piątek, 22 czerwca 2012

III Wigilijny czar - Łzy

29 grudnia 2008

Rankiem pani Callan usłyszała coś na poły podobnego do spadania kamieni z urwiska. Weszła do pokoju Alvy. Po minie chłopca upewniła się w przekonaniu, że się nie przesłyszała. Razem pobiegli do Paula. Piętnastolatek leżał na ziemi.
- Synku! – kobieta podbiegła do niego – Co Ci jest?
Zero reakcji.
Oboje przewrócili go na plecy, a wtedy dostrzegli, że z nosa płynie mu krew. Po paru minutach odzyskał przytomność.
- Mamo – zaczął – Miałem zły sen.
- Jaki? – zapytała zatroskana.
- Śnił mi się taki czerwony ptak.
- Czy nie taki? – pokazała mu medalik z jego naszyjnika.
- Tak! Identyczny – krzyknął z wrażenia. Tylko – zamyślił się – on był niebieski. Wczoraj też go widziałem.
- To.. niemożliwe! To nie może się stać! – panikowała. Starszy syn przytrzymywał ją. – Nie możesz spotykać się z tymi chłopcami. Mają na Ciebie zły wpływ. – dodała, nieco uspokojona.
Szatyn zamarł.
- C-Co?! Nie! Mamo, nie zrobisz mi tego! – nastolatek zacisnął pieści na dywanie.
- Odstraszasz go? Zabierasz szczęście – oburzył się Alva.
- To ostateczna odpowiedź. Możesz się z nimi pożegnać – rzuciła chłodno i jak gdyby nigdy nic, wyszła z pokoju zostawiając zapłakanego Paula w objęciach starszego brata.
~*o*~
Po wyjściu brata Paul nie do końca pojmował to, co się stało. Dlaczego zabroniono mu spotkań z tak ważną dla niego osobą? Chciał krzyczeć, ale wiedział, że nic to nie da. Z powodu bezsilności zaczął gorzko płakać i położył się na łóżku. Gdy ocknął się z tego letargu, zauważył, że na dworze jest już szarawo. Wyciągnął z kieszeni swoją czerwoną komórkę.
- Tommy? – chwila ciszy – Musimy się spotkać. – znów przerwa– Nie, Ty sam, proszę. – w słuchawce było słychać zaniepokojony głos. – Nic się nie stało, naprawdę. – słyszał kroki – To nie jest rozmowa na telefon. Będę koło „Taco” za 15 minut. Na razie.
Odłożył słuchawkę. Nie chciał tracić czasu na zbędne pytania. Ubrał się i podbiegł do drzwi nasłuchując, czy nikt nie idzie .Następnie podszedł do okna i otworzył je.
~*o*~
Gdy dotarł pod wyznaczone miejsce, kolega już tam był.
- Paul, proszę powiedz, co się dzieje. – zapytał podenerwowany lider zespołu.
- Nie uwierzysz! Rodzice nie pozwalają mi się z Tobą spotykać! Nawet nie wyjaśnili mi, dlaczego! – wyrzucił z siebie jednym tchem.
- Co im powiedziałeś? – spojrzał na niego badawczo.
- Tylko to, co widzieliśmy wczoraj, no i o moim śnie – załkał.
- Powiedziałeś im o ptaku? – krzyknął Tommy.
Lekko zbity z tropu takim zachowaniem przyjaciela, Callan pokiwał głową.
- Tak.. no i o tym, że on mi się śnił.
Ferguson pobladł i cofnął się o krok.
- Znalazł Cię – szepnął.
- Kto? Tom… - zaczął niepewnie – Tom, Ty też? Też nie chcesz mnie widzieć? Nie…- załamał się – Nie czujesz nic do mnie? – wielkie łzy popłynęły po czerwonych policzkach.
Chłopiec jakby ocknął się na te słowa. Spojrzał na Paula i serce mu się ścisnęło.
- Jesteś wspaniały, ale nie mogę nic na to poradzić. Ty – mówił z trudem – na początku wydawałeś się naprawdę tym jedynym, ale to było przejściowe.
Paul otworzył szeroko usta ze zdziwienia.
Tommy poczuł, że do oczu napływają mu łzy. Odwrócił gwałtownie głowę. Ujrzał, że zbliżają się do nich koledzy z kapeli.
- Muszę iść. Twoja mama miała rację. Zapomnij o mnie. – chłopiec starał się mówić opanowanym głosem.
Michael, Gabriel i Cornel wpatrywali się w niego z niezrozumieniem i wielkim współczuciem.
To odwrócił się i odszedł z nimi kilka kroków. Wiedział, że niełatwo będzie mu zapomnieć o tym pięknym chłopcu. Przystanął. Naprężył mięśnie, z całej siły pragnąć zapobiec łkaniu. Zacisnął mocno powieki i pięści.
Nagle poczuł na swym ramieniu dłoń. Wiedział, że to Paul,więc powoli odwrócił się. Zobaczył niezwykle zatroskaną i spłakaną twarzyczkę.
- Kłamiesz. Kłamiesz! Masz kogoś i nie chcesz mnie! Powiedz to! Nie chcę cierpieć. Powiedz – zatrzymał się by przestać łkać – powiedz, że coś mi grozi i odchodzisz, bo nie chcesz się narażać, ale błagam, nie wmawiaj mi, że nic do mnie nie czujesz, bo umrę z rozpaczy, bo coś sobie… - przerwał i spojrzał na Tommiego.
Chłopiec walczył ze sobą. W końcu nie wytrzymał i wielkie jak groch, łzy, zalewały mi twarz. Mocno wtulił się w mniejszego o 10 cm Callana. Ten odwzajemnił. Po chwili, gdy starszy odsuwał się i lekko pocałował go w policzek, Paul wiedział, że nie chodzi tu o brak uczuć.

Akemi (15:35)

2 komentarze:

  1. I dalej nic nie wiem == błeeeee!!! *histeryczny płacz* Ja jestem ciężko kapująca, od razu mówię... Więc jak mi sie coś zagadkami i niedomówieniami podaje, to zanim sie skapnę to klękajcie narody -.- Sasi o tym wie ^^"" Tak więc jeśli coś tam palnę nie tak to wybacz ^^"" Notka oczywiście bez szczegółów (a ja taka niecierpliwa) ^^"" Więcej! T^T Kirhan chce więcej!

    ~Kirhan, 2008-12-29 18:37
    --------------------------

    *.* notka słit i taka smutna T.T no o co chodzi z tym ptaczorem Y_Y xD
    jade dalej xp

    lotos3@buziaczek.pl, 2009-02-02 00:15
    --------------------------
    No dalej czekam na resztę.

    ~Vergithia, 2009-06-17 19:02
    --------------------------

    O mało się nie popłakałam... To był taki mały wyciskacz łez jak sądzę. Jedno tylko nie układa mi się w całość. Jak się domyślam ptak jest czymś złym. Jednak Alva wspomina o szczęściu. Tylko czy to o czym wspomina Alva tyczy się szczęścia Paula z Tommym, czy to ptaszysko może dawać szczęście? Nic czytam następną część. Może to mi rozjaśni mój lekko przytępiony umysł. :)

    ~Diabliczka~, 2010-07-12 10:24

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    ale co się dzieje, że matka Paula tak zareagowała i potem jeszcze taka reakcja Tommiego...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń