środa, 4 lipca 2012

IX Zaufać przyszłości - Ukrywana tajemnica.


13 kwietnia 2009

Kolejna część, tym razem w Lany Poniedziałek ;D Miłego czytania i mokrego Dyngusa!! Obyście zlały mocno innych, samemu tylko lekko się mokrząc... lub umiarkowanie tak samo, zależy jak kto woli xD Byleby bez przeziębienia ;)

Shinta już od dłuższego czasu nie widział Uchikiego, aż do tamtego feralnego dnia, w domu państwa Yasuda. Wszystkie wspomnienia wróciły. Chłopiec przeklinał dzień, w którym się urodził. Nienawidził samego siebie, fioletowowłosego i swego ojca. Jednocześnie przyłapywał się na tym, że cięgle myślał o Uchikim, o jego dotykach. Gdy przypomniał sobie obrzydzenie, jakie potem po nich odczuwał, był na siebie wściekły. Chciał, pragnął zapomnieć, lecz czarnooki mu przeszkodził. Do tego okazało się, że jest chrzestnym Hajime.
- Hajime... – rozmarzył się. Teraz, gdy Shinta czuł się w niebezpieczeństwie, postanowił być blisko blondyna. Wiedział, że w tym wypadku jest to wykorzystywanie go, lecz uważał, że przy nim, Uchiki nic mu nie zrobi. – A co, jeśli on nie będzie mnie chciał? Jeżeli stanie po stronie chrzestnego? – obawiał się tego. – Warto spróbować.
Przez dwa miesiące starał się zdobyć zaufanie Yasudy, przez co, coraz bardziej zbliżał się do niego. Dawne urazy zostały zapomniane i teraz mogli zaczynać na nowo. Shinta nie chciał zbyt bardzo przywiązać go do siebie, by nie wzbudzić w nim wielkich nadziei. Po prostu zachowywał się strasznie, żerując na kimś innym. Nawet nie domyślał się, nie dostrzegał, jak bardzo się zmienił. Brnął w kłamstwie. Umawiał się z Ayano, całował przy kolegach, pozostając z blondynem na stopie przyjacielskiej.
W końcu skorupa pękła. Nie potrafił już patrzeć dziewczynie prosto w oczy, wiedząc, iż ona traktuje Yasudę, mimo wszystko jak wroga. Przecież sam jej powiedział, że widział go jak całował się Eichim. Sam do tego doprowadził, a kłamstwo ma krótkie nogi.
Gdy wyjawił jej zamiar swojego przedstawienia, obraziła się na niego.
- Ayano! Proszę, wybacz! – krzyczał za nią.
Akurat szli do domu, więc nie mieli zbyt wielkiej widowni.
- Zostaw mnie! Jesteś taki sam jak oni wszyscy! Ładny z ciebie przyjaciel! Ile razy już mydliłeś mi oczy? Skoro potrafiłeś zrobić to teraz w taki sposób, to nie chcę wiedzieć, o wcześniejszych przypadkach! – wyrzucała mu.
- Nigdy cię nie okłamałem! Posłuchaj! Musimy to skończyć. Nie chcę cię ranić! Proszę cię, pomóż mi jeszcze ten jeden raz. Pamiętasz, co się działo osiem lat temu? Opowiedziałem ci wszystko i ty mi uwierzyłaś, jako jedyna. Tak bardzo się cieszyłem, że byłaś przy mnie. Gdy pojawił się Hajime, dopiero po jakimś czasie zrozumiałem, że coś do niego czuję. Jednak te wspomnienia powracały, a ja bałem się i nie chciałem żeby mnie znowu skrzywdzono. Dlatego, gdy Hajime się zaangażował, ja musiałem go odtrącić. Teraz on mnie nienawidzi. – przystanął. Nie widział, czy jego przyjaciółka będzie chciała go wysłuchać. Po prostu zdawał sobie sprawę, że zasłużył na potępienie. Gdy poczuł ciepłą dłoń na ramieniu, podniósł wzrok.
- Shinta. – miękki i uspokajający głos, wywołał na jego ustach ciepły uśmiech, a oczy zaczęły lekko piec. – Co ja mogę zrobić?
- To, co do tej pory.
Dziewczyna zdziwiła się.
- Ayano... Aoki jest w mieście. – wyszeptał i rozejrzał się na boki, jakby w obawie, że mężczyzna zaraz wyjdzie zza rogu.
Oczy Yokami zwęziły się.
- Nie pozwolę, aby się do ciebie chociażby zbliżył!
- On jest chrzestnym Yasudy. Jeżeli zbliżę się do Hajime, to może nic się nie stanie. Dlatego ty musisz nas nakryć razem. Ja go jakoś sprowokuję. Mam nadzieję, że się uda. – spojrzał na nią niepewnie.
- Możesz na mnie liczyć. – uśmiechnęła się i poklepała go po ramieniu.
*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*
Lunitari wróciła do zdrowia. Nadal nie mogła ćwiczyć na WFie, nad czym ubolewała. Aż do maja odrabiała zaległości, gdyż rehabilitacja trwała do marca. Jej brat chętnie jej pomagał. Odkąd pamiętała, on był zawsze przy niej. Zdarzały się sprzeczki, jak to w rodzeństwie, ale bardzo szybko kończyły się kompromisem. Mimo długiej nieobecności w szkole, dziewczyna wróciła na czołowe miejsce w ocenach. Zawsze była wzorową uczennicą. Szybko się uczyła i miała dobrą pamięć. Gdy w końcu nadszedł dzień, kiedy dogoniła materiał kontynuowany w szkole, Shinta postanowił ją odprowadzić. Przeważnie jeździł autobusem, lecz w maju było już bardzo ciepło.
- Jak myślisz? Ayano poczeka na nas? – zapytała.
- Pewnie. – uśmiechnął się do niej.
Po chwili zobaczyli podbiegającą do nich czarnowłosą. Luni automatycznie przytuliła się do przyjaciółki.
- Uff, ale upał. – westchnęła starsza.
Chłopiec przez moment nad czymś się zastanawiał. Po chwili spojrzał na siostrę.
- Masz jakieś koleżanki w klasie?
- Pewnie! Tsubame, Rukika, Sasami. – odparła.
- To czemu one nie mogły ci pomóc w lekcjach?
- Dlatego, że... – zacięła się. – Mają inne sprawy na głowie.
Shinta spojrzał na nią ze zdziwieniem. Zobaczył w jej oczach lęk. Nie chciał jej zmuszać do odpowiedzi. Nagle zauważył Hajime. Blondyn także go dostrzegł.
- Cześć wam. – uśmiechnął się obojętnie, a spojrzawszy na Luni, pogłaskał ją po głowie.
Dziewczynka złapała go za rękę i stanęła, zatrzymując się na przejściu dla pieszych, gdyż akurat zapaliło się czerwone światło.
- Shinta? – zwróciła się do brata. – Czy ty kochasz tatę?
Chłopiec zastygł bez ruchu, ówcześnie spuszczając głowę. Oczy zasłoniła mu grzywka. Włożył ręce do kieszeni i podniósł wzrok. Yasuda obserwował go kątem oka.
- To on mnie nie kocha. – rzucił sucho.
- Nie prawda! On tylko nie wierzy, że ten chłopak zrobił ci krzywdę! – krzyknęła rozeźlona.
Zapaliło się zielone światło.
Szatyn stanął na środku przejścia dla pieszych. Był ogromnie zdziwiony tym, co powiedziała jego siostra. Ta informacja była ukrywana przed nią.
Usłyszał klakson i pisk opon. Jakiś samochód chciał zdążyć przejechać skrzyżowanie na zielonym świetle, lecz mu się to nie udało.
Ayano, Lunitari i Hajime byli po drugiej stronie ulicy. Shinta zauważył, jak w kierunku jakiegoś chłopca, jedzie szybko owy osobowy samochód. Rzucił się w kierunku dziecka, złapał je w pół i odciągnął, przewracając się z nim na chodnik. Meijin jęknął. Podbiegli do nich gapie, troje uczniów i kobieta.
- Synku, nic ci nie jest? – łkała. – Dziękuję ci , naprawdę bardzo dziękuję. – spojrzała z wdzięcznością na szatyna i odeszła z płaczącym kilkulatkiem.
- Nic ci nie jest? – zapytała z lękiem jego siostra.
- Wylądowałem na barku. – syknął, wstając i dotykając bolące miejsce.
- Kaleka. – westchnęła Yokami.
- Daj, zobaczę jak to wygląda. - mruknął Yasuda. Po oględzinach stwierdził, że bark jest wybity. Pomińmy wiązankę, jaką dostał poszkodowany, za swoją ślamazarność. – Nastawię ci go, więc będzie cholernie bolało. – poinformował go. Wyprostował mu rękę, odchylając, na tyle ile się dało, w bok. Zablokował ją i mocno uderzył.
Shinta krzyknął krótko i upadł na Yasudę. Ręka spoczywała bezwładnie w powietrzu.
- Boli. – jęknął.
- Wiem. – delikatnie pogładził go po plecach. Odchylił głowę w stronę siostry niebiekookiego.
- Opiekuj się nim, a tak nawiasem... kto go skrzywdził? – wskazał na Meijina.
- Nieważne. – szepnął szatyn. – Powiedz mi, Luni, skąd o tym wiesz. – patrzył jej prosto w oczy.
- Ja raz widziałam. – zmieszała się.
Jego dłonie zaczęły drżeć. Podszedł do dziewczynki i szarpnął ją za ramie, patrząc na nią z góry.
- Ile razy ci mówiłem, że nie wolno wchodzić do pokoju bez pukania, gdy on tam jest? Gdyby cię zobaczył, zrobiłby to samo i tobie! Do licha ciężkiego, miałaś wtedy 7 lat! Przecież nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś ci się stało! – podnosił głos.
- Ale... – łkała. – Ja słyszałam co noc, jak ty płaczesz i chciałam zobaczyć co ci jest. Pewnej nocy ujrzałam przez uchylone drzwi, jak cię ten chłopak bił i... – nie dokończyła, lecz bojaźliwe i znaczące zarazem spojrzenie, uświadomiło mu, że na oczach blondyneczki dokonywał się dramat.
Ukląkł przed siostrą i przytulił mocno do siebie.
- Przepraszam, nie powinnaś tego widzieć. – gładził ją po włosach, zdrową ręką.
- Tak bardzo bym chciała, żeby tata ci uwierzył.
- Ja też. – westchnął boleśnie.
Hajime słuchał tego, z coraz bardziej narastającym niepokojem.
- Kto cię skrzywdził i jak? Odpowiedz. – nalegał.
Szatyn przechylił głowę w jego stronę i wymusił przepraszający uśmiech.
- Zapomnij o tym. Teraz musimy odstawić Lunitari do szkoły...bezpiecznie. To jest ważne.

Akemi (11:30)

5 komentarzy:

  1. Pierwsza!

    ~Akari, 2009-04-13 12:26
    ----------------------------------------

    Nocia bardzo fajna!Ale sie zaplątałam a yasuda to juz wogóle i ciekawe czy uda mu sie wycisnąć coś z shinty;)))
    Z niecierpliwościa czekam na kolejna nocię;)))
    Pzdrawiam:))

    ~Akari, 2009-04-13 12:27
    ----------------------------------------

    ehh no .. ale pewnie znając zycie sie mu uda.. tzn dowie sie .. moze przypadkiem?::D kurcze.. czekac do piątku.. ;/ ehhhhhhhhh super nocia;D

    co do obrazka dzięki ale niewiem czy skorzystam.. jest super ale nie odzwierciedla
    Akiego (wiem ze nie tylko on i ze wogóle obrazek który teraz mam nie jest lepszy ale to szczegół ;D ^^)

    ~Ako, 2009-04-13 12:50
    ----------------------------------------

    Ktoś tu powinien wziąć siostrę na przepytki...

    ~Kirhan, 2009-04-13 13:32
    ----------------------------------------

    boze zaraz sie zabije tak sie napisalam i sie skasowalo
    hrhhrh
    ale tak w skrucie
    ahhaahah.
    haahaojcso.
    przeraszam mam budyn w mozgu albo i zamiast.
    przerwac w takim momecieto *&%$&*$#@ noooo ogulem niefajnie xD.
    i ja chce wiecej!
    wogule ^_^
    nie ma co czytac T_T
    kocha.
    i nie mam weny...blebleble

    ~Lotosek ^___^, 2009-04-13 14:49
    ----------------------------------------

    Kawaii. !! Ja chce kolejna notkę, bo już nie mogę się doczekać. ^^ Pamiętaj mnie o tym poinformować. =*

    ~Katsumi, 2009-04-13 17:41
    ----------------------------------------

    Uch zgadzam się z Kirhan, trzeba Luni przepytać :D:D:D i to najlepiej w obecności chrzestnego xDxDxD Notka cudo :D:D:D Co do Jutrzejszej notki na moim blogu to mam obawy że jej nie będzie. Ostatnio trochę ze mną gorzej xD Ale nic poważnego :D Postaram się dzisiaj skończyć tą notkę i wstawić xD

    ~Lunitari~~Luni-chan, 2009-04-13 19:53
    ----------------------------------------

    Bardzo się cieszę, że spodobało Ci się moje opowiadanie ^^. To po pierwsze, po drugie: na pewno przeczytam też i Twoje, lecz jak na razie i tak mam zaległości w blogach! Ale przeczytam! Od razu dodam Cię do linków na moim nowym blogu (nie, nie o yaoi xD. O Death Note, nie wiem, czy kojarzysz xD). www.be-magic.blog.onet.pl, no i przy okazji zapraszam do czytania ^^.
    Kimiś xD.

    punc15@op.pl, 2009-04-13 23:41

    OdpowiedzUsuń
  2. Skrzacie! To znowu ja. Przez święta nie było mnie w domu, a więc nie mogłam Ci odpisać, a mam sporo do powiedzenia.
    Co do bisz... To w moim spojrzeniu, jak wiesz niewiele jest japońskiego, dlatego też chciałam napomknąć jedynie, że bisz...kopta moja babcia upiekła na święta...
    ... z bananami. pyszny był :D
    1. On oblegany jak rodzynki na cieście. No widzisz. Sama to zauważasz. Powiedziałabym nawet, że jak polewa na cieście, ale jak wolisz. Ja osobiście bardziej preferuję to drugie. Nie mam zamiaru z siebie kretynki jeszcze większej robić i zobaczę jak się wszystko potoczy. Nic na siłę. Nie będę się pchać tam gdzie mnie nie chcą!
    2. Szpital psychiatryczny dla nas dwóch? :D To brzmi ciekawie, mam tylko nadzieję, że będą tam jacyś sympatyczni lekarze i ewentualnie jakieś wiaderka xD Albo nie bo wtedy terapia odwykowa nie pomoże.
    3. Ja i moje hamulce, to nie brzmi zbyt ciekawie ostatnio. Zobaczę, może jak się je trochę podrasuje to będą lepiej śmigać. Chociaż przez święta nie miałam z tym najmniejszego problemu. Widocznie to otoczenie wpływa niekorzystnie na moją osobę ;P
    4. Jednak w punktach, bo tak było lepiej :P
    5. Ja też się cieszę, kiedy ludzie z czymś do mnie przychodzą. Jeszcze lepiej jak potrafię pomóc im w tym, z czym mają problem. Ja daleka jestem od wykończenia, a nawet jeśli czasem jest mi do tego blisko to i tak jakoś z czasem się podnoszę. W końcu ile można się poddawać? Kiedyś trzeba się wziąć w garść. Przynajmniej po swojemu. W moim przypadku to jest bardzo po mojemu. Wiele osób już się przekonało, że mój "upór" przerósł ich najśmielsze oczekiwania. Jestem gorsza niż osioł ze Shreka czasami :P
    6. To nie do końca tak. Jak przebywam w innym otoczeniu niż Ty i Piotrek to wcale nie mam humoru jak na pogrzebie. Absolutnie nie chcę negować teraz potrzeby waszych osób koło siebie. Chodzi mi jedynie o to, że w innych sytuacjach też jestem radosna i pogodna. Tak naprawdę chcąc przeanalizować całokształt mojego życia to chyba większe połacie śmiechu niż łez, albo by się wyrównało, a to i tak jest ok. Ale nie da się ukryć, że wasze osoby wpływają bardzo pozytywnie na mój dobry nastrój. Zawsze w obecności przyjaciół robi mi się cieplej na sercu <3
    7. Teraz najważniejsze, co trochę mną wzburzyło szczerze mówiąc. Chodzi mi dokładnie o tą walkę o szczęście. To nie jest tak, że oddam komuś wszystko bo dla każdego chcę najlepiej. Jeśli na czymś mi zależy to walczę o to do samego końca, a nie każdy to dostrzega i właśnie w tym rzecz. W niedawnym czasie musiałam walczyć o jedną osobę i udało się. To nie jest tak, że ktoś mi powie "twoje dziecko mi się podoba więc mi je daj" a ja oddam. Nie można na to wszystko patrzeć ze skrajności w skrajność. Poza tym to jest już wymuszanie czegoś na drugiej osobie, a przyjaciele tak nie postępują. Dlatego właśnie dla przyjaciół, podkreślam- dla przyjaciół jestem skłonna do wielu poświęceń. Bo wiem, że jak ja czegoś potrzebuję to oni też są przy mnie i to działa w dwie strony. Tyma bardziej, że ostatnio dali mi to bardzo silnie do zrozumienia i uświadomi w tym, że choćby spotkało mnie wielkie zło to i tak ze mną zostaną.

    Ło... rozpisałam się :P
    8. A teraz co do miednicy. Nie chcę być tylko jego pocieszeniem i zapomnieniem, bo to się nie sprawdza, to wiem. Wiem, co chcesz powiedzieć i wiem, że masz najszczersze intencje w swoich słowach, ale ja już tak próbowałam. Już byłam przyjaciółką dla kogoś, kogo bardzo kochałam, dla Ł. Więcej tak nie chcę. Jeśli mam z kimś być to dlatego, że ja chcę ale i ta druga osoba chce. Inaczej to nie ma sensu.
    9. Ja piszę, że "tak będzie lepiej" i powiem szczerze, że to jest w pewien sposób mój mur obronny przed światem. Wiem, że jak tak napisze, a coś się nie uda to nie będę mieć do siebie pretensji, a przynajmniej nie aż takie. Może pojawia się we mnie lęk przed marzeniami? Postaram się sklecić o tym następną notkę, bo chyba to właśnie do mnie dotarło przez święta.
    10. Pozdrawiam i przepraszam, że aż tak długo ;)


    ~Sylwia, 2009-04-14 12:53

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasem słyszę, co chcę, ale nie tylko ja. Każdy tak ma i to już normalne w tym świecie :) Czy słuchać nie umiem? Hm... trudno powiedzieć, w tej kwestii zdania są podzielone.
    *Teraz już pewnie po dentyście, więc już chyba pełna radości jesteś. Ale plomby to już jest w miarę przyjemne przy tych wszystkich nieciekawych zabiegach ;)
    Z tymi marzeniami może i masz rację, ale mnie nie o to chodziło chyba. Być może dla kogoś to może mieć znaczeni, ale ja to jeszcze trochę inaczej odczuwam. Każdy ma prawo czuć inaczej :)

    Biszkopta już nie ma, bo zjedzony, ale może popracujemy nad żywym. Zobaczy się. A co do faceta z Japonii, to ja bym na Twoim miejscu ściśle nie zakładała takich rzeczy, bo to nie zawsze jest tak, jak się zaplanuje. A mogłoby się okazać, że jest jedynie okazem hobby następnym do kolekcji :P
    1. Nie, nie będę żałować i będę przede wszystkim mniej gadać. W końcu nic mi z tego mojego gadania, tylko same zmartwienia. Dość! Powiem Ci szczerze, że mnie jakaś cholera chyba ogarnęła w ostatnich dniach. Mam ochotę rzetelnie komuś przydzwonić, albo puścić komuś jakąś wiązankę. Tylko okazji brak :)
    2. Fakt, ja powinnam być na wiaderkowym odwyku. Przez święta byłam, zobaczymy jutro, czy to przyniosło jakiś rezultat. Nie wiem, jak to nie pomoże to zawsze pozostaje biła kamizelka z rękawami wiązanymi na plecach.
    3. Właśnie dlatego boję się iść jutro do szkoły. Lepiej może było jak było, że go nie widziałam.
    4. Czasem widać, wiem, ale to już skrajne przypadki, kiedy mam już na tyle dość, że aż mi to na wierzch (uszami wychodzi). Bywają sytuacje, kiedy staram się sama czemuś zaradzić. Ale dziękuję za ogrodzenie, tylko nie podłączaj pod prąd, bo jak mnie- klacz z grzywą- pokopie kila wat to mogę później grzywy na miejsce nie ułożyć z powrotem.
    5. Płacz do poduszki się zdarza. Bywa i tak, że łzy są niekiedy przez tych, którzy w innych sytuacjach powodują uśmiech. Często nieświadomie, ale w końcu człowiek jest tylko człowiekiem.
    6. Wiesz, walczyć to ja potrafię, ale chwalić się wszystkim dookoła, że się coś wywalczyło to też nie zawsze dobry pomysł. Ludzie często przez zawiść nawet są w stanie odebrać to, co wywalczyłaś. Przyjaciele i ludzie, którzy są blisko mnie przeważnie wiedzą, że takie coś ma miejsce w moim życiu. A całej reszty nie powinno to interesowac. Ja nie chcę się obnosić z tym wszystkim. Ważne jest dla mnie to, co uda mi się osiągnąć. Cieszę się, że są ludzie, którzy są ze mnie dumni. A po co ktoś ma mi gratulować i podśmiewać się za moimi plecami?
    7. Staram się zapomnieć o Łukaszu, a przynajmniej zacząć żyć normalnie z powrotem. Gdyby coś z czegoś miało wyjść, to niech się rozwija spokojnie na nowym gruncie. Jedną sprawę zamknęłam, ale powiem Ci szczerze, że nie mam już najmniejszych szans, żeby walczyć w tej chwili o siebie. Nie wiem, może tylko dzisiaj tak mam. Może coś dzisiaj we mnie pęka i jutro będzie lepiej. Może... ale na chwilę obecną nie widzę, żadnego wyjścia, które mogłoby mnie zaprowadzić tam, gdzie chcę.
    8. Coś w tych bajkach jest, masz rację. Tylko, że dziecku łatwiej jest wierzyć w bajkę, bo ono myśli, że kiedy urośnie będzie szczęśliwą księżniczką, która nie zazna kłopotów. Dziecko nie analizuje, nie spekuluje, nie próbuje brać na logikę. Jedzie na pełnym spontanie. A ja? Ja czasem jestem dzieckiem i bardzo się z tego ciesze, ale mam taki charakter, że dużo myślę. Często to jest moja zguba, ale cóż... W końcu zaczynam odkrywać swoje prawdziwe "ja".
    9. Umieściłam po lewej stronie na swoim blogu opisy osób z mojego realnego świata. Wiesz, która to jesteś Ty? :)


    ~Sylwia, 2009-04-14 20:59

    OdpowiedzUsuń
  4. News na Shuunaka-Yaoi [Na Full Moon i Na Z miłości do muzyki]

    Shuunaka_Yaoi, 2009-04-14 21:49

    ----------------------------------------

    http://an-cafe-yaoi-baka-lotos.blog.onet.pl/
    musialam zmienic adres T_T
    ktos z reala rozdawal aders....

    ~Lotosek ^___^, 2009-04-15 19:04
    ----------------------------------------

    Słabo molestowałam bo nie miałam dostempu do kompa (teżmi święta =.=") ale obiecuje na Mane najwyższego ,że sie poprawie ^^.A tak poza tym to odcinek jak zwykle świetny, z tym, że troche sie pogubiłam i będe musiała od nowa hisorie przestudiować.Co nie zmienioa faktu, że czekam na następny XP

    ~Minto, 2009-04-15 22:11
    ----------------------------------------

    Racja racja i wyobraź sobie ze moi tak samo się dowiedzieli przez linki mojej kolezanki xD. pf -.- nie chce zeby wiedzieli. to był by koniec wszystkiego...wole zeby uwazali mnie za odosobnionego szaraczka xD

    lotos3@buziaczek.pl, 2009-04-16 06:51
    ----------------------------------------
    Ehh to sie nazywa totalny brak weny! Jestem przybita i dobita.. ogólnie nawet na mim kochanym laptopku nie moge siedziec! a tylko tam pisze ;( (teraz jestem na brata) ehh... mam nadzieje ze jutro(albo jeszcze dziś..) dodam.. a jak nie (za co bardzo przepraszam) to w sobote..

    Eh............. ;)

    ~Ako, 2009-04-16 19:52
    ----------------------------------------

    Oki czytam dalej [tak mnie wciągnęło, że nie wiem ci pisać w komentach, nie mogąć sie doczekać kolejnego czytania

    ~Vergithia, 2009-06-17 21:09
    ----------------------------------------

    Zasatanawiam się... co by było, gdyby Lunitari powiedziała ojcu co widziała. Czy ją tez by znienawidził jak syna?

    ~Diabliczka~, 2010-07-24 15:38

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    wspaniale, ale czemu siostra Meijego nie powiedział że widziała co się działo z nim, że cierpi...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń