piątek, 2 listopada 2012

4. Translate it to me...

30 kwietnia 2012

Witojcie, kochane Elfiątka! Na wstępie piszę, że nie wiem, dlaczego pogrubia mi czcionkę, choć wyświetla, że tak nie jest... Niezbadane są siły Onetu.

Niestety znów nie dałam rady się wyrobić. Tym razem przyczyny są dwie - choroba babci i tłumaczenie New Prince of Tennis. Troszkę się ścigam z inną dziewczyną, ale serce radują mi wiadomości, o treści: "Odwalasz kawał dobrej roboty" ;3 No to tak, jak z Wami! Kurcze, jestem uskrzydlona! ;3

Odpowiedzi:

Yaoistka^^ - Onet czasami nie dodaje - zwłaszcza w ubiegłym tygodniu. Kiedy będziesz miała wyniki? I  w ogóle zdaj relację, jak Ci poszło!

 

Vampirka_15 - Taaa, nasze Weny są niestety stroną dominującą *chichra się z oburzonej miny Ariela* Niech się cieszą, że na to pozwalamy. Dzisiaj Mój drogi Ariel łaskawie machał ręką, więc, że tak powiem, rozdział pisany z Weną xD Hmm, myślę, że póki co, to dobrze, że nie wiesz jak potoczy się historia. Zawsze to jakiś element zaskoczenia i radość autora, że nie jest przewidywalny. xD Tak, wiem, że rozdziały nie wieją emocjami. xD Ogólnie opowiadanie będzie raczej stonowane (zresztą nie ma tutaj fantasy... ale z drugiej strony, pisząc o moim mieście nie da się inaczej w niego wczuć. xD) 


Kinmakur - Kochany, pisz, ile wlezie ;3 Ja potem z przyjemnością będę odpisywać ;3 Damian to dobry facet. Hmm, zastanawiam się, co on będzie wyrabiał... ah, no tak, będzie sędzią sprawiedliwym! Dosłownie. xD Zawody? Jakie zawody? Ale kciuki trzymałam cały dzień!

 

Star1012 - Haha, kochana, niewiele tracisz, serio. Mniej denerwujesz się przy zepsutym komputerze niż przy szwankującym Onecie, zaręczam. Teraz na szczęście jest dobrze *odpukać!* Co prawda chłopaki nie będą wydawać własnych mang (chociaż Radek mógłby ich wspomóc), ale nie ma to jak ściąganie i tłumaczenie. xD


Huhuu, coraz więcej osób zakłada blogi. ;3 To bardzo dobrze!


Uwaga, uwaga! Jak obiecywałam, mam tutaj dla RIRI pewien prezent. Musisz go podzielić na spółkę z moją dobrą koleżanką, ale chyba się nie pogniewasz... wystarczy dla Was obydwu. xD

Postać rysowana z mangi The Dusk, jednak wyszła trochę "po mojemu"

POSTAĆ

Zielona Strefa

Ahh, jak przyjemnie! Tydzień wolnego, leniuchowanie i możliwość tłumaczenia anime *__* Czego chcieć więcej? xD Ładnej pogody bez burz... oj, tak.


Serdecznie zapraszam do czytania i dziękuję za komentarze! ;3 Koocham Was!

Ahhh, ahhh!!! Dziś mija pięć lat o straszliwego wydarzenia! Mówię o kochanym Bou z An cafe. Kochana istotka ruszyła na studia, zostawiając zespół... Bouś, bez Ciebie Caffeco nie istnieje w rzeczy samej!

       
-------------------------------------------------------------------------------------------------



C zasami podczas rozmowy wychodzą różne rzeczy, których nie wyjawiłoby się na światło dzienne podczas sztywnych wymian urzędowych w czasie pracy. Tym samym nie poznałoby się przyczyn antypatii względem przyszłych lub obecnych współpracowników.

Co dziwnego, złego, bądź odpychającego było w zachowaniu Radka? Jego uśmiech.
Póki co brzmi tak, jakby było wzięte z kosmosu, ale wyjaśnienia powinny przybliżyć sens tych słów.
Wyobraźcie sobie pewną sytuację. Idziecie wzdłuż zwykłej, zatłoczonej w południe ulicy. Jest gorąco, macie wszystkiego dosyć, więc jedyne, czego wam potrzeba, to cień i coś do ochłody. Powiedzmy, że wracacie ze szkoły, spiesząc się na autobus. Mijani ludzie potrącają wasze ciężkie od toreb lub plecków barki, wzmagając w was gniew. Gdzieś mimochodem zauważacie z daleka osobę, która wydaje się podejrzana. Myślicie: Będą z nim/nią kłopoty. Na pewno do mnie podejdzie. Muszę odwrócić wzrok. Niestety los nie spieszy z pomocą i już wkrótce przypuszczenia stają się rzeczywistością. Człowiek ten bowiem co prawda nie zaczepia  was (mina raczej go odstrasza), ale posyła delikatny, uprzejmy uśmiech. Co robicie w takiej sytuacji? Oczywiście interesuje mnie pierwsza myśl.
Pozwolicie, że opiszę wyniki badań, które z całą stanowczością potwierdziłby Mikołaj. Otóż większość reakcji wyglądała tak:
No i czego się śmiejesz? Głupi jakiś, czy co? Pewnie gdzieś się ubrudziłam albo odpiął mi się zamek w spodniach. Myślisz, że jesteś taki cwany z tą nienaganną fryzurką i przyklepanym ubrankiem bogatego paniczyka? Nie będę obojętna, odpowiem tym samym!
Nadmienię, że wszystko dzieje się w przeciągu kilku sekund, a osoba „obserwowana” zazwyczaj nie wyraża swojego uśmiechu inaczej niż lekkim skwaszeniem, szczyptą złości i tonami pewności, że w razie czego, gdyby istniała szansa, że się jednak pomyliła, miasto jest na tyle duże, by ponownie nie spotkać tegoż jegomościa.
Rzadkością jest, aby Polacy wymieniali uśmiechy. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do bezinteresowności, dlatego na przejaw sympatii odpowiadamy agresją.
Tak samo zareagował Darek, kiedy Radek, nieświadomy mentalności naszych rodaków, wręcz promieniał, wyginając usta w niezdecydowany, ale szczery łuk. Prozaiczny, lecz nie jedyny powód skłonił Kubiaka do poproszenia uczelnianego przyjaciela o rozmowę na osobności, ówcześnie posyłając Azjacie wymowny, chłodny wzrok.
Gdy młodzi mężczyźni znaleźli się na tyle daleko, aby nikt nie mógł ich podsłuchać, Darek (delikatnie mówiąc) wysyczał swoje wątpliwości.
- Sorry, ale odpierdoliło ci do reszty? – nie zamierzał bawić się w uprzejmości. Zawsze uważał Fibaka za swój głos rozsądku, ale tym razem bliżej był do określenia go mianem dziwaka.
- O co ci chodzi?
- O to dziecko! Wiesz, ile on ma lat? Chcesz go zatrudnić do tłumaczeń krwawych, roznegliżowanych, homoseksualnych filmów pod nosem ambasady czeskiej? Chłopie, gratuluję odwagi! – musiał ściszyć głos, kiedy obok przeszedł jeden z ludzi Damiana, nie kryjąc zainteresowania powodem nerwów chłopaka.
Tymczasem Adam, jak gdyby nigdy nic zaczął tłumić śmiech, patrząc na przyjaciela w sposób, którego ten nie lubił – z rozbawieniem i lekką naganą. Jakby był jego ojcem!
- Wiesz, że gdy zaczynasz się złościć, twoja gwiazda na lewym policzku czerwienieje jeszcze bardziej?
- Adam! Ja mówię poważnie! Owszem, dzieciaki robią różne rzeczy, ale...
- Przyznaj po prostu, że brakuje ci brata.
Fibak wiedział, że rodzina jest w tym wypadku tematem tabu, ale histeryzujący równolatek potrzebował potrząśnięcia. Czasami wydawało się to wręcz koniecznym. Normalnie nie wyciągnęłoby się z niego, co boli go najbardziej, jednak Adaś miał w sobie coś, co mu w tym pomagało. Sam dziwił się, lecz i cieszył, gdy rok po rozpoczęciu studiów otrzymał propozycję wspólnego spędzenia jednego z wieczorów. To wtedy Darek opowiedział mu, jak wyglądała jego przeszłość. Na tamten czas wszystko istniało w kolorach czerni i bieli, ale z biegiem miesięcy jasne tęczówki zaczęły inaczej postrzegać tę sprawę. Oczywiście, że zawiedli rodzicie, a konkretnie ojciec, ale Darek znał ich ponad dwadzieścia lat. Chyba wiedział, że wpojone od małego zasady musiały ewoluować zgodnie z postępem świata. Dlaczego więc odpuścił tak szybko? Jeżeli zależało mu na wyrwaniu się ze wsi, mógł to rozegrać tak, aby nie tracić kontaktu z rodziną, za którą zdarza mu się tęsknić. I co się wtedy dzieje? Zbyt bardzo użala się nad sobą, ot co! Tylko z tego powodu Adam stawia przed nim oczywiste tezy, jednocześnie chcąc przemówić mu do rozsądku, co też stało się i tym razem. Zazwyczaj działało, ale teraz...
- Nie interesują mnie osoby, które odwracają się plecami. – wariograf nie był potrzebny, by na dnie czarnych źrenic okolonych czerwonymi soczewkami potwierdzić słowa Czecha.
- A pozwoliłeś mu chociaż na wyrażenie własnych poglądów, czy zwyczajnie spakowałeś się i wyszedłeś? Pomyśl, Darek, zostawiłeś go tam! Tyle lat nie odzywał się do ciebie i co, uważasz, że nie było mu z tym źle? Skontaktowałeś się z nim? Podałeś adres? Nie, kasztanie jeden! Zamknąłeś się w swoim świecie, do którego, dzięki Bogu, pozwoliłeś mi wejść. A Radek ma trzydzieści lat.
Przez cały monolog starszy Kubiak nie spuszczał wzroku z przyjaciela. Pozwolił mu się wygadać, choć nie spodziewał się, że po siarczystym, słownym policzku dotyczącym wytknięcia mu opuszczenia brata nastąpi dalsza część. Jeszcze przed nią miał zamiar zwyczajnie opuścić budynek, ale dzięki temu, że Adaś jednak kontynuował, chłopak mógł to przemyśleć. I znów zdał sobie sprawę, że najpierw robi, a potem zastanawia się, czy ta opcja była w istocie słuszna. Może gdyby poznał Fibaka nieco wcześniej, nie stałby się aż tak zgorzkniałym dwudziestoczterolatkiem? W Czechu podobało mu się to, że on zawsze cierpliwie czekał na odpowiedź, nie ponaglając.
- Sam jesteś kasztan. – warknął, krzyżując ramiona na piersi. – Gdybyś był ładniejszy, uznałbym cię za mojego prywatnego anioła stróża.
Mężczyzna zaśmiał się cicho.
- Po pierwsze, jestem kasztanem, a nie „kasztan”.
- Dobrze, że się przyznałeś, Grucha.
Takiego Darka dało się polubić. Po prostu czasami odrywanie warstw muru, jaki wokół siebie wznosił, wymagało dłuższych operacji. Skoro już w jego ustach znalazło się przezwisko, można było mieć pewność, iż opóźniony, nastoletni bunt zaczynał ustępować dojrzałości.
Ah tak, przezwisko! W tym miejscu wypadałoby nareszcie wyjaśnić jego znaczenie, skoro dwójka naszych bohaterów została jako tako opisana. Otóż być może spodziewacie się wyjaśnienia smacznego, aczkolwiek prostego – Adaś zajadał się gruszkami i ktoś postanowił mu to wytknąć... Niestety, zawiodę was, gdyż miał surowy zakaz spożywania tegoż owocu pod groźbą ostrego zatrucia. Niemniej, w rzeczy samej chodzi tutaj o to zielone „ustrojstwo”. Pamiętacie może film „Chłopaki nie płaczą”? Tak, coś pewnie zaczyna świtać. W naszym przypadku wersja jest nieco zmieniona, gdyż to babcia, a nie sympatia Fibaka wydziergała mu doprawdy uroczy, różowy sweter z gruszką na przedzie. Brunet nie należał do tego typu osób, które przejmowałyby się opinią ludzi w stosunku do niego, toteż następnego dnia po otrzymaniu prezentu założył go na siebie i wkroczył na uczelnię. Każdy może wyobrazić sobie, co najlepszego mógł wywołać, jednak z racji na niewielką popularność kierunku, spędzanie większości czasu na jednym piętrze i dosyć zgraną grupę, zamiast szyderstw, doczekał się zachwytu w oczach dziewcząt i rozbawienia wśród kolegów, którzy długo jeszcze wypominali Adamowi jego pierwsze wejście, chrzcząc go soczystym nickiem.
- Czekaj... Mówisz, że... tamten blondas ma trzydziestkę?
- Tak, mam.
Darek obrócił się gwałtownie, stając twarzą... oczami w czubek głowy z nowym kolegą z zespołu. Jeżeli poprzednie rozgrzeszenie Azjaty zostało zakończone sukcesem, tak właśnie pojawiały się kolejne powody, aby go nie lubić. Takie skradanie nie świadczy dobrze o człowieku, bo nigdy nie wiadomo, czy czegoś nie podsłucha. Kiedy Darek już otwierał usta, aby skomentować karygodne zachowanie, Radek sięgnął do przedniej kieszeni czarnej marynarki, wyjmując z niej dowód osobisty. Tym samym uciszył na moment wyjątkowo rozdrażnionego Kubiaka.
- Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale pan Kołodziej pyta o postęp w tłumaczeniach. – wyłapał pytające spojrzenie nieznajomego mu jeszcze z imienia chłopaka z gwiazdką. – Przyjeżdżając tutaj, musiałem zdobyć obywatelstwo polskie. Czuję się mieszkańcem tego kraju, dlaczego więc miałbym zachować poprzednią, japońską wersję? Poza tym... – na policzkach wykwitły delikatne rumieńce. – Kurosawa, to po polsku Radosław. Jednak lepiej brzmi „radosny” niż „czarne bagno”, prawda?
Poziome linie warg Darka uniosły się nieco. Czyżby już zaczął się do niego przyzwyczajać?
- Będę miał na ciebie oko. – despotycznie wskazał palcem w środek klatki piersiowej Miki, mrużąc oczy, które po chwili spoglądały w kierunku Adama. – Dzisiaj robię sobie wolne. – zgarniając płaszcz ze stojącego nieopodal wieszaka skręcił w kierunku schodów. Swoje wyjście oznajmił krótkim, acz nieco zbyt głośnym trzaskiem drzwi.
- Chyba mnie nie polubił.
Zamyślony Czech westchnął, skupiając się na nowym członku ekipy. Musiał o niego zadbać, a z Kubiakiem policzy się później. Czasami odnosił wrażenie, że jego przyjaciel nie toleruje niektórych osób tylko dlatego, że się one narodziły. Denerwowała go taka postawa. Jak można rozdrapywać rany z przeszłości, skoro robi się to samo dla innych? Darek nie chciał, aby ktokolwiek go oceniał, wcześniej nie zamieniwszy nawet słowa, a co robił teraz?
- Wiesz, Radek... Z nim jest tak, jak z dzieckiem. Na pytanie, czy przeczytało książkę, odpowie, że nie, bo była nudna. Sam nie przekona się o zawartości, a jest pierwszym, który potępia... kiedyś tak nie postępował. – objął go ramieniem, prowadząc w stronę pokoju tłumaczy anime.
- Być może trafił na złą recenzję i potrzeba mu kilku pozytywnych, aby spojrzał na wszystko pod innym kątem? – w piwnych tęczówkach łatwo było ujrzeć absolutną niewiedzę w kwestii trafienia we właściwą odpowiedź. Czytało się z nich jak z otwartej księgi, dzięki czemu rozmówca blondyna błyskawicznie domyślił się, iż chłopak niewiele usłyszał z rozmowy z Darkiem.
- Znajdź mi śmiałków, a cię ozłocę.
Roześmiali się oboje, siadając na krzesłach obrotowych. Pracowali sumiennie, urozmaicając czas opowiadaniami z osiedlenia się w kraju, dopóki do pomieszczenia nie wszedł Damian.
- Widzę, że się ładnie docieracie. Radziu, słonko, z tego, co wiem, pracujesz w serwisie komputerowym, prawda? – zajął kawałek biurka chłopaka, opierając lewą stopę na nodze mebla.
- Tak, dokładnie w dziale internetowym. Odpowiadam za szybką pomoc w razie uszkodzeń jakichś części.
- W jakich godzinach? – intensywna zieleń tęczówek kojarzyła się Mice z okresem kwitnienia wiśni japońskich. Wtedy zawsze każde źdźbło trawy wydawało się bardziej wyposażone w chlorofil.
- Od szesnastej do dwudziestej pierwszej, ale jeżeli to nie sprawia problemu, mogę tutaj przynosić swój firmowy komputer. W ten sposób tłumaczyłbym cały dzień, jednocześnie obsługując klientów Xcomu.
- Xcomu? Tego obok poczty? – po ochoczym potaknięciu, kontynuował. – To bardzo dobry sklep.
- Wiem. – kolejny tego dnia uśmiech upewnił go, że Polacy naprawdę z dystansem reagują na takie gesty. – Przepraszam, ale... dlaczego każdy tak źle znosi przejawy sympatii?
Adam parsknął, niemal rozlewając herbatę.
- Ja też przez to przechodziłem. Uwierz, taki naród, ale nie pogniewam się, jeżeli odpowiesz na moje uśmiechy... Tylko nieczęsto, bo jeszcze się przyzwyczaję. – zażartował, mrugając blondynowi. Siedząc blisko niego miał doskonały pretekst do obserwacji. Długie jak na Azjatę nogi i niezbyt szeroki tors zawsze kojarzyły mu się z ideałem mężczyzny. Proporcjonalny nos, ładny odcień ust i ... sercowata twarz. Cholera... gdyby była okrągła, a włosy czarne...
- Adam? – zaniepokojone spojrzenie piwnych tęczówek sprowadziło go na ziemię.
Nienawidził jesieni i wiosny. Zawsze wtedy dopadały go takie dziwaczne stany przygnębienia. Nie potrafił zapomnieć o osobie, którą spotkał w stolicy, tak samo jak i nie umiał wbić sobie do głowy, że już jej nigdy nie zobaczy.
- Wybacz, wybacz, zamyśliłem się. To co? Może najpierw sprawdzę twój tekst, a potem przydzielimy ci jakąś konkretną mangę i anime?
Radek nie miał co do tego żadnych obiekcji.
Akemi (00:53)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz