sobota, 6 października 2012

42. Jak pies z kotem.

09 sierpnia 2010

Witam moje Kruszynki xD Elfiątka xD Jak Wam minął tydzień? Mnie bardzo dobrze xD Uwaga na piątek - wypada trzynasty xD Dzisiejszy rozdział jest  z nowego zeszytu, który obecnie okupuję. Rozdział...Chyba najdłuższy z dotychczasowych - bynajmniej takie odnoszę wrażenie. Lubię go, bo pisał mi się fenomenalnie lekko xD Mam nadzieję, że Was nie zawiodę.

Odpowiedzi:

Sonietta - Poszukiwań dziś nie będzie... *choć zależy jak na to spojrzeć*... xD Bynajmniej dziś nie będzie o ojcu Subaru ;P

M. - Hahaha to "Enter me" wzięłam z Sensitive Pornograph - tyle, że tam "króliczek" prosił o to... a nie miał gdzieś napisane xD

Star 1012- Tenshi się przyznał, a Mizuki załapał xD Na szczęście to był ostatni taki sen o ojcu, bo... Tenshi temu zaradzi XD Jakby Keizo wziął w swoje niecne łapki przygotowania Tenshiego i Subaru do związku, to byłby koniec świata... Wystarczy, że zmotywował Misakiego do zboczonych działań xD

Wiadomość do Keito Yuki - Czy Twoim blogiem jest złamane-skrzydła-anioła? XD Bo tak szukałam… i znalazłam tego bloga. Jeżeli tak, to napisz ;) Ja Cię z chęcią dodam do swoich linków.

Zielona Strefa.

Haha ;> Przyjechała do mnie Yuuki... i tak jakoś przy niej rozwiązał mi się język w kwestii opowiadania, więc, moje drogie dzieci – ataaak xD Nie, żartuję, ona nic Wam nie powie – prawda Jukuś? XD Niemniej Twoja wizyta, słońce, podniosła mnie na duchu, za co strasznie dziękuję ;**

Notka dedykowana Kirhan (której życzę udanych dwóch tygodni wakacji… I obyś wróciła z całą paczką rozrabiaków w komplecie xD) Vergithii – bo to kochany kotek jest i strasznie fantastyczny xD Yuuki – oh, ona już wie za co ;* I co z tego, że po Twojej stronie chodził Fabian? Po mojej będzie… Michał, o XDDD Grelci – Za jej zapał, chart ducha i cierpliwość i... Niebieskie włooosy xD Łapci – żeby mnie wreszcie odwiedziła, bo jej po łapkach dam xD Wraacaj, wilczku, no! Jasperowi... to jest Sethowatemu – Twoje wiadomości zawsze wzbudzają uśmiech, a notki są boskie i… No kocham swojeg obraciszka! XD Oraz dla wszystkich, wszystkich moich Elfiątek ;**

Zapraszam do czytania xD

-------------------------------------------------------------------------------

Mizuki westchnął cierpiętniczo, masując skronie. Spodziewał się, że jego ulubieniec nie będzie owijał w bawełnę i na pewno nie pozwoli na to, aby Subaru sam musiał dochodzić, co czuje blondyn, jednak... Czemu to on musiał wychodzić z ofensywą? Kiedy się dłużej nad tym zastanowić, to można dojść do wniosku, iż Aoi po prostu miał taką naturę. Zachowywał się poważniej, niż mógł wskazywać jego wiek. Twardo stąpał po ziemi i tego samego oczekiwał od otoczenia, choć nie odtrącał tych, którzy postępowali inaczej. Tak, to był cały Tenshi.
Fioletowe oczy roześmiały się, a ich kąciki wzniosły ku górze. Mężczyzna położył policzek na zwiniętych w pięść palcach, rozkoszując się zdziwionymi minami domowników. Nie wierzył, że nie wiedzieli o powodzie zerwania zaręczyn, szczególnie, że kilka twarzy miało całkiem rozradowane oblicza.
- Nie rozczulaj się. – Tenshi wydawał się zupełnie rozluźniony i taki w efekcie był. – To nie znaczy, że jestem łatwy. Musisz zasłużyć na miano partnera, który będzie mnie godzien. – dodał z wyższością, aczkolwiek było widać, że tylko udaje. Brakowało mu normalności i tego, że nie musi się pilnować na każdym kroku, aby stale używać odpowiednich terminów i zawiłego języka.
Czarne włosy zmierzwiły się, gdy Misaki gwałtownie zbliżył się do granatowookiego. Wsunął dłoń w okolice jego szyi, kciukiem gładząc górną wargę. Prawą rękę zsunął po swym udzie, łącząc palce z blondynem. Następnie uśmiechnął się czarująco i najdelikatniej, jak potrafił, złożył na jego ustach ulotny pocałunek. Kiedy miał się odsunąć, przejechał jeszcze językiem po jego brodzie, przymykając oczy.
Aoi jęknął, nie zapanowawszy nad tym.
- Całkiem szybko ci to idzie, wiesz? – zapytał Misakiego, czując mrowienie w miejscu ręki, jaka spoczywała na jego twarzy.
***
Kilka dni później Tenshi wrócił do hotelu dosyć późno i nie tłumacząc się z tego, złapał zdezorientowanego bruneta za rękę, ciągnąć w kierunku balkonu. Reszta chłopców tylko na siebie spojrzała, wzruszywszy ramionami.
Kiedy nastolatkowe znaleźli się z upatrzonym przez Aoiego miejscu, pierwszy odezwał się Misaki.
- Co cię napadło?
– Patrz. – blondyn podszedł do barierki, spoglądając w niebo.
Chwilę po jego słowach nastał deszcz meteorytów, a w ciemnych tęczówkach zagrały jasne refleksy ulepszonej wersji fajerwerków.
Subaru poszedł do niego, obejmując od tyłu. Nie spodziewał się, że to widowisko jest aż tak piękne! Cieszył się, że śpiączka nie trwała dłużej, gdyż ominęłoby go tak znakomite przedstawienie. Na dodatek mógł je podziwiać wraz z wtulającym się w niego aniołem. Na jego brzuchu splótł ręce, które zostały nakryte drobniejszymi ramionami. Nagle Tenshi odwrócił się, zadzierając głowę do góry, aby spojrzeć w czarne źrenice.
- Podoba ci się? – zapytał cicho, bawiąc się nadrukiem na bluzie Misakiego, delikatnie obrysowując wzór, czym niewątpliwie łaskotał chłopaka.
- Bardzo, jednak nic nie dorówna tobie. – zaśmiał się, widząc konsternację na twarzy Aoiego.
- Nie udawaj, że jesteś takim romantykiem. – chciał się od niego odsunąć, lecz brunet najwyraźniej miał inne plany.
Wyswobodził jedną rękę z uścisku, jaki skonstruował na plecach Tenshiego, układając ją na łopatce chłopaka. Lewe ramię szarpnęło blondynem, przysuwając jego biodra do ciała Misakiego, który oplótł jego talię, masując opuszkami okolice nerek.
- Nawet nie wiesz, jak ogromnie się cieszę, że mogę cię dotykać, patrzeć na ciebie, całować. – obdarzył go pełnym pasji wzrokiem. – Wiedząc, że to nie jest sen, pragnę już nigdy w niego nie zapadać. Jestem pewien, że twoja osoba dostarczyłaby mi po stokroć więcej siły i odpoczynku. – prawa dłoń przemieściła się na szyję, a następnie zaczęła odpinać koszulę. Misaki zdawał sobie sprawę, że nie może posunąć się za daleko, więc zostawił kilka guzików. Wsunął dłoń pod materiał, podziwiając ciepło i gładkość skóry Aoiego. Zmierzał w konkretnym kierunku, więc nie trzeba było długo czekać na to, aby już lekko nabrzmiałe, różowe punkciki na klatce piersiowej stały się twarde i mocno wypukłe. Granatowooki wygiął się w lekki łuk, odchylając głowę do tyłu, przez co jego włosy były narażone na podmuchy wiatru. Przymknięte z przyjemności oczy oraz cieniutka nitka śliny, jaka stworzyła się po otwarciu zwilżonych ust, zrobiły na Misakim niebywałe wrażenie. Chłopak bardzo nad sobą panował, a przez osobę, którą miał w ramionach, jej niewinność i czystość, zganił się ostro za swe dwuznaczne myśli. Teraz dotarło do niego, jak krzywdzące byłoby jego zachowanie. Nie raz powtarzał sobie, że Tenshi nie należy do takich, których można zwyczajnie potraktować. Jemu należało się coś wyjątkowego, innego, niesamowitego! Pieszczoty powinny być bardziej zmysłowe i czułe, aby uspokajały gołębie serce i duszę. One muszą dać dowód temu, że Subaru uważa Aoiego za kogoś ważnego, kogoś ponad wszystkimi. Stąd ten pełen wyczucia, oddania i miłości pocałunek, który niemo krzyczał: „To ja Cię kocham. Ja! I nikomu Cię nie oddam!”
Pasja dwóch dusz przy wtórze spadających z nieba marzeń, które można spełnić.
- Właśnie słyszeliśmy w telewizji, że meteo...ryty... – trzask otwieranych drzwi wcale nie przestraszył chłopców, aczkolwiek Subaru przerwał ucztę splecionych języków. Zabieg niechętny, jednak jak najbardziej celowy.
Hoshi, który przerwał im tę jakże intymną scenę, zatrzymał się w progu, mocniej zaciskając ręce na futrynie. Poraziło go piękne obrazu, jaki miał przed sobą.
Światło księżyca owinęło się wokół drobnej sylwetki Tenshiego, dodając mu czegoś delikatniejszego, elfickiego wręcz. Swobodnie zwisające u boku ramię ubrane w zwiewną i przedłużaną na rękawach bluzkę oraz unoszące się pasemka blond włosów, którym promienie satelity użyczyły swej srebrnej barwy, wręcz wgniatały w ziemię niespodziewanego gościa. Zamroczone pożądaniem, granatowe oczy wywołały rumieniec na jego twarzy. Drugi z chłopców również prezentował się doskonale. Wyraźnie górował nad Aoim , trzymając go w sposób nie pozostawiający złudzeń. On już zdecydował, że jedyną osobą, jaka może robić z nim, co chce, znając granice, będzie nie kto inny, jak właśnie spoczywający w jego ramionach blondyn. Pewne siebie spojrzenie, pod którym kryło się niebezpieczeństwo, nakreślało w źrenicach ogień, który nie gaśnie. Zabawne, co potrafi zrobić z nami prawdziwe uczucie.
Mizuki postanowił się wycofać.
W tym czasie szesnastolatek zdołał już jako tako dojść do siebie i ochłonąć.
- Zamorduję go kiedyś. – ni to warknął, ni to mruknął, nadymając śmiesznie policzki.
- Wracajmy. I tak teraz na pewno nie dadzą nam spokoju. – Subaru wskazał ruchem głowy na nieumiejętne ukrycie przyjaciół, których zdradzała podwinięta firana. – Nie martw się. Znajdziemy kiedyś ustronniejsze miejsce. – pociągnął go za kosmyki włosów, przepuszczając w drzwiach. – Mada mada dane*. – mruknął przekornie.
^^^
Następnego dnia pogoda nie była już tak uprzejma. Chmury panoszyły się na całym nieboskłonie, a ich kolor nie zachęcał do wypadów na miasto, tak samo, jak odległe pomruki zapowiadającej się burzy.
Niestety, wszystko to, co jest zabronione najczęściej staje się niedozwolonym, a jednak osiągniętym.
-Tym razem mu nie daruję. – niemal widziało się iskry sypiące się z granatowych tęczówek. Chłopak zerwał z wieszaka ciepłą, bordową bluzę, nałożył tenisówki i stanął przed lustrem, uśmiechając się do swego odbicia. Jeszcze tylko biała czapka oraz nieodłączna w czasie szkoły torba i był gotowy do wyjścia.
- Rób, co chcesz. W końcu to twój facet. – Mizuki bezradnie wzruszył ramionami. Spodziewał się rumieńców i gwałtownego zaprzeczenia, lecz dostał coś zupełnie innego.
- A żebyś wiedział! – tupnął nogą, nadając siły wypowiedzianemu zdaniu, po czym wybiegł z hotelu. Kiedy zbiegł ze schodów, poczuł coś zimnego na policzku. Dźwignął głowę do góry, jednak musiał przymknął oko, aby kolejna kropla wody nie ugodziła we wrażliwą spojówkę. – Pięknie... Jeżeli złapie mnie deszcz, to pilnuj się, Subaru, bo będziesz miał przechlapane.
***
Tym razem potrzebna była interwencja przechodniów, którzy wskazywali kierunek wędrówki bruneta. Chłopak wyróżniał się urodą, toteż Tenshi pytał wyłącznie dziewczyn, uśmiechając się nieznacznie, gdy słyszał westchnięcia na dźwięk imienia Misakiego. W końcu, lekko zmęczony dotarł na obrzeża niewielkiego parku. Nie musiał długo szukać, gdyż czarnooki był dobrze widoczny. Siedział tuż przy wejściu, oparty o czarne pręty bramy. Miał nieco nieobecny wzrok, a jego przedramiona oparte były o kolana. Z włosów kapały mi niewielkie strużki wody, a całość wyglądała jak wielka, czarna plama. Nagle chłopak drgnął, rejestrując suchość nad głową. Spojrzał, któż naruszył jego prywatność, napotykając zmartwiony wzrok.
- Cześć. - Subaru uśmiechnął się sztucznie, na powrót zagłębiając się w swój świat.
Teshi przygryzł wargę, jednak, choćby miał stać przy nim do rana, czekał na to, aż chłopak wyrzuci z siebie to, co go gnębi.
- Wracajmy do domu. – wyciągnął dłoń w jego kierunku, ofiarując pomoc w dźwignięciu się z ziemi. – Jeszcze się rozchorujesz.
Misaki znów uraczył go spojrzeniem, na moment zamierając przed przygnębionym blondynem. Mocujące się z chmurami słońce oślepiło go kilkoma promieniami, które otoczyły osobę Aoiego. Nadały mu jasnych konturów, powodując to, że chłopiec wyglądał tak, jakby otaczała go nieziemska poświata. Wilgotne powietrze drgało wokół niego, przez co Subaru zwątpił w to, czy faktycznie stoi przed nim zwykły człowiek.
„Zwykły” – jakże to brzydki i wulgarny niemal wyraz, jaki znalazł się w opisie tak cudownej istoty. Przecież wynikało samo przez się, że Tenshi zwykły nie był. O nie! Mało tego! On nawet nie jest „cudowny”! Wspaniały, boski, nieskazitelny, anielski, a nie jakiś tam „cudowny”.
Speszone chrząknięcie sprowadziło bruneta na ziemię. Ochoczo przyjął wyciągniętą dłoń, jednak nie miał zamiaru z niej korzystać. Zamiast tego szarpnął do siebie długie ramię, zmuszając Tenshiego, aby wpadł mu w ramiona, kolanami bezpiecznie lądując na jego udach.
- Chodź no tu. – przytulił go, łaskocząc po bokach, jednocześnie czując brak czynnej chęci wyrwania się.
Jednak jak mogło być inaczej, skoro blondyn nie miał nic przeciwko, a nawet nadstawiał co wrażliwsze miejsca na ataki czarnookiego. W ten sposób ludzki deszcz zamienił się w łzy śmiechu spowodowane precyzyjnymi i wyczerpującymi gilgotkami.
Słaby dotąd wiatr zadął mocniej, wyrywając parasol z ręki Tenshiego. Brunet zamarł w momencie, bardzo niepewnie odsuwając od siebie byłego właściciela ich ochrony przed zmoknięciem. To, czego się obawiał urosło do  olbrzymich rozmiarów. Przerażająco wściekłe oczy, konsternacja na twarzy, zwężone źrenice i dłonie zaciśnięte w pięści, niemal radziły, co Subaru ma robić.
- Nie uciekaj, poczwarko! Dogonię cię i oddam do laboratorium! Będziesz moim króliczkiem doświadczalnym. Będę próbował różnych tortur wytrzymałościowych. No, nie bój się. Zrobię to delikatnie. – diabelska maska Władcy Podziemi była tutaj idealnym odzwierciedleniem twarzy Aoiego.
- Nie!!! – krzyk rozpaczy rozniósł się po całym parku, odstraszając kruki, jak w każdym niemal horrorze. – Błagam o litość. Popatrz tylko, jak szybko biegniemy. W tym tempie za kilka minut będziemy w domu i... i mało zmok...
- Nie usprawiedliwiaj się i nie mydl mi oczu. Kara cię nie ominie! – złowieszczy chichot wywołał u Subaru ogromną panikę oraz niezliczone połacie gęsiej skórki.
- Obiecuję być grzeczny. Jak wrócimy zrobię ci gorącą kąpiel, masażyk, a nawet zaśpiewam kołysankę. – załkał rozpaczliwie, przyspieszając wyraźnie. Odkąd odzyskał przytomność bardzo dbał o swoją kondycję, pokonując dziennie dziesięć kilometrów.
Teshi uśmiechnął się lekko, triumfując mentalnie. On tylko czekał na te zapewnienia, więc mając pewność, co do ich spełniania, spokojnie zrównał się ze zdziwionym Misakim, jakby to był dla niego trucht.
- Kangurek też tak umie biegać?
Aoi prychnął, posyłając mu ostre spojrzenie.
 -Jak ten Kangurek zaraz cię znokautuje, to zobaczysz gwiazdki.
Skruszona mina i pociągający nos wywołały w Tenshim fale gorąca i... Opiekuńczości partnerskiej.
- Burku. – zaśmiał się, dostrzegając zirytowany wzrok.
Tak... To nareszcie był jego prawdziwy Subaru.

*Mada mada dane. – To jeszcze nie koniec. (zap. Z Prince Of Tennis)
Akemi (14:25)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz