09 sierpnia 2010
Witam moje Kruszynki xD Elfiątka xD Jak Wam minął tydzień? Mnie bardzo dobrze xD Uwaga na piątek - wypada trzynasty xD Dzisiejszy rozdział jest z nowego zeszytu, który obecnie okupuję. Rozdział...Chyba najdłuższy z dotychczasowych - bynajmniej takie odnoszę wrażenie. Lubię go, bo pisał mi się fenomenalnie lekko xD Mam nadzieję, że Was nie zawiodę.
Odpowiedzi:
Sonietta - Poszukiwań dziś nie będzie... *choć zależy jak na to spojrzeć*... xD Bynajmniej dziś nie będzie o ojcu Subaru ;P
M. - Hahaha to "Enter me" wzięłam z Sensitive Pornograph - tyle, że tam "króliczek" prosił o to... a nie miał gdzieś napisane xD
Star 1012- Tenshi się przyznał, a Mizuki załapał xD Na szczęście to był ostatni taki sen o ojcu, bo... Tenshi temu zaradzi XD Jakby Keizo wziął w swoje niecne łapki przygotowania Tenshiego i Subaru do związku, to byłby koniec świata... Wystarczy, że zmotywował Misakiego do zboczonych działań xD
Wiadomość do Keito Yuki - Czy Twoim blogiem jest złamane-skrzydła-anioła? XD Bo tak szukałam… i znalazłam tego bloga. Jeżeli tak, to napisz ;) Ja Cię z chęcią dodam do swoich linków.
Zielona Strefa.
Haha ;> Przyjechała do mnie Yuuki... i tak jakoś przy niej rozwiązał mi się język w kwestii opowiadania, więc, moje drogie dzieci – ataaak xD Nie, żartuję, ona nic Wam nie powie – prawda Jukuś? XD Niemniej Twoja wizyta, słońce, podniosła mnie na duchu, za co strasznie dziękuję ;**
Notka dedykowana Kirhan (której życzę udanych dwóch tygodni wakacji… I obyś wróciła z całą paczką rozrabiaków w komplecie xD) Vergithii – bo to kochany kotek jest i strasznie fantastyczny xD Yuuki – oh, ona już wie za co ;* I co z tego, że po Twojej stronie chodził Fabian? Po mojej będzie… Michał, o XDDD Grelci – Za jej zapał, chart ducha i cierpliwość i... Niebieskie włooosy xD Łapci – żeby mnie wreszcie odwiedziła, bo jej po łapkach dam xD Wraacaj, wilczku, no! Jasperowi... to jest Sethowatemu – Twoje wiadomości zawsze wzbudzają uśmiech, a notki są boskie i… No kocham swojeg obraciszka! XD Oraz dla wszystkich, wszystkich moich Elfiątek ;**
Zapraszam do czytania xD
-------------------------------------------------------------------------------
Mizuki
westchnął cierpiętniczo, masując skronie. Spodziewał się, że jego
ulubieniec nie będzie owijał w bawełnę i na pewno nie pozwoli na to, aby
Subaru sam musiał dochodzić, co czuje blondyn, jednak... Czemu to on
musiał wychodzić z ofensywą? Kiedy się dłużej nad tym zastanowić, to
można dojść do wniosku, iż Aoi po prostu miał taką naturę. Zachowywał
się poważniej, niż mógł wskazywać jego wiek. Twardo stąpał po ziemi i
tego samego oczekiwał od otoczenia, choć nie odtrącał tych, którzy
postępowali inaczej. Tak, to był cały Tenshi.
Fioletowe
oczy roześmiały się, a ich kąciki wzniosły ku górze. Mężczyzna położył
policzek na zwiniętych w pięść palcach, rozkoszując się zdziwionymi
minami domowników. Nie wierzył, że nie wiedzieli o powodzie zerwania
zaręczyn, szczególnie, że kilka twarzy miało całkiem rozradowane
oblicza.
-
Nie rozczulaj się. – Tenshi wydawał się zupełnie rozluźniony i taki w
efekcie był. – To nie znaczy, że jestem łatwy. Musisz zasłużyć na miano
partnera, który będzie mnie godzien. – dodał z wyższością, aczkolwiek
było widać, że tylko udaje. Brakowało mu normalności i tego, że nie musi
się pilnować na każdym kroku, aby stale używać odpowiednich terminów i
zawiłego języka.
Czarne
włosy zmierzwiły się, gdy Misaki gwałtownie zbliżył się do
granatowookiego. Wsunął dłoń w okolice jego szyi, kciukiem gładząc górną
wargę. Prawą rękę zsunął po swym udzie, łącząc palce z blondynem.
Następnie uśmiechnął się czarująco i najdelikatniej, jak potrafił,
złożył na jego ustach ulotny pocałunek. Kiedy miał się odsunąć,
przejechał jeszcze językiem po jego brodzie, przymykając oczy.
Aoi jęknął, nie zapanowawszy nad tym.
- Całkiem szybko ci to idzie, wiesz? – zapytał Misakiego, czując mrowienie w miejscu ręki, jaka spoczywała na jego twarzy.
***
Kilka
dni później Tenshi wrócił do hotelu dosyć późno i nie tłumacząc się z
tego, złapał zdezorientowanego bruneta za rękę, ciągnąć w kierunku
balkonu. Reszta chłopców tylko na siebie spojrzała, wzruszywszy
ramionami.
Kiedy nastolatkowe znaleźli się z upatrzonym przez Aoiego miejscu, pierwszy odezwał się Misaki.
- Co cię napadło?
– Patrz. – blondyn podszedł do barierki, spoglądając w niebo.
Chwilę po jego słowach nastał deszcz meteorytów, a w ciemnych tęczówkach zagrały jasne refleksy ulepszonej wersji fajerwerków.
Subaru
poszedł do niego, obejmując od tyłu. Nie spodziewał się, że to
widowisko jest aż tak piękne! Cieszył się, że śpiączka nie trwała
dłużej, gdyż ominęłoby go tak znakomite przedstawienie. Na dodatek mógł
je podziwiać wraz z wtulającym się w niego aniołem. Na jego brzuchu
splótł ręce, które zostały nakryte drobniejszymi ramionami. Nagle Tenshi
odwrócił się, zadzierając głowę do góry, aby spojrzeć w czarne źrenice.
-
Podoba ci się? – zapytał cicho, bawiąc się nadrukiem na bluzie
Misakiego, delikatnie obrysowując wzór, czym niewątpliwie łaskotał
chłopaka.
- Bardzo, jednak nic nie dorówna tobie. – zaśmiał się, widząc konsternację na twarzy Aoiego.
- Nie udawaj, że jesteś takim romantykiem. – chciał się od niego odsunąć, lecz brunet najwyraźniej miał inne plany.
Wyswobodził
jedną rękę z uścisku, jaki skonstruował na plecach Tenshiego, układając
ją na łopatce chłopaka. Lewe ramię szarpnęło blondynem, przysuwając
jego biodra do ciała Misakiego, który oplótł jego talię, masując
opuszkami okolice nerek.
-
Nawet nie wiesz, jak ogromnie się cieszę, że mogę cię dotykać, patrzeć
na ciebie, całować. – obdarzył go pełnym pasji wzrokiem. – Wiedząc, że
to nie jest sen, pragnę już nigdy w niego nie zapadać. Jestem pewien, że
twoja osoba dostarczyłaby mi po stokroć więcej siły i odpoczynku. –
prawa dłoń przemieściła się na szyję, a następnie zaczęła odpinać
koszulę. Misaki zdawał sobie sprawę, że nie może posunąć się za daleko,
więc zostawił kilka guzików. Wsunął dłoń pod materiał, podziwiając
ciepło i gładkość skóry Aoiego. Zmierzał w konkretnym kierunku, więc nie
trzeba było długo czekać na to, aby już lekko nabrzmiałe, różowe
punkciki na klatce piersiowej stały się twarde i mocno wypukłe.
Granatowooki wygiął się w lekki łuk, odchylając głowę do tyłu, przez co
jego włosy były narażone na podmuchy wiatru. Przymknięte z przyjemności
oczy oraz cieniutka nitka śliny, jaka stworzyła się po otwarciu
zwilżonych ust, zrobiły na Misakim niebywałe wrażenie. Chłopak bardzo
nad sobą panował, a przez osobę, którą miał w ramionach, jej
niewinność i czystość, zganił się ostro za swe dwuznaczne myśli. Teraz
dotarło do niego, jak krzywdzące byłoby jego zachowanie. Nie raz
powtarzał sobie, że Tenshi nie należy do takich, których można
zwyczajnie potraktować. Jemu należało się coś wyjątkowego, innego,
niesamowitego! Pieszczoty powinny być bardziej zmysłowe i czułe, aby
uspokajały gołębie serce i duszę. One muszą dać dowód temu, że Subaru
uważa Aoiego za kogoś ważnego, kogoś ponad wszystkimi. Stąd ten pełen
wyczucia, oddania i miłości pocałunek, który niemo krzyczał: „To ja Cię
kocham. Ja! I nikomu Cię nie oddam!”
Pasja dwóch dusz przy wtórze spadających z nieba marzeń, które można spełnić.
-
Właśnie słyszeliśmy w telewizji, że meteo...ryty... – trzask
otwieranych drzwi wcale nie przestraszył chłopców, aczkolwiek Subaru
przerwał ucztę splecionych języków. Zabieg niechętny, jednak jak
najbardziej celowy.
Hoshi,
który przerwał im tę jakże intymną scenę, zatrzymał się w progu,
mocniej zaciskając ręce na futrynie. Poraziło go piękne obrazu, jaki
miał przed sobą.
Światło
księżyca owinęło się wokół drobnej sylwetki Tenshiego, dodając mu
czegoś delikatniejszego, elfickiego wręcz. Swobodnie zwisające u boku
ramię ubrane w zwiewną i przedłużaną na rękawach bluzkę oraz unoszące
się pasemka blond włosów, którym promienie satelity użyczyły swej
srebrnej barwy, wręcz wgniatały w ziemię niespodziewanego gościa.
Zamroczone pożądaniem, granatowe oczy wywołały rumieniec na jego twarzy.
Drugi z chłopców również prezentował się doskonale. Wyraźnie górował
nad Aoim , trzymając go w sposób nie pozostawiający złudzeń. On już
zdecydował, że jedyną osobą,
jaka może robić z nim, co chce, znając granice, będzie nie kto inny,
jak właśnie spoczywający w jego ramionach blondyn. Pewne siebie
spojrzenie, pod którym kryło się niebezpieczeństwo, nakreślało w
źrenicach ogień, który nie gaśnie. Zabawne, co potrafi zrobić z nami
prawdziwe uczucie.
Mizuki postanowił się wycofać.
W tym czasie szesnastolatek zdołał już jako tako dojść do siebie i ochłonąć.
- Zamorduję go kiedyś. – ni to warknął, ni to mruknął, nadymając śmiesznie policzki.
-
Wracajmy. I tak teraz na pewno nie dadzą nam spokoju. – Subaru wskazał
ruchem głowy na nieumiejętne ukrycie przyjaciół, których zdradzała
podwinięta firana. – Nie martw się. Znajdziemy kiedyś ustronniejsze
miejsce. – pociągnął go za kosmyki włosów, przepuszczając w drzwiach. –
Mada mada dane*. – mruknął przekornie.
^^^
Następnego
dnia pogoda nie była już tak uprzejma. Chmury panoszyły się na całym
nieboskłonie, a ich kolor nie zachęcał do wypadów na miasto, tak samo,
jak odległe pomruki zapowiadającej się burzy.
Niestety, wszystko to, co jest zabronione najczęściej staje się niedozwolonym, a jednak osiągniętym.
-Tym razem mu nie daruję. – niemal widziało się iskry sypiące się z granatowych tęczówek. Chłopak zerwał z wieszaka ciepłą,
bordową bluzę, nałożył tenisówki i stanął przed lustrem, uśmiechając
się do swego odbicia. Jeszcze tylko biała czapka oraz nieodłączna w
czasie szkoły torba i był gotowy do wyjścia.
-
Rób, co chcesz. W końcu to twój facet. – Mizuki bezradnie wzruszył
ramionami. Spodziewał się rumieńców i gwałtownego zaprzeczenia, lecz
dostał coś zupełnie innego.
-
A żebyś wiedział! – tupnął nogą, nadając siły wypowiedzianemu zdaniu,
po czym wybiegł z hotelu. Kiedy zbiegł ze schodów, poczuł coś zimnego na
policzku. Dźwignął głowę do góry, jednak musiał przymknął oko, aby
kolejna kropla wody nie ugodziła we wrażliwą spojówkę. – Pięknie...
Jeżeli złapie mnie deszcz, to pilnuj się, Subaru, bo będziesz miał
przechlapane.
***
Tym
razem potrzebna była interwencja przechodniów, którzy wskazywali
kierunek wędrówki bruneta. Chłopak wyróżniał się urodą, toteż Tenshi
pytał wyłącznie dziewczyn, uśmiechając się nieznacznie, gdy słyszał
westchnięcia na dźwięk imienia Misakiego. W końcu, lekko zmęczony dotarł
na obrzeża niewielkiego parku. Nie musiał długo szukać, gdyż czarnooki
był dobrze widoczny. Siedział tuż
przy wejściu, oparty o czarne pręty bramy. Miał nieco nieobecny wzrok, a
jego przedramiona oparte były o kolana. Z włosów kapały mi niewielkie
strużki wody, a całość wyglądała jak wielka, czarna plama. Nagle chłopak
drgnął, rejestrując suchość nad głową. Spojrzał, któż naruszył jego
prywatność, napotykając zmartwiony wzrok.
- Cześć. - Subaru uśmiechnął się sztucznie, na powrót zagłębiając się w swój świat.
Teshi przygryzł wargę, jednak, choćby miał stać przy nim do rana, czekał na to, aż chłopak wyrzuci z siebie to, co go gnębi.
- Wracajmy do domu. – wyciągnął dłoń w jego kierunku, ofiarując pomoc w dźwignięciu się z ziemi. – Jeszcze się rozchorujesz.
Misaki znów uraczył go spojrzeniem, na moment zamierając przed przygnębionym blondynem.
Mocujące się z chmurami słońce oślepiło go kilkoma promieniami, które
otoczyły osobę Aoiego. Nadały mu jasnych konturów, powodując to, że
chłopiec wyglądał tak, jakby otaczała go nieziemska poświata. Wilgotne
powietrze drgało wokół niego, przez co Subaru zwątpił w to, czy
faktycznie stoi przed nim zwykły człowiek.
„Zwykły”
– jakże to brzydki i wulgarny niemal wyraz, jaki znalazł się w opisie
tak cudownej istoty. Przecież wynikało samo przez się, że Tenshi zwykły
nie był. O nie! Mało tego! On nawet nie jest „cudowny”! Wspaniały,
boski, nieskazitelny, anielski, a nie jakiś tam „cudowny”.
Speszone chrząknięcie sprowadziło bruneta na ziemię. Ochoczo przyjął wyciągniętą
dłoń, jednak nie miał zamiaru z niej korzystać. Zamiast tego szarpnął
do siebie długie ramię, zmuszając Tenshiego, aby wpadł mu w ramiona,
kolanami bezpiecznie lądując na jego udach.
- Chodź no tu. – przytulił go, łaskocząc po bokach, jednocześnie czując brak czynnej chęci wyrwania się.
Jednak
jak mogło być inaczej, skoro blondyn nie miał nic przeciwko, a nawet
nadstawiał co wrażliwsze miejsca na ataki czarnookiego. W ten sposób
ludzki deszcz zamienił się w łzy śmiechu spowodowane precyzyjnymi i
wyczerpującymi gilgotkami.
Słaby
dotąd wiatr zadął mocniej, wyrywając parasol z ręki Tenshiego. Brunet
zamarł w momencie, bardzo niepewnie odsuwając od siebie byłego
właściciela ich ochrony przed zmoknięciem. To, czego się obawiał urosło
do olbrzymich rozmiarów. Przerażająco wściekłe
oczy, konsternacja na twarzy, zwężone źrenice i dłonie zaciśnięte w
pięści, niemal radziły, co Subaru ma robić.
-
Nie uciekaj, poczwarko! Dogonię cię i oddam do laboratorium! Będziesz
moim króliczkiem doświadczalnym. Będę próbował różnych tortur
wytrzymałościowych. No, nie bój się. Zrobię to delikatnie. – diabelska
maska Władcy Podziemi była tutaj idealnym odzwierciedleniem twarzy
Aoiego.
-
Nie!!! – krzyk rozpaczy rozniósł się po całym parku, odstraszając
kruki, jak w każdym niemal horrorze. – Błagam o litość. Popatrz tylko,
jak szybko biegniemy. W tym tempie za kilka minut będziemy w domu i... i
mało zmok...
-
Nie usprawiedliwiaj się i nie mydl mi oczu. Kara cię nie ominie! –
złowieszczy chichot wywołał u Subaru ogromną panikę oraz niezliczone
połacie gęsiej skórki.
- Obiecuję być grzeczny. Jak wrócimy zrobię ci gorącą kąpiel,
masażyk, a nawet zaśpiewam kołysankę. – załkał rozpaczliwie,
przyspieszając wyraźnie. Odkąd odzyskał przytomność bardzo dbał o swoją
kondycję, pokonując dziennie dziesięć kilometrów.
Teshi
uśmiechnął się lekko, triumfując mentalnie. On tylko czekał na te
zapewnienia, więc mając pewność, co do ich spełniania, spokojnie zrównał
się ze zdziwionym Misakim, jakby to był dla niego trucht.
- Kangurek też tak umie biegać?
Aoi prychnął, posyłając mu ostre spojrzenie.
-Jak ten Kangurek zaraz cię znokautuje, to zobaczysz gwiazdki.
Skruszona mina i pociągający nos wywołały w Tenshim fale gorąca i... Opiekuńczości partnerskiej.
- Burku. – zaśmiał się, dostrzegając zirytowany wzrok.
Tak... To nareszcie był jego prawdziwy Subaru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz