26 listopada 2009
Moje skarbeńki. Dziś zamieszczam notkę poniedziałkową, jak, tak obiecałam. Troszkę dłużej trzeba będzie czekać na kolejną, za co od razu przepraszam. Dziś opowiada Mai. Nie szczędzi sobie, zbok jeden, opisów.
Ponawiam swe pytanie - czy ktoś wie, jak pozbyć się raz na zawsze komentarzy z red tube, pojawiających się w Księdze Gości?
Przepraszam za wszelkie błędy, dziękuję za komentarze i... Jedziemy xD
PS; Matura z angielskiego poszła mi średnio, ehh.
Ah!!! Chciałabym polecić blog Madeleine i Fionki , które zajmują się właśnie polecaniem innych blogów i robieniem ich opisów, aby zwiedzającemu stronę łatwiej było wyszukać to coś, czego szuka. Ponadto jest tam galeria i..., a zresztą przekonajcie się sami, jak fiolet może wciągać XD
UWAGA!!!
Na
jakiś czas zastosuję kodowanie podczas wpisywania komentarzy. Może
wtedy spam w Księdze Gości przestanie się pojawiać. Gdy się to uciszy,
wyłączę ochronę.
Za utrudnienia przepraszam.
Wasza Akemi.
Maiyu
Obudziłem
się i poczułem pustkę. Keizo wywiało, a mnie chciało się pić.
Przeczołgałem się do kuchni i nalałem sobie jakiegoś soku, którego nie
zaatakowali mali domownicy w różnej postaci, począwszy od pantofelków na
grzybach skończywszy. Usłyszałem dobrze mi znany trzask drzwi do
toalety Dakoriego.
-
Ojej, siusiu mu się zachciało. – zachichotałem. W sumie to był całkiem
dobry pomysł. Szczególnie, że coraz mocniej zacząłem odczuwać parcie na
pęcherz. Musiałem się spieszyć, więc skoczyłem do Akiego, który chyba
mnie nawet nie zauważył, zważywszy na zamknięte oczy i jęki wydobywające
się z jego ust. Co się dziwić? Isamu nie należał do lekkich, a jak
jeszcze dopychał się do drobnego blondynka... Nie moja sprawa, ja tylko
chciałem załatwić potrzebę fizjologiczną. Gdy już oddałem, co miałem
oddać, poczułem się o niebo lepiej. Nagle przed oczyma stanął mi obraz
sprzed zaśnięcia. Dotknąłem swych warg i uśmiechnąłem się. – Muszę się
zrelaksować. Poproszę tego kucyka Pony, żeby zrobił mi kąpiel w płatkach
róż. – jak powiedziałem, tak zrobiłem, a raczej zamierzałem. Wdrapałem
się na szczyt Góry Zamkowej... Wróć! Na szczyt schodów i poczułem dobrze
mi znany zapach lawendy. Uchyliłem drzwi do mojej toalety i zamarłem,
widząc dwie zgrabne półkule wirujące po parkiecie kafelek. Nagie ciało
Keizo prezentowało się znakomicie. Był idealny i aż mnie to przeraziło.
Wcięta talia, ładnie opalone i lekko umięśnione plecy oraz uda,
delikatny meszek na nogach, a także zgrabne łydki. Gdy obwiązał się tym
przeklętym ręcznikiem, prawie, że jęknąłem, zawiedziony. Opanowałem się
jednak.
-
Co robisz nagi i to w mojej łazience? – o tak! Poproszę Oskara!
Zmieniać głos w taki sposób umiem tylko ja. Byłem z siebie dumny. W
myślach jednak prosiłem o jedną rzecz. Ręczniku! Jeżeli zaraz nie spadniesz, to w nie dalekiej przyszłości podrę cię własnoręcznie. Najwyraźniej
wziął to sobie do frędzli, bo posłuchał. Ujrzałem wyrzeźbione partie
brzucha, jak na trzynastolatka całkiem ładne. Ba! Piękne! Czarny pasek
włosów od pępka po dolne partie doprowadzał mnie do ciężkiego
przełknięcia śliny. Potem mój wzrok prześliznął się niżej. Doskonale
zdawałem sobie sprawę, że pożeram spojrzeniem jego męskość. – Duża. –
mruknąłem i zrobiłem krok do przodu.
-
N-Nie podchodź. – zapiszczał dziwnie. Dłonią namacał pokrętło drzwiczek
kabiny prysznicowej i wbiegając do niej, zamknął się. – Ja się kąpię!
Wyjdź. – odetchnął lekko, jakby myślał, że dzieląca nas szyba okrywa
jego ciało.
-
Słodki. – uśmiechnąłem się kącikami ust. Gdy zobaczył, że stoję jakieś
dwa kroki od niego, odkręcił kurek z ciepła wodą, o czym świadczyła para
osadzająca się na szybkach. Jeżeli myślał, że mnie tym zrazi, to szybko
wyprowadziłem go z błędu, gdy bez krępacji wszedłem do środka.
-
Nie jestem z cukru. – biedny, z przerażenia przywarł do panelu, który z
pewnością ziębił. Różnica temperatur poza kabiną była znaczna, więc
zaśmiałem się widząc, jak pewne partie jego ciała kurczą się znacznie.
- Zimno. – stęknął, więc pozbywszy się butów zamknąłem za sobą rozsuwane drzwi. – Ale... Ale ty stąd idź!
- Jakbyś nie zauważył, to moja łazienka. – prychnąłem, ocierając twarz z wody.
- W takim razie ja się wynoszę. – ominął mnie zwinnie, ale ja nie miałem zamiaru się poddawać.
-
Czy ja ci na to pozwoliłem? – warknąłem i przycisnąłem go do ściany.
Dostrzegłem w jego oczach strach. – Nie bój się. Nie zrobię ci krzywdy.
Mokre ubrania krępowały me ruchy, ale chciałem żeby to Keizo je ściągnął. Taa, jestem zboczony.
Objąłem
go w pasie i patrząc prosto w oczy, pocałowałem, wcześniej zlizując
ciepłe krople. Chłopak, mimo że się hamował, nie mógł ukryć czerwonych
policzków.
-
Mai. – jęknął mi w usta, kiedy ma dłoń powędrowała na wewnętrzną stronę
jego ud, głaszcząc je. Druga zajęła się drapaniem pośladków.
Jak
ja uwielbiam jego zapach! Właśnie zdałem sobie z tego sprawę! Słodkawy,
ale nie mdły. Wyraźny, lecz nieodurzający. Na granicy ekstazy. Że też
człowiek może być aż tak ślepy. W końcu mawiają, iż najciemniej jest pod
latarnią.
Zatraciłem się w nim, całując i liżąc szczękę, szyję, obojczyki. Gdy odsunąłem się od niego, on zjechał na posadzkę, kuląc nogi.
- Dlaczego? – szepnął. – Czemu tak późno? – coś czułem, że on się zaraz rozpłacze.
- Bo jestem zawszonym dupkiem? – roześmiałem się, widząc jego zszokowane oczka.
- Fakt. – siąknął nosem, by po chwili rozchylić nogi o kąt około dziewięćdziesięciu stopni. – Więc nie zmarnuj szansy.
Na
pewno do tego nie dopuszczę. Pomogłem mu wstać i gwałtownie obróciłem
go przodem do ściany, zmuszając do oparcia się o nią dłońmi.
- Zamknij oczy. – poprosiłem, a on spiął się. Chciał tego, lecz bał się. – Robiłeś to już kiedyś?
- Zadajesz głupie pytania. – zaśmiał się nerwowo. – Oczywiście, że tak. Bo to raz?
Skrzywiłem się.
-
Szkoda. – mimo wszystko pragnąłem go jak nikogo innego. Gdy on myślał,
że wejdę w niego brutalnie, a ja uklęknąłem cicho, by nie zdradzić
swojej pozycji. Mając przed nim dużą przestrzeń, ulokowałem się tam
wygodnie. Szybko chwyciłem jego męskość i wziąłem ją do ust. Usłyszałem
świst wciąganego powietrza, jakie chłopak zachłannie zaczerpnął.
Spojrzałem w jego zawstydzone oczy i trąciłem językiem czubek
przyrodzenia. Keizo, odrywając ręce od ściany, zatkał nimi usta. Nie
mając za plecami oparcia, zmuszony był do radzenia sobie samemu, co do
prostych nie należało. Co rusz porywał nim dreszcz podniecenia. Nie
miałem zamiaru za szybko skończyć zabawy, więc dałem sobie spokój z
intymnym miejscem i skupiłem uwagę na jego udach, które lekko
podszczypywałem zębami.
To, co Dakori powiedział chwilę później, musiało go dużo kosztować.
-
Mai... Błagam! – złapał mnie mocno za włosy i pokierował mą głową na
poprzednie lokum. Musiał być na granicy, bo, że tak powiem, po trzeźwemu
nigdy by nie prosił. Nie miałem wyjścia, jak tylko skinąć głową i
zlizać kilka słonych kropel u wylotu jego erekcji. Opłaciło się.
Cudownie jęczał. Po trzech ruchach męskości w mych ustach, szarpnął
biodrami o mało mnie nie dusząc.
-
Przepraszam. – wysapał półprzytomnie. Kiedy chciałem go ukarać i znów
się odsunąć, spojrzał na mnie prosząco. – Pozwól mi dojść.
Westchnąłem zrezygnowany.
Wkrótce
jego ciałem wstrząsnął dreszcz, a Dakori wyginając się w piękny łuk,
stanął na palcach i wytrysnął mi w usta. Prawie natychmiast ponownie
przyssałem się do jego członka, zachłannie spijając resztki, a on
głaskał mnie jak futrzaka. Słodziak.
- Mai zrób to. – zażądał, a nie widząc u mnie jakichkolwiek reakcji, uklęknął przede mną i zaczął rozpinać me spodnie.
-
Stój. Nie w ten sposób. – zaoponowałem. – Powoli. – szlag mnie trafiał,
bo moje bokserki znacznie zwiększyły swoją objętość. Nie żebym się
chwalił.
Przytuliłem go mocno, chcąc pokazać, że może mi zaufać i poczuć się bezpiecznie.
- Kocham Cię. – wyrwało mi się, a ja czułem, że to wyznanie przepłynęło z głębi mego serca.
Keizo drgnął i wtulił się w me ramię.
-
Ja ciebie też, więc wybacz... – nim się zorientowałem, złapał za moją
koszulę i szarpiąc w dwie przeciwne strony, rozerwał ją i rzucił na
podłogę. – I wanna sex you up. Let me freek you out... – śpiewał, lecz
przestał, jakby poszukując odpowiedniego fragmentu tekstu piosenki, co
zaobfitowało rumieńcami na mej twarzy. Sam się temu dziwię, naprawdę. – You,you are a mystery. Come on baby let me inside.* –
mruczał, desperacko gładząc mą klatkę piersiową. Chyba nie zdawał sobie
sprawy, że chce być w roli seme. Czy on postradał rozum? Takie
chucherko nie da mi rady. To już raczej ja powinienem zaśpiewać tą
część, tyle, że ja nie słucham tak zboczonych piosenek. A może on mi
insynuuje, że niby ja mam w niego... Gdzie się takie dzieci rodzą?
Nacisnął mocniej na guziczek sutka i zaśmiał się, uradowany moją
reakcją. Chwilę się nad czymś zastanawiał, a potem przylegając do mnie,
objął brodawkę wargami. Gorący języczek trącający czuły punkt, działał
na mnie jak rozżarzone węgle. Nawet nie poczułem, kiedy odpiął mi
spodnie.
- Dosyć. – tym razem to ja chciałem, by było mu dobrze. – Mam zamiar wynagrodzić ci wszystko.
Zażenowanie aż od niego biło. Zdjąłem ostatnią część swej garderoby, czyli skarpetki i pchnąłem go na szklane drzwi.
- Mogłeś je zostawić. Wyglądałoby bardziej perwersyjnie. – otarł się sugestywnie o moje kolano.
-
Nic straconego. Możemy przecież przetestować wiele opcji. –
zamruczałem, a on oplótł nogi wokół mych bioder, przylegając do szybki
swymi zgrabnymi pośladkami i w efekcie zostawiając po nich ślad.
Umoczyłem pod prysznicem palce i włożyłem jeden, w ciasny otwór Keizo.
Chłopak syknął wściekle.
- Mai! To boli! – był oburzony? A czemu?
- Powinieneś o tym wiedzieć. Przecież robiłeś to wiele razy. – krzywy uśmiech odbił się w niedaleko wiszącym lustrze.
- Oni byli delikatni.
- Przyzwyczajaj się.
Chłopak prychnął, słysząc te słowa.
- Czy ty, chłopczyku, podpisałeś umowę na mój tyłek?
-
Żebyś wiedział, że tak. Teraz tylko ja mogę go użytkować. – powoli
traciłem panowanie nad sobą. Dodałem jeszcze dwa palce i zacząłem go
skrupulatnie rozciągać.
-
A jeżeli moje cztery litery nie życzą sobie, abyś w nich przebywał? –
masz ci los. Czy on przestanie gadać? Być może chce mnie podniecić i
pozwolić dojść przedwcześnie?
-
Po takim razie, jaki im dzisiaj zaserwuję, nie będą przyjmowały nikogo
innego, bo tylko ja je zadowolę. – wyrzuciłem z półki wszystkie
szampony, odżywki i nie wiadomo, co jeszcze mieszczące się w panelu
prysznicowym i oparłem Dakoriego tak, bym miał łatwy dostęp do jego
wejścia. Nakierowałem swoją mocno niedopieczoną erekcję na mokry odbyt i
wszedłem w Keizo do połowy.
- Nie! – wrzasnął nagle, a z oczu zaczęły spływać mu łzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz