czwartek, 5 lipca 2012

XVII Zaufać przyszłości - Błędne koło czas zostawić za sobą.

15 maja 2009

Oi ^^ Powoli zaczyna wszystko się wyjaśniać ( chyba nawet już się wyjaśniło). Dzisiaj troszeczkę więcej szczegółów i nawiązanie do naldszej notki - zacznie się robić śmiesznie...trochę xD Ahh ten wzrok Reity do Bou w bonusie...mrrr ja też tak chcę xD Dziękuję, moje drogie, za komentarze ;** Zaapraszam do czytania...przyszła notka będzie..hmm...urocza..? Na pewno ostrzejsza xD

Akari: Co do "ai shiteru" to może być tak, może być łącznie, a także z "yo" ;) Sprawdzałam xP

Gdy rano Hajime otworzył oczy, zobaczył kawałek pleców kolegi, który wciąż na nim leżąc, odkrył się nieco. Blondyn przejechał opuszkami palców po jego skórze. Była taka delikatna.
Przypomniał sobie, jak wcześniej zareagował na dotyki Shinty. Spod długich rzęs wyjrzało zawstydzone spojrzenie. Zarumienił się.
Po chwili zacząć się zastanawiać nad zachowaniem szatyna, który ostatnio bardzo się zmienił. Stał się chłodny i niedostępny. Yasudę przeraziła perwersja chłopca.
- Czemu on taki jest? Myśli, że takim postępowaniem zmusi ludzi do tego, aby mu nie współczuli po stracie trzech, bliskich osób? – zastanawiał się. – W takim razie nie pozostaje mi nic innego, jak robić dokładnie to samo, co on.
Westchnął cicho i po raz ostatni pogłaskał plecy kolegi.
- Ej! Złaź! Jesteś ciężki. – warknął, zrzucając Meijina z kolan.
- Auuaa. – jęknął tamten, spadając na tyłek. – Ogłupiałeś?
Kociooki prychnął tylko.
- Mam ci podmuchać? Pogłaskać? Może współczuć? – rzucił.
Oczy Shinty błysnęły złowrogo. Wstał, ubrał się i wyszedł z pokoju.
Kilka minut później Eichi i jego brat zrobili to samo. Pół godziny później jechali już do domu.
Gdy wchodzili do autokaru, Hajime wraz z rudzielcem znaleźli dwa wolne miejsca i usiedli razem. Mei wbiegł do niego tuż przed odjazdem i gdy szukał miejsca siedzącego, pojazd ruszył. Chłopiec nie złapawszy równowagi, wylądował twarzą na czyichś spodniach. Nie mógł się za szybko podnieść, gdyż poręcz fotela autokaru wbijała mi się w bok, uniemożliwiając ruchy. Szatyn jęknął głośno, gdy próbował wydostać się z niezręcznej sytuacji. Druga osoba dźwignęła poręcz i wypuściła go. Shinta podniósł głowę, w celu przeproszenia tego kogoś i zastygł w bezruchu. Źrenice jego oczu zwęziły się.
- H-Hajime. – pisnął jakby zaraz miał skonać.
Kolega patrzył na niego chłodno.
- Odwal się ode mnie zboczeńcu. – wysyczał, patrząc Meijinowi w oczy, w których po usłyszeniu tych słów, dostrzegł ból. Odwrócił się gwałtownie, by nie patrzeć, jak kilka łez wydostało się spod, teraz przymkniętych powiek.
Szatyn wycierając oczy rękawami czarnego podkoszulka, znalazł wolne miejsce, usiadł na nim i kuląc się, usnął.
*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^
Następnego dnia, w szkole, Shinta siedział przygnębiony, w ławce. Ayano próbowała coś od niego wyciągnąć, ale bezskutecznie. Czuła się strasznie, z tego powodu, że nie może mu pomóc. W przeciwieństwie do jej przyjaciela, Hajime zachowywał się agresywnie. Wiercił się na miejscu, pyskował nauczycielom.
Gdy nadeszła godzina wychowawcza, pan Yofuko zaczął przyglądać się im uważnie.
W końcu szlag go trafił i walnął pięścią w stół.
- Co to ma być, do cholery!? Shinta i Hajime, do mnie! – ryknął na pełny regulator.
 Młodzież przyzwyczajona do raczej cichego usposobienia nauczyciela, aż podskoczyła na miejscach.
Młodszy chłopiec podszedł do biologa z opuszczoną głową. Blondyn z kolei, prawie wywrócił by ławkę, wstając.
- Co się z wami, do diaska, dzieje? Ten tu – wskazał na szatyna. – wygląda, jak po trzydniowej imprezie, a ty, zielonooki kretynku, jakby zabrakło ci towaru. Wynocha mi z klasy i póki nie wrócicie pogodzeni, ja was tutaj nie wpuszczę! Mam zawiadomić waszych – zaciął się i spojrzał niepewnie na Shintę. – podopiecznych? – dokończył z ociąganiem.
Mei drgnął. Spod długiej grzywki nauczyciel dostrzegł oczy, w których błyszczały iskierki wściekłości. Chłopiec wyminął Yasudę i wyszedł z klasy. Wychowawca zerknął na blondyna, któremu na twarzy, błąkał się wrogi półuśmiech. Mężczyzna westchnął głęboko.
- Czemu się na mnie tak gapisz? Idź za nim! – krzyknął na ucznia. – Ech w życiu by się nie wynieśli, gdybym tego tak nie rozegrał. – uśmiechnął się promiennie do klasy, gdy Hajime wyszedł.
~~ooOOoo~~
- Ej, młotku! Poudawajmy trochę, że niby jest lepiej, to się od nas odczepią. – zasugerował blondyn, gdy stali pod ścianą, pięć metrów od klasy.
Kolega nie patrzył na niego. Spuścił głowę, przez co włosy zasłoniły mu twarz. Oparł się o murek.
- Nie ignoruj mnie! Odpowiadaj. – zdenerwował się chłopiec, stając do szatyna vis a vis.
Brak odpowiedzi jeszcze bardziej rozsierdził kociookiego.Chciał złapać go za bluzę i gdy ręką trzymał już materiał, poczuł jak coś spada na jego dłoń. – Łza? – przemknęło mu przez myśl. Odgarnął obiema rękami włosy chłopca, z twarzy i ujął ją, patrząc mu w turkusowe oczy. – Co ci jest? – zapytał o wiele łagodniej.
- Nic.
- Shinta. – szepnął miękko i wplótł swe palce w jego brązowe kosmyki.
Chłopiec długo panował nad łzami, lecz ten gest przeważył. Ciepłe strumyki popłynęły mu po policzkach.
- Wszyscy mi współczują, albo sprawiają przykrość:„O jaka tragedia”, „Dopiero co umarli mu rodzice, a tu dowiaduje się, że był tylko błędem młodości”. Ty nie wiesz, jak to jest, gdy patrzą na ciebie, jak na skrzywdzone dziecko! Ja taki nie jestem! Ja cierpię, czuję się przez te komentarze jeszcze bardziej samotny! Staram się odtrącać ludzi od siebie, by nie patrzyli na mnie w ten litościwy sposób. Tak jest lepiej. Nie w każdym przypadku, a w jednym to wręcz boli. Przepraszam cię za to zachowanie. Przepraszam za to wydarzenie z tobą i Eichim, na wycieczce. Gdy mnie wtedy zrzuciłeś ja...to zabolało, ale wewnętrznie. Nawet ty się na mnie nie poznałeś. Jestem wrednym, chłodnym draniem. Nawet nie zapłakałem na pogrzebie ojca. Ale...skoro z ust ludzi pada tyle, czasem ciepłych słów, to czy nie mogą ich przelać na czyny? Czy to aż tak dużo? – łkał chłopiec. – Czasem wolałbym, aby znęcano się nade mną fizycznie, niż takie katusze. To ja zabiłem ojca, to wszystko przeze mnie.
- Nie mogłeś mu pomóc. – Hajime był zszokowany. Nie podejrzewał go o takie cierpienie.
- Jak to, nie? – krztusił się. – Nie jestem wart życia na... – pulsujący ból na policzku, przerwał jego wywód. Nim zdążył jakkolwiek zareagować, blondyn przytulił go do siebie.
- Głupi. – gładził go po plecach.
Szatyn otworzy buzię, a po chwili zamknął oczy i uśmiechnął się.
- Dziękuję. – szepnął.
- To tego chciałeś, prawda? Niepotrzebne ci współczucie, jeżeli nie ma go jak okazać. Luni zawsze ktoś przytulał, jak nie ty, to ktoś inny, a ciebie...na ciebie spadły wszystkie obowiązki. Ah Shinta. – pocałował go w kark.
- Hajime? Pójdziesz dziś ze mną na cmentarz? – zapytał Mei, nieco ochłonąwszy. Nadal drżał na całym ciele.
Yasuda odpowiedział mu skinieniem głowy.
~~ooOOoo~~
Gdy weszli do klasy, wychowawca wpatrywał się w nich wyczekująco.
Na bladej twarzy Shinty, pojawił się uśmiech. Kolega objął go w talii.
- Noo, może być. – westchnął biolog.
Młodszy z chłopców wił się z przyjemności, jaką Haji mu dostarczał, muskając wargami jego szyję.
- Nie ruszaj się tak. – jęknął kociooki.
Meijin chciał zapytać, dlaczego, ale zanim to zrobił, już wiedział, o co chodziło. Czuł jak męskość blondyna, która przylegała bezpośrednio do jego uda, zwiększa swoją objętość.
- Nie dbam o to. – szepnął mu do ucha. – Chce ci wynagrodzić ten czas, kiedy tak źle cię potraktowałem.
Gdyby skończył się wykład, Yasuda zapewne skorzystałby ze sposobności.
*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*
Shinta klęczał nad grobem ojca.Wtulony w silne ramiona blondyna, płakał już pięć minut.
- Nareszcie wyrzuciłeś z sie bie ten ból i żal. – zielonooki przyciągnął go bliżej.
Nagle obok nich pojawił się Saichi.
- Przestań udawać! – warknął do szatyna. Wyjął świstek papieru i rzucił nim w brata. – To, co napisał ojciec, że obu kochał nas tak samo, to nieprawda! Ciebie zawsze kochał bardziej! Tego bachora! Tego... – nie dokończył. Shinta wstał. Uchiki przygotował się na cios. Zamiast tego poczuł dotyk delikatnie obejmujących go ramion. Próbował się wyrwać, lecz na nic się to zdało. Wściekły, zaczął kopać Meijina.
- Proszę, przestań. – te dwa słowa, wypowiedziane do niego ze szczerością i dobrocią, zmusiły go do spokoju. – Ojciec nas kochał. Ciebie nawet bardziej. Nie przerywaj! – ostrzegł go. – Jak wiesz, moi rodzice wpadli w młodym wieku. Tata nie był na to przygotowany, więc odszedł. Gdy zmądrzał, powrócił, lecz okazało się, że moja mama wyszła ponownie za mąż. On nie mógł tego znieść. Ja byłem do niej bardzo podobny, więc w ten sposób miał jej cząstkę przy sobie. Ojciec zawsze ci powtarzał, że byłem lepszy w tych sprawach, bo nie chciał cię krzywdzić. Przypomnij sobie jak to było. Jak pierwszy raz zobaczyłeś, co ojciec mi robi. To wtedy tego zapragnąłeś i chciałeś spróbować. Na początku tacie to odpowiadało, lecz z czasem wydoroślał. Wiedział, że cię krzywdzi i chciał cię zniechęcić, lecz to przyniosło odwrotny skutek. O wszystkim mi opowiedział. Co napisał ci w liście?
Saichi drżał. Po chwili spojrzał nieprzytomnie w oczy brata.
- Ja cię cały czas nienawidziłem, obwiniałem o śmierć ojca... a on po prostu chciał to przerwać. Wiedział, że kochałem go inaczej, niż powinienem, lecz z czasem zacząłem odczuwać obrzydzenie. Jednak jego słowa, że jesteś lepszy, nie pozwalały mi się do tego przyznać. – szeptał. Gdybym to zauważył...gdybym zareagował, to on by...
- Nie Saichi! Nawet tak nie myśl. To nie twoja wina...niczyja. – szatyn zniżył głos.
Hajime podniósł kartkę z ziemi.
- To jest ten list? – zapytał. Gdy czarnowłosy przytaknął, kociooki zaczął czytać. – Synku. Zawsze kochałem cię tak mocno, jak twego brata. Rany i ślad, który was łączy, niech nie będzie wspominany ze mną dobrze. Usuńcie go. Niech płatki wiśni przypominają wam o mnie i o matkach waszych. – skończył i spojrzał na nich pytająco. – Jaki ślad?
Saichi zsunął spodnie, ukazując kawałek biodra, na którym widać było koło zbudowane z czarnych punkcików, o średnicy trzech centymetrów. Oczy Shinty wyrażały zaskoczenie. On także opuścił materiał, pokazując pozostałej dwójce chłopców podobny widok, z tym, że ta średnica koła była dużo większa, a dwie z wielu kropeczek, były koloru czerwonego.
- O Boże. – jęknął Uchiki. – Te dwie...to niedawno?
Yasuda przyglądał się im z napięciem wymalowanym na twarzy.
- Co to jest? – zapytał.
- Ojciec – brunet zaczął z ociąganiem – robił nam te kropki, gdy się z nami przespał.
Blondyn wciągnął powietrze. Zakręciło mu się w głowie i o mały włos nie zapanowałby nad odruchem wymiotnym. Usiadł na pobliskiej ławce.
- Nic ci nie jest? – zaniepokoił się Mei, pochylając się nad nim. Zielonooki pokręcił przecząco głową.
- Mną się nie przejmujcie. Wasza mama lubiła wiśnie? – zapytał po chwili..
- Moja mama zmarła pięć lat temu. Z Shintą mamy wspólnego ojca. – wyjaśnił smutno Saichi.
Meijin coś sobie przypomniał. Wyciągnął spod bluzki medalik i rozłączył go. Przypatrzył się uważnie obydwu częściom i jedną z nich założył bratu na szyi.
- Ten należał do twojego...do naszego ojca. Pewnie byłby dumny wiedząc, że go nosisz. Ta i moja część łączą się ze sobą, więc jeżeli będziesz gdzieś daleko, pamiętaj, że masz jeszcze takiego głupolka jak ja, ok? – uśmiechnął się do Uchikiego.
Saichi dotknął delikatnie wisiorka i spojrzał na Shintę. Po chwili osunął się na ziemię.
- To z emocji. – westchnął szatyn, podtrzymując omdlałe ciało.
- To twój brat, więc go nieś. – Hajime wyszczerzył się.
- Baka!
Akemi (15:54)

3 komentarze:

  1. ehh.. czy ja wiem czy fajna nocia ?? ... hymn.. ;D czekam na taką upojną noc Meji'ego z Haji'mem ... XD ;) ehh czekam na kolejną nocie ;) A co do kolejnej notki to cóż złapałam lenia napisałam juz z jedną trzecią notki.. ale nawet jej na lapku nie mam... hymn.. bede musiała się za to zabrac.

    ~Ako, 2009-05-15 18:03
    -------------------------------------

    Aaaa, tak myślałam ;D Ja tą JĄ zaraz kopne^^. Masz mieć DUŻO weny ;D
    Napiszę rozdziała i poczytam twoje wypociny ;P

    yaoixgrelka@poczta.onet.pl, 2009-05-15 19:48
    -------------------------------------

    waaa jak zwykle pieknie slicznie cudnie
    ale naprawde
    ten Hajime jak kobita w ciąży!
    no no no
    zeczywiscie troche sie wyjasniło
    teraz tylko czekam na lemona
    zboczuszku <333

    ~Lotosek ^___^, 2009-05-15 20:53
    -------------------------------------

    *zaksztusiła się* Zboczuszku? xDDD Jak Ty potrafisz poprawić humor xD Lemona nie będzie...ale cosik innego :>

    ~Akemi, 2009-05-16 10:48
    -------------------------------------

    zapraszam na nowy rozdział ^o^:
    www.black-and-white-opowiadania-yaoi.blog.onet.pl

    yaoixgrelka@poczta.onet.pl, 2009-05-15 22:01
    -------------------------------------

    He, He nie powiem powoli zmierzamy do wyjaśnień . . . Co mogę powiedzieć obaj Shinta i Hajime zachowują się jak kobiety w ciąży . . . no proszę te wahania nastrojów :D:D:D Za to nauczyciel jest najlepszy xDxDxD Zarombista reakcja :D:D:D Czekam na ciąg dalszy xDxD

    ~Lunitari~Luni-chan, 2009-05-15 23:35
    -------------------------------------

    Ohayo akemi-san!to opowiadanko szczeście w nieszczęściu słowo doję!Rany ale dobrze że wmiarę dobrze sie skończyło ale wiesz?robisz maxymalne zwroty akcji;))i częstio sie gubiłam ale to fajne jest ;))utrzymyujesz ciekwaość czytelnika!(wiem że pisze besz ładu i skału ale mnie tak głowa boli ze szk)
    *akari zwleka sie z krzesła i idzie do wyrka*
    -Gomen padam ide sie przespać*macha smutnej Akemi na pożegnanie*heeheh;)))
    PPozderkos i czekam na next;)))

    ~Akari, 2009-05-16 12:02
    -------------------------------------

    Ha ! No w końcu się pogodzili !
    Ech... tylko czekać aż do czegoś między nimi dojdzie ^^
    Ślicznie AkeMiś!


    ~Łapa, 2009-05-16 18:21
    -------------------------------------

    Hmmm... Notka może krótka, bo trochę dialogów w niej było xD
    Dzięki ;P No to obejrzyj, hehe ;D Ja tez baaaardzo proszę moją wenę o nexta xD Może posłucha?; >

    yaoixgrelka@poczta.onet.pl, 2009-05-17 22:35
    -------------------------------------

    Ja będę prosiła Twojej weny, a Ty mojej. Co Ty na co? ;P

    ~Akemi, 2009-05-17 23:03

    OdpowiedzUsuń
  2. -------------------------------------

    Nowa notka { Shuunaka-Yaoi } A w niej:
    -Obrazki.
    -Nowe opowiadania.
    -Nowy blog. [!]

    Zapraszam i z góry Arigatou za kom. =*

    Shuunaka_Yaoi, 2009-05-18 12:29
    -------------------------------------

    Opowiadanie niesamowite. ^.^ Jak to czytałam to raz się śmiałam, a raz płakałam.. *___* To w autokarze było dobre.. Albo jak ten biolog na nich nawrzeszczał "Ten wygląda jak by trzy dni imprezował, a ten jak by zabrakło mu towaru" .. *chichra się ze śmiechi i turla po podłodze*, *Akemi patrzy się na Katsumi jak na UFOludka i podaje ogromniastego lizaCka* xD Albo z tymi kropkami.. Musiałam to dwa razy przeczytać, żeby dotarł do mnie sens tego co było tam napisane.. Aż się zapowietrzyłam kiedy się to stało. ^.^ Ale końcówka też była dobra. 'To Twój brat więc ty go nieś. - Baka!' Z niecierpliwością czekam na kolejną część i liczę, że tym razem mnie powiadomisz. xD

    Shuunaka_Yaoi, 2009-05-18 12:52
    -------------------------------------

    Nie powiadomiłam Cię ostatnio? O___O O matko! Przepraszam *kłania się nisko* Gomenasai *hug*

    Akemi, 2009-05-18 15:27
    -------------------------------------

    No to sie powoli wyjaśnia

    ~Vergithia, 2009-06-17 21:54
    -------------------------------------

    Widzę nowy loyout. :) Teraz przerzucam się na nocki z nadrabianiem zaległości w czytaniu (przynajmniej przez cały ten tydzień). U mnie powoli tworzy się nowa seria pt: Anioły i Demony (to zamiast Po obu stronach lustra). Mam nadzieję, że się spodoba. Postaram się, aby pierwsza notka z cz. 2 ukazała się równo 1 września. Ale niestety obiecać nie mogę.
    A notka fajniusia. :)

    ~Diabliczka~, 2010-08-31 00:14

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniale, tak okrutnie Hawiyana traktiwal Meiego, ale w końcu zrozumiał jak on bardzo cierpiał, czyżby jeszcze pogodzenie braci...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń