niedziela, 10 marca 2013

37. Translate it to me...


Cześć, Elfiątka! Dziś nieco później. Zbierałam się do tego pisania w bólach i mękach. Rozdział powstał dziś, a plany na niego tworzyły się od środy... a i tak w praniu wyszło całkiem inaczej, co nie znaczy, że gorzej. Taa... Co mogę Wam jeszcze napisać? Hm, na pewno jedno - bądźcie przygotowani na to, że za tydzień może być ostatni rozdział. Zależy, jak się ułoży, bo to niemal nadeszło dziś, ale znowu się rozpisałam. xD Przy końcu. xD 

Odpowiedzi:

Basia - Hejo ;3 Haha xD Gdybym uśmierciła Sebastiana, miałabym do czynienia z wieloma, naprawdę. xD Tu już niemal miałam groźby skierowane w moją stronę. XD Muszę zaopatrzyć się w jakąś ochronę. :D Kraksa była nieopodal miejsca mieszkania Damiana i Lucasa, bo w tym miejscu jest dosyć niebezpiecznie i naprawdę spadło tam drzewo. :P Wszyscy będą czuwać... a nawet jedna osoba pojawi się nadprogramowo. ;>
Aq - Nie mogłam dodać Ci komentarza na blogu, więc napisałam Ci pod Twoim. ;3

Uuu, dziewczyny gdzieś wywiało.

Zielona Strefa
Stanowczo za krótko trwa weekend... Nawet przedłużony. Człowiek budzi się rano i myśli "Kurcze, jutro znowu poniedziałek. Czemu nie można powiedzieć - dopiero sobota?" xD 

Mam dla Was zdjęcia miejsca wypadku z drzewem, ale zapomniałam je ściągnąć na dysk. Dodam je więc jutro. ^^

Pozdrowienia dla kochanego Damiana, żeby nie czuł się samotnie ;*


EDIT 11.03.2013r.
Jak obiecywałam, wstawiam zdjęcia. Zrobię Wam mini trasę. xD 
Najpierw był MOST, potem widok na STRADOM (swoją drogą zarówno budynek jak i pociągi przydało by się odremontować...). Co dalej... STRADOMKA. xD Potem budynek STRAŻY. Teraz, moi drodzy macie nieszczęsne DRZEWO - teraz oczywiście ścięte... i pełno tam petów... Ale pokazuję Wam, że zdarzenie z nim naprawdę miało miejsce. Tutaj drzewo z przystankiem. xD Następnie miejsce ZA WYPADKIEM i KOŚCIÓŁ, o którym wspominał Sebastian, a za którym (czyli jadąc drogą - w lewo - zdjęcia przedostatniego) dostalibyście się do "jego" domu. xD

EDIT 17.03.2013r.
Moje drogie Elfiątka. Niestety, to nie nowy rozdział. Jestem w połowie i nie wiem, co dalej zrobić. Dlatego ogłaszam, że... jutro rozdział powinien się ukazać. ;) Muszę jeszcze dokładnie obmyślić pewną kwestię.
Mam nadzieję, że mi to wybaczycie.


Serdecznie dziękuję za komentarze ( <3), przepraszam za błędy i zapraszam do czytania.

-----------------------------------------------------------------------------------------------

Mikołaj

Sny nawiedzają mnie średnio raz na kilka dni. Zdarza się, że w ciągu jednej nocy skaczę w kilka zupełnie niepowiązanych ze sobą historii lub wręcz przeciwnie – budzę się zupełnie nagle, a gdy znów zamykam oczy, Morfeusz wspaniałomyślnie pozwala dokończyć przerwany wątek.
Tym razem jest inaczej. Wiem, że chociaż idę przez miasto i słyszę głos Sebastiana, jednocześnie znajduję się gdzieś obok, jakbym był zwykłym obserwatorem. Ponadto to, co się dzieje, zdarzyło się naprawdę. Czyżby wspomnienie kilkunastu minut sprzed wypadku miało zostać odtworzone? To dziwne... Chyba nie do końca wiem, co się stało, ale każdy kolejny krok to jak odkrywanie pól planszy albo odwróconych kart. 
Mimowolnie spoglądam w lewo, kiedy nieopodal wyrasta mi przed nosem budynek okulisty. Obok, ogrodzony siatką kościół zaczyna wybijać trzeci kwadrans. Przystaję, a raczej moje „ja”, to cieliste, bo  ja patrzę na to, zawieszony w przestrzeni. Jakbym stał się wiatrem albo częścią powietrza. Podążam wzrokiem w kierunku, w którym obrócona jest moja głowa. Sebastian łapie mnie za przedramię. Chyba mocno się zdziwił. Sam do tej pory czuję, jak serce głośno i stanowczo uderza w piersi, jakby nagle powiększyło się i rzucało w sidłach żeber.
Dokładnie obok nas, w wąskim przesmyku łączącym dwa przejścia na dworzec autobusowy, widzimy parę policjantów. Ot, męski patrol. Zauważam... Nie, przecież to już się wydarzyło. W takim razie zauważyłem, czy też zauważyliśmy z Sebastianem coś, co zaskoczyło nas tak bardzo jak i wywołało rumieńce. O ogrodzenie opierał się wyższy od nas mężczyzna, który zsunął się nieco, aby być na równi z partnerem. Ten z kolei wsunął palce między oczka siatki, rozstawiając ramiona tak, by skupić uwagę kolegi na sobie. Jednocześnie zbliżył się do niego w ten sposób, jakby chciał powiedzieć mu coś dosadnie, albo... pocałować? Tak, dokładnie tak do wyglądało. Byłem pełen podziwu dla ich odwagi. Przecież w tym miejscu przewijało się wiele osób, a oni tak bezceremonialnie okazywali sobie uczucia. Och, może wyolbrzymiam, może mieli coś innego na myśli, ale z perspektywy przechodnia nie dało się tego inaczej zinterpretować. 
Gdy mój wzrok spotkał się ze spojrzeniem tamtej dwójki, posłałem im najlepszy uśmiech, jaki mogłem z siebie wówczas wykrzesać i nieco przyspieszyłem. Sebastian chyba wspominał, że speszyli się, ale nie odsunęli od siebie, odwzajemniając mój gest. Cóż, lepiej mieć sprzymierzeńców w tej sferze społecznej. 
W szybkim tempie dotarliśmy na moje stanowisko. Śmiać mi się chciało, gdy po raz kolejny przeprowadzałem identyczną rozmowę, dokładnie odtwarzając jej przebieg. Zdawałem sobie sprawę z tego, co za niedługo nastąpi, jednak skoro śnię, to co złego może mi się stać?
- Hej, Mikołaj, a gdybym tak pojechał z tobą, co? Przecież i tak jadę w tę samą stronę i twój autobus staje na moim przystanku.
- Przerabialiśmy to już w Konsulacie. Idź na swój transport, a mną się nie przejmuj. I tak bardzo mi pomogłeś.  
Sebastian jednak uparł się i wywalczył czekanie, aż nie usiądę i odjadę. Okazało się, że autobus będzie miał opóźnienie i najpewniej przyjedzie zastępczy. Taaa, uwielbiam takie momenty, bo zawsze wówczas podjeżdża największa zakała wszystkich pojazdów – ani to ciche, ani ładne, a już na pewno do wygody mu daleko. Plastikowe, niekiedy ustawione vis a vis, siedzenia zmniejszają powierzchnię autobusu, przez co więcej jest miejsc stojących. Wokół pełno rurek – wiadomo, żeby się ludzie mogli czegoś złapać, jak kierowca zacznie piracić. I to kolejny powód, dla którego zarówno ja, jak i moje drugie „ja” wzdrygnęliśmy się jednocześnie. Gdyby totolotek przekładał się na trafność w losowaniu kierowcy, byłbym milionerem. Dlatego, gdy pięć minut później, wyciągając bilet z torby kierowałem się w stronę podjeżdżającego samochodu, spojrzałem sugestywnie na blondyna, potwierdzając mu swoje przypuszczenia.
Wyjazd z dworca był dosyć płynny. Aż byłem zdziwiony, choć przeżywałem to drugi raz. Jazda – w tym negatywnym słowa znaczeniu – zaczęła się po wjechaniu na most. Z racji śliskiej nawierzchni trzeba było wdepnąć gaz, by nie stoczyć się w dół. Potem było już coraz szybciej. 
W środku nie było wielkiego tłoku. Najwyraźniej uczniowie postanowili przedłużyć sobie wolne, a osoby pracujące – urlopy. Usiadłem w centrum autobusu, tuż przy drzwiach. To był mój mały rytuał. Poza tym z tyłu buszowała cząstka młodszego pokolenia, a ewentualni znajomi woleli nie szukać daleko wolnych miejsc (zwłaszcza, że jak wspominałem, ich liczba nie porażała), więc zajmowali te pierwsza, a ja mogłem cieszyć się spokojem. Niekiedy lubię pogawędzić, ale droga do domu kojarzy mi się z wyciszeniem. 
Uśmiechnąłem się do mijającej mnie dziewczynki, która jakimś cudem zdołała skłonić kierowcę do zatrzymania się na przystanku. Znałem ją, bo jej podstawówka była łączona z moim gimnazjum. Często wykłócaliśmy się razem o paletki do tenisa stołowego, obiecując, że oddamy je w nienaruszonym stanie. Ona, oczywiście zajmowała inny stół, mniejszy. W końcu mogła co najwyżej uczęszczać do drugiej, trzeciej klasy. Kurczę, minął już kawałek czasu. Teraz pewnie orientowała się w propozycjach do szkoły średniej, ale nadal była takim samym chudzielcem na dwóch szczudełkach. Kręcone, jasne włosy spięła w kucyk. Gdy usiadła na miejscu, niespodziewanie szturchnęła mnie w ramię.
- Wpadłbyś do nas. Pani Kozieł cały czas marudzi, że za tobą tęskni.
Parsknąłem śmiechem, spoglądając na nią bokiem.
- Chyba za piłeczkami, które jej zgniotłem.
- Oj, zaraz ty. Po prostu nogi paliły ci się do grania, gdy szukałeś zaginionych pingpongówek – mówiąc to, przesiadła się do mnie, zajmując miejsce od okna. – Ale serio, mógłbyś wpaść. Ja w tym roku kończę, więc mała partyjka z mistrzem chyba by ci nie zaszkodziła? – Posłała mi rozbawione spojrzenie, w których czaiła się nuta wyzwania.
- Mnie nie, ale tobie? – Przecież nie dam się nastolatce. Właśnie... ciekawe, czy mój brat jest taki sam, czy wręcz przeciwnie, podał się do rodziców...
- Więc jesteśmy umówieni! Widzę cię w tym tygodniu!
Jakimś cudem zdołałem się powstrzymać przed zwróceniem jej uwagi na temat rozpoczynania zdań. Ostatecznie zrezygnowałem z tego, chcąc omówić godzinę i teraz, z perspektywy widza, mogłem uznać, że idealnie trafiłem w kwestii tematycznej. Mianowicie godzina, czy też minuta wypadku właśnie nadeszła. Autobusem szarpnęło, gdy kierowca zahamował, po czym skręcił gwałtownie. W tym samym momencie tuż przede mną coś spadło na dach, wybijając szyby w oknach i zaległa cisza. Jakimś cudem zdołałem przytrzymać się barierek nie uderzając w nie. Od razu spojrzałem na dziewczynę, ale i ona nie miała żadnych obrażeń. Co najwyżej była przestraszona.
Pojazd stał w poprzek drogi. Samochody jadące od strony kościoła uratowały się, nie doprowadzając do kolizji. Mimowolnie spojrzałem w duże okno naprzeciw drzwi. Chciałem do niego podejść, ale w ostatniej chwili zauważyłem pędzący z naprzeciwka czerwony, miejski autobus. Nie namyślając się, obróciłem się przodem do dziewczyny i objąłem ją mocno. Nastąpił kolejny huk, a ja, uderzając głową w kant szyby, straciłem przytomność.
***
Czwartek, 6 stycznia
16:15

Sale szpitalne mają to do siebie, że są pierwszym wnętrzem, jakie pacjent musi zobaczyć po obudzeniu. Dzielą się na kilka grup, z których wyróżnić można trzy. Pierwsze są zupełnie sterylne, a więc dają po oczach bielą, a po nosie chemicznym zapachem dziwnych leków, których nazwy trzeba by uczyć się kilka dni, aby je dobrze przeczytać. Kolejnymi są kolorowe, pełne barw i ciepła pokoje przeznaczone dla mniejszych pacjentów, aby czuli się tam bezpiecznie, ale nie jak w domu. Do niego mieli szybko wrócić. Zostały ostatnie ze zbioru, mianowicie sale zupełnie neutralne. Niekiedy zielone, innym razem pomarańczowe... Najważniejsze, że miały jeden kolor. Tak właśnie wyglądała większość z pokojów medycznych w Częstochowie i w jednym z nich przebywał Mikołaj. 
Od jakiegoś czasu nie był sam. Kończący zmianę Adam postanowił poprosić Damiana o dzień wolnego, w czasie którego był przekonany, iż jego młody mężczyzna odzyska przytomność. Z racji rodzaju rany potrzebne były niezbędne badania skierowane na obserwację głowy chłopaka. Na szczęście wyniki były obiecujące i prócz lekkiego wstrząśnienia mózgu nie doszło do poważnych obrażeń. Najwyraźniej z jakiegoś powodu organizm Kubiaka postanowił jeszcze trochę odpocząć, toteż upłynęły dwie doby, nim zaczął dawać oznaki przebudzenia.
Gdy teraz Adam słyszał ciche pomrukiwania i widział jak powieki lekko drżą, a pod nimi wyraźnie porusza się gałka oczna, odetchnął z ulgą, ujmując dłoń Mikołaja. Martwił się o niego piekielnie. 
- Gdzie ja jestem? – Jasne tęczówki zwęziły się pod naporem przebijającego się jeszcze słońca. Powoli docierały do niego pojedyncze drobne gesty, takie jak ciepło ręki. – Adam?
- Cześć, Królewno. Wreszcie raczyłaś spojrzeć na mnie nieco przytomniejszym wzrokiem. – Mężczyzna nie mógł powstrzymać się przed pogładzeniem nabierającego kolorów policzka studenta. – Wiesz, jak się nazywasz, gdzie mieszkasz? Pytam, bo doznałeś urazu części czoła i muszę sprawdzić twoją pamięć.
- Mhm... 
- Nie powiem, żeby mi to wystarczyło, ale niech ci będzie. Pewnie chcesz wiedzieć, co się stało?
Mikołaj zaprzeczył, podciągając się na poduszkach.
- Pamiętam wypadek, ale nie wiem, co działo się później. Jak tutaj trafiłem?
- Sanitariusze zabrali twój plecak, ale nie sprawdzili dokumentów. Lekarze myśleli, że jesteś jeszcze dzieckiem, więc umieścili cię w moim skrzydle. Wyobraź sobie moje zdziwienie, kiedy w drzwiach minąłem się z tobą na noszach. Od razu poświadczyłem o naszej znajomości, ale nie było czasu na zmianę miejsc. Ordynator zajął się twoim przypadkiem, a gdy wykluczył zagrożenie życia, przeniesiono cię tutaj.
- Jaki dziś dzień?
- Czwartek.
Najważniejsze było już za Fibakiem. Teraz pozostało mu najgorsze. 
- Słuchaj... Mam dla ciebie dwie wiadomości. Informacyjną i... taką, z której nie będziesz zadowolony. Od której zacząć? – Spojrzał na palce chłopaka. Musiał być jeszcze zmęczony, skoro zamiast mówić, pokazał ‘jedynkę’. – No dobrze. Kiedy stałeś na dworcu, Sebastian zdołał wsiąść do trzydziestki. Ruszył nieco wcześniej, ale twój autobus zdołał go wyprzedzić. W końcu miejski staje na każdym przystanku. Gdy ty utknąłeś na drodze, samochód, w którym był Murek zderzył się z waszym. – Musiał przytrzymać mocniej rękę chłopaka. – Nie denerwuj się. Sanitariusze spisali się na medal, a on wraca powoli do zdrowia. Jeśli chcesz, mogę cię do niego zaprowadzić, ale poczekaj... Jest jeszcze coś. – Miał nadzieję, że Mikołaj będzie równie małomówny przy tej sprawie. – To są zwykłe procedury i nie mogliśmy inaczej postąpić. Musieliśmy wezwać twoich biologicznych rodziców, gdyby potrzebna była krew albo szpik.
- I co, są tutaj? – Brew Kubiaka powędrowała do góry, a usta rozjechały się w ironicznym uśmiechu. Miał ochotę parsknąć, widząc wkradającą się niepewność na twarz Adama.
- Mogę ci powiedzieć tylko tyle, że w razie wypadku są pod telefonem, ale... nie, nie zjawili się. – Palące spojrzenie Mikołaja wymusiło tę odpowiedź. Dotarła do niego nowina o fatalnym zachowaniu tamtych ludzi. Dał się wtedy namówić Darkowi na wspólny wieczór, podczas którego przegadali kilka godzin, po których jeszcze bardziej zrozumiał nienawiść przyjaciela. – Chcesz o tym porozmawiać?
Pełny oburzenia wzrok natychmiast wwiercił się w jasnoniebieskie tęczówki.
- Nie. Chcę iść do Sebastiana. – Odrzucił kołdrę, już w wyobraźni łapiąc za stojącą obok kroplówkę, ale zamiast tego zamarł, wpatrując się nie tylko w zielonkawą, szpitalną sukienkę, w jaką go ubrano, ale i jakiś kabelek wystający spod niej. – Y... co to?
Mina Adama momentalnie zmieniła się na iście rozbrojoną, choć dzielnie starał się to ukryć.
- To jest cewnik.
Oczy chłopaka zwęziły się.
- Jakaś pielęgniarka dotykała mnie w tym miejscu? Gdyby to był pielęgniarz, to okej... Weź mi to wyjmij, no! I nie uśmiechaj się teraz w taki sposób, bo zaczynam się bać.
- Jeśli będziesz niegrzeczny, zrobię ci lewatywę. – Z ulgą przyjął sprawną zmianę tematu rodziców. – Poczekaj chwilę. Poproszę kogoś i nie, sam tego nie zrobię. – Z niechęcią wypuścił rękę chłopaka. Gdy wstawał, pochylił się jeszcze nad nim, niemal szepcząc. – Aczkolwiek nie przeczę, że chętnie bym tam zajrzał. – Hipnotyzując spojrzeniem skusił się na delikatny pocałunek, przerywając go, gdy wyczuł aktywność ze strony Mikołaja. Chwilę później wyszedł z sali, zostawiając Kubiaka.
Kilka minut później oberwało mu się za taką akcję. Idąc blisko studenta musiał pilnować go, aby ten nie upadł. Nieużywane przez dwa dni nogi mogły łatwo ugiąć się, a chłopak upaść, jednak po jego mocnym sierpowym skierowanym pod żebra Adama można było wnioskować, że pełni sił mu nie brakowało.
Sala, w jakiej przebywał Sebastian, znajdowała się trzy drzwi na lewo od tej, którą zajmował Mikołaj. Już za progiem słychać było dobiegające ze środka rozmowy, więc student pociągnął za klamkę, wchodząc. Jakże zdziwił się, widząc tam niemały tłumek, a w nim Darka. 
Nie mniej zdziwiony Ziutek otrząsnął się w porę i bez słowa podszedł do brata, przyciskając go do siebie.
- Przepraszam, Mikuś, naprawdę przepraszam. Jestem głupkiem, przecież wiesz.
W pierwszym odruchu chłopak chciał się z nim podroczyć.
- Cóż, nie zaprzeczę, ale miałeś rację... 
- Nie zachowałem się tak, jak powinienem.
- Jednak jesteś ze mną, jak zawsze, prawda? Nigdy mnie nie opuściłeś. No, ostatnio uznałeś, że mi nie pomożesz, ale ostatecznie i tak czuwasz. Gdyby każdy miał takiego dobrego brata, byłby bogatym człowiekiem... I uduszonym. Darek, zgniatasz.
- Mhm...
Słysząc wilgotne potaknięcie, Mikołaj pogłaskał Ziutka po głowie.
- No, już, już. Nie ty jeden chcesz się ze mną przywitać. – Zupełnie nieoczekiwanie dla brata cmoknął go w usta, mrugając do niego. Wykorzystał tym samym niezręczność, w jakiej znalazł się Darek, podchodząc bliżej łóżka szpitalnego. Dziwnie było mu ściskać rękę z Damianem i nowo poznanym Kryspinem, ale Lukas i Radek nie stanowili większej przeszkody. – Co z nim? – Sugestywnie skinął głową w kierunku Murka.
Udzielenia informacji podjął się Weiss, siadając na powrót obok ukochanego.
- Poprawia mu się. Lekarze mówią, że powinien obudzić się za kilka dni. W końcu dwa pęknięte żebra, lekko uszkodzone płuco i potężny siniak na klatce piersiowej to nie jest błaha sprawa.
Mikołaj poczuł się winny stanu kolegi. Gdyby nie pozwolił mu iść, albo pozwolił biec na wcześniejszy autobus, gdy ten jego się spóźniał, nie doszłoby do tego...
W sali zapanowała cisza przerywana pikaniem maszyn. Kryspin wolał nie mówić, że Murek wymagał jeszcze jednej reanimacji. Już po minie bruneta widział, że ten obwinia się o całe zdarzenie. Sam był pod wielkim strachem, kiedy odebrał telefon od Damiana. Przez ostatnie dni nie mógł się zwalniać z pracy, ale tuż po niej cały swój czas spędzał na siedzeniu przy Murku. Rodzice chłopaka nie komentowali tego, aczkolwiek patrzyli na niego z wielkim pytaniem w oczach. On wolał jednak poczekać z deklaracjami do czasu, aż Sebastian wybudzi się.
- Dobra, Dami, nic tu po nas. – Profesor pierwszy pożegnał się z byłym uczniem, klepiąc go pocieszająco po plecach. Chciał się tylko dowiedzieć, jak przebiega leczenie dwójki studentów. 
Zaraz za nim i Damianem z sali wyszli obaj bracia i Radek, wymijając się w drzwiach z państwem Murków. Skinęli sobie głowami, po czym trójka mężczyzn wyszła na korytarz. Na nim zastali rodziców Darka i Mikołaja.
Małżeństwo natychmiast przytuliło młodszego syna.
- Napędziłeś nam strachu. – Przyznała kobieta. – Teraz też, bo weszliśmy do twojej sali, a tam pustka. Dobrze, że pielęgniarka była zorientowana. – Zdecydowanym ruchem nie pozwoliła wprowadzić się do środka pokoju, wymieniając szybkie spojrzenie z mężem. – Kochanie, poczekaj. Wolałabym, abyś najpierw sam tam wszedł. Kiedy zbieraliśmy się z ojcem, aby tutaj przyjechać, ktoś zapukał do drzwi. Okazało się, że był to jakiś młody chłopak. Pytał o ciebie, więc wyjaśniliśmy mu, że jesteś chwilowo niedostępny, a on... Po prostu zbladł i niemal błagał nas, by go tutaj przywieźć. Czeka tam na ciebie.
Mikołaj zmarszczył brwi, słysząc przyspieszony rytm serca. Miał niejasne przeczucie, co do tego, kim jest ta osoba, ale musiał się upewnić.
- Przedstawił się jakoś?
Kobieta westchnęła, starając się uśmiechnąć. Niezbyt dobrze jej to wyszło.
- Tak... To Aleksander Wolski.
Student nie słuchał już wyjaśnień matki proszącej go, o wyrozumiałość. Z palącą go ciekawością, ale i pewną dawką złości podszedł szybko do drzwi, wciąż ciągnąc za sobą kroplówkę. Wyglądał nieco zabawnie, choć poza tym elementem był zupełnie poważny. Naciskając na klamkę przymknął na moment oczy, a kiedy je otworzył, uprzednio pchnąwszy drzwi, zobaczył siedzącego na krzesełku chłopaka o długich, ciemnych włosach i nieco pucołowatej twarzy. 
Tak, to bez wątpienia był jego brat.

31 komentarzy:

  1. To nie może być koniec !! :C To jest cudowne <3
    Niech trwa i trwa :3
    ~Sue-chan

    OdpowiedzUsuń
  2. Spodobało mi się :) Dobrze, że brat do niego przyjechał. Czyli mamy podobie. Bo na każdych prawie zajęciach mamy o psychoanalizie(och, ten Freud), behawioryzmie(Pawłow...) i psy.humanistycznej(Maslow i jego piramida potrzeb) po tych dwóch latach już jestem w stanie powiedzieć to po wybudzeniu w nocy po północy wyrwana z głebokiego snu. Nie mówiąc o trzech najważniejszych eksperymentach.
    A teraz co do rozdziału, dobrze, że Darek kocha brata i go wspiera. Mimo pewnego nieakceptowania decyzji. Bywa :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Akemi czy Ty chcesz oberwać?
    Żeby zakończyć w takim momencie no normalnie nakopie ci w tyłek.
    Ale odetchnęłam z ulgą że Mikiemu nic nie jest bo normalnie nie darowałabym Ci.
    To wspaniały facet i cholernie się ciesze że doszedł do siebie i że Radek przy nim był.
    Ten facet zasługuje na coś lepszego niż taką wredną rodzinę.
    Nawet nie przyjechali aby go odwiedzic w trudnej dla chłopaka chwili... przecież ten wypadek mógł się skończyc dla niego tragicznie.
    Na całe szczęście tak nie było, ale wiadomo?
    No i że Seba z tego wyszedł.
    Tak to dobry początek moim zdaniem.
    Ogólnie błędów wyłapałam kilka głównie przy nazwiskach bohaterów, ale po za tym nie było źle.
    Zaskoczyłaś mnie końcówką.
    Czyżby pojawił się jego brat??
    Hmm zaskoczenie dla mnie i mam przeczucie iż nie wyniknie z tego nic dobrego.
    pozostaje tylko czekać na ciąg dalszy i pozdrowić gorąco.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja chcę jeszcze. Chce wiedzieć co dalej. Uch, braciszek się pojawił. Ciekawi mnie po co przyjechał, czy wiedział o jego istnieniu i jaki w ogóle jest. Lecz to, że przyjechał mówi, iż chciał poznać Mikołaja i nie będzie tak źle. Co prawda Mikołaj może mieć jakieś pretensje do młodego, ale wszak nie jest winą Aleksandra, że rodzice tak postąpili. To ich chore mózgi odtrąciły pierwszego syna. Najchętniej to bym im wykrzyczała kilka rzeczy. Mikołaj jest tak wspaniałym chłopakiem i niech żałują, że nie mieli okazji patrzeć jak dorasta.

    Miałam nadzieję, że w jakiś sposób opiszesz ten wypadek widziany oczami Mikołaja. Zrobiłaś to jako sen i bardzo dobrze. :D

    "- Jeśli będziesz niegrzeczny, zrobię ci lewatywę." Niech mu nie robi lewatywy, tylko w domu co innego, ale też coś co ma wspólnego z tamtym miejscem. :DD
    "Aczkolwiek nie przeczę, że chętnie bym tam zajrzał." Zajrzałby, zajrzał, ale jakoś nieśpieszno mu do tego. Z drugiej strony to Akemiś mu na to nie pozwala. I długo tego nie zrobi, bo pisze, że za tydzień może być ostatni rozdział. Buuu. Chociaż wiedziałam, że ich do łóżka nie wrzucisz i naszej wyobraźni to pozostawisz, ale i tak szkoda. Może zmienisz zdanie. *patrzy błagalnie*
    Weny do pisania kolejnego rozdziału. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty małpo koszmarna!
    W takim momencie, serio, w TAKIM momencie! Jak możesz to robić mi i mojego delikatnego sercu?!
    Naprawdę, to mogło być tuż przed pierwszym pocałunkiem, w momencie zakładania kolczyka na penisa albo u fryzjera, no ale nie! Oczywiście pewien sadysta musiał skończyć rozdział kiedy już pokazał Aleksa!
    Swoją drogą, kocham go *.*
    Jeszcze nie wiem jaki jest, nie wiem jaki ma charakter i właściwie po co się przytarabanił, ale już go kocham xD Jest megaśnie uroczy na tym obrazku (prawie tak bardzo jak ten jeżyk z różową kokardką) ;P
    I szczerze mówiąc, trochę się na początku zagubiłam czytając... Ale jakoś poszło mi skminienie o co chodzi (tia, refleks szachisty ><) no i muszę stwierdzić, że Adam dobrze to zniósł o.o Chyba, że oni jeszcze nie są na takim etapie zażyłości, na jakim bym chciała, żeby byli xDD

    Tak, tak, Ayel to przyjaciel Seby... A właściwie, to taki bardziej przymusowy przyjaciel, bo Sebastian nie miał za dużego wyboru xD A lubię go w sumie nie wiem do końca czemu o.o Florek jest taki... Mięciutki i puchaty xD A Ayel to kochany skurczybyk ;P I like it!

    OdpowiedzUsuń
  6. Uduszę cię kiedyś babo o.o
    Spotkanie "po latach" widzę XDD

    OdpowiedzUsuń
  7. A jego brat jest hetero i hajtnie się z Moniką? ahaha, koniec teorii spiskowych! Tak naprawdę wszyscy SĄ HOMO!!! No dobra, dobra. serio koniec. Ale kurna! Mam niby czekać TYDZIEŃ żeby się dowiedzieć co dalej? Już chyba wolałam nadrabiać ten milion zaległości, bo przynajmniej mogłam czytać jedno po drugim i wiedzieć od razu! <3 heh.. No dobra, niech będzie, że wytrzymam.. ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Sorry, że nie czytam ale nadal chujowo z moim czasem. Natomiast kiedy go mam to zazwyczaj jestem zmęczony ( czyli zawsze ), no ale weź popędzaj człowieka, który wstaje co dziennie o 4 rano i ma anemię. Może zapytam się czy przyjmą mnie do ''The Walking Dead''. Hmmm... Trzeba się zastanowić.
    Ostatecznie powiem, że nie mam dla Ciebie więcej Valeryego do gwałcenia. Nie mam dla chłopaka czasu. Jednkaże! Jeżeli masz facebooka i co jakiś czas na niego zaglądasz to tutaj znajdziesz mój page http://www.facebook.com/pages/Cherrylle-Valentine/468419116536930

    OdpowiedzUsuń
  9. No tak! Siostra widzisz?! Jak ja nie napiszę, to żadne z naszego rodzeństwa (Teki i Duiek) Się nie odezwie! Ugh!
    Mam dylemat... czy walnąć ci kąciki, czy po prostu zruzgać od góry do dołu...?
    Zruzgać ;D Kolejne będą kąciki ;D

    Ekhem...
    CO TO MIAŁO BYĆ?! Damian był, a nawet słowa nie powiedział! A on powinien być najbardziej wyszczekany ze wszystkich no!
    I... co to jest cewnik? xD Nie używaj trudnych słów... błagam cię XDDD
    Nie, dobra, poważnie...
    Dlaczego ty tak połamałaś Sebastiana, co? Jakaś kara? Coś ci zrobił? xD
    Heeeejt!
    No... zostałaś zruzgana...

    A teraz powiem ci coś miłego...
    Jesteś genialna!
    Więcej nie powiem, bo popadniesz w samozachwyt ;D
    W sumie już popadłaś... Ale jakbym ci tak wyliczał, to byś głębiej zapadła xD
    Pozdrawiam
    -I ja!
    -Nie, Draco, ty nie pozdrawiasz, ty się zabawiasz z Klaudiuszem Dusi...
    -Wcale nie!
    -Nie? A te jęki z waszego pokoju dziś rano?
    -Umgfg... - burknął pod nosem
    -No właśnie...
    Więc pozdrawiam, i tego... weny życzę ;D Biorę się za notki... cała 4 wenów jest w gotowości xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Emmm... Akemi.... mogę wykorzystać twojego bloga? Potrzebne mi do notki... Proooszęęę - zrobił śliczne oczka

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na rozdział. ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Po pierwsze wybacz, że ostatnio nie skomentowałam rozdziału, ale jakoś nie miałam do tego głowy. Przeczytałam, i jak zwykle rozdział był cudowny :)
    Po drugie serdecznie dziękuję za życzenia urodzinowe ;* Nie martw się, że składane dzień później... moja przyjaciółka miała takie zaćmienie, że złożyła mi je dopiero wczoraj ponieważ myślała, że mam je w tę sobotę dopóki jej nie uświadomiłam, że już miałam xD"
    Po trzecie... jak dobrze, że Mikołajowi nic nie jest! Że nie ma żadnej amnezji, poważnego uszczerbku na zdrowiu czy coś :) Ale powiem tak... jak tylko przeczytałam, że ktoś na niego czeka to w myślach powiedziałam, że "dam sobie rękę uciąć, że to jego brat." I miałam rację... W pierwszym odruchu pomyślałam, że Mikołaj powinien tam wparować i nawrzeszczeć na niego, wykrzyczeć, że zabrał mu rodziców i ma się jak najszybciej stąd wynosić i, że już nigdy nie chce żeby ten mu się na oczy pokazywał. Im dłużej pisze to... nie jestem tego pewna. Ale ja bym tak zrobiła! Jeszcze bym go walnęła tą kroplówką żeby potwierdzić swoje słowa! xD Niby chłopak nie jest niczemu winien, ale... no właśnie ALE! Mam nadzieję, że Mikołaj da mu odczuć, że nie pała do niego miłością i ma się wynosić bo nie chce go widzieć... nie teraz. Ale Mikołaj to taka dobra dusza, mimo iż czasem narwana, ale dobra i pewno z nim pogada i postara się go zrozumieć czy coś... A szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  13. http://pozbawieni-skrzydel.blogspot.com/
    Pamiętasz mnie jeszcze? XDD. Nowy blog, z nowym-starym opowiadaniem ^^.
    Nezumi (Kimiś)

    OdpowiedzUsuń
  14. Sexualnie - głupio się pytasz ;p Wzmianka... jedno zdanie xD Ale wiesz... prawa autorskie, to się pytam ;p

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam na rozdział Zburzonego muru.:D

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam,
    świetny rozdział, jak to możliwy koniec tego opowiadania, ja się tak nie bawię... tak może niech 77 rozdziałów będzie ;]
    Mikołaj na oddział dla dzieci trafił... ale miał Adam bliżej siebie ;] Jakie szczęście, że nic im się nie stało tak bardzo poważnego. Mikołaja odwiedził jego brat? Ciekawe jak będzie to spotkanie przebiegało..., a to doskonale pokazuje, jacy są jego rodzice (biologiczni), oni nawet nie pomyśleli o tym, a brat tak...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  17. No wiesz, kończyć w takim momencie? xd Widzę, że nie znęcasz się tylko nad postaciami ale także nad czytelnikami xd Cieszę się, że Mikołaj tak szybko wrócił do siebie. Chwila kiedy tulił się z Darkiem był piękna, och rozpływam się ^^ A i jeszcze wcześniejszy moment z cewnikiem mnie bardzo rozbawił :D Cieszę się, że pojawiło się trochę humory. Teraz tylko modlę się o biednego Sebastiana, ale sytuacja wydaje się być stabilna xd No i oczywiście nowa postać, młody brat. Wiesz na razie jestem do niego sceptycznie nastawiona, no ale przecież on w niczym nie zawinił ;) A i ile jeszcze planujesz rozdziałów? ;p

    OdpowiedzUsuń
  18. Twój blog został nominowany przeze mnie do nagrody "Versatile Blogger Award ".

    OdpowiedzUsuń
  19. Zostałam rodzeństwem. 0.o Nie wiem jak, nie wiem kiedy, ale zostałam rodzeństwem. Z czym to się je? A czy teraz jest mnie liczba mnoga?
    Zajumany tydzień za mną. Nie dostałam się dalej z konkursu z chemii sobotniego, zabrakło mi 5 punktów. Ale jak na 2 gimnazjalną to i tak super. ;D
    "Gdyby każdy miał takiego dobrego brata, byłby bogatym człowiekiem... I uduszonym. Darek, zgniatasz." - end noł, lejdis end dżentelmen, DuSiek is dead. Umarła ze śmiechu. XD Rozwalił mnie ten fragment.
    W środę pisałam scenkę na WOS. O strajku. Ekhem. My chcemy Aleksa! My chcemy Aleksa! <3
    Bardzo podobało mi się zachowanie Adama, jak i Kryspina. Bo to dobre dupy są.
    Iiiii, Dami!!! <333 Wariuję. :D
    Yay, mam harem. Stale się powiększający, nawiasem mówiąc. Ach, ta moja popularność. To nie ja ociekam zajebistością, to zajebistość ocieka mną. XD
    Hahaha. Następny będzie blog psotnika? XD
    Chciałabym zobaczyć, jak gotuje obiad. ;D Nie.. Bez Lucasa przeżył tak długo, cud jakiś. :3
    Moja zabawka tortur? Lepiej nie.. W końcu ukochaną torturą Dusi jest wyrywanie paznokci.. XD
    Ba, moja była przyjaciółka po czekoladzie dusiła brata koleżanki. =.=
    Lusia! <3 Mogę dostać Nobla, jeśli będę tak mówić? :D Lusia i Dami się zakochali.. XD I na ławeczce się całowali.. :3
    Och, hrabio Ake-san, pochlebiasz mi. :D
    Ja grałam w piłkę, badmintona, siatkę, bawiłam się w psy [byłam kotem. XD], wymyślałyśmy własne zabawy z przyjaciółką... W sklep się bawiłyśmy na ogródku.. :D Łapało się koniki polne.
    Niee. XD Obiecałam sobie i Nakurze, że będzie, to będzie. :D Jutro go dokończę. ;3
    Ojoj, niedobze... Ale las dobry. ;3 Mi się ucho odetkało. ;3
    Nie zakłada slipów w kwiatuszki, ale w szafie ma sukienki.. Chyba Bou jest jego idolem, jeśli o modę chodzi... :3 Oj chyba tak. Ale ostatnio dostrzegam w nim coraz więcej dobrego. Wyrzuty sumienia dopadły bestię, ha. :D
    Ano, jest ta grupka, kochana taka, moja. XD Sprzedałabym parę osób jako niewolników [pół klasy], ale co tam. Przynajmniej bym zarobiła. ;3
    Poprawna forma - Pęcikiewicz. Pozostałe dwie: Pięcikiewicz i Pręcikiewicz. -.- A to takie śliczne nazwisko jest. :C Henia Ksyla. XD Mój tata jest Heniek. :D
    Był tu zią. XD Dobre. ;3 Żałuję, że sama rzadko jeżdżę autobusem. :D
    Spadywuję już. :3 Niedługo powinno coś u mnie się pojawić. Oczywiście, jak się zbiorę i napiszę. :D
    Całuję! <333


    OdpowiedzUsuń
  20. Aaaaaa... No coś mnie trafi zaraz >< napisałam komentarz, przecudnie przecudowny. Długi, piękny, szczupły i taki akurat! No normalnie bóg nie komentarz! I tutaj przechodzimy do sedna sprawy, albowiem, nie dodał się T.T

    Kotem to Seba będzie na jakieś dziesięć rozdziałów ;P Obecnie mam z nim spory problem, albowiem muszę w końcu jakoś ogarnąć go by dokończyć transformację z puszczalskiego skurczybyka, na wiernego skurczybyka xD
    Gdyby oni nie zostali, to nie byłoby tej całej tragedii potem, a ja lubię moje postacie męczyć, więc sama rozumiesz xD

    I co Schwarzenegger miał trzy członki? xD W sumie, jak tak na niego spojrzeć, to faktycznie może TAM chowa jakąś niespodziankę xDD
    Szczerze mówiąc, nie mam nic przeciwko wykorzystaniu tego xDD Zwłaszcza, że ja osobiście mam plany co do takiego kolczyka ;P
    Wyszła Ci docierająca się para, a ja już od początku (od tej historii w kościele xDD) widziałam ich jako mega uroczą parkę xD

    Ja Ayela lubię chyba dlatego, że mimo tego jak go przedstawiłam, wiem, jak chciałabym, żeby wyglądało przyszłe opowiadanie z nim w roli głównej i po prostu... Jakoś tak... No biedny w sumie jest xD

    OdpowiedzUsuń
  21. Jaaaa, przepraszam, że nie dawałam długo znaku życia i wgl, ale kurde przygotowania do matury są straszne... zwłaszcza z matmy -.-
    Btw, u mnie pojawił się OneShot, nadrobię notkę, jak będę miała trochę więcej luzu (czyli prawdopodobnie dopiero po maturze XD), a tym czasem zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. „Dekalog uczuć” to niezwykła historia opowiadająca o miłości między dwoma całkiem różnymi mężczyznami.
    Każdy z nich ma swój własny cel i marzenia.
    Z pozoru nic ich nie łączy
    Sebastian Masters to twardo stąpający po ziemi mężczyzna z własnymi marzeniami, a Deacon Sanders jest zdolnym tancerzem dającym się ponieść własnym marzeniom.
    Jednak los pokazuje, że nie można walczyć z przeznaczeniem, które potrafi zmienić całkowicie rzeczywistość.
    Gdy spotykają się ponownie po latach będą musieli wyjaśnić między sobą wiele rzeczy i na nowo odbudować relacje.
    Czy można wyprzeć się samego siebie aby udowodnić, że jest się kimś całkiem innym?
    Czy miłość ma jakieś szansę w twardym męskim myśleniu?
    Zapraszam do zapoznania się z nową historią.
    Na adres: http://dekalog-uczuc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. To ja teraz grzecznie przystopuje z ilością słów bo normalnie myślałam, że się popłaczę jak się nie dodał >< To było straszne, jakby razem z tym komentarzem wyrwano ze mnie serce *chlip chlip i dramatyczna muzyczka*
    Do Ayela mam plany i to dość poważne xDD No i się jeszcze waham, czy by czasem nie po wkurzać nim Maksia xD Sama rozumiesz, Seba wierny przyjacielowi i te sprawy xD
    O. Mój. Boże.
    To było straszne xD Owszem w moich rozmowach z przyjaciółką to tej pory przewija się pewien Carlos i jego trzy przyrodzenia ( paczaj Carlosa http://25.media.tumblr.com/tumblr_lybrzxa1fs1qkau2co1_500.jpg oczywiście przyrodzenia trza sobie w wyobraźni dorobić xD ale sam fakt tej sesji mnie przeraża xD)
    Powiem Ci tak, jeśli w ciągu najbliższych... Powiedzmy, że trzech rozdziałów (w końcu Mikołajek musi odbyć rekonwalestencję biedaczek xD) Mikołaj się nie prześpi z Adamem, pieczętując tym samym swoją piękną, nierozerwalną i dozgonną miłość, zapoczątkowaną wzwodem w kościele (a to coś już znaczy!) miłość, to przysięgam, że naprawdę się do Ciebie przejdę! xD

    OdpowiedzUsuń
  24. Zazwyczaj tak, ale różne są szkoły "walenia w pysk" :P Co do sióstr i Eliota to... nie zdradzę dalszej treści. Co do wiedzy sióstr o orientacji przynajmniej mu ulżyło:) Co do niesprawiedliwości... bywa xD Ja też ich takich lubię :) Czy dogasają... W sumie to prawda, ale ma to w końcu swoje powody... Jezu mam ochotę napisać całą wypowiedź psychologiczną. Dusze to uczucie w sobie :P Wybacz, że zamęczam cię retoryką użytkową. Co do wiedzy Diego... Farid nie wie, że Diego wie przecież :) A Diego woli tą wiedzę pozostawić dla siebie. Odpowiedź masz w piątym rozdziale :) Na który zresztą cię zapraszam :) Co do braci. Cieszę się, że im się ułoży trochę. Pawłow mnie zabija. W ciągu tych dwóch lat miałam już w sumie 37 przedmiotów. Z tego na chyba 25-27 przedmiotach miałam Pawłowa :P Wiesz... Idzie sobie przywdę zrobić. Co do twoich słówek... Biję czoło :P A co do eksperymentów Zimbardo i jego więziennictwo. Asch i komformizm(skoro 10 osób mówi, że pokazywane odcinki są takie same, to nawet jeśli widoczne byłoby, że ten odcinek jest krótszy o pół centymetra wtedy człowiek jest skłonny powiedzieć, że rzeczywiście są równe). Millgram i jego autorytaryzm (rażenie prądem, a "uczenie się"). I o nich masz na prawie każdych zajęciach... Więc jest ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  25. Poczekamy cierpliwie na rozdział.^^

    James kochanek idealny. Ktoś zarzucił mi, że seksem okazali sobie miłość. A czyż w taki sposób nie można pokazać partnerowi, że się go w żaden sposób nie brzydzisz? James to pokazał, włączył w to uczucia, upewnił Codyego, że będzie się starał i go kochał w każdej części życia. Poza tym to, że zabrał go do tego łóżka, które było przeznaczone dla tej jednej jedynej osoby, coś znaczy.
    Madson miał fajne zamiary, tylko połączył je z rywalizacją. Jego chęć zawodowa zwyciężała z tą prywatną. No, bo jak to tak, on był najlepszy, a tu pojawił się jakiś chłystek i mu zabiera laury.


    Wrzuć chłopaków do łóżka, wrzuć. *prosi błagalnie* :DDD

    OdpowiedzUsuń
  26. Aj widzę że podzielasz moja miłość do Acklessa;p
    On jeszcze o tym nie wie, ale zostanie moim mężem i już!
    To nieodwołalnie postanowione postanowienie xp.
    Co do wyboru zdjęcia nie było przypadkowe.
    Jakoś tak uznałam że Jensen idealnie pasuje na Maxa bo wiele cech charakteru np ( z Deana z SN) widziałam właśnie tworząc Maxa.
    To będzie jedna z najbardziej nieprzewidywalnych postaci w całej historii.
    Nigdy nie wiadomo do końca po której stronie się opowie i co mu chodzi po glowie.

    Odnośnie błędów kilka razy pisałaś Kubik zamiast Kubiak.
    Taka mała literówka.

    OdpowiedzUsuń
  27. Zapraszam na nowe/stare opowiadanie. Wszystkie wyjaśnienia na blogu http://chotto-matte-ne-bun-in-the-middle.blogspot.com/ :D

    OdpowiedzUsuń
  28. Zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster'a. :D Cholerstwo to to wredne. -.- Na komentarz odpowiem wieczorkiem. :) Szczegóły na Sierocie. :3

    OdpowiedzUsuń
  29. Fajny rozdział c: Przyjemnie się czytało :P

    OdpowiedzUsuń
  30. Hm, no i masz. Usypiam na siedząco, a tu chcę więcej! I jak to pogodzić? Jeszcze trochę i koniec, a tu tyle się dzieje. Oj, zła kobieto Ty

    OdpowiedzUsuń