30 kwietnia 2012
Witojcie, kochane Elfiątka! Na wstępie piszę, że nie wiem, dlaczego pogrubia mi czcionkę, choć wyświetla, że tak nie jest... Niezbadane są siły Onetu.
Niestety znów nie dałam rady się wyrobić. Tym razem przyczyny są dwie - choroba babci i tłumaczenie New Prince of Tennis. Troszkę się ścigam z inną dziewczyną, ale serce radują mi wiadomości, o treści: "Odwalasz kawał dobrej roboty" ;3 No to tak, jak z Wami! Kurcze, jestem uskrzydlona! ;3
Odpowiedzi:
Yaoistka^^ - Onet czasami nie dodaje - zwłaszcza w ubiegłym tygodniu. Kiedy będziesz miała wyniki? I w ogóle zdaj relację, jak Ci poszło!
Vampirka_15 - Taaa, nasze Weny są niestety stroną dominującą *chichra się z oburzonej miny Ariela* Niech się cieszą, że na to pozwalamy. Dzisiaj Mój drogi Ariel łaskawie machał ręką, więc, że tak powiem, rozdział pisany z Weną xD Hmm, myślę, że póki co, to dobrze, że nie wiesz jak potoczy się historia. Zawsze to jakiś element zaskoczenia i radość autora, że nie jest przewidywalny. xD Tak, wiem, że rozdziały nie wieją emocjami. xD Ogólnie opowiadanie będzie raczej stonowane (zresztą nie ma tutaj fantasy... ale z drugiej strony, pisząc o moim mieście nie da się inaczej w niego wczuć. xD)
Kinmakur - Kochany, pisz, ile wlezie ;3 Ja potem z przyjemnością będę odpisywać ;3 Damian to dobry facet. Hmm, zastanawiam się, co on będzie wyrabiał... ah, no tak, będzie sędzią sprawiedliwym! Dosłownie. xD Zawody? Jakie zawody? Ale kciuki trzymałam cały dzień!
Star1012 - Haha, kochana, niewiele tracisz, serio. Mniej denerwujesz się przy zepsutym komputerze niż przy szwankującym Onecie, zaręczam. Teraz na szczęście jest dobrze *odpukać!* Co prawda chłopaki nie będą wydawać własnych mang (chociaż Radek mógłby ich wspomóc), ale nie ma to jak ściąganie i tłumaczenie. xD
Huhuu, coraz więcej osób zakłada blogi. ;3 To bardzo dobrze!
Uwaga, uwaga! Jak obiecywałam, mam tutaj dla RIRI pewien prezent. Musisz go podzielić na spółkę z moją dobrą koleżanką, ale chyba się nie pogniewasz... wystarczy dla Was obydwu. xD
Postać rysowana z mangi The Dusk, jednak wyszła trochę "po mojemu"
POSTAĆ
Zielona Strefa
Ahh, jak przyjemnie! Tydzień wolnego, leniuchowanie i możliwość tłumaczenia anime *__* Czego chcieć więcej? xD Ładnej pogody bez burz... oj, tak.
Serdecznie zapraszam do czytania i dziękuję za komentarze! ;3 Koocham Was!
Ahhh, ahhh!!! Dziś mija pięć lat o straszliwego wydarzenia! Mówię o kochanym Bou z An cafe. Kochana istotka ruszyła na studia, zostawiając zespół... Bouś, bez Ciebie Caffeco nie istnieje w rzeczy samej!
-------------------------------------------------------------------------------------------------
C
zasami
podczas rozmowy wychodzą różne rzeczy, których nie wyjawiłoby się na
światło dzienne podczas sztywnych wymian urzędowych w czasie pracy. Tym
samym nie poznałoby się przyczyn antypatii względem przyszłych lub
obecnych współpracowników.
Co dziwnego, złego, bądź odpychającego było w zachowaniu Radka? Jego uśmiech.
Póki co brzmi tak, jakby było wzięte z kosmosu, ale wyjaśnienia powinny przybliżyć sens tych słów.
Wyobraźcie
sobie pewną sytuację. Idziecie wzdłuż zwykłej, zatłoczonej w południe
ulicy. Jest gorąco, macie wszystkiego dosyć, więc jedyne, czego wam
potrzeba, to cień i coś do ochłody. Powiedzmy, że wracacie ze szkoły,
spiesząc się na autobus. Mijani ludzie potrącają wasze ciężkie od toreb
lub plecków barki, wzmagając w was gniew. Gdzieś mimochodem zauważacie z
daleka osobę, która wydaje się podejrzana. Myślicie: Będą z nim/nią kłopoty. Na pewno do mnie podejdzie. Muszę odwrócić wzrok.
Niestety los nie spieszy z pomocą i już wkrótce przypuszczenia stają
się rzeczywistością. Człowiek ten bowiem co prawda nie zaczepia was
(mina raczej go odstrasza), ale posyła delikatny, uprzejmy uśmiech. Co
robicie w takiej sytuacji? Oczywiście interesuje mnie pierwsza myśl.
Pozwolicie, że opiszę wyniki badań, które z całą stanowczością potwierdziłby Mikołaj. Otóż większość reakcji wyglądała tak:
No
i czego się śmiejesz? Głupi jakiś, czy co? Pewnie gdzieś się ubrudziłam
albo odpiął mi się zamek w spodniach. Myślisz, że jesteś taki cwany z
tą nienaganną fryzurką i przyklepanym ubrankiem bogatego paniczyka? Nie
będę obojętna, odpowiem tym samym!
Nadmienię,
że wszystko dzieje się w przeciągu kilku sekund, a osoba „obserwowana”
zazwyczaj nie wyraża swojego uśmiechu inaczej niż lekkim skwaszeniem,
szczyptą złości i tonami pewności, że w razie czego, gdyby istniała
szansa, że się jednak pomyliła, miasto jest na tyle duże, by ponownie
nie spotkać tegoż jegomościa.
Rzadkością
jest, aby Polacy wymieniali uśmiechy. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do
bezinteresowności, dlatego na przejaw sympatii odpowiadamy agresją.
Tak
samo zareagował Darek, kiedy Radek, nieświadomy mentalności naszych
rodaków, wręcz promieniał, wyginając usta w niezdecydowany, ale szczery
łuk. Prozaiczny, lecz nie jedyny powód skłonił Kubiaka do poproszenia
uczelnianego przyjaciela o rozmowę na osobności, ówcześnie posyłając
Azjacie wymowny, chłodny wzrok.
Gdy
młodzi mężczyźni znaleźli się na tyle daleko, aby nikt nie mógł ich
podsłuchać, Darek (delikatnie mówiąc) wysyczał swoje wątpliwości.
-
Sorry, ale odpierdoliło ci do reszty? – nie zamierzał bawić się w
uprzejmości. Zawsze uważał Fibaka za swój głos rozsądku, ale tym razem
bliżej był do określenia go mianem dziwaka.
- O co ci chodzi?
-
O to dziecko! Wiesz, ile on ma lat? Chcesz go zatrudnić do tłumaczeń
krwawych, roznegliżowanych, homoseksualnych filmów pod nosem ambasady
czeskiej? Chłopie, gratuluję odwagi! – musiał ściszyć głos, kiedy obok
przeszedł jeden z ludzi Damiana, nie kryjąc zainteresowania powodem
nerwów chłopaka.
Tymczasem
Adam, jak gdyby nigdy nic zaczął tłumić śmiech, patrząc na przyjaciela w
sposób, którego ten nie lubił – z rozbawieniem i lekką naganą. Jakby
był jego ojcem!
- Wiesz, że gdy zaczynasz się złościć, twoja gwiazda na lewym policzku czerwienieje jeszcze bardziej?
- Adam! Ja mówię poważnie! Owszem, dzieciaki robią różne rzeczy, ale...
- Przyznaj po prostu, że brakuje ci brata.
Fibak
wiedział, że rodzina jest w tym wypadku tematem tabu, ale histeryzujący
równolatek potrzebował potrząśnięcia. Czasami wydawało się to wręcz
koniecznym. Normalnie nie wyciągnęłoby się z niego, co boli go
najbardziej, jednak Adaś miał w sobie coś, co mu w tym pomagało. Sam
dziwił się, lecz i cieszył, gdy rok po rozpoczęciu studiów otrzymał
propozycję wspólnego spędzenia jednego z wieczorów. To wtedy Darek
opowiedział mu, jak wyglądała jego przeszłość. Na tamten czas wszystko
istniało w kolorach czerni i bieli, ale z biegiem miesięcy jasne
tęczówki zaczęły inaczej postrzegać tę sprawę. Oczywiście, że zawiedli
rodzicie, a konkretnie ojciec, ale Darek znał ich ponad dwadzieścia lat.
Chyba wiedział, że wpojone od małego zasady musiały ewoluować zgodnie z
postępem świata. Dlaczego więc odpuścił tak szybko? Jeżeli zależało mu
na wyrwaniu się ze wsi, mógł to rozegrać tak, aby nie tracić kontaktu z
rodziną, za którą zdarza mu się tęsknić. I co się wtedy dzieje? Zbyt
bardzo użala się nad sobą, ot co! Tylko z tego powodu Adam stawia przed
nim oczywiste tezy, jednocześnie chcąc przemówić mu do rozsądku, co też
stało się i tym razem. Zazwyczaj działało, ale teraz...
-
Nie interesują mnie osoby, które odwracają się plecami. – wariograf nie
był potrzebny, by na dnie czarnych źrenic okolonych czerwonymi
soczewkami potwierdzić słowa Czecha.
-
A pozwoliłeś mu chociaż na wyrażenie własnych poglądów, czy zwyczajnie
spakowałeś się i wyszedłeś? Pomyśl, Darek, zostawiłeś go tam! Tyle lat
nie odzywał się do ciebie i co, uważasz, że nie było mu z tym źle?
Skontaktowałeś się z nim? Podałeś adres? Nie, kasztanie jeden! Zamknąłeś
się w swoim świecie, do którego, dzięki Bogu, pozwoliłeś mi wejść. A
Radek ma trzydzieści lat.
Przez
cały monolog starszy Kubiak nie spuszczał wzroku z przyjaciela.
Pozwolił mu się wygadać, choć nie spodziewał się, że po siarczystym,
słownym policzku dotyczącym wytknięcia mu opuszczenia brata nastąpi
dalsza część. Jeszcze przed nią miał zamiar zwyczajnie opuścić budynek,
ale dzięki temu, że Adaś jednak kontynuował, chłopak mógł to przemyśleć.
I znów zdał sobie sprawę, że najpierw robi, a potem zastanawia się, czy
ta opcja była w istocie słuszna. Może gdyby poznał Fibaka nieco
wcześniej, nie stałby się aż tak zgorzkniałym dwudziestoczterolatkiem? W
Czechu podobało mu się to, że on zawsze cierpliwie czekał na odpowiedź,
nie ponaglając.
-
Sam jesteś kasztan. – warknął, krzyżując ramiona na piersi. – Gdybyś
był ładniejszy, uznałbym cię za mojego prywatnego anioła stróża.
Mężczyzna zaśmiał się cicho.
- Po pierwsze, jestem kasztanem, a nie „kasztan”.
- Dobrze, że się przyznałeś, Grucha.
Takiego
Darka dało się polubić. Po prostu czasami odrywanie warstw muru, jaki
wokół siebie wznosił, wymagało dłuższych operacji. Skoro już w jego
ustach znalazło się przezwisko, można było mieć pewność, iż opóźniony,
nastoletni bunt zaczynał ustępować dojrzałości.
Ah
tak, przezwisko! W tym miejscu wypadałoby nareszcie wyjaśnić jego
znaczenie, skoro dwójka naszych bohaterów została jako tako opisana.
Otóż być może spodziewacie się wyjaśnienia smacznego, aczkolwiek
prostego – Adaś zajadał się gruszkami i ktoś postanowił mu to wytknąć...
Niestety, zawiodę was, gdyż miał surowy zakaz spożywania tegoż owocu
pod groźbą ostrego zatrucia. Niemniej, w rzeczy samej chodzi tutaj o to
zielone „ustrojstwo”. Pamiętacie może film „Chłopaki nie płaczą”? Tak,
coś pewnie zaczyna świtać. W naszym przypadku wersja jest nieco
zmieniona, gdyż to babcia, a nie sympatia Fibaka wydziergała mu doprawdy
uroczy, różowy sweter z gruszką na przedzie. Brunet nie należał do tego
typu osób, które przejmowałyby się opinią ludzi w stosunku do niego,
toteż następnego dnia po otrzymaniu prezentu założył go na siebie i
wkroczył na uczelnię. Każdy może wyobrazić sobie, co najlepszego mógł
wywołać, jednak z racji na niewielką popularność kierunku, spędzanie
większości czasu na jednym piętrze i dosyć zgraną grupę, zamiast
szyderstw, doczekał się zachwytu w oczach dziewcząt i rozbawienia wśród
kolegów, którzy długo jeszcze wypominali Adamowi jego pierwsze wejście,
chrzcząc go soczystym nickiem.
- Czekaj... Mówisz, że... tamten blondas ma trzydziestkę?
- Tak, mam.
Darek
obrócił się gwałtownie, stając twarzą... oczami w czubek głowy z nowym
kolegą z zespołu. Jeżeli poprzednie rozgrzeszenie Azjaty zostało
zakończone sukcesem, tak właśnie pojawiały się kolejne powody, aby go
nie lubić. Takie skradanie nie świadczy dobrze o człowieku, bo nigdy nie
wiadomo, czy czegoś nie podsłucha. Kiedy Darek już otwierał usta, aby
skomentować karygodne zachowanie, Radek sięgnął do przedniej kieszeni
czarnej marynarki, wyjmując z niej dowód osobisty. Tym samym uciszył na
moment wyjątkowo rozdrażnionego Kubiaka.
-
Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale pan Kołodziej pyta o postęp w
tłumaczeniach. – wyłapał pytające spojrzenie nieznajomego mu jeszcze z
imienia chłopaka z gwiazdką. – Przyjeżdżając tutaj, musiałem zdobyć
obywatelstwo polskie. Czuję się mieszkańcem tego kraju, dlaczego więc
miałbym zachować poprzednią, japońską wersję? Poza tym... – na
policzkach wykwitły delikatne rumieńce. – Kurosawa, to po polsku
Radosław. Jednak lepiej brzmi „radosny” niż „czarne bagno”, prawda?
Poziome linie warg Darka uniosły się nieco. Czyżby już zaczął się do niego przyzwyczajać?
-
Będę miał na ciebie oko. – despotycznie wskazał palcem w środek klatki
piersiowej Miki, mrużąc oczy, które po chwili spoglądały w kierunku
Adama. – Dzisiaj robię sobie wolne. – zgarniając płaszcz ze stojącego
nieopodal wieszaka skręcił w kierunku schodów. Swoje wyjście oznajmił
krótkim, acz nieco zbyt głośnym trzaskiem drzwi.
- Chyba mnie nie polubił.
Zamyślony
Czech westchnął, skupiając się na nowym członku ekipy. Musiał o niego
zadbać, a z Kubiakiem policzy się później. Czasami odnosił wrażenie, że
jego przyjaciel nie toleruje niektórych osób tylko dlatego, że się one
narodziły. Denerwowała go taka postawa. Jak można rozdrapywać rany z
przeszłości, skoro robi się to samo dla innych? Darek nie chciał, aby
ktokolwiek go oceniał, wcześniej nie zamieniwszy nawet słowa, a co robił
teraz?
-
Wiesz, Radek... Z nim jest tak, jak z dzieckiem. Na pytanie, czy
przeczytało książkę, odpowie, że nie, bo była nudna. Sam nie przekona
się o zawartości, a jest pierwszym, który potępia... kiedyś tak nie
postępował. – objął go ramieniem, prowadząc w stronę pokoju tłumaczy
anime.
-
Być może trafił na złą recenzję i potrzeba mu kilku pozytywnych, aby
spojrzał na wszystko pod innym kątem? – w piwnych tęczówkach łatwo było
ujrzeć absolutną niewiedzę w kwestii trafienia we właściwą odpowiedź.
Czytało się z nich jak z otwartej księgi, dzięki czemu rozmówca blondyna
błyskawicznie domyślił się, iż chłopak niewiele usłyszał z rozmowy z
Darkiem.
- Znajdź mi śmiałków, a cię ozłocę.
Roześmiali
się oboje, siadając na krzesłach obrotowych. Pracowali sumiennie,
urozmaicając czas opowiadaniami z osiedlenia się w kraju, dopóki do
pomieszczenia nie wszedł Damian.
-
Widzę, że się ładnie docieracie. Radziu, słonko, z tego, co wiem,
pracujesz w serwisie komputerowym, prawda? – zajął kawałek biurka
chłopaka, opierając lewą stopę na nodze mebla.
- Tak, dokładnie w dziale internetowym. Odpowiadam za szybką pomoc w razie uszkodzeń jakichś części.
-
W jakich godzinach? – intensywna zieleń tęczówek kojarzyła się Mice z
okresem kwitnienia wiśni japońskich. Wtedy zawsze każde źdźbło trawy
wydawało się bardziej wyposażone w chlorofil.
-
Od szesnastej do dwudziestej pierwszej, ale jeżeli to nie sprawia
problemu, mogę tutaj przynosić swój firmowy komputer. W ten sposób
tłumaczyłbym cały dzień, jednocześnie obsługując klientów Xcomu.
- Xcomu? Tego obok poczty? – po ochoczym potaknięciu, kontynuował. – To bardzo dobry sklep.
-
Wiem. – kolejny tego dnia uśmiech upewnił go, że Polacy naprawdę z
dystansem reagują na takie gesty. – Przepraszam, ale... dlaczego każdy
tak źle znosi przejawy sympatii?
Adam parsknął, niemal rozlewając herbatę.
-
Ja też przez to przechodziłem. Uwierz, taki naród, ale nie pogniewam
się, jeżeli odpowiesz na moje uśmiechy... Tylko nieczęsto, bo jeszcze
się przyzwyczaję. – zażartował, mrugając blondynowi. Siedząc blisko
niego miał doskonały pretekst do obserwacji. Długie jak na Azjatę nogi i
niezbyt szeroki tors zawsze kojarzyły mu się z ideałem mężczyzny.
Proporcjonalny nos, ładny odcień ust i ... sercowata twarz. Cholera...
gdyby była okrągła, a włosy czarne...
- Adam? – zaniepokojone spojrzenie piwnych tęczówek sprowadziło go na ziemię.
Nienawidził
jesieni i wiosny. Zawsze wtedy dopadały go takie dziwaczne stany
przygnębienia. Nie potrafił zapomnieć o osobie, którą spotkał w stolicy,
tak samo jak i nie umiał wbić sobie do głowy, że już jej nigdy nie
zobaczy.
-
Wybacz, wybacz, zamyśliłem się. To co? Może najpierw sprawdzę twój
tekst, a potem przydzielimy ci jakąś konkretną mangę i anime?
Radek nie miał co do tego żadnych obiekcji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz