06 września 2010
Witam moje Elfiątka! xD Mam nadzieję, że tęskniliście XD Od dziś do końca opowiadania historia będzie się dziać z perspektywy Subaru. Muszę przyznać, że taka narracja strasznie mi się spodobała XD Wplotłam trochę humoru, który mam nadzieję, że rozbawi choć troszkę ;P
Odpowiedzi:
Sonietta - Mam nadzieję, że rozdział tym razem Cię uszczęśliwi i masaż będzie czymś przyjemnym xD
Black - Wywakacjowałeś się, a teraz ładnie proszę o zamieszczenie noty na rzeczywistości w krainie fantazji xP
Star 1012 - Eiri zawsze był bardzo przychylny do związku swego syna z Subaru. xD Odkąd wie, że Misaki jest dobrym dzieciakiem, to jest w stanie dać mu błogosławieństwo ze swoją pociechą xD Kochana, teraz to dopiero zobaczysz, a raczej przeczytasz, jakie Subaru ma pomysły XDD
Serdecznie witam Luanę oraz Ceb-sama =D
Zielona Strefa.
Zachorowało mi się xD Ale sytuacja jest w miarę stabilna, czyli z 38 zeszło mi do 37,4 xD Śniła mi się scenka z mojego opowiadania i przyznaję, że bardzo mi to pomogło. xD Oglądałam "Mam talent"... jak dla mnie to pan od bigosu powinien przejść dalej xDD
Zapraszam do czytania ;3
-----------------------------------------------------------------------------
Subaru
Tenshi
położył się na brzuchu jakby nieskrępowany tym, że mam doskonały widok
na jego jasne pośladki. Blask świec mamił wzrok, dając złudną iluzję
opalonego ciała. Usadowiłem się na jego plecach, wyjmując z kieszeni
spodni flakonik z różową substancją. Wylałem jego część na dłonie,
wyczuwając ruch pod sobą. Kilka kropel uraczyło materię jego skóry, a
jako że płyn był chłodny, spowodował wzdrygnięcie się chłopaka. Nagle
usłyszałem, że Tenshi aktywniej wciąga powietrze co jakiś czas.
Zaśmiałem się na to, rozprowadzając olejek na ciut wilgotnych jeszcze
plecach.
-
Mango i owoc granatu. Niestety nie było jagodowego. – wiedziałem, że o
to mu chodziło. Długo szukałem, nawet w różnych sklepach zielarskich,
ale za każdym razem zostałem odesłany z kwitkiem. Chyba był jakiś masowy
atak klonów Tenshiego. Ten mój musiał obejść się smakiem, a raczej
zapachem.
Blondyn
podniósł się na rękach, sięgając po jedną ze świeczek, przez co nie
mogłem powstrzymać prychnięcia. No tak... Ona była jagodowa.
- Odstaw to, bo albo się zapalisz, a tego byśmy nie chcieli, albo wpadniesz w nałóg.
-
Nie przesadzaj. – mruknął, jednak spełnił moją prośbę, kładąc przedmiot
na szafkę obok, aby woń kadzidełka docierała do jego nozdrzy.
Ehh, doprawdy, on mnie kiedyś wykończy. Słowo daję!
Ale teraz muszę skupić się na masażu.
Ująłem
w dłonie miękkie barki, masując kciukami wrażliwe sploty mięśni. Na
zmianę rozcierałem kostkę w górnych kręgach, nie przejmując się sykami
Aoiego.
Dobrze! Jak boli, znaczy, że żyje!
Z
tego to się akurat powinien cieszyć, bo jak się nim odpowiednio zajmę,
wymęczę, to od razu się chłopak zdrowiej poczuje! Już ja to wiem!
Granatowooki
odchylił głowę w tył, aby móc posłać mi wkurzone spojrzenie. Nie wiem,
po co to zrobił... Przecież go nie krzywdzę.
Zsunąłem
dłonie na łopatki, rozcierając i ugniatając ściśnięte mięśnie, dziwiąc
się, skąd w tak drobnym ciele zmieściło się tyle spiętych nerwów? Taka
rzecz przywodziła mi na myśl przyczajonego do ataku drapieżnika, dla
którego każda żyłka pełni śmiertelnie ważną rolę. Tak też musiało być i z
Aoim. Mimo ujawnionej przez niego pewności nie mógł sobie wyobrazić,
gdzie zawędrują moje ręce, do czego się posuną. Tak naprawdę ja także
tego nie wiedziałem. Wszystko zależało od chwili, zachowania Aniołka
oraz mojego przełamania w sobie.
Jedna wielka niewiadoma.
Zamyśliłem
się, zapewne zaprzestając ruchów, gdyż Tenshi przeciągnął się niby
przypadkiem, przypominając mi o obowiązku, jaki na mnie nałożył.
Przesunąłem się na miejsce pod kolanami, podpierając dłonie na jego
biodrach. Zdziwiłem się, gdy chłopak syknął cicho, obracając się do mnie
z tak karcącym spojrzeniem, że choć nie wiedziałem, o co może chodzić,
to jednak poczułem się winny.
-
Zdejmuj te spodnie! Przy okazji sprawdź, czy nie zostawiłeś jakiegoś
śladu na moich pośladkach. Czuj się trochę. – mruknął, nadymając
policzki.
Faktycznie,
gdy przyjrzałem się temu bliżej, dostrzegłem niewielką pręgę, po której
za kilka minut nie będzie już znaku. Musiałem mu to zrobić zamkiem,
kiedy przesuwałem się w dół jego ciała. Nie namyślając się zbyt długo
dmuchnąłem w zaczerwienioną kreskę, aby przejechać po niej koniuszkiem
języka. Od razu mięśnie zacisnęły się za sprawą Aoiego, który na pewno
nie spodziewał się czegoś takiego.
Ciągle
pochylając się nad wypukłymi i kształtnymi półkulami pokusiłem się o
nonszalancki uśmiech. Oddech igrał z temperaturą, wywołując u niego
gęsią skórkę.
-
Sam mówiłeś, że jestem burkiem, a jak zapewne wiesz, ślina psiaka jest
najlepsza na zneutralizowanie zakażenia i zagojenie się rany.
Tylko czekałem na to, aż będzie chciał mi coś powiedzieć. Już ja go stosownie uciszę i zmuszę do potulności.
-
Mówisz tak, jakbym miał co najmniej gruź... Oh! – cudownie! Wybornie
wręcz! Ten jęk był zapłatą za tą całą gonitwę, jaką musiałem sobie
urządzić przez niego.
Skoro
ktoś mnie przezywa, musi liczyć się z zapłatą, bo jak inaczej nazwać
to, że mój język sprytnie wślizną się pomiędzy przerwę między pośladkami
chłopaka, chyba zaczepiając o jego wejście? Karą to na pewno nie było, a
mimo to sprawiło mi satysfakcję. Teshi już się nie odezwał, choć gdybym
się uparł, to mruknięcie pełne dezaprobaty, gdy nie pozwoliłem już
sobie na żadne pieszczoty, też mógłbym śmiało zaliczyć do wyłamywania
się spod moich reguł. Ale! Będę na tyle wspaniałomyślny, że uznam, iż
tego nie było.
Smutne
oblicze Aniołka odbijało się od szyby okna, więc aby go choć troszkę
uszczęśliwić, zsunąłem z siebie spodnie oraz koszulę, paradując w stroju
mitycznych bogów z posągów, czyli powszechnie nazywanym „strojem
Adama”. Ponownie zajrzałem w przezroczystą taflę, w której wychwyciłem
zadowoloną, lecz mocno zaróżowioną twarzyczkę.
Oh,
doprawdy! Gdyby ktoś postawił go przed zadaniem uwiedzenia jakiegoś
osobnika, o nby go zdobył swą nieporadnością w odnalezieniu się w nowej
sytuacji oraz naturalną bronią – niewinnymi oczyma - dużymi i niezwykle
przyciągającymi, często nawilżanymi przez nerwy ustami oraz jedwabiście
głębokim lecz posiadającym coś dziecinnego i miękkiego, głosem. Słowo
daję, ja nie wiem, co sprawia, że jeszcze trzymam się w tak silnych
ryzach... Chyba jest to oczywiste dla osób postronnych, chociaż i do
mnie to dociera, jednak nie wiem, jak to opisać, aby zawrzeć dosłownie
wszystko. Wyobraźcie sobie maleńkie, śliczne dziecko – tak kruche, że
boimy się go dotknąć, aby nie zrobić mu krzywdy. Ono uśmiecha się do
was, wyciąga rączki, kusi sobą, aby je przytulić, więc ostrożnie
spełniamy prośbę. Choć ono nie raz zakwili, rozpłacze się, zniszczy coś,
doprowadzając do pasji, nigdy to was nie skłoni do wyrządzenia mu
czegoś złego, bo ta istotka jest dla was tak ważna, tak bardzo ją
kochacie, że jesteście skłonni do największych poświęceń. Taki właśnie
jest Tenshi. Nie mógłbym spojrzeć w lustro, gdybym ośmielił się podnieść
na niego rękę lub nakrzyczeć, obrazić przykrym słowem... Ale nikt nie
mówił o tym, że nie mogę doprowadzić go na skraj podniecenia. Oh, mój
drogi, jakbyś mnie teraz zobaczył, pewnie przestraszyłbyś się mego
złowieszczego wyrazu twarzy.
Tak,
chcę abyś poczuł każdą komórką ciała to, co mnie zżera w środku, gdy na
ciebie patrzę. Jak gorączka trawi serce, lędźwie, wnętrze, nie
uspokajając się pod usilnie długimi salwami lodowatej wody.
Rozsiadłem
się wygodniej, usadzając tyłem do jego głowy. Miałem pewien plan, ale
jeszcze trochę musiałem go odwlec. Aby nadto nie rozpalać chłopaka,
powróciłem do masażu, uderzając zwiniętą pięścią w uda tak gwałtownie,
że Tenshi pisnął, przestraszony ataku.
- To boli, wiesz? Trochę delikatności.
Uśmiechnąłem
się pod nosem, zmniejszając siłę. Podczas całego „zabiegu”, blondyn
zupełnie się rozluźnił, choć na początku mocno się spinał, pojękując z
cicha. Koniecznie chciałem uśpić jego czujność, aby myślał, że obecny
stan rzeczy utrzyma się na dłuższy czas. Ująłem drobną kostkę i
pociągnąłem ku sobie. Poświęciłem uwagę każdemu z palców, na przemian
zajmując się wszystkimi na raz i z osobna. Jego pięty były niesamowicie
gładkie i miękkie, co dodatkowo spowodowała niedawna kąpiel. Bez względu
na to, czy Tenshiemu będzie się to podobać, czy nie, zacząłem
udoskonalać moje wizje przyszłości, choć przyznaję, że było to ciężkie,
biorąc pod uwagę to, że obecnie miałem żywe ucieleśnienie nagiego
chłopaka. To strasznie odwracało moją uwagę od skupienia się na
działaniu. Sprawy nie ułatwiał fakt, iż obecnie siedziałem zaraz za jego
pośladkami, często stykającymi się z moimi.
Jakąż ja mam silną wolę!
Niestrudzenie
powtarzałem sobie, że osoba pode mną to nie Tenshi, a jakiś starszy pan
ze zmarszczkami, stadem wnuczek (koniecznie dziewczynek, bo chłopcy
przypominaliby mi Aoiego), siwizną we włosach i...
Ale
to ciało było giętkie i jędrne. Prężyło się pod najmniejszym moim
dotykiem, domagało się więcej, a cichutkie westchnięcia wymykały się z
pełnych, iskrzących się od nawilżającego je języka, warg. I jak tu być
spokojnym?
Skoro
za chwilę i tak będę miał niezłą frajdę, to czemu nie zacząć jej
wcześniej? Jako, że Tenshi wie, iż jestem nieco zboczony, nie uzna tego
za coś niezwykłego... Co najwyżej się zarumieni.
Ponownie
okręciłem swe ciało, tym razem lokując się między jego rozchylonymi
nogami. Przybliżyłem usta do zgrabnej nóżki, muskając ją prawie
niewyczuwalnymi pocałunkami. Z chwili na chwilę wspinałem się coraz
wyżej, wdychając niemalże parującą skórę przesiąkniętą przyjemnym
zapachem. Przytuliłem się w miejscu pod kolanem, zasysając wrażliwe
tkanki. Słyszałem, jak blondyn wzdychał co jakiś czas.
- Nie wiedziałem, że masaż ustami może być taki... Niespotykanie przyjemny.
Oj, chłopcze. Jak ty mało wiesz! Już ja to wszystko naprawię, zobaczysz. A na razie...
Przysunąłem
się do idealnie wypukłych półkul, otulając je ciepłym oddechem, aby
zaraz je cmoknąć. Jeżeli już raz zasmakowało się tego fragmentu, ma się
ochotę wcale go nie opuszczać. Dłonie zakradły się na wewnętrzna stronę
ud, zjeżdżając niżej, aby zahaczyć opuszkami o spokojnie spoczywającą
męskość, która nagle drgnęła.
-
Hej, Hej! Nie zapędzaj się, kurcze! – przejęty i nieco ochrypły głos
wprowadzał mnie w lekkie podniecenie, które zapewne wbijało się w nogę
Aoiego. – Uspokój swoje zapędy i schowaj broń, bo mi nią jeszcze oko
wybijesz.
A
to bestia! Na dodatek spojrzał na mnie przez ramię, wysyłając
cwaniackie i mocno kapiące ułożenie miny. Gdyby tylko wiedział, jak
szybko mu ją odkleję z twarzyczki...
Jako, że nie lubiłem długo pozostawać dłużnym, swej odpowiedzi udzieliłem natychmiast.
- Obróć się, kwiatuszku.
Oczy
chłopaka, który utrzymywał ze mną kontakt wzrokowy, nabrały ogromnych
rozmiarów. Aż nie mogłem powstrzymać się od zachichotania z uciechy.
- No, raz, raz, bo nas tu zima zastanie, a nie mogę pozwolić sobie na reklamacje, iż mój masaż był niekompletny.
Nie mógł zaprzeczyć. Przecież sam kazał, abym wymasował go całego.
Hi, hi! Zabawę czas zacząć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz