niedziela, 4 listopada 2012

8. Translate it to me…

19 Czerwiec 2012

Witam Was wreszcie, nareszcie i znów, moje kochane Elfiątka!
Po długiej przerwie zdaję sobie sprawę z konieczności wytłumaczenia się – zwłaszcza, że nie było żadnej adnotacji, co się ze mną dzieje. Luanie dziękuję za troskę. ;3 
Hmm… co się ze mną działo. W telegraficznym skrócie – zapuszczałam korzenie nad referatami, o czym wspominałam Wam wcześniej, ale też osłabłam przez to jak żaba. We wtorek rodzice skutecznie wyciągnęli mnie z omdlenia, oblewając wodą. Potem nabawiłam się grypy i następującej po niej alergii. Uleczona i zdrowa popędziłam dziś do warzyw mojej mamy i zerwałam ładny szczypiorek… zapominając, że był spryskany owadobójczym specyfikiem. Że się tak wyrażę – czekam na efekty. Póki co nic się nie dzieje, a minęły 3 godziny. Jak widzicie, dwa tygodnie miałam niezwykle ciekawie i przygodowo rozplanowane, ale przynajmniej na polu szkolnym udało mi się wyjść „z twarzą”. ;P
Teraz mam wakacje (zostały mi się 2 wpisy) i co za tym idzie – piszę pracę licencjacką. Roboty sporo, ale wielu przede mną dało radę, więc ja też powinnam. Przepraszam za brak wiadomości.


OGŁOSZENIA PARAFIALNE


Rozdziały pojawiać się będą najprawdopodobniej we wtorki, aczkolwiek sama muszę zobaczyć, czy wejdę w rytm. ;PProszę oczekiwać one shota, który powinien pojawić się za jakieś dwa dni.Strzelam focha na Onet. Graficznie mi już nie leży, mam dosyć użerania się z błędami. W te wakacje przenoszę się na blogspota. To znaczy…. w sumie pasowałoby zrobić Wam sondę. Nie podejmę tej decyzji bez Was.


Odpowiedzi:Yaoistka^^ – Dzisiaj dużo o Mice, Mikołaju i Darku. xD A kolejny one shot się szykuje.


Star1012 - Rozmowa będzie tylko wspomniana. Potem potoczy się ważniejsza kwestia i upragnione spotkanie braci ;3


Kinmakur – Jak z zawodami? Hahaha, szara strefa xD Dzisiaj zostanie wspomniany Damian. ;P Masz średnią 4,4? Nie ubliżając płci męskiej, ale jak na faceta radzisz sobie doskonale! Mam nadzieję, że Twoja mama nie jest taka, jak mojego kumpla (raz dostał jedyną 4 na semestr, to kazała mu się pakować, bo ona darmozjada w domu trzymać nie będzie… ==’ Dziwna kobieta). Niee, ja kończę rok wcześniej. Na studiach przeważnie wszystko działa do 15 czerwca, a potem są egzaminy. Pochwalę się – w tym semestrze były dwa, a ja z nich jestem zwolniona ;3


Willowy – I jak Ci poszły te egzaminy?  Jednak mniej najbardziej rozłożyły ostatnie dwa tygodnie. Może nie tyle, że psychicznie, ale fizycznie. Za mało snu dało się we znaki. 


Ilisimi – Serdecznie Cię witam! Masz rację, co do charakteryzacji postaci. Zawsze zaczynam od wydarzenia, akcji, ale tym razem chciałam postawić na opis. Skoro mieszkam w okolicy Częstochowy, widzę ją niemal codziennie, gdy jeżdżę na uczelnię, to czemu miałabym nie skorzystać z widoków? xD Oczywiście, że będę Ci powiadamiała. Ty za kotołaka i psołaka masz u mnie moocny uścisk ;3 


Zielona StrefaJeszcze 11 dni i nasi maturzyści zostaną zapoznani z wynikami. W przyszłym tygodniu również o tym wspomnę, trzymając za Was kciuki! Jesteśmy z Wami – tak samo jak z osobami przystępującymi do egzaminów zawodowych. Wasze blogi zacznę szybko nadrabiać. 


EDIT! UWAGA! WE WTOREK NOTKA MOŻE SIĘ NIE POJAWIĆ. PRZYCZYNA JEST GRYPA – JADĘ NA ANTYBIOTYKU. MAM 39 STOPNI I LEDWO PATRZĘ NA OCZY. PRZEPRASZAM. OSTATIO LOS MNIE CHYBA NIE LUBI.

Serdecznie witam Ilisimi!
Przepraszam za błędy i zapraszam do czytania i głosowania w sondzie 

-------------------------------------------------------------------------------------------------



(16 listopada)

Następny dzień nie wróżył niczego dobrego. Do południa było jeszcze względnie przyjemnie, ale potem… Kolejne chwile upływały Radkowi na uważnym śledzeniu wskazówek zegara na komputerze i nairytowaniu się, gdy cyfry posunęły się tylko o kilka minut.
Na początku nie wiedział, dlaczego Darek napisał mu taką wiadomość. Przecież ostatnim razem, gdy się rozstawali, chłopak nie był do niego wrogo nastawiony, a nawet się uśmiechał. Co mogło się zmienić w ciągu kilku godzin, które poświęcił kuzynce?
Wystarczyło wejście na profil i sprawdzenie ocen ostatnich napisów… Zieleń mieszała się z żółcią, ale przeważała ta druga. Oznaczało to, że wstawione suby są średnie, a tak naprawdę bardzo przeciętne. Radek sam był zszokowany aż taką krytyką, dlatego pospiesznie ściągnął plik i go uruchomił. W zupełności wystarczyła druga kwestia dialogowa, a musiał złapać się za głowę, niedowierzając pląsającym swobodnie ogonkom do osób i rzeczy w liczbie mnogiej, czy też rażącym błędom ortograficznym. Jak on mógł wypuścić takie napisy?
A no tak… tego dnia Monika poprosiła go o dokończenie połowy filmu o lekarzach. Gdyby to był serial z dziedziny fantasy albo przyrodniczy, z pewnością poradziłby sobie szybciej, ale męczarnia z rozszyfrowaniem medycznych terminów pochłonęła mu lwią część czasu. Nim się spostrzegł, nadchodziła godzina jego wyjścia, dlatego pospiesznie przetłumaczył swoje suby do anime, sprawdzając je w miarę dokładnie. Jednak kto uczyniłby to w iście profesjonalnym stylu, gdyby przez dobre 3 godziny z napięciem nadwyrężającym oczy wpatrywał się w monitor? Nikt.
Gdy wybiła szesnasta zero-zero, Mika miał ochotę uciec jak najdalej. Nie ze strachu! O nie, ale ze wstydu.
Na szczęście nie było tak źle. Adam hamował Kubiaka jak mógł i beształ go co chwilę. Skończyło się na tym, że Radek dostał ostrzeżenie, a Darek znów się obraził…
Blondyn westchnął, wpatrując się w dopiero co rozpakowane napisy do „Toriko”. Dziś wyjątkowo nie chciało mu się pracować, a wciąż przypominał sobie o wczorajszej rozmowie. Grucha traktował go ulgowo, ale jak długo tak można? Dlaczego tak trudno jest powiedzieć komuś „nie, nie zrobię za ciebie tych cholernych napisów!”? Ano dlatego, że każda forma ich tworzenia sprawiała Mice niesłychaną frajdę i teraz przez to cierpiał.
Powiew delikatnego wiatru ze strony okna sprawił, że chłopak odwrócił się ku drzwiom, z lekką urazą patrząc na źródło przeciągu. Zaraz jednak uśmiechnął się szeroko, obracając na krześle.
- Mikołaj! Jak ja się cieszę, że wreszcie widzę przyjazną twarz! Jeżeli masz rodzeństwo, przyprowadzaj je tutaj. – pospiesznie wstał, aby przywitać się brunetem. Odkąd go poznał, nie umiał nazywać go w myślach inaczej niż małym braciszkiem. Na początku obydwoje nie wywarli na sobie zbyt gorącego uczucia, ale z chwili na chwilę robiło się coraz lepiej. Teraz Radek nie wyobrażał sobie tygodnia bez rozmów ze studentem.
- Zaraz dostaniesz po nosie. – on także z ulgą uścisnął ciepłą dłoń nowego przyjaciela, mogąc ogrzać w niej swoje skostniałe z mrozu palce. Milczeniem pominął wzmiankę o bracie i bez większej krępacji zamknął uchylone okno. Po chwili zajął ulubione miejsce, jakim od niedawna była nowa w tym pokoju sofa i ułożył torbę z notatkami na kolanach. – Przeglądałem twoje napisy i…
Oblicze blondyna natychmiast spochmurniało.
- Nie ty jeden. – burknął, spuszczając głowę. – Wczoraj szef mnie zjechał, a mój drugi kolega z zespołu to dopiero pięknie sobie poużywał.
- A dziwisz się?
- Nie pomagasz. – piwne tęczówki chciały zgromić towarzysza i choć nigdy bym im się to nie udało, dodatkowo przyczynił się do tego pewien fakt. Mianowicie Mikołaj cały czas się uśmiechał. Nie drwił, nie naigrywał się, ani nawet nie chciał moralizować… po prostu szczerzył się od ucha do ucha. Jednak było w tym coś z nuty horrorów, ale o tym Mika przekonał się niebawem.
- Kogo me piękne oczy widzą? – w progu, niczym jakaś boginka zagłady, stała przyczyna wszelkich kłopotów Radka. – Znowu tu jesteś. – nie starała się być uprzejmą dla bruneta i tak szybko pomijając jego obecność. – Radziu, bo wiesz… ja znowu mam…
Ręce Mikołaja zacisnęły się w pięści, ale dzielnie powstrzymywał się przed uderzeniem tej dziewczyny. W gruncie rzeczy nie wydawała się zła, miała trafne i cięte riposty, potrafiła człowieka zgnieść spojrzeniem, ale to, co robiła z Radkiem, podpadało pod paragraf. Och, już on nie pozwoli, aby Mika znów zarywał noce. Z całą determinacją, jaką nosił w sobie, wstał gwałtownie.
Tymczasowo blondyn niezdolny był do reakcji, gdyż pewnie sam nie wiedział, na co porywa się student, dlatego wyłącznie obserwował, jak ten zbliża się do Moniki i łapie ją za ramię.
- Przykro mi, ale tutaj toczą się męskie rozmowy i ty nam nie jesteś potrzebna, dlatego odwróć się i wyjdź, jak to robią grzeczne i ułożone panny. Jasne? – zapytał dobitniej, sztyletując ją mroźnym spojrzeniem. – Z łaski swej odwołaj masażystkę, czy kogo tam masz zamówionego i choć raz sama zajmij się tworzeniem napisów, a teraz żegnam. – popchnął blondynkę ku wyjściu. Kiedy ta odwróciła się, aby coś wykrzyczeć, ubiegł ją. – Żegnam! – powtórzył, robiąc głęboki krok w przód, jakby chciał coś jej zrobić. Oczywiście, że nie uderzyłby dziewczyny, ale niekiedy takie stanowcze groźby pomagały niektórym zrozumieć, co się do nich mówi. Tym razem metoda także poskutkowała. Z niemałą satysfakcją obserwował, jak Monika wychodzi z pokoju, nieco ostentacyjnie zamykając drzwi. Na ten obsceniczny gest złości zareagował prychnięciem i wzruszeniem ramion. – Bywa. – spojrzał na Mikę i uważnie go obserwując ponownie rozsiadł się nasofie. – Widzę, że cię to gryzie. Uważam, że jesteś najbardziej naiwnym człowiekiem, jakiego znam. Sam pchasz się w kłopoty, a potem najbardziej ci się obrywa. – jego mina wyrażała maksimum pewności siebie. Wysoko uniesiona lewa brew przypominała lekki łuk, tak samo jak symetrycznie nagięty kącik ust. Trudno było się z nim nie zgodzić. Ilekroć tutaj przychodził, każda wizyta wiązała się z wysłuchiwaniem jęków i próśb wiecznie spieszącej się dokądś Quasquai. Sam nadał jej taką ksywkę i ta dosyć szybko przyjęła się w konsulacie. Określała bowiem prawdziwe piękno marki tegoż samochodu, jak też jego szybki tryb pracy… to drugie rzecz jasna było raczej kpiną skierowaną do Moniki. 
Mikołajowi było żal, gdy poświęcając Mice kilka minut widział jego zmartwienie, gdy przyniesiony na pendrivie plik nie chciał się otworzyć, będąc zapisanym w jakimś dziwacznym programie. Jednak dopiero później zaczynała się męka. Skaczące po ekranie literki zawierały wiele szlaczków spowodowanych odtworzeniem napisów. Potem trzeba było jeszcze doszukać się odpowiedniego czasu przeznaczonego na jeden wers i… załamać ręce, bo każda linijka nie miała zakończenia, więc podczas dłuższych przerw w filmie suby nie znikały z ekranu.
- Naucz się asertywności… Naprawdę, taki duży facet, a wstydzi się powiedzieć kobiecie „nie”. Gdyby jeszcze była z tobą blisko… – na moment zatrzymał się, uważniej przyglądając mężczyźnie. – Chyba mi nie powiesz, że ci się podoba? – pochylił się do przodu, aby złapać odpychającego się na krześle blondyna. – Przerażasz mnie!
Radkowi z kolei nie chodziło o ucieczkę przed pytaniem. Dawno zauważył, że chłopak potrafi czytać z niego jak z otwartej księgi. Wystarczy, że raz powie coś za dużo, a za moment zostanie rozszyfrowany. Nie chciał do tego dopuścić. Prawdopodobnie Mikołaj nic nie robiłby sobie z tego, jaki jest i co lubi, lecz niezręczność sytuacji znów zaczęłaby go przytłaczać.
- Jest ładna, to prawda, ale nie chcę o tym mówić. – po raz pierwszy jego głos zabrzmiał tak chłodno. Nie chciał, aby ktokolwiek stąd dowiedział się o jego orientacji. Obecnie pracował z dwojgiem mężczyzn i wolał, aby tak pozostało. Częstochowa nie jest wielkim miastem… niektórzy nie lubią osób, które wyróżniają się czymś innym niż talentem do dziedziny zajmowanego stanowiska. Gdy wypowiadał swoje słowa, zauważył delikatne drgnięcie mięśni Mikołaja, jakby ten chciał na ułamek sekundy wykonać gest obronny. Przestraszył go? – Nie chciałem… przepraszam, mam gorszy dzień. – odetchnął głębiej i znów przywołał na usta wszechobecny, dobry uśmiech. Był mistrzem w skrywaniu prawdziwego nastroju.
Młody Kubiak naprawdę ciut przestraszył się nowego oblicza blondyna. Nie tak dawno zastanawiał się, co trzeba zrobić, aby wyprowadzić mężczyznę z równowagi, ale sam nie chciał się o tym przekonywać. Z drugiej strony łatwiej było mu zrozumieć kierujące nim działania. W końcu nie raz miał do czynienia z podobnym zachowaniem brata, gdy przyjaciele rodziny najpierw wytykali mu to, że nie ma dziewczyny, a potem, niby w żartach, wyliczali wolne kandydatki na miejsce u jego boku. Reakcja Radka była niczym więcej jak obroną. Niemniej to, że Mikołaj miewał czasami takie dni, gdy każdy mijający go osobnik płci męskiej odznaczał się choćby minimalnym wskaźnikiem przejścia na „ciemną stronę mocy”, mogło być teraz wielce prawdopodobne, dlatego nie miał zamiaru wychodzić z inicjatywą zapytania wprost. Zamiast tego sięgnął do swojej torby, szukając w niej tego, z czym głównie tutaj przybył. Jednocześnie wiedział, że przykra sytuacja będzie do niego powracać, ilekroć spotka się z Miką. Niektóre sceny z konkretnych wydarzeń tkwią w nas jak ciernie, których często nie sposób wyciągnąć.
- Mam dla ciebie gazetę, w której wydrukowano mój wywiad z tobą. – pochwalił się, wręczając cienki rulon z żółtym logo. Za pół roku rozpocznie praktyki w tamtym miejscu, więc już teraz chciałby się w jakiś sposób wdrożyć w pracę zespołu, aby później lepiej z nimi współpracować. – Jest chyba na przedostatniej stronie… Zawsze coś – parsknął śmiechem, tuszując niemiłą atmosferę sprzed chwili. – Czytaj, czytaj, ale powiedz mi, gdzie mogę znaleźć toaletę.
- Po skosie, przedostatnie drzwi na lewo. – piwne tęczówki uniosły wzrok znad białego papieru, zawieszając wzrok na oddalającej się sylwetce studenta. – Ty też jesteś dosyć tajemniczy. – szepnął, jeszcze jakiś czas rozmyślając nad tym, dlaczego przy pytaniach o rodzinę Mikołaj przeważnie zgrabnie omija temat. Mika pamiętał, że brunet powiedział mu tylko tyle, iż został adoptowany, ale to „trochę skomplikowane”. Na ile, Radek nie miał sposobności, aby się przekonać. Skoro sam chętnie krył się za świeżo wybudowanym murem, nie miał zamiaru burzyć czyjegoś. Przekartkował leżącą przed nim gazetę, skupiając się głównie na tytułach. W istocie jedna z końcowych stron zawierała artykuł o intrygująco brzmiącej nazwie „Dwa Filary Wolności”, który odnosił się do dwóch Matrasów ułożonych symetrycznie po obydwu stronach głównej alei. Zarówno pogrubiony, streszczający lid, jak i reszta tekstu strasznie wciągnęły Radka, który prócz krótkiego dialogu z sobą w roli głównej, mógł zapoznać się także z opiniami innych. Nigdy nie stronił od poszerzania wiedzy, toteż z ciekawością uniósł brwi, gdy przeczytał, że jedna z księgarni nastawiona jest na promocyjne książki i działy naukowe, a druga na fantasy, romanse, kryminały i mangi. Och, będzie musiał się tam wybrać! Jaka szkoda, że Mikołaj nie wpadł wcześniej na zrealizowanie takiego materiału. Dzięki niemu młodzież z pewnością ruszy tłumnie do Matrasu, aby zerknąć na ilość i jakość bieżącego źródła łączącego pasje Polski i Japonii. – Młody naprawdę umie operować językiem. Z jednej strony pojawiają się potocyzmy, aby zaraz na ich miejsce wskoczyły zapożyczenia z terminologii księgarń, które na pewno zostaną rozszyfrowane przez bibliotekarzy, nauczycieli, a więc i uczniów. – raz jeszcze przesunął wzrokiem po treści, z uśmiechem podziwiając własne zdjęcie. Powoli ześlizgiwał wzrok po kilku twarzach, aż dotarł na dół kolumny. Nie zdziwiło go to, że w nawiasie pojawił się pseudonim „Sosenka”, choć teksty publicystyczne absolutnie nie charakteryzowały się taką formą. Zaintrygowało go coś zgoła innego, na co wcześniej nie zwrócił uwagi lub uznał za nieważne. Obok imienia Mikołaja widniało znane mu już nazwisko, które dopiero po chwili skojarzył z inną osobą. Zapatrzony w sześcioliterowy wyraz znów nie zauważył ruchu przy drzwiach.
- Robisz sobie przerwę? – Darek odwiesił ciężką torbę, stawiając ją obok jakiejś brązowej. – Masz gościa? – złapał za dół grubego swetra, ściągając go przez głowę. Nigdy nie było mu zbyt zimno. W końcu urodził się w styczniu.
- Tak… – mruknął cicho, zastanawiając się nad zbieżnością nazwisk… – Przepraszam, że zapytam, ale… czy ty masz brata? – zaintrygował go nerwowy ruch chłopaka, który wyglądał na nagle zdenerwowanego. Nawet obrzucił blondyna podejrzliwym spojrzeniem. Może nie widywali się zbyt często, ale Mika potrafił ocenić, kiedy najlepiej brać nogi za pas lub szybko coś dopowiedzieć, przynajmniej ociupinę ochładzając awanturniczego chłopaka. Wiele jeszcze o nim nie wiedział, ale ta tajemniczość i niemalże identyczne zachowania Darka i Mikołaja właśnie zaczęły do niego docierać. – Nie tak dawno opowiadałem ci o studencie, który przeprowadzał ze mną wywiad. Dzisiaj przyniósł nam gazetę i… sam popatrz. – morderczy wzrok starszego Kubiaka stopniał nieco, przekształcając się w zaciekawienie, co Radek przyjął z wyraźną ulgą. Nie był wścibską osobą, ale zawsze lubił bawić się w detektywa. Oczywiście, jeżeli pozwalała na to sytuacja, dlatego teraz przyglądał się twarzy szatyna, doszukując się w niej oznak zaskoczenia, a więc i trafności spostrzeżeń, co do rodzeństwa.
Wychodzący z toalety Mikołaj nie spodziewał się, co czeka go za drzwiami pokoju numer dwa. Nieco niechlujnie rzucił krótkie przywitane w kierunku Damiana. Mężczyzna od początku traktował go nieco wrogo, a on nie miał zamiaru płaszczyć się przed nim, aby uzyskać akceptację. Przychodził tutaj do Radka i nie widział w tym konieczności utrzymywania przyjaznych relacji z innymi – zwłaszcza z Moniką. Ona zaskarbiła sobie pierwsze miejsce na czarnej liście. Drugie mógł przyznać władzom uczelni, a potem dopiero pojawiał się szef Miki. Może i nie wyglądał najgorzej, ale ilekroć ich spojrzenia się spotykały, Kołodziej uśmiechał się iście szarlatańsko, doprawiając sobie rogi z własnych palców. Tym razem także to zrobił, na co chłopak odpowiedział mu stuknięciem się w czoło. Dotykając klamki małej sali usłyszał jeszcze, że obecna młodzież ma w sobie ogromne pokłady słodyczy.
- Co za zboczeniec. – pokręcił głową, wchodząc do pomieszczenia. Chwilowo nie patrzył przed siebie, obracając się, aby zamknąć za sobą. – Ten twój szef ma nierówno pod sufitem. – zebrał spływające po lewym ramieniu włosy, jednocześnie odwracając się twarzą do okna. Biel z zewnątrz oślepiła go nieco, więc zdołał zauważyć jedynie jakąś postać. Oczy przystosowujące się do nowego oświetlenia zaczęły wyłapywać coraz więcej szczegółów, ale ich właściciel nie chciał lub nie potrafił uwierzyć w to, co widzi. Nie wiedział, co zrobić, zapominając jak wykonać pierwszy krok.
Darek upuścił trzymaną w rękach gazetę. Stojący przed nim chłopak wywarł na nim bardzo duże wrażenie. Tak dawno go nie widział… Długie, jak zawsze, czarne włosy sięgały mu teraz kolan. Dziecinna buzia nabrała ostrzejszych rysów, choć wciąż można było w niej dostrzec te dawne oznaki młodości. Szatyn doszedł do wniosku, że jego brat po prostu nigdy nie dostąpi metamorfozy, a tymczasem po trzyletniej rozłące zobaczył tak wiele zmian, jak na przykład tę, że dwudziestojednolatek stał się atrakcyjnym, młodym mężczyzną.
- Mikołaj… – wypowiedziane szeptem słowa podziałały zarówno na adresata, jak i na samego zainteresowanego.
Chłopak szybko podszedł do starszego brata, od razu wtulając się w jego klatkę piersiową. Gdyby kilka lat temu ktoś powiedział mu, że z własnej woli pozwoli na kontakt bezpośredni, nazwałby go niezdrowym na umyśle, a teraz nie potrafił inaczej wyobrazić sobie przywitania z jedną z trzech najważniejszych mu osób. Mocno zaplątał palce za plecami Darka, nie pozwalając mu na odtrącenie. Tak bardzo tego potrzebował! Cieszył się też z tego, że szatyn nawet na moment nie spróbował odtrącić go od siebie.
- Nareszcie cię znalazłem… – westchnienie ulgi zapowiadało dłuższy monolog Mikołaja. Miał mu przecież tylko do powiedzenia! – Pytałem o ciebie na twojej uczelni, ale trudno tam cokolwiek znaleźć. Sam wiesz. Potem przeszukiwałem szpitale, w których mógłbyś odbywać praktykę, ale to także na nic się zdało. Kilka tygodni zaglądałem do tutejszych sklepów, restauracji i barów, mając nadzieję na jakieś poszlaki… Wtedy, w moje urodziny wyszedłeś bez słowa. Nie widziałem cię trzy lata… Ty głupku! – uderzył go w bark, pocierając zamkniętymi, lecz nieco wilgotnymi powiekami o materiał bluzki Darka. – Przecież wiedziałeś, jaka będzie reakcja taty, kiedy dowie się, że wolisz męskie dłonie na swoim ciele. Mama przyjęła to spokojnie, ale ja… Mnie nie zapytałeś o zdanie. – choć powiedział na głos tajemnicę utrzymywaną przez brata, zdawał się zapominać, że nie są sami. Jakby odgrodził się od reszty świata.
Darek jednak nie był już tak pozytywny, jak na początku. Spiął się w momencie, odsuwając Mikołaja na odległość łokcia. Jasne tęczówki, teraz nieco przekrwione, zdawały się pojmować grymas złości ust szatyna ściągniętych w prostą linię. Niepewnie odsunął się od niego, aby lepiej zobaczyć reakcję Radka. Żałował swych słów, ale działając pod wpływem emocji nie potrafił się zahamować – w przeciwieństwie do brata, który niemalże wbił palce w ramiona wystraszonego atakiem blondyna. Błyskawicznie przeprowadzona akcja zaowocowała przyparciem krzesła trzydziestolatka do klawiatury komputera, który choćby chciał, nie widział ucieczki od nastroszonego wściekle starszego Kubiaka. Początkowo zaskoczył go stopień agresji, ale zaraz potem znów uśmiechał się tak, jak przed chwilą. I właśnie to oblicze powstrzymało Darka przed ostrą napaścią słowną. Dodatkowo przyczyniło się do tego jedno zdanie wypowiedziane przez minimalnie drżące usta.
- Cieszę się, że się odnaleźliście.
Ziutek nie od razu skojarzył fakt przygaszonego stanu kolegi z zespołu, dopiero z czasem przypominając sobie słowa kuzynki Azjaty.
„Radek ma dwoje rodzeństwa. (…)Mieszka tu już pięć lat, ale dopiero teraz zaprosił mnie do siebie.”
On nie widział Mikołaja niemal trzy lata, a Mika dopiero niedawno spotkał kogoś z rodziny. Ponadto nie trudno zauważyć, że jest o wiele bardziej wrażliwy na rozstania niż Darek. Dlatego też szatyn poluzował uścisk, uprzednio mierzwiąc długie, jasne pasma Japończyka. Nie odzywając się słowem podszedł do niewielkiego biurka pod ścianą tuż obok drzwi, aby bez wyjaśnień chwycić za kufel Radka i wsypać do niego dwie płaskie łyżeczki kawy. Nieco wcześniej nastawiona woda szumiała w czajniku elektrycznym, obwieszczając rychłe zagotowanie.
Mika był nie mniej zdziwiony od Mikołaja. Kiedy już miał zapytać, co to wszystko ma znaczyć, młodszy z braci uciszył go położonym na swych ustach palcem. Wkrótce sami przekonali się, że lepiej poczekać, aby usłyszeć tak miękki i jakby obcy dotychczas głos.
- Risa mówiła mi o tobie. – zerknął przelotnie na bledniejącego Radka. – Chciałbym, żebyś też mógł szybko porozmawiać z rodziną. – widząc pytające spojrzenie brata przecząco pokręcił głową. – Nie mam zamiaru komukolwiek wyjawiać sekretów i mam nadzieję, że z twojej strony zostanie to odwzajemnione. – zalewając wrzątkiem kawę dodał do niej jedną kostkę cukru i wlał mleko w kartonie, kubek stawiając na biurku zdezorientowanego blondyna. – Zawsze, gdy wychodzisz, robisz sobie taką kawę. Pomyślałem, że jak raz, czy dwa trochę okażę ci trochę sympatii, nie ucierpi na tym moja duma.
Stojący nieco z boku Mikołaj systematycznie przenosił wzrok na pozostałą dwójkę, u jednego rejestrując dobrze znane sobie rumieńce, a u drugiego chyba jakąś chwilową słabość. Przez myśl przebiegły mu wydarzenia z dzieciństwa, kiedy zachowywał się równie wyniośle, co dorosły już Darek. Łoskot odkładanej łyżeczki zwrócił jego uwagę na Mikę, który najpierw, niemal rytualnie, zaciągając się zapachem kofeiny upił jej łyk. Poszerzające się plamy czerwieni mogły być spowodowane parującym napojem, jak i przyjemnością z jego kosztowania. Mikołaj wiedział swoje. W końcu nie z byle powodu wybrał dziennikarstwo, aby marnować doskonałe umiejętności obserwatora.
Trzeba też pamiętać, że wszystko zostaje w rodzinie. Dostrzeżony przez Darka znajomy mu uśmieszek zapowiadał jakąś katastrofę, lecz nim starszy Kubiak zdołał ostrzec brata przed konsekwencjami podjęcia czegokolwiek, co w jego rękach mogłoby urosnąć jak mutant popromienny, ten znów wczepił się w niego mocno.
- Właśnie zdałem sobie sprawę, że jesteś Ziutkiem… bo na lidera grupy to ty się nie nadajesz. – przekorny chichot zastąpiony został przez jęk bólu, gdy pięść Darka spotkała się z głową Mikołaja. Nie miał jednak okazji, aby wyrazić ubolewanie nad nieczułością mężczyzny, gdyż ten opiekuńczo przycisnął go do siebie, głaszcząc, jak dawniej, okryte gęstymi pasmami włosów plecy.
Tymczasem odrywający się od kawy Radek spojrzał w górę, napotykając czerwone tęczówki. Co prawda nie były one odzwierciedleniem naturalnego koloru, ale podobnie jak one przyciągały. Choć często jego szczery uśmiech spotykał się z robieniem wielkich oczu  i miną wyrażającą największe załamanie, tym razem to Radek mocniej oparł się w fotelu, po raz pierwszy od początku znajomości widząc delikatnie, ale i zadziornie wygięte wargi Darka… No tak, pewnie Risa nie omieszkała wspomnieć o jego orientacji, za co jeszcze jej się oberwie, lecz z drugiej strony już można było wyczuć zmienioną aurę wokół starszego Kubiaka. Wyglądało to tak, jakby przestał się martwić tym, że nieopatrznie powie zbyt wiele przy Mice.
Naprawdę zaczęli grać w jednej drużynie.

Akemi (17:10)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz