czwartek, 5 lipca 2012

XV Zaufać przyszłości - Drzewo poznania prawdy.

04 maja 2009

Dzisiaj trochę wcześniej ;P Pasowałoby zacząć się powoli uczyć. Przecież w środę trzeba znowu zacząć chodzić do szkoły (jeszcze tylko półtora miesiąca..ehh xD) Notka wcześniej, bo jutro mam szczepionkę (mój rocznik jako ostatni), a ja...no cóż, gdy dostaje mi się do organizmu coś innego, coś co zaburza harmonię, to niestsety mdleję (w gimnazjum padłam jak mucha xD) i wolę nie ryzykować i dodać notkę, póki jestem na siłach xD Miłego czytania.  Maturzystom i maturzystkom życzę zdania egzaminów na 100% ;) Powodzenia, kochani. Dziękuję wszystkim za komentarze ;*

Ah i jeszcze - zakończenie tego opowiadania, jest planowane na koniec roku szkolnego ;D Czyli obliczcie sobie, ile jescze mniej-więcej będzie notek. Oyasuminasai ^^

Następnego dnia, chłopcy wybrali się do sklepu.
- Shinta? Jak myślisz, czy zrobi różnicę, jeśli zamiast jakiegoś dziwnego zielska, kupię marchew? – zastanawiał się blondyn.
Zapytany obdarzył go przerażonym wzrokiem.
- Czyś ty na głowę upadł? Nazwa zupy mówi wszystko – Koperkowa! – prychnął z pogardą.
Tamten zawstydził się.
- Ja się na tym nie znam. – mruknął, naburmuszając się, co szatyn skwitował westchnięciem.
- Marna z ciebie gosposia. – wzniósł oczy do nieba, jakby tam widział przyczynę niewiedzy koledzy.
Przekomarzali się jeszcze chwilę. Nagle usłyszeli kobiecy krzyk. Spojrzeli w stronę, z której dobiegał i pobiegli szybko w tamto miejsce.
- Sklep Shin Yun? – zielonooki uniósł brew. Nie czekając na odzew Meijina, wszedł pierwszy do środka i zderzył się z jakimś wybiegającym mężczyzną. Przewrócił się z dużą siłą. – Hej! – warknął i spojrzał na twarz nieznajomego. – Aoki, co ty...
- Trzeba jakoś żyć, na przykład okradając sklepy. – podniósł się szybko i zaczął uciekać.
Shinta, który przez moment nie umiał wykonać kroku, zebrał się w sobie i ruszył za nim. Blondyn też przyłączył się do pogoni.
Niebieskookiemu udało się dogonić Uchikiego po trzystu metrach. Upadł na niego i odwrócił przodem do siebie. Gwałtownym ruchem wyrwał skradzione pieniądze z ręki ojca.
- Nie ten sklep, to inny. – mężczyzna, nie przejęty niczym, jedynie wzruszył ramionami.
- Nie będzie następnego! – wysyczał, przygniatając go mocniej.
- Dokładnie. Wzywam policję. – Yasuda wyciągnął telefon z kieszeni.
- Nie rób tego. – chłód w oczach Aokiego przeszywał go na wskroś. – Shinta, jeżeli kochasz mnie, matkę, a te noce nie były dla ciebie tak wielkim koszmarem, puść mnie.
Chłopiec zadrżał i popatrzał na niego z bólem.
- Chyba sobie ze mnie kpisz! – powiedział ze łzami w oczach. – Myślisz, że wspominając matkę, zyskasz na czymś? Jak śmiesz? – uderzył go z pięści w twarz. – Noce nie były koszmarem? A czym według ciebie były? – padł drugi cios. – Ja...ja cię nienawidzę! – przed trzecim, powstrzymał go Hajime.
- Zostaw. – pokręcił głową.
Usłyszeli koguty policyjne. Czarnooki posłał chłopcu proszące spojrzenie, lecz ten tylko skrzywił się szpetnie.
Po chwili zakrwawiony Aoki wchodził do wozu policyjnego, popychany przez jedno z funkcjonariuszy. Z jego oczu, w kierunku syna, ciskały gromy.
- Nie tego się po tobie spodziewałem. – warknął. – Następnym razem się policzymy.
- Następny raz będzie twoim ostatnim, słyszysz?! – krzyczał zapamiętale.
- Uspokój się. – szepnął do niego Yasuda. – Jeszcze i ciebie zgarną.
Chłopak skinął głową, wyrównując oddech.
*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*
Gdy złożyli zeznania, pozwolono im iść do domu. Po przyjściu, zaniepokojona późnym powrotem do domu, pani Yasuda zapytała gdzie byli.
Skończywszy opowiadać to, co im się przydarzyło, udali się do pokoju szatyna.
- Żeby tak nisko upaść. – blondyn nie mógł w to uwierzyć.
Shinta spojrzał na niego z ukosa.
- Mam nadzieję, że będą mieli na niego coś więcej i nigdy nie wyjdzie.
- Nie możesz być aż tak przepełniony nienawiścią. To do ciebie niepodobne! – rzucił z przekąsem.
- Nie obchodzi mnie to.
Zbliżała się pora obiadu, więc zeszli do kuchni.
Pan Yasuda włączył kanał z wiadomościami. Po chwili zawołał wszystkich, by przyszli coś zobaczyć.
- Zaraz po tym, jak przyznał się do popełnienia kradzieży i jeszcze wielu innych przestępstw, udało mu się uciec. Policja twierdzi, że była bezradna. Mężczyzna był bardzo silny. Oto część jego przesłuchania.: „Tak, to ja, Aoki Uchiki obrabowałem sklep i kilka innych oraz przyczyniłem się do śmierci Kosuke Meijina, uszkadzając hamulce jego samochodu. Shinta, jeżeli mnie teraz słyszysz, wybacz mi. Nie wiem czemu tak późno, ale dotarło do mnie, co ci zrobiłem, jak wielkim draniem byłem. Nie zaleczę twoich ran, ale wiedź, że cię kocham miłością ojcowską, żadną inną. Byłem głupi. Ty Saichi, również mi wybacz. Do zobaczenia.”
Szklanka, którą szatyn trzymał, wypadła mu z ręki roztrzaskując się o podłogę. Wszyscy spojrzeli na niego. Chłopiec stał z otwartą buzią i oczami wbitymi w ekran telewizora.
- To...to niemożliwe! Dlaczego tak bardzo chcesz abym cierpiał? – spojrzał na siostrę. – Launi, tak bardzo mi za niego wstyd. Przepraszam. – wyszeptał. – Przez niego twój tata... –  głos mu się załamał.
- Nasz tata. – poprawiła go. – Nie zapominaj o tym. To, że mamy tylko tą samą mamę, nie znaczy, że muszę cię obwiniać za grzechy twojego ojca. Przecież nie miałeś z tym nic wspólnego.
- Nie prawda. To przeze mnie. Gdyby mnie nie było, nie cierpiałabyś!
- Gdyby cię nie było, to bym sobie nie poradziła. Zachowujesz się gorzej niż pięciolatek! Tylko ty i mama tak naprawdę się mną interesowaliście. Popatrz na album. Nie ma tam żadnego zdjęcia taty ze mną. Nieważne czy miałam rok, dwa lata czy siedem. Nawet nie chodzi o to, że wyjechał do pracy. Wcześniej też nie obchodziło go, co się dzieje w domu. Ty byłeś jego oczkiem w głowie, ale nigdy się do tego nie przyznał.
- Teraz zaczęło się między wami układać. – kontynuował Shinta.
- Ciekawe na jak długo? Oczywiście nie wiem czy wybaczę Aokiemu za to, co zrobił. Nie mogę słuchać, jak mój braciszek obwinia siebie za czyny ojca, którego w głębi duszy kocha! To, że się przyznał, dowodzi jego odwagi. Czuję do niego wściekłość i żal, ale nie to nie przywróci nam taty. – rozpłakała się.
- Nie kocham go! – krzyknął desperacko.
- Owszem, kochasz. Widziałam jak patrzyłeś na niego, gdy przemawiał w telewizji. Tęsknisz za nim – uśmiechnęła się smutno przez łzy.
Chłopiec zacisnął pięści. Czuł zbierające się w kącikach oczu, drobne, słone kropelki, więc odwrócił się gwałtownie. W ciągu kilku sekund powziął pewną decyzję i wybiegł z domu. Hajime chciał wyjść za nim, lecz powstrzymała go Lunitari.
- Oni teraz się spotkają. Musisz go zostawić. Wydaje mi się, że wiem gdzie pan Aoki się ukrywa.
*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*
Mei biegł szybko w stronę swojego starego mieszkania. Był już blisko, gdy zobaczył, że w domu na drzewie jego siostry, płonie nikłe światełko. Wspiął się po drabince w rekordowym czasie i stanął twarzą w twarz ze swoim ojcem.
- Przyszedłeś. – uśmiechnął się minimalnie.
- Dlaczego mi to zrobiłeś, wiedząc, że jestem twoim synem?
- Bardzo przypominałeś mi swoją matką, Ino, ale nie mogłem jej mieć. Przestraszyłem się, że w tak młodym wieku będę ojcem i rozwiodłem się. Gdy w końcu zmądrzałem i przyjechałem do was, okazało się, że ona wyszła ponownie za mąż. Oczywiście przyjęła mnie pod dach, ale ja nie mogłem pogodzić się z jej stratą. To wtedy dostrzegłem twe piękno i nie mogłem się oprzeć. Tak bardzo kochałem Ino. – łzy popłynęły mu po policzkach. Shinta po raz pierwszy ujrzał na jego ustach pogodny uśmiech. – Wiesz, ona zawsze lubiła suszone kwiaty wiśni. Wtapiała je w szkło i robiła z nich wisiorki, o takie – powiedział, pokazując swój medalik, zawieszony na szyi. Chłopiec uczynił to samo.
Rozmawiali jeszcze długo, omijając bolące tematy. Wiele czasu poświęcili na dyskusje o bracie niebieskookiego, a Aoki przepraszał ich, płacząc gorąco. Nie były to fałszywe łzy. W pewnym momencie ściągnął łańcuszek i założył go Shincie. Ten zmrużył oczy i przytknął do siebie obie części. Tę, którą dostał i własną. O dziwo, udało się je złączyć w całość. Zdumiony, spojrzał na ojca. Dopiero teraz zauważył, że mężczyzna ma na sobie kimono.
- Po co ci ono? – zapytał.
- Masz do mnie żal, prawda? Chciałbyś, abym zniknął z twojego życia. Zrób to. – wręczył mu katanę.
Ręce chłopca zaczęły drżeć, tak samo jak i broda.
- Nie mogę. – jęknął.
- Dlaczego? – zdziwił się Aoki.
Niebieskooki zmagał się ze sobą dłuższą chwilę.
- Bo cię kocham...tato. – szepnął i wtulił się z niego.
Uchiki poczuł jak ciałem dzieciaka wstrząsają dreszcze, więc przytulił go mocno.
- Ja ciebie też. Tak samo, jak i Saichiego. Dbaj o niego. Teraz musimy się pożegnać. Wybacz mi za to. Ostatni raz o to cię proszę. – pocałował jego zapłakaną twarz i uderzył z zaskoczenia, w tył głowy. Chłopiec zemdlał.
Białowłosy usiadł wygodniej na podłodze. Wziął do rąk katanę i zaczął wypowiadać jakieś słowa.
Świerszcze na dworze przestały grać swą nocną serenadę. Słychać było tylko dźwięk uderzanych przez wiatr, dzwoneczków, zawieszonych przed drzwiami domu, w którym krzątały się jakieś osoby. Obce osoby. Nie tak dawno można było tam usłyszeć śmiech jego ukochanej kobiety.
- Boże, jeśli istniejesz, wybacz mi. – szepnął, po czym wbił katanę w brzuch jednym, czystym pchnięciem. Uśmiechnął się. Spojrzał z troską na syna i położył obok niego list. Po chwili osunął się na ziemię, układając ciało tuż przy Shincie. To przez niego doszło do wielu tragedii, lecz dzięki niemu, Mei przyszedł na świat. Jedno nowe istnienie, za trzy inne. Tak wielkie poświęcenie, taki ogrom negatywnych skutków postępowania sprzed lat. Jednocześnie nikt nie mógł sobie wyobrazić tego, co może się stać. Na szczęście chłopiec miał wielu przyjaciół, którzy go nie osądzą za czyny ojca i będą wspierać. W tym przypadku przysłowie: „Niedaleko pada jabłko od jabłoni” okazuje się wielką nieprawdą.

Akemi (00:18)

6 komentarzy:

  1. Nie! Czemu on się zabił?! Muszę się przyznać, że przez ten odcinek wybaczyłam temu kolesiowi wszystko co zrobił.. *płacze po Aokim* Czemu się zabił?! Czemu?! [To pewnie przez to, że wiedział, że pójdzie do więzienia na długie lata.. A nie chciał opuszczać syna. Więc zdecydował się popełnić samobójstwo] Iie.. Iie.. Iie.. *beczy jak wół* [Już wiem.. niech przyjedzie karetka i go uratuje. Shinta musi mieć ojca!] Rozdział świetny.. :)

    ~Katsumi, 2009-05-04 08:32
    ------------------------------------

    On chciał być z synem w tych ostatnich chwilach ;) Przecież wiedział, że Shin by go w więzieniu nie odwiedzał, a tak się pogodzili... Rodzice Hajime będą mu ojca i matkę zastępować ;)
    Luni mnie zasztyletuje za Aokiego... *chowa się w szafie pancernej*
    Arigatou, Katsumi san ^^

    ~Akemi, 2009-05-04 11:26
    ------------------------------------

    i znw jestem zszokowana...aoki tak swi**nia i tak nagle wow;)_Nie spodziewałam sie takiego obrotu sprawy...Ja bym go chyba zabiła na serio nie byłabym wstanie wybaczyc a chyba jedyną rzeczą jaka mogłaby mnie powstrzymaś byłaby groźba spedzenia reszty zycia w pie*rdlu.A tak na marginesie to ile ty masz lat???Z kad bierzesz takie pokłady czasu??? na pisanie?bo ja przez moich "Ukochanych" rodziców mam dosyć ograniczony dostep do komputera;((((
    Pozderki i czekam na next;))

    ~Akari, 2009-05-04 11:48
    ------------------------------------

    Człowieku ja to samo...beznadzieja tyle tego...ze sie odechciewa..ja jestem dopiero w 3 gim i w przyszłym roku to ja nie wiem chyba zeświruje w liceum;((Moi strarzy też wiedzą ze cos tam pisze a jak pytaja co to mowię takie przygodowe coś o demonach ehehe4h))Moja siostra może coś wyniuchać szczególnie że widziała jak oglądam dosyć nieprzyzwoite obrazki yaoi...heheh nio nic nie poradzę ze jestem mały zbok no ale cóż chyba nie jestem osamotniona w końcu jest tyle yaoistek ale cos mało jest yuristek...naprawdę opowiadań yuri jest strasznie mało dlatego postanowiłam sie za nie wziąć już niedługo mam nadzieję ze zobaczysz blog yuri o gejszach xDDDa ty jak tam masz w zanadrzu jakieś pomysły na nowe opowiadanka/????bo nocie dodajesz ekspresowo;DDD
    heheh ale wiesz my to niedługa z naszych blogów zrobimy sobie poczte publiczną albo forum dyskusyjne heheh dobre;))))Pozderciątka staruszko ty moja kochana;))))*żarcik*_ucieka przed wściekłą Akemi,która zuca dzbankami *-ile ona ma ttych dzbanków?*biegnie,biegnie.BUM - uderza w słup wysokigo napięcia -nic mi nie jest!

    ~Akari, 2009-05-04 13:59
    ------------------------------------

    Najwidoczniej tak musiało być. Ty tu jesteś pisarką i to Twoja wola sprawia, że tekst jest taki, a nie inny. ;) Tylko na serio szkoda, że tak ze sobą skończył.. A wiesz co..? Jesteś pierwszą osobą która użyła do mnie zwrotu 'san'.. xD Zawsze było tylko chan.. *zaciesz* xDD Arigatou, Akemi san.

    ~Katsumi, 2009-05-04 15:42
    ------------------------------------

    *drapie Katsumi san za kocim uszkiem* =3 Moja, moja wola, ale tez piszę to pod myśli czytelniczek (haahaaa ale mi się udało xD Trafiłam, że heej xD). Lubię zaskakiwać, ale nie smucić... dlatego w następnej notce znowu bedzie smutno xD Nie no... gome ;) Będzie śmiesznie, chociaż jak na razie się nie zapowiada. Obiecuję, z ręką na sercu.. na moje mangi(!), że trochę humorku będzie... no i na pewno nie skończy się tylko na grzecznych dotykach ]:->

    ~Akemi, 2009-05-04 15:59
    ------------------------------------

    Wow ! Tego się nie spodziewałam...
    Hm... zdziwiło mnie to, że Shinta wybaczył Aoki'emu...
    I nie sądziłam że to właśnie ON zginie...
    Ech... no ale ślicznie, ślicznie xD
    Teraz pozostaje tylko czekać na nexta ^^

    ~Łapa, 2009-05-04 20:31
    ------------------------------------

    boże mój drogi nie! I nie chodzi mi tu o śmierć Aokiego ..
    Nie lubie go! ... hymn .. bleeeeee .. fajne opowiadanie ale mi sie nie podoba! nieeeeee !! on nie mógł mu wybaczyć. Mam nadzieję ze coś ciekawego wymyśliłaś. Oby oby oby .^^ Znając Ciebie na pewno! Czekam na kolejne ;)

    ~Ako, 2009-05-05 00:38

    OdpowiedzUsuń
  2. WAŻNA INFORMACJA: Na Shuunaka-Yaoi zamieściłam ważną jak dla mnie informację. Była bym wdzięczna jeśli byś zajrzała i zapoznała się z jej treścią. [+ nowe opo..]

    Shuunaka_Yaoi, 2009-05-05 13:42
    ------------------------------------

    Akemi !!!! Sztyletować nie będę ale . . . Dobra powiedziałam że nie będę :D:D:D Nadrobiłam zaległości w notkach i jak dobrze pójdzie to dzisiaj wstawię do siebie na bloga notkę xDxDxD Uśmiercać ci się odrosłych zachciało . . . Ehh jakoś takie dziwne odczucia mam po przeczytaniu tego. Nie bardzo pasuje mi ten wątek pogodzenia się. Chyba że dopiero po kolejnych dobieraniach do Shina olśniło go że tak być nie powinno . . . Ale dobra niech będzie :D:D:D Ciekawa jestem jak się Shina z Saichim dogada. Niby bracia nie ?? Pewnie na gmatwasz tak że Saichi będzie obwiniać Shinte za śmierć ojca . . . Dobra nie zanudzam xDxD idę pisać tą notke na bloga i zaległe . . .

    ~Lunitari~~Luni-chan, 2009-05-05 16:33
    ------------------------------------

    Pogmatwam, ojj jak xD Luni jeszcze zdąży się.. nacieszyć kimś... xD

    ~Akemi, 2009-05-05 16:45
    ------------------------------------

    1. Hej Skrzacie :* W końcu wróciłam do tej zafajdanej miejscowości dalej zwanej Częstochową. No dobra może aż tak źle nie jest. Ale co do kwestii przenoszenia Krakowa do Wrocławia a później Wrocławia do Częstochowy, to marne szanse widzę. Wiele brakuje nam do normy miasta europejskiego chociażby. Aczkolwiek jedną rzecz muszę przyznać, dziurawe drogi mają takie same :P
    2. Ja i wiara w siebie, Kochana wiesz jakie to odlegle od siebie tematy. Nie jestem typem dziewczyny, która uważa się za najlepszą i najfajniejszą. Wręcz przeciwnie zawsze w tłumie jestem ostatnią osobą, o której mogę tak pomyśleć i być może właśnie to jest problem. A może tak po prostu ludzie mnie postrzegają a ja obserwując otaczający świat wynoszę takie wnioski. Nie wiem jak to działa dokładnie, ale mniej więcej konsekwencje są jednakowe- brak pewności siebie jest niezmienny moim przypadku.

    ~Sylwia, 2009-05-05 16:34

    OdpowiedzUsuń
  3. 3. Cieszę się, że wie, jak mam na imię, ale co z tego. Ja też wiele osób znam z imienia i nazwiska, ale czy o czymś to świadczy? Nie. Dlatego właśnie widzę jak jest. Ksenia! Ja naprawdę oczy mam na swoim miejscu i mimo, że jest mi potrzebne wspomaganie w postaci okularów to jednak zauważam kiedy komuś jestem obojętna a komu nie. Nie zauważyłam, żeby on traktował mnie jakoś inaczej niż wszystkich pozostałych. Mówisz, że trzeba porozmawiać, żeby się zaczęło coś dziać. Owszem. Ale kolejna prawda jest taka, że ja się nie lubię komuś narzucać i tak też będzie w jego przypadku. Nie mam zamiaru wchodzić mu na głowę, po pierwsze dlatego, ze teraz mam trochę większy honor niż kiedyś, a po drugie nie widzę żadnych przesłanek ku temu, żeby mogło to w czymś pomóc albo coś zapoczątkować. Chociaż nie mówię, że to jest całkiem niemożliwe. Ja się całkowicie na ten temat nie zamykam, ale trzeba zacząć od tego, że on nadal jest z tą dziewczyną. A skoro nadal z nią jest to znaczy że jest mu z nią dobrze. Więc nie wiem czy jest o czym mówić w ogóle.
    4. Jeśli moje pytanie "jak wyglądam" kiedykolwiek odebrałaś jako moją chęć pokazania się z lepszej strony to przepraszam, ale nigdy nie miałam takiego czegoś na celu. Nigdy nie zadaje tego pytania, kiedy czuję, że wyglądam dobrze :) Tu znowu pojawia się kwestia mojej pewności siebie a raczej jej braku. Niestety, ale każda przechodząca obok dziewczyna wydaje mi się ładniejsza i bardziej atrakcyjna niż ja. Nie potrafię ostatnio inaczej na siebie spojrzeć. Chyba przydałby mi się renomowanej klasy psycholog. Może wtedy coś by mi pomógł.
    5. Kwesta porównawcza Ł i Wiaderka nie wygląda dokładnie tak, że mogę między nimi postawić znak równości. No niestety ale Miednicy nie znam na tyle, żeby móc powiedzieć, że wiele bym dla niego poświęciła, a do Sprawy Łukasza wracam bardzo często. W ostatnim czasie zdecydowanie za często. Wczoraj na przykład kupowałam sobie okulary przeciwsłoneczne i spotkałam się z jego bratem, Tomkiem. Pomogłam mu wybrać dla niego okulary i zamieniliśmy kilka słów i tyle. I niby nic, no bo co. Niby nic znaczącego, poza tym to nie Ł, a mnie przez całą noc się śni Ł: "podchodzi, siada na ławca, rozmawiamy nie wiem o czym a w końcu on odchodzi i zostawia mnie samą" Tak jak wtedy w sierpniu i pewnie nigdy to już nie wróci.
    Dobra sprowadzam się do pionu bo za bardzo się rozmarzyłam teraz.
    6. Kseniutka w tym zdaniu o wytrwałości, które napisałam Ci ostatnim razem kryje się wielka prawda. Niestety bardzo ciężko jest ją stosować w życiu. Ja jestem pewna, że Ty znajdziesz kiedyś odpowiedniego dla siebie. Rozmawiałam z Karolem o cieście i powiedział, że z jednej strony bardzo byście do siebie pasowali, ale ciasto ma parszywy charakter i miałabyś z nim więcej problemów niż pożytku. Dlatego ja myślę, że może w tym przypadku tak dla Ciebie będzie lepiej. Nie chcę żebyś przez niego cierpiała. Póżniej bym miała jeszcze większe wyrzuty sumienia, że to w pewnym sensie przeze mnie bo chciałam was swatać ze sobą. Zasługujesz na kogoś, kto będzie Cię kochał, szanował i akceptował taką jaka jesteś, a nie czekał tylko na to, aż z nim się prześpisz. Przepraszam za bezpośredniość ale czasem tak trzeba.

    ~Sylwia, 2009-05-05 16:34

    OdpowiedzUsuń
  4. 7. Teraz będzie bez emotek, ale pamiętaj, że i tak Cię kocham ;)
    Oczywiście znowu chodzi o sprawę Ł. Tobie nie chciała się dodać komentarz, bo za bardzo nawrzucałaś ale ja spróbuję to ubrać w nieco inne słowa. Ciężko mi to wszystko z jednej strony tłumaczyć, bo go nie znasz. A każdy kto nie zna go osobiście będzie zawsze myślał, ze przesadzam czy wyolbrzymiam. No niestety, ale tylko Karolina go zna, bo chodzi na pielgrzymkę, gdybyś poszła to byś poznała i może zrozumiała. To nie jest taki facet jak każdy inny w dzisiejszych czasach. On jest taki trochę z innej epoki, tak jak ja. Czasem trochę nie dzisiejszy, ale jednocześnie ma trochę cholery za skórą, czyli nie jest taki "ciepłe kluchy". Wie przede wszystkim jak zaopiekować się kobietą, żeby nie stała jej się krzywda. Czasem mówi się, że tam gdzie Bóg jest na pierwszym miejscu tam wszystko jest na swoim miejscu i tak jest też w jego przypadku a raczej w całej ich rodzinie. Może dlatego tak mnie do nich ciągnie, ale przy nich naprawdę cuda się dzieją, a i ja inaczej potrafię rozmawiać z Najwyższym. Przede wszystkim to wszystko jest szczere i prawdziwe.
    Poza tym napisałaś, że on może wyśmiać to, że ja do niego napisałam po raz kolejny i że ciągle o nim myślę. Szczerze mówiąc to nie wstydzę się tego. Nad uczuciami nie da się zapanować. Można je przygasieć, ale prędzej czy później i tak wrócą. A tym razem to on napisał, on się odezwał. Po tak długiej przerwie w rozmowie dla mnie naprawdę to coś znaczy. Pewnie znów się łudzę i robię sobie zbędne nadzieje, ale nie jesteście sobie w stanie wyobrazić tego ile siły mi to dało. Fakt, kosztowało wiele łez, ale łez wylanych z miłości, chociaż też i z naiwności, nie przeczę.
    Nie prędko zamknę ten temat, może kiedyś uda mi się w miejsce pozostałej po nim pustki wprawić kogoś innego, ale to jest tak jak z tymi nieszczęsnymi puzzlami, jak nie pasuje idealnie to zawsze pozostaje szczelina niedoskonałości i pragnienia czegoś więcej.
    8. Żuraw czy Książe? Dobre pytanie. Ale czasem ten co wydaje się tylko ubogim żebrakiem może dać więcej szczęscia i prawdziwego życia niż ten Książe z pałacem. Ale problem polega na tym, że w tej bajce nie wszystko jest oczywiste. Nikt z nas do ostatnich chwil życia nie wie kto tak naprawdę był księciem a kto księżniczką...
    9. CO do Twojej asertywności dalej to powiem tak: jeśli ktoś jest przyjacielem, ale naprawdę nim jest to spokojnie można być asertywnym. Ja nie mówię, żeby zawsze odmawiać komuś czegoś, ale przyjaźń polega na tym, że działą w obie strony i jest w pewnym sensie partnerstwem a nie tylko ciągnięciem w jedną stronę. Nie możesz każdego dnia i ciągle oglądać się na kogoś bo minie Cię kiedyś coś lub coś przez to, że musiałaś być w tej chwili gdzie indziej bo ktoś tak chciał. Ty jesteś sobą i sobą masz pozostać. Musisz wiedzieć, że nic piękniejszego poza szczerość względem siebie. A TY nie masz się czego wstydzić więc do dzieła :)
    10. Sama widzisz jak to działa, Ty też ciągla myślisz o Rafale. Na to wszystko nie ma jednego dobrego sprawdzonego lekarstwa, trzeba z tym zyć i z czasem dopiero jakoś to się układa. Ale zobacz tylko jedno jak już jestem przy tym porównywaniu. Skoro to na tyle wróciło po jednej tylko rozmowie z nim, to co będzie w sierpniu jak znowu go zobaczę?! A moze właśnie to jest potrzebne, żeby o nim zapomnieć... nie wiem, już nic nie wiem...
    11. Moje gratulacje, że dotrwałaś do końca, jakoś tak się znowu rozpisałam :P

    ~Sylwia, 2009-05-05 16:34

    OdpowiedzUsuń
  5. A mi z kolei chciało się płakać, kiedy przeczytałąm Twój komentarz.Właśnie dla takich ludzi chce mi się pisać.Pisarką nie jestem, bo to za wielkie słowo, a czas... z nim jak to zawsze u mnie bywa ciężko.Ale pomimo to zmotywuje się w najbliższym czasie i podaj mi tylko paring, a obiecuje Ci, że napisze takiego ff, który cie trafi jeszcze mocniej.(ostrzegam ,ze komedie mi nie wychodzą).A i jeszcze co do molestowania, to w sumie nie mam Cię o co molestować, bo Ty w przeciwnieństwie do mnie dodajesz notki sumiennie w równych odstępach czasu ^^ PS i tak czekam na następną

    ~Minto, 2009-05-05 21:02
    ------------------------------------

    Czekam z niecierpliwością i doczekać się nie mogę aż napiszesz xD Tylko na mnie nie krzycz i nie zabijaj :P

    ~Sylwia, 2009-05-06 20:26
    ------------------------------------

    Zabijać, ani krzyczeć, nie mam zamiaru.. przez neta się nie da xP Żartuję oczywiście ;P Ojj tam, jak zwykle przesadzasz ;P Poczytam i odpiszę, obiecuję, ale to chyba w piątek.. tak.. raczej ;p (chyba nabawiłam się jakiegoś zatrucia...==')

    ~Akemi, 2009-05-06 23:34
    ------------------------------------

    Oj, oj :D
    Ile rozdziałów *____*
    Normalnie czuję uzależnienie xD
    Uwielbiam - nie, KOCHAM jak jest tyyyyle treści :P * przeciera ślinę z ust*
    Tymczasem, bo troszkę mi to zajmie, szczególnie, że muszę spadać xD Zapraszam do mnie:
    blog o ninja ( narukaka):
    www.narukaka-yaoixgrelka.blog.onet.pl
    blog o szkolnym życiu ( bohaterowie wymyśleni przeze mnie^^):
    www.black-and-white-opowiadania-yaoi.blog.onet.pl
    Sayonara.!

    yaoixgrelka@poczta.onet.pl, 2009-05-06 20:46
    ------------------------------------

    No no

    ~Kirhan, 2009-05-06 21:57
    ------------------------------------

    Ooo ^^.
    Ja akurat dzisiaj w sql nie jestem bo z wycieczki przyjechałam i mam katar itp. :P
    Więc już sie za twojego bloga biore *___*
    Aha, i dodaję do linków ;).

    yaoixgrelka@poczta.onet.pl, 2009-05-07 12:56
    ------------------------------------

    Właśnie skończyłam czytać "Wigilijny czar'' - i jestem strasznie ciekawa jakie są twoje dalsze opowiadania, ponieważ to było sugoi!
    Super zakończenie, historia, fabuła - no wszystko!!! Wieczorem będę kontynuowała czytanie twoich opowiadań hehe - ale musiałam to po prostu napisać!. Trochę smutne, ale takie inne - niesamowite to opowiadanie było ^^.

    yaoixgrelka@poczta.onet.pl, 2009-05-07 14:08
    ------------------------------------

    Jakoś nie żal mi jego.

    ~Vergithia, 2009-06-17 21:37
    ------------------------------------

    Debil. Powinien sie zabić, zanim wzbudził we mnie wspólczucie. I debil, bo robił to Shincie, mimo że wiedział, że go krzywdzi. i te wszystkie sprośne teksty wcześniej.. tak sie zachowuje ojciec, nawet jesli jest pedofilem?! Nie sadze. Nie powinien sie zabijać, może Shinta by mu wybaczył i Aoki stałby sie dla niego jakimś oparciem, odkupując swe wczesniejsze przewinienia... Chociaz, jakis wsparciem mógl byc bezdomny, bezrobotny i biedny złodziej?

    ~Ishui, 2010-07-09 15:31
    ------------------------------------

    Ufff... Co prawda nie musiał się zabijać, ale z drugiej strony nie wiem czy mogłabym patrzeć na ojca mordercę, gwałciciela i kazirodzcę. Bleee... Poza tym lepiej, że sam to zrobił niż ktoś miałby jeszcze wylądowac w więzieniu za drania.

    ~Diabliczka~, 2010-08-01 16:18

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, Aoi się stoczył zupelnie... i tak jak podejrzewał to on stal za śmiercią Kosuke... czemu Shinta wybaczył i przyznał że kocha, a ten to sepuku wykonuje...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń