piątek, 2 listopada 2012

7. Translate it to me...

21 maja 2012

Witam Was, moje szkraby kochane, Elfiątka najmilsze ;3 Łaał, jestem najbliżej wypełnienia terminu! XD A to rzadkość. xD Przepraszam Was najmocniej za tak liczne zaniedbania. Będę dziś siedzieć, dopóki ich nie nadrobię. Rosmaneczkę, Kkohaku i Dream (oraz Silencio) przepraszam za wciąż niedoczytane do stanu bieżącego rozdziały. Jak słowo daję, staram się! Uch, dam radę, w końcu dam! xD

Odpowiedzi:

Kinmakur - Biegałeś już? Ostatnio pisałeś o trzecim miejscu. Czekaj... u mnie są jakieś biegi. W sumie w całej Polsce, bo jest akcja Zabiegani, czy coś. ;P Hahaha, ja też Cię kocham. xD Na skype zaglądam... jak czas pozwoli xD Ostatnio prawie wcale - jestem po uszy w bagnie zwanym kolosy na koniec semestru. Jaki namolny, no co Ty ;3 Aaa, widzisz, poczekasz do niedzieli... chociaż w sumie raczej w poniedziałek przeczytasz (ha, nie będę demoralizować, abyś siedział do późnych godzin xD). Damiaan... no jeszcze konflikt się nie rozwinął. xD Dopiero później on zareaguje. ;P Hahah, chciałabym dodawać notki w piątek. xP Ale wtedy to ja je dopiero zaczynam pisać, w sobotę jestem w środku, a w niedziele dokańczam. xD Co do linków, zaglądałeś do mnie w linki? Tam mam przecież sporo - Kirhan ma wiele, Grelka, Luana, Silencio, Akame... i sporo więcej autorów.

 

Star1012 - Dokładnie. Gdyby na miejscu Mikołaja był ktoś... powiedzmy z rządku polskiego, albo jakiś polityk... ACTA w ruch i dawaj do więzienia. Adam ma nadzieję, że gościem Radka był ten, kogo ma na myśli, ale to dla niego tak ciężkie do przyswojenia, że woli nie karmić się marzeniami. Darek i Mikołaj mieli się spotkać w dzisiejszej notce, ale chyba nie wyjdzie... coś mi się opowiadanie rozłazi po bokach. xD Jaki jest powód tego, że czarny charakter ma na imię Monika? xD Jak dla mnie - koleżanka z przedszkola podstawówki, która chciałabym powiesić za uszy na sznurku od bielizny... taaak ;3 Odebrała mi tytuł miss przedszkola! >< xD Mieliśmy zabawę (jak weselna) z krzesełkami i mnie zepchnęła w finale. xD 

 

Willowy - Mikołaj czasami wyczuwa albo widzi po minach innych, że ich to krępuje bądź denerwuje, więc przyjmuje odpowiednia taktykę, by ich sobie zaskarbić i uspokoić... jak dziennikarz xD

 

Yaoistka^^ - ;3 Hahah, tak, akcja się kręci, rozkręca i przeraża, bo miało byc 15 rozdziałów, a będzie więcej... Rocznik testowy? To ja nie jestem jedyna? Zaczynałam matematyką na maturze... a tu jeszcze inne roczniki będą miały coś zmieniane. Miodzio. Czyli Ty masz angielski, tak? Co Ci zmienili?

Zielona Strefa

Nareszcie ciepło ;3 Żeby tylko ciśnienie nie skakało, byłabym w siódmym niebie xD

Rozdział dedykowany Kinmakurowi, bo się nie mógł doczekać. xD

Zapraszam do czytania i przepraszam za błędy! ;3

-------------------------------------------------------------------------------------------------

Darek, możesz już iść.
Mężczyzna przeniósł wzrok na stojącego za nim chłopaka. Od zakończenia zmiany minął już kwadrans, ale obiecał dzieciakowi, że zastąpi go na te kilka minut. Przetarłszy zaspane nieco oczy spojrzał na zegarek.
- Cholera... spóźnię się. – wstał pospiesznie z obrotowego krzesełka, oddając następnego klienta w ręce nastolatka. W trzyosobowej kadrze był najstarszym i niekiedy czuł z tego powodu niemałe zażenowanie. Od dobrego roku pracował jako kasjer w kinie. Odkąd otwarto Galerię, wielu nakłaniało go do przeniesienia się w to bardziej opłacalne miejsce, ale nigdy się na to nie zdecydował. Wystarczyło, że raz poszedł tam z Adamem na film. I to był najmocniejszy punkt tamtego miejsce. Cud, że w ogóle pracownicy przepchnęli się przez śmieci porozwalane na siedzeniach, schodach i między krzesłami, aby uruchomić sprzęt. Najdziwniejsze jednak było to, że ludzie mimo wszystko pchali się tylko tam, rezygnując z kina przy alei Wolności. Darek, nawet gdyby proponowano mu złote góry, nie skusiłby się na odejście. W tym budynku czuł się dobrze, jakby zatrzymał się czas. Z nim kojarzył wyjazdy szkolne, po których wraz z klasą tłumnie okupowali McDonald’sa. Niektóre rzeczy były dla niego po prostu bezcenne, jak na przykład nosząca wielokrotne ślady używalności płyta zespołu Varius Manx.
Wtedy, w takich chwilach, zdejmując firmowe koszulki z logiem kina, cieszył się, że tu pracuje. Może i odbiegał od dziedziny, którą studiował, ale to nie tak, że zupełnie zaniechał poszukiwań. Na razie robił to, co lubił, a więc oglądał za darmo wszystkie filmy, które tylko chciał i tłumaczył anime oraz mangi.
Poza tym Adam, wkręcony w świat medycyny, zobowiązał się do polecenia go, gdy tylko usiądzie na pełnym etacie. Darek podziwiał go za cierpliwość do dzieci. Kiedy po raz pierwszy odwiedził go w szpitalu, musiał mocno oprzeć się o drzwi. Spodziewał się... ba, był przygotowany na hałas, krzyk, płacz i wiele im podobnych, a tymczasem gromadka kilkulatków grzecznie siedziała na puchowym dywanie, słuchając czytanej przez Fibaka bajki. Jedno z dzieci, jakby uhonorowane, znajdowało się na prawym kolanie mężczyzny, patrząc na Adama jak w obrazek.
Niewątpliwie chciałby mieć kiedyś tak dobry kontakt z pacjentami. Odkąd w domu pojawił się Mikołaj, Darek zaczął upewniać się w przekonaniu, że dzieci z roku na rok są coraz bardziej rozwydrzone. Początki nie należały do najprzyjemniejszych. Cały czas kłócili się o tak naprawdę błahostki, roztrząsając je do kolosalnych rozmiarów. Owszem, rozumiał, że wcześniejsze życie chłopaka mogło go jakoś ukierunkować, ale rok buntowniczej postawy to chyba aż nazbyt długi okres... Sam był szczeniakiem i niektóre sprawy były dla niego czymś bezproblemowym, dlatego gdy po raz pierwszy zobaczył łzy swojego brata, dotarło do niego, że to właśnie on, Darek, nie uczynił kroku w kierunku zaakceptowania chłopaka. Chciał się za to zrewanżować, pobijając dowcipnych chłystków pozwalających sobie na nazbyt wiele i od tamtego czasu napięcie między nim a Mikołajem zaczęło opadać. Wspólnie chodzili do szkoły, odrabiali lekcje, bawili się i grali... Do czasu pamiętnego dnia, w którym Darek przyznał się do swojej orientacji. Nigdy nie zapomni zawodu na twarzy ojca. Mama próbowała załagodzić sytuację... choć tak naprawdę nikt nie krzyczał. Pan Kubiak jasno postawił to, co go najbardziej bolało – ukrywanie prawdy. Nieważne, jaka by ona nie była, jego synowie mogli liczyć na dyskrecję, pomoc i szacunek przeplatający się z zaufaniem. Co zrobił Mikołaj? To bardzo dziwne, ale Darek tego nie pamiętał... Zresztą jakim niby cudem, skoro spakowany już wcześniej, biegiem opuścił dom. Z perspektywy czasu dotarło do niego, że to on zachował się jak rozkapryszone dziecko.
- Powinienem z nim porozmawiać... – westchnął, zamykając drzwi od przebieralni. Jeszcze tylko pożegnał się z nastolatkiem tymczasowo oczekującym na klientów i wyjąwszy telefon odszukał na nim numeru komórki brata. Średniej wielkości torba z ubraniami przekrzywiła się wtedy na jego ramieniu i utrudniając jakiekolwiek działanie, dlatego skupiając się na jej poprawieniu i jednocześnie wciśnięciu zielonej słuchawki, nie zwracał uwagi na mijających go ludzi. Pierwsza fala zdołała go ominąć, dlatego raźniej ruszył do przodu i to okazało się zbyt pospiesznym krokiem. Poczuł tylko, jak ktoś go potrąca, zaskoczony zmniejszeniem się szerokości korytarza częściowo pochłoniętej obróconą torbą, która podczas zderzenia upadła na podłogę.
- Sorry, very sorry! Ja nie specjalnie.
Stojący pośrodku Darek spojrzał na trzymany w ręku telefon, a następnie przeniósł wzrok na dziewczynę próbującą czym prędzej pomóc w zawieszeniu torby na poprzednie miejsce. Długie, hebanowe włosy lśniły w świetle rzucanym przez okno, jakby potwierdzając smoliście czarną barwę. Drobna, szczupła Azjatka uśmiechała się szeroko, najwyraźniej jeszcze rozbawiona czymś przed zderzeniem z Kubiakiem.
- Nie mówię dobrze po polski, ale przepraszać za bieganie. – starała się mówić normalnym tempem, jednak zważała na słownictwo. Wyglądało to tak, jakby nie chciała sprawiać kłopotów swojemu rozmówcy. – Jeżeli w bag było coś szklana... szklane, to kuzyn zaraz za to zapłaci. – zaczęła się śmiać, oglądając przez ramię. – Ścigałam się z nim i chyba wygrałam. Tak, za drzwiami pada. – wyjaśniła, kiedy pytające spojrzenie mężczyzny zakradło się do jego czerwienistych oczu.
Zbliżający się do nich chłopak trzymał w dłoni wielką, żółtą parasolkę. Składając ją narzekał na dziewczynę i jej nieczyste zagrywki. Kiedy jednak podniósł wzrok na stojącego obok Darka, nie wiedział, co powiedzieć.
Kubiak początkowo był równie zdziwiony. Jakim cudem wpadli na siebie?
- Cześć, Radek. To ty nie w pracy? – niechętnie wyciągnięta ręka ścisnęła nieco chłodną i mokrą dłoń.
Mika wzdrygnął się, cofając pół kroku w kierunku dziewczyny.
- Dzisiaj mam wolne. Kumpel z Xcomu poprosił mnie o zamianę za sobotę. Korzystając z okazji chciałem spełnić prośbę kuzynki. Przyjechała na kilka dni, więc... – rozmowa wyraźnie się nie kleiła.
- Kuro*, idź po bilety, a twój kolega dotrzyma mi towarzystwa. – doskonale zdawała sobie sprawę, jak bardzo Mika nie lubi skrótu japońskiego imienia, którym do niedawna jeszcze się posługiwał. Ono tak bardzo odbiegało od koloru jego włosów...
- Na pewno? – Radek nie był zbyt chętny do zostawienia nieobliczalnej kuzynki z równie nieokiełznanym chłopakiem, ale na gorące zapewnienia bycia spokojną nie mógł nic poradzić. Co i rusz posyłając niepewne spojrzenia  w kierunku obojga, ruszył ku jedynej kasie.
Przez chwilę naprawdę panował spokój. Dziewczyna dzielnie oddawała taksujące spojrzenie, w końcu, jak to ona, pewnie wyciągając dłoń.
- Nazywam się Risa Kotani i... – nie dając Darkowi dojść do słowa pochyliła się przed nim nisko. – bardzo dziękuję za zajęcie się moim kuzynem. To wiele dla mnie znaczy!
Mężczyzna poczuł się tak, jakby przed jego oczyma roztaczał się trójwymiarowy film produkcji z Hongkongu. To oni naprawdę tak się zachowują?
- Darek Kubiak. Co do opieki... on chyba sam doskonale sobie radzi. – miał zamiar pociągnąć wypowiedź, ubogacając ją o kilka kąśliwych uwag, ale podnosząca się do pionu brunetka zaskoczyła go wyjątkowo smutnymi oczyma. Już zaczął się gubić w różnobarwności jej charakteru, ale jak do tej pory jej gesty były w pełni szczere... Może dowie się czegoś o Radku? Nie, żeby go to interesowało, ale swojego współpracownika trzeba znać, prawda?
- Zawsze taki był. – roześmiane kąciku ust opadły, a oczy na moment szukały sylwetki blondyna, upewniając się, że minie jeszcze kilka minut, zanim dojdzie do kasy. – Mieszka tu już pięć lat, ale dopiero teraz zaprosił mnie do siebie. Wcześniej trudno było mu znaleźć pracę. Za każdym razem odprawiano go z kwitkiem, tłumacząc się cięciami... a tak naprawdę chodziło o dwie rzeczy. – spokojnie przyjrzała się Kubiakowi, jakby oceniała, czy jest wart poznania prawdy. – Radek nie lubi mówić o źle innych... o... że ludzie są źli, ale ja wiem. Przyjeżdżam tutaj jak tylko mogę i nie raz słyszałam od znajomych, które polecały Radka, jak potem żałowały, że go wciągnęły w to bagno. Szefowie wykorzystywali go, zadawali pracę ponad siły kuzyna i niejednokrotnie upokarzali przy pracownikach. W takiej atmosferze nie dało się żyć. Raz nawet... – szybko oceniła pozostały jej czas. – o mało nie doszło do molestowania. Sam przyznaj, że Kuro wygląda na dużo młodszego i jest very hot. No wiesz, co mam na myśli. – uśmiechnęła się przepraszająco. Ciężko jej było w tych kategoriach mówić o kuzynie, którego znała od maleńkości. – Tyle, ile on przeżył w Japonii, wiedzą tylko najbliżsi.
Darek stopniowo oddalał od siebie dziwną ciekawość, zastępując ją zwyczajnym, ludzkim zmartwieniem. Może znowu pochopnie kogoś ocenia, sam nie wychodząc naprzeciw...
- Co się stało? – odważył się zapytać.
Risa milczała, pocierając ręką o przedramię. Nigdy nie wyjawiłaby nawet słówka komuś obcemu, ale Radek nie miał wielu przyjaciół. O ile pamiętała, zawsze siedział sam w wynajętym mieszkaniu, a kilka minut temu, czego nie ukrył mrok ogarniający ciemne od chmur niebo, wyraźnie się rumienił, rozpoznając stojącego obok niej chłopaka. Przypomniawszy to sobie, skojarzyła jedną z rozmów przeprowadzonych z kuzynem, w której z taką pasją opowiadał o nieco wrogo nastawionym do niego szatynie... czyżby to był Darek? Jeżeli tak, nie chciała zdradzać mu zbyt wiele. W końcu sam powinien decydować o takich sprawach, ale z drugiej strony... chyba Kubiak mu nie powie? A nawet jeśli, to jej w Częstochowie już dawno nie będzie.
- Rodzice Kuro od wieków trudnili się hostingiem. Mają swój własny klub, w którym każdy z członków rodziny musi wrzucić swoje trzy grosze. Wiadomo, ciocia i wujek sprawują nad wszystkim pieczę, ale tak naprawdę ponad nimi też ktoś stoi. Radek ma dwoje rodzeństwa. Jego siostra zajmuje się męską częścią klienteli, brat – damską, a Kuro...  był niewiadomą. Wujostwo nie chciało zmuszać go do pracy w tym miejscu. Wiedzieli, że ktoś taki jak on szybko podupadnie emocjonalnie. W interesie klubu było zapewnienie wszystkim dobrego towarzystwa, inteligentnej rozmowy i flirtu. Jak wspominałam earlier, rodzina Radka od pokoleń zajmowała się tym budynkiem. Każdy, no każdy pracował na dobre fukncjo... funkcjonowanie biznesu. I tutaj wtrąciła się osoba stojąca wyżej. Zarządziła, aby klub rozszerzyć do osobnego działu dla h... homo...
- Osób homoseksualnych? – podsunął jej, absolutnie wciągnięty w historię. Rodzice Radka kazali mu uprawiać seks za pieniądze? Oby się mylił.
- Tak, dzięki. – wyraźnie odetchnęła. – Język polski sprawia mi trudności. – przeczesała długie pasma. Przed Radkiem stało jeszcze tylko trzech chłopców. – To tam Kuro miałby... rządzić, ale po kilku dniach okazało się, że mało kto Radka kojarzy i ani myśli słuchać. On w ogóle rzadko gdziekolwiek wychodził, dlatego przy pierwszym spotkaniu zupełnie spychano go na dalszy plan, a przecież nie można było dopuścić do strat. Z tego powodu zarządzono odgórnie, że Radek ma być hostem. Na korzyść przemawiało jego uwielbienie w noszeniu garniturów i te przeklęte, wybielone włosy... warunek bycia hostem dla gay men. Wujowie długo sprzeczali się z zarządem. Nie zgadzali na to, by ich syn usługiwał innym... i to mężczyznom. I chyba na to czekały te wyższe władze. Kuro miał opuścić rodzinę, której nie był w stanie utrzymywać, a oni zajęli ten duży dział hostu. I tak przyjechał do Polski.
Zwięźle przytoczona historia miała dla Darka początek i koniec, ale środek... wydawał się niedopowiedziany. Zanim jednak zdołał o to zapytać, Risa kontynuowała.
- Ciocia, dowiedziawszy się, gdzie teraz pracuje Kuro, poprosiła, aby wrócił do niej i zatrudnił się w jednym z najlepszych wydawnictw w Japonii, ale o ile dobrze wiem, kuzyn nie chce plamić honoru rodziny. Niedawno... – przygryzła wargę, zła na brak poskromienia języka. Uch, że też zawsze musi powiedzieć za dużo. – Niedawno napisał list, w którym wyjaśnił kilka spraw. Ojciec nie ma to niego żalu. Jest szczęśliwy, że kuzynowi nie dzieje się krzywda i walczy o zmiany w tradycji. Nawet nie przejął się tym, że Radek jest gejem. A w sumie to jest dumny z niego, że nie przyjął propozycji hostingu. To, jak mi powiedział, świadczy o wielkim honorze Kuro i jego szacunku względem siebie. Tylko... – znów złapała go za rękę, ściskając mocno aż do zbielenia kostek. – Nie zdradź się z tym, że ci coś mówiłam. On nie potrzebuje współczucia, ale akceptacji. – ciemne, fiołkowe oczy sięgały zaledwie ramienia Kubiaka.
Mężczyzna potaknął, nadal będąc w lekkim szoku. Nie sądził, że takie rzeczy wyprawiają się na świecie... ale z drugiej strony był zły i zazdrosny. Dlaczego jego ojciec nie potrafił tak łatwo przyswoić nowego faktu, wyrzucając mu brak zaufania pokładanego w rodzicach. Przecież to nie była informacja o wzroście temperatury. Na rozmowę o tym trzeba samemu zdobyć się na wiarę do swojego ciała i umysłu... do słuszności, czy się nie myli. Przecież wielokrotnie... wielo... prze... Cholera, kto przeszkadza mu użalać się... to jest – kto przeszkadza mu myśleć?!
Z rozdrażnieniem wściekłego kota podbiegł w kierunku kas, mając ochotę pobić każdego, kto okaże się sprawcą zamieszania, kiedy filmy – według zegara – ruszyły pięć minut temu.
Jak bardzo rozłożyła go na łopatki podniesiona rozmowa Radka z kasjerem, wiedział on i towarzysząca mu Risa.
- Ale ja naprawdę mam trzydzieści lat! Jak w takim razie mam pokazać legitymację? Przecież dałem dowód. – roztrzęsiony nieco blondyn nie wiedział już jak podejść do sprawy.
- Proszę pana, dowód można sfałszować i nie chcę wiedzieć, po co to panu, ale nie chcę oberwać od szefa i... – nastolatek, zauważając Darka przywołał go skinieniem ręki, chcąc być zapewne w przewadze. – Dobrze, że jeszcze jesteś. Mamy drobny kłopot, bo...
- Oni są ze mną. – Kubiak objął Risę i skinął w kierunku Miki. Oprócz nich nie było nikogo więcej, kto oczekiwałby biletu, dlatego Darek mógł użyć swoich małych, ale zawsze, wpływów. – Marcin, daj im dwa razy studencki i wpisz na listę zniżek. – mrugnął do kasjera. Dopiero później, gdy para oddaliła się w kierunku odpowiedniej sali wytłumaczył nastolatkowi, że Radek wcale nie kłamał.

***
Kilka godzin później blondyn odpalił komputer, logując się na pocztę. Dzień z kuzynką uznał za udany. Przekazał jej część swoich zarobków, a ona obiecała, że dostarczy je wujowi. Mika chciał chociaż w ten sposób zarabiać na rodzinę, skoro nie miał innej opcji.
Zbliżała się pora kolacji, ale coś tknęło go, aby zajrzeć na konto strony, na której umieszczał napisy do anime. Nazwa na ich zespół „Grucha Group” została od razu przyjęta, dlatego teraz wszelkie suby wysyłali z tego konta, swoje zachowując na wszelki wypadek.
Logując się, rozmyślał o dziwnym zachowaniu Darka, który po rozmowie z Risą zachowywał się nieco podejrzanie... jakby stonował, ograniczając wrogość. A może tylko mu się wydawało?
- Och... mam wiadomość. – kliknął w odpowiednie okienko. Chwilę później serce podeszło mu do gardła, gdy zobaczył adresata wiadomości. Temat: Ważne, Odebrane od: Ziutek; tak brzmiał cały wers... Treść nie wróżyła niczego dobrego. – Zostajesz jutro do 16. Razem z Adamem mamy do ciebie kilka poważnych pytań. Nie uciekaj, bo i tak cię znajdziemy...
______________________________________________________
*Kuro - (tu: czarny) Kurosawa-Radek.
Akemi (00:12)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz