sobota, 6 października 2012

45. Jak pies z kotem.

30 sierpnia 2010

Oi, moje kochane Elfiątka! ;3 Dziś poniedziałek, więc i nowa notka, w której będzie można przeczytać m.in. o masażu ^^

Odpowiedzi:

Star 1012 - Nie, to jeszcze nie koniec XD Zostały jeszcze około trzy notki xP Mnie tez ciężko będzie pożegnać się z bohaterami, szczególnie z Mizukim xD Kochana, Ty pisz, czy Ci się podoba rozdział, bo tak mam pewność, że faktycznie udało mi się zainteresować XD Hehe, podczas malowania naprawdę jest dużo zabawy xD Szczególnie, jak czasami nie da się czegoś doprać... XD

Yuuki - Sytuacja opanowana xD A mam pytanie - doszło Ci jakies potwierdzenie wpłaty tych 21 zł? XD

M. - Oj tak xD Gdyby pomoc nie przyszła, to ściany miałyby kilka pięknych zamazań w miejscach, gdzie Tenshi  i Subaru akurat się oparli xD Hahah, wybrany z miłości dwóch mężczyzn - to opowiadanie w ogóle miało byc pełne humoru, ale... nie za bardzo wyszło, dlatego teraz staram się wpleść jakieś wątki xD

Viki - Chłopaki juz sobie poradzili z masażem, choć z pewnością natchnął ich Twój duch pomocy xD

Kirhan - Witaj z powrotem ;3

Zielona Strefa : Wszystkim rozpoczynającym rok szkolny życzę sukcesów w nauce i lżejszych, niż poprzednie, semestrów. Tym, którzy zawitają w progi nowej szkoły życzę z kolei najlepszej kombinacji nauczycieli xD

A mnie proszę tego życzyć za miesiąc XDDD

Notka dedykowana w szczególności tym, którym skończyły się wakacje ;)

-------------------------------------------------------------------------------

Zgodnie z obietnicą, jaką Subaru przysiągł blondynkowi, zaraz po udekorowaniu gładkich ścian przygotował gorącą kąpiel. Brzegi wanny wypełniała pieniąca się woda o lekkim, niebieskawym odcieniu. Po ciężkiej pracy, która wykończyła chłopca, gdyż wzrost dawał o sobie znaki przy górnych partiach ściany, gdzie nawet pomoc drabiny okazała się mało skuteczna, takie odprężenie było zapewne miłym doznaniem i rozkoszą dla ciała.
- Może umyć ci plecki? – czarnooki był jakiś nad wyraz uprzejmy i pokorny w wypełnianiu swej „kary”. Ba! Nawet dodawał coś od siebie!
Jakiż to dobry, młody człowiek. No doprawdy... Ironia zdania jest aż nadto widoczna, prawda?
- Nie, dziękuję. Od tego mam gąbkę i własne ręce. – Aoi wolał jednak, by przyjaciel nie dokładał sobie zmartwień. – Jeszcze byś się zmęczył. Lepiej przygotuj się na masaż. – wszedłszy do łazienki ujrzał kilkadziesiąt płatków róż mieniących się niebieskawymi kolorami. Jedne były nawet czarne. Wtem, spomiędzy gamy barw blondyn zdołał rozpoznać kilka specyficznych, a konkretnie błękitnych. Oczy rozwarły się w przerażeniu, a wzrok spoczął na hebanowych tęczówkach. – Czyś ty do reszty oszalał?! Przecież one kosztują majątek! – na ustach wylądował delikatny palec, a chłopak speszył się wyraźnie takim obrotem sprawy.
- Już kiedyś ci o tym mówiłem. Nikt i nic nie jest w stanie równać się z tobą, gdyż porównane, okazuje się bezwartościowym przedmiotem. – uspokajający uśmiech, jaki rozciągnął się na twarzy Subaru sprawił, że blondyn wypuścił gwałtownie powietrze, a jego serce rozpoczęło niebywale szybki wyścig. Dudniło w piersiach tak głośno, iż wydawać by się mogło, iż to bije dzwon w wieży kościelnej. Tenshi zaczął wypychał bruneta, chcąc uniknąć tego typu podobnych zachowań, choć coś sobie postanowił i nie zamierzał się wycofać.
Gdy czarnooki znajdował się za progiem pomieszczenia, Aoi złapał go za ramiona i pociągnął ku sobie, aby wygodniej móc na niego patrzeć. Oczywiście wiązało się to także z tym, że Misaki nabrał chęci na zdominowanie blondyna i umycie go całego... Calusieńkiego! Jednak musiał obejść się smakiem.
Choć jakby się nad tym dłużej zastanowić, to wcale nie byłby zły pomysł. Przecież chłopak nie widział w którym miejscu farba oraz pędzel Subaru niechcący (nie dajcie się na to nabrać) ubrudziły granatowookiego. Brunet nie omieszkał o tym wspomnieć, lecz Aoi pocieszył go, że da sobie radę. Jednak widząc to smutne, pełne żalu spojrzenie, zmiękł nieco, kręcąc w niedowierzaniu głową. Objął dłońmi jego policzki i pocałował w usta, przylegając biodrami do boku czarnookiego. Oparł się o niego, przedłużając jakże cudowną dla nich chwilę i chyba zatracając się w poczuciu czasu. Dopiero świadomość zmarnowania tak bogato ozdobionej kąpieli skłoniła go do oderwania się od Misakiego.
- Woda. – bąknął, jakby się usprawiedliwiając i wskazując za siebie kciukiem, pokazał tym samym wannę. Jego nadąsane i jakby oskarżycielskie spojrzenie mówiące: „Czemu musisz tak szybko się ochładzać?!”, wprowadziło Subaru w wyśmienity humor.
- Mogę ci zrobić następną. Przecież... – uciął, patrząc w zbulwersowane tęczówki. – Ah tak. Zapomniałem, że nie wolno marnować tak cennych dla nas rzeczy.
Jakże on dobrze znał Tenshiego! Tylko teraz żałował, że pospieszył się z tym swoim zadaniem, bo czuł, że zapowiadało się coś miłego dla ich obydwu. Trzeba jednak wiedzieć, że i Aoi posiadał umiejętności czytania z twarzy Misakiego.
- Nie rób takiej miny. Mało ci tego, co będziesz ze mną wyprawiał podczas swojej kolejnej kary? Będziesz miał mnie całego. – zamrugał niewinnie, owijając włosy na palcu.
A to ci diablątko!
Subaru aż zaparło dech, obserwując go takim. To nie do wiary! Blondyn ewidentnie go kokietował!
By jednak zbytnio nie przeciągnąć struny, cmoknął go jeszcze raz w usta, zamykając po chwili drzwi. Brunetowi trzeba było minuty, aby oswoił się z nowymi doznaniami.
- I wilk syty i owca cała. – mruknął, otrząsając się. Zdecydowanie musiał na niego uważać, by przypadkiem chłopak nie sprowadził go do uległego trybu życia... Nocnego przede wszystkim. Nagle coś mu się przypomniało, lecz zanim zdążył to powiedzieć, usłyszał krzyk Aoiego.
- Jagodowy płyn! Subaru, uwielbiam cię! – drzwi otworzyły się z rozmachem, a lekko opalone ciało blondyna znalazło się tuż przy Misakim, obdarowując go kilkoma pocałunkami, po czym na powrót zniknęło w odmętach łazienki.
Tym razem czarnooki niemal wymagał grupy hospitalizacyjnej, gdyż nagość Tenshiego, u którego można pokusić się o miano Anioła, niemal ścięła go z nóg. Oparł głowę na chłodnej ścianie, przywołując się do porządku. Ręka spoczywała w okolicy serca, wyczuwając jego przyspieszony rytm.
- Zdecydowanie muszę nauczyć się kontroli, opanowania i stanowczości. – postanowił. Przed oczyma pojawił mu się obraz twarzy blondyna sprzed chwili, zachwyconej zapachem zaserwowanej mu kąpieli. Subaru przymknął powieki, i pozwolił mięśniom na rozluźnienie. Usta przyozdobił piękny, szczery uśmiech, który jeszcze długo nie planował schodzić mu z warg. – Przy nim to niemożliwe. Naturalność i spontaniczność to cechy, jakie uaktywniają się w jego pobliżu. – odsunął się od ściany, kierując w stronę salonu, w którym odpoczywali domownicy.
Ci z kolei, widząc jego minę, pokusili się o taki sam układ ust, jaki i on miał pod wpływem Aoiego. Teraz byli pewni, że nawet stado bawołów nie byłoby w stanie ich rozdzielić.
Tymczasem Subaru stanął na moment, pukając się w czoło i przypominając sobie, urywane przez cmoknięcia, słowa Tenshiego. Wrócił do salonu, lecz gdy miał już o coś zapytać, ogarnęło go minimalne uczucie zażenowania i niepewności. Męczył się jeszcze kilka sekund, aż wreszcie stwierdziwszy, że robi z siebie jakiego śmięczaka, zdołał zadać pytanie.
- Czy jest jakiś wolny pokój? – miał ochotę pociąć się marchewką. – To znaczy...Tak, wiem, że Tenshiego, ale ono jest duże, więc słyszałem, że ty, Eiri, go bierzesz ale nie wiem kiedy, więc...
- Po co ci to? – fioletowe tęczówki patrzyły na niego wesoło.
- Anioł kazał zapytać. – burknął, choć już po chwili jego mina przybrała detektywistycznych rys – przymrużone oczy i usta ściągnięte w lekki dzióbek, z czego dolna warga była pod panowaniem białych zębów.
- On? W takim razie bierzcie jego pokój... Czemu wam na tym zależy?
- Bo... – i tak nie mógł kłamać, bo Mizuki by to wyczuł. – Bo obiecałem mu masaż. – zarumienił się, wzdychając przy tym, na co Hoshi zachichotał, oddając pole swemu ukochanemu.
- Nie widzę sensu w twoim pytaniu. Jak zaczniesz go torturować, a on wić, to jeszcze spadlibyście z łóżka. Pomieszczenie Tenshiego było pokojem gościnnym, toteż jest przestronniejsze i ma spore wyrko. – Eiri rozłożył się wygodnie, kładąc nogi na stole. – Jedna osoba to dla niego za dużo, ale dwie... – przebiegły uśmiech nie znikał mu z twarzy.
Subaru skarcił go spojrzeniem.
- Co ty bredzisz! Do niczego nie dojdzie.
- To ty tak twierdzisz. – znaczący wzrok i palec wskazujący w osobę bruneta obrazowały stanowczość i pewność tego, który ten gest uczynił. – Skoro Tenshi kazał o to zapytać, wiedząc, że zobowiązał się do oddania pokoju w przyszłym tygodniu, znaczy, że nas ostrzega. Wysłał cię w roli posłańca, abyś tym samym przekazał nam, że nie mamy dziś prawa wstępu w okolice jego drzwi, a wątpię, aby miał tak krótką pamięć do tego, co nam mówił rano: „Remont u Subaru zakończy się najpóźniej w poniedziałek, więc moją sypialnię odstąpię we wtorek.” zielone oczy naśmiewały się z rosnącej frustracji na twarzy Hoshiego. – Nie bocz się na niego. Chciał dobrze.
Dwa węgle błysnęły ogniem.
- Już ja go tak wymasuję, że będzie prosił o głaskanie. – wysyczał przez zaciśnięte zęby. – Pokażę mu tyle nowych kosteczek i mięśni, o jakich pewnie nie ma pojęcia. Nawet te jego studia okażą się niepełną skarbnicą wiedzy. – zachichotał szatańsko, na co chłopcy zadrżeli.
Subaru wyszedł, szukając kilku potrzebnych mu przyrządów. Czasami tylko wpadał do mieszkanka Keizo, grzebiąc w jego szafce, lecz nie pokazując, co zabiera. Dakori miał jednak świadomość, że będzie z tego ostra zabawa, skoro czarnooki dobiera się akurat do tej szafki. On sam nieraz korzystał z jej zasobów, kiedy zamarzyły mu się niecne igraszki z Uedą pod osłoną nielicznych chmur.
Gdy wszystko było już na miejscu, a odgłosy z łazienki świadczyły o tym, że Aoi nareszcie zakończył kąpiel, brunet oświecił kilka świeczek w strategicznych miejscach pomieszczenia, rzucając na nie nieco lepszy obraz, by łatwiej było mu wybadać, co jest mu niezbędne w danej chwili. Lekki sprzęt znajdował się na widoku, za to ciężka artyleria została schowana się w pobliżu łóżka, aby nie trzeba jej było zbyt długo szukać i pozwolić masowanemu na zniecierpliwienie. Kiedy Tenshi wszedł do środka, strasznie się zdziwił, lecz zamknąwszy drzwi ruszył w głąb, dając się nabrać na spokojnego, opanowanego i takiego, jakim zapamiętał go w drzwiach łazienki, chłopaka. Miał na sobie szlafrok, którego nie był zasznurowany, a z włosów powoli spływały kropelki wody.
- Połóż się, skarbie. – ciepły uśmiech partnera dosłownie go zauroczył.
- A to mam zdjąć? – wskazał na okrywający go materiał, przystawiając palec do wargi. Oh, jakże niewinnie teraz wyglądał! – Przepraszam, że sprowadziłem na ciebie zawstydzenie, gdy wysłałem cię do chłopaków... Chciałem, abyśmy byli sami.
I szlag trafił piórka, kulki analne i inne przydatne urządzonka! Jak się w takim momencie nie poddać?
- Tak, ściągaj. – pomógł mu, obserwując światło liżące nagie ciało, które zakradało się w zakamarki pachwin blondyna oraz muskało czerwieniące się usta.
Czarne paciorki hamowały tlący się w nich żar... Oj, on się chyba nie poddał.
Akemi (12:51)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz