, to tak jakoś nie wiem... Miałam przeczucie, że zmienisz, a tamten mi się bardziej podobał, ale nie mówię, że ten jest brzydki^^. Doskonale tu pasuje ;) Tylko do tamtego miałam jakiś sentyment xD
    No, ale nie lamentuje już, bo muszę nadrobić zaległości ;)

    yaoixgrelka@poczta.onet.pl, 2009-05-29 15:58
    --------------------------------------

    O lol :D:D:D Tego to się nie spodziewałam :D:D:D Tyle że ja dalej nie wiem co takiego powiedziałam ze podałam Ci taki świetny pomysł :D:D:D No normalnie jestem pod wrażeniem :D:D:D Czekam na ciąg dalszy :D:D:D A i jeszcze jedno xD Shinta, Hajime, Kazu i Saichi mają zły wpływ na swojego kochanego wychowawcę D:D:D TAK TRZYMAĆ !!!! :D:D:D:D Wiem moje zboczenia bokiem już wychodzą :D:D:D

    ~Lunitari~Luni-chan, 2009-05-29 16:56
    --------------------------------------

    No, no, co za sen...

    ~Kirhan, 2009-05-29 17:04
    --------------------------------------

    Ooo ! Haha ! To było śliczne !
    AkeMiś ^^ jest wielka !
    No ja kcem już ciąg dalszy, no ! Bo nie wytrzymam !
    A Isamu jest taaki słoodki ! *rozplywa się*
    Ja też tak kcem sobie o nim śnić ! ^^""

    ~Łapa, 2009-05-29 17:23
    --------------------------------------

    Zapraszam na nowy rozdział^^.
    www.narukaka-yaoixgrelka.blog.onet.pl

    ~YaoixGrelka, 2009-05-30 15:15
    --------------------------------------

    nie no ten sen był swietny wogole ta notka o nauczycielach była taka odświerzająca bardzo dobrze że ja dodałas:D:D:D:D
    Jestem naprawdę zachwycona a zmiana zdjęcia w nagłówku udana:)))
    A i jeszcze jak tam masz napis "wasze libki i coś o mnie" to po co jeszcze O mnie zaraz pod statystyką?

    ~Akari, 2009-05-30 15:58

    OdpowiedzUsuń
  2. --------------------------------------

    Bo tutaj to tak w skrócie ;P Ktoś najpierw wejdzie na ...
    Bo tutaj to tak w skrócie ;P Ktoś najpierw wejdzie na bloga, a dopiero później w linki moich znajomych, prawda? ;P

    ~Akemi, 2009-05-30 23:27
    --------------------------------------

    Hej Skrzacie.
    1. Dzisiaj mój wielki powrót. Powrót do pisania i najwyższa pora na nadrobienie zaległości w komentarzach.
    2. Ostatnio było ciężko. Bo raz, że czas nie pozwalał mi zbytnie na swobodne prowadzenie bloga, a dwa, że coś się we mnie zmieniło.
    3. Dzisiaj zmieniłam trochę punkty, może pisze trochę nie na temat do tego, co Ty ostatnio mi napisałaś, ale od tego czasu tyle minęło, że wiele się zmieniło.
    4. W tym punkcie zamykam temat wiaderka. Jego już nie ma, dostał eksmisję (nie mylić z seksmisją) z mojego życia na stałe. Out, poszedł sobie, nie ma go- i nie będzie. Głupia byłam, że myślałam inaczej. Jest jak jest i niektórych rzeczy nie da się zmienić, a kazde próbowanie czegoś na siłę kończy się właśnie tak. Masz przestrogę dla siebie, na moim przykładzie, żeby nie kusić losu, kiedy on tego nie chce.
    5. Temat Ł cichnie, ale zamilknąć całkiem nie może. Nie wiem czemu. Może zwyczajnie boję się pustki w sobie po tym, jak o nim zapomnę. Wspomnienia tez potrafią nadawać w życiu sensu. Choć często są bolesne, ale jeśli nie ma się innego wyjścia, to łapie się tego, co ma się pod ręką.
    6. Zauważyłam, że zmieniłaś trochę bloga. Zmiany sa potrzebne, tym bardziej te na lepsze. A te na blogu, właśnie takie są. Nie to, żebym się chciała czepiać, ale "wyobraźnia pisana myślą" zamieniłabym na coś w stylu "wyobraźnia słowem pisane", wtedy bardziej byłoby to spójne. Chyba, że chcesz pozostać w swojej filozofii- masz do tego prawo, w końcu to Twój blog.
    7. Ja ostatnio zauważyłam pustkę w swoim życiu. Ogarniającą ciszę, której ciężko się pozbyć. Staram się trochę uciec od tego w swoje zainteresowania, ale nie zawsze się udaje. Piszę, gram na gitarze, czytam, robię zdjęcia. Z tej ostatniej pasji zaczyna coś wyrastać- założyłam fotobloga.
    http://www.sylwias1206.flog.pl/
    to jest adres jak chcesz
    W razie czego będzie też u mnie na blogu
    Ja też wprowadzam drobne przemeblowania :)
    8. Następnym razem się poprawię i odpisze wcześniej, w miarę możliwości oczywiście :)

    ~Sylwia :), 2009-05-30 19:42
    --------------------------------------

    Oooo *_______* Nie grzeczny ten nauczyciel hehe xD Będą razem, będą!!! Powiedz, że tak ;>
    Podoba mi się to ^o^. Chcę dalej.
    Nie lubię tego, jak czytam tyyyyle rozdziałów i nagle dochodzę do końca, bo potem muszę czekać na następne notki. No, ale taka jest kolej rzeczy xD Dobrze, że w końcu dzieje się coś wesołego, chociaż trochę dramatu mi się podoba^^. Lubię twój styl pisania ;P I twoje ciekawe niezliczone pomysły xD Uwielbiam je *___* Kocham yaoi xD Więc co tu duuużo gadać.... Czekam na następną notkę, niestety muszę już czekać jak wszyscy T.T * buuuuuuu*, ale nic ;D jestem dzielna.! xD
    Ehhh, chyba zmęczona po imprezie jestem, bo pisze jakoś chaotycznie o.O

    ~YaoixGrelka, 2009-05-30 23:31

    OdpowiedzUsuń
  3. --------------------------------------

    http://yaoi-school-internat.blog.onet.pl . Nie możesz uwierzyć? Ja też nie...

    ~Kimiś, 2009-05-31 18:35
    --------------------------------------

    Obrazeczki w dechę. Noteczka też całkiem niczego sobie. :)

    ~Diabliczka~, 2010-09-01 14:16
    --------------------------------------

    Haha xD Długo nie będziesz musiała czekać, bo do poniedziałku ;P A..tak nawiasem, to to opowiadanie skończy mi się w lipcu...bo trochę mi się przedłużyło.. ^^'

    ~Akemi, 2009-05-31 00:40
    --------------------------------------

    Eeee tam xD Dziękuje ;P
    No, musiała przerwać xD >.<
    A co do literówek, może byłoby ich mniej, ale koniec notki pisałam na kolanie - gdy już przyszli goście xD Koleżanka mnie pospieszała, to musiałam zwiększyć tempo moich palców mwahah ;D A tak się spieszyłam, ponieważ koniecznie chciałam dodać notkę w moje urodziny, żeby taka owo data widniała na blogu. Wiem, coś się we mnie nie tak przestawiło xD
    No, a opowiadanie to giiiit przewietrzone jest xD A co do tego to hmmm.... Chyba tak trochę łatwiej jest, kiedy ma się gotowy tekst i przepisuje się swoje dawne wypociny, nie? Ja niestety tak nie mam - pisze na gorąco xD Dopiero -dobra przyznam się - interesuję się yaoi od 24 grudnia 2008 roku.! Ale mi prezent natura sprawiła, no? xD A pisać to zawsze lubiłam... Mam kilka swoich nawet długich opowiadań na komputerze - w Microssof Word'zie, ale nie yaoi. A ja teraz nic innego tylko yaoi wielbię.! Jeszcze dzisiaj dostałam na urzodziny taką fajną przypinkę z napisem " I Love yaoi" i się nią jaram xD
    Dobra, chyba mi już ogólnie dzisiaj odbija, więc Grelka może pójdzie już spać...
    A rano się napije Knor'a hehe xD

    yaoixgrelka@poczta.onet.pl, 2009-05-31 00:53
    --------------------------------------

    Skończy się w lipcu? *____*
    Łehehehehe! xD Już sobie wyobrażam dalsze losy ( się znaczy nie mam na nie pomysłu, ale wiem, że będa dobre xD)
    Łiiii.! xD A moje o Narukaka? To ja nie wiem... Nie zamierzam pisać na tym blogu drugiego opowiadania, ale nie wiem ile je będę pisała, więc wiesz ;D Się zobaczy ;)

    yaoixgrelka@poczta.onet.pl, 2009-05-31 00:55
    --------------------------------------

    Zapomniałam powiadomić o mojej notce xD
    http://rozne-historie-yaoi-by-yaoixgrelka-i-by-kushi.blog.onet.pl/MadaNaru,2,ID378876519,n

    yaoixgrelka@poczta.onet.pl, 2009-05-31 17:17
    --------------------------------------

    Ja na Allegro kupiłam ;)
    Kto mnie przekonał, hmmm...
    Nikt - znalazłam taki obrazek - shounen-ai ( ten który narysowałam, się znaczy przerysowałam, co mówiłaś, że ładny jest xD) I tak zaczęłam szukać co to yaoi - bo ktoś się zapytał czy lubię xD
    I potem obrazki... Wskoczyłam na blogi z obrazkami, a potem wyskoczył mi blog z opowiadaniem ( chyba Kłapouchy - nie pisze już) i tak zaczęłam czytać... Potem sama napisałam na brudno i koleżanka przekonała mnie żebym założyła bloga, i teraz z dnia na dzień coraz bardziej mnie to wciąga xD

    yaoixgrelka@poczta.onet.pl, 2009-05-31 17:53

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniale, no właśnie czemu to był tylko sen, a może się ziści już niedługo :) ale pięknie wkręcili profesorka...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń