sobota, 6 października 2012

41. Jak pies z kotem.

02 sierpnia 2010

Witam moje Elfiątka najsłodsze ;3 Jakże mi miło znów umieszczać tutaj rozdział! Swoja drogą... zostało mi ich kilka, choć zakończenie ciągle dziwnie mi się wydłuża... xD Dziś będzie raczej skąpo, jeżeli chodzi o dialogi, bo zastosowałam opisy... I tak się teraz (chyba) będę tego trzymać. Choć znając siebie... Może mi się jeszcze zmienić xD

Odpowiedzi:

Sonietta - Serdecznie witam w moich skromnych progach xD Keizo to może czegoś śmiesznego nie wymyśli, ale Subaru... xD

Star 1012 - Haha, nie no xD Kazirodztwa nie będzie, chociaż, gdyby przyszło na ścisłość, to on by chciał wychowywać wszystkich, więc... wychodzi z tego rodzina pełna miłości. Oj, tak. Tenshi dobrze sobie radzi ze swoim swataniem, aczkolwiek jak się przebywa w towarzystwie Keizo... to jego głupota przechodzi na innych xD

M. - Hahah, nie jesteś zboczona - szczerze, to sama nie mogę się doczekać, kiedy oni wylądują razem.. w sumie... teraz piszę notki, które już.. coś.. powoli.. ale baardzo powoli XD Dlatego sama siebie popędzam, ale nie idzie mi to zbyt dobrze xD

Uwaga, moje Elfiaczki - Czas na Reklamę XD

Serdecznie polecam Wam bloga Izumi - Psycho Twins Blog opowiada o szaleńczo przystojnych ( proszę sprawdzić w galerii xD) braciach - bliźniakach, którzy w mistrzowski sposób doprowadzają swoje ofia... To jest, znajomych na skraj otępienia, szaleństwa i rozpaczy. Są przy tym tak perfekcyjni, że nie sposób postawić przed nimi konkretnych zarzutów. Polecam także drugi blog Izumi - hah, szczególnie one shot "Na Planie" - (ale aby do niego dotrzeć, trzeba przebrnąć przez gąszcz niesamowicie rozbrajających rozdziałów), który znajduje się u Bliźniaków w "Tu mnie znajdziecie" - Chernobyl 2.

Koniec reklamy xD

Zielona strefa.

Mam już gotowy szablon do nowego opowiadania xD To raz, a dwa - mam wreszcie brakujący 2 tom Yami no matsuei... a trzy - zakupiłam trzy tomy Ouran Host Klub - boskie to xD

A teraz dedykacja: Dla Veg - za jej słowa, które motywują do lepszego pisania.

                           Dla Wszystkich moich Elfiątek, które kocham! ;3

                                                           Oraz 

                                Dla Kirhan - i zawsze będę to powtarzać -

                                                 bez której nie byłoby tego bloga.



Keizo faktycznie bardzo chciał pomóc, co czasami dawało odwrotny skutek. Zamiast zbliżyć przyjaciół, zaczęli się na siebie złościć. W końcu zdecydował, że się wycofa. Skoro oni nie wtrącali się w jego życie z Maiyu, to dlaczego on ma naruszać ich związek? Przecież są różne osoby i różne możliwości połączenia ich w parę. To, że wyzywający strój i postawa niegrzecznego chłopca pomogła mu w zauroczeniu Uedy nie znaczy, że Tenshiemu będzie dobrze w dwóch kucykach i krótkich spodenkach, które na tylnych kieszeniach posiadały napis: „Enter me!”. Dodatkowo Subaru zdecydowanie przepadał za swobodą Aoiego, jego niewinnością i wrodzonymi cechami kociaka, które czasami się aktywowały.
Trzeba przyznać, że Keizo nawet się przydał. Jego pomysły okraszone były erotyzmem, więc ich wykonanie sprowadzało się głównie do poziomu materaca, dzięki czemu Tenshi nabrał odwagi w wyraźnej dezaprobacie takowego traktowania. Ów sposób można było złożyć na karb tego, że Mai dał ukochanemu stanowczy zakaz zaspokajania potrzeb do czasu, aż chłopak zmądrzeje i przestanie się wtrącać w nieswoje sprawy.  „Jeżeli chcesz zostać swatką, to proszę bardzo! Rób to za pieniądze, ale nie w tym domu!”. – wykrzyczał Dakoriemu zaraz na początku planowania akcji „HWDP – Homoseksualizm Wielbimy, Dupeczki Pieprzymy”. Jak wiadomo, trzecie słowo musiało zostać zmienione, gdyż K. stwierdził, że jest ono zbyt wulgarne (do ostatniego się nie doczepił), więc zastąpiono je „tyłeczkami”.
Misaki, zainspirowany głupotą kolegi, wymyślił własny twór wyobraźni, który przyczynił się do porażki ale i jego zwycięstwa. Dodam, że w tej samej kolejności. Tą pierwszą można przytoczyć, gdyż bezpośrednio wiąże się z tą drugą...
- Czyś ty na rozum upadł?! – szklanki zadrżały, wyczuwając na swych stanach skupienia donośne decybele płynące z gardła wściekłego Aoiego. Chłopak gestykulował zawzięcie, wrzeszcząc na przestraszonego Subaru. Szlafrok, jaki miał na sobie, oplatał go ciaśniej, niż zwykle. – Dobrze wiesz, jak się boję pająków, kretynie! – zawiązał pasek na dwa supełki, powracając do wymachiwania rękoma.
Ton głosu nie zmniejszył się ani o trochę, a nawet miało się wrażenie, że nabrał na mocy, niczym podłączona do gniazdka gitara elektryczna. Szczerze powiedziawszy i tak zareagował spokojnie, jak na to, co musiał przeżyć. Gdy spokojnie spał, a uczucie ciepła wzmacniało ochotę do obrócenia się na bok i pogrążenia w dalszym otrzymywaniu snów, usłyszał cichy szmer. Pomyślał, że mu się tylko wydawało, więc przestał się tym przejmować. Jednak kiedy poczuł na policzku dziwne łaskotanie zaśmiał się, myśląc, iż to włosy Subaru lub Mizukiego, więc klepnął tamto miejsce. Zamiast kosmyków, jego ręka natrafiła na coś małego, a nawet kilka „cosiów”, które, po przyciśnięciu, rozłożyły się, łaskocząc ośmioma patyczkami. To całkowicie rozbudziło chłopca, sprowadzając go do siadu. Strącony przedmiot wywołał u niego rzecz natychmiastową, mianowicie głośny pisk, skopanie kołdry i szybką ucieczkę z łóżka. Dla pewności poskakał jeszcze kilka razy, gdyby jakiś zwierzaczek, który zabłąkał się do jego legowiska, jakimś cudem zdołał się na niego wśliznąć. Na początku nie zauważył dziwnego błysku tuż za sobą. Dopiero za drugim razem zainteresowało go to na tyle, aby się odwrócić. Niepomierne zdziwienie ogarnęło całą jego twarz, gdy prawie zderzył się z obiektywem aparatu.
- Co ty robisz, do cholery? – zadał pytanie tak spokojnie, jakby chciał się dowiedzieć czy po lecie nastaje jesień. Co prawda nie musiał znać odpowiedzi, bo przecież doskonale wiedział, co czego służy trzymany przez Misakiego przedmiot.
- Chciałem ci zrobić zdjęcie. – burknął.
Może i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby Tenshi miał na sobie chociaż slipki. Niestety, czy też może stety, Subaru zauważył, a raczej spowodował coś, co później dzielnie śledził. O co chodziło? Otóż brunet „przypadkiem” włożył bieliznę Aoiego do rzeczy kolorowych, przez co trzeba je było ponownie wyprać, a niektóre wyrzucić, gdyż zyskały całkiem nieprzyjemny kolor. Z tego powodu chłopiec był skazany na negliż podczas snu. Kiedy tylko wyskoczył z łóżka został wystawiony na bezpośredni widok.
- Wyjdź stąd. – wysyczał, zaciskając pięści. Moment, w którym poczuł się zażenowany, minął, a blondyn zaczął szybko zbliżać się do przyjaciela, kierując go  stronę drzwi, za które go wypchnął. – Pogadamy w salonie.
W taki sposób oboje, z czego Tenshi w pełnym już ubraniu, stanęli naprzeciw siebie.
- Wytłumacz się. – spokój Aoiego był bardzo pozorny. W środku wręcz kipiał zezłości. To on jest dla niego taki miły, brani go, a Subaru tak mu się odpłaca? Ooo, cierpliwość i dobrać właśnie się wyczerpały. Dosyć tego.
- Chciałem... Chciałem mieć cię na własność. Zrobiłem to zdjęcie, aby być przed innymi, by być bliżej ciebie.
- Co? –chłopak ściągnął brwi, niedowierzając w to, co słyszy. – Jacy „inni”? O czym ty mówisz?
- Przestań udawać! Dobrze wiesz, że jesteś atrakcyjny i się podobasz. Nie chcę się tobą dzielić.
Aoi prychnął, kręcąc głową. To, że okazał mu przejaw większej sympatii, a raczej obiecującego uczucia nie znaczyło, że od razu można go usidlić. Może i wyglądał na delikatnego, ale na pewno takim nie był i nikt nie ma prawa go sobie przywłaszczać. Nie jest przedmiotem, który przechodzi z rąk do rąk.
- Tracis zw moich oczach. – wydukał zduszonym głosem.
Słowa zalały ciało bruneta falą bólu i uświadomienia sobie ponownych błędów z przeszłości.
Tenshi zauważył tylko, jak twarz Misakiego blednie, a on upada na fotel, przykładając dłoń do ust.
- Subaru, co ci jest? – blondyn usiadł obok, szturchając ramię czarnookiego.
- Nie... Znowu się wygłupiłem i przepada mi szansa na powiedzenie tego, co najważniejsze... Nie...
Granatowooki wysłuchiwał tego z dystansem, nie mając zamiaru spuszczając z tonu. Co, jak co, ale tak łatwo mu nie odpuści. Jednak... Mina Subaru przedstawiała gromadę smutku, zawiedzenia sobą i dziwnego osamotnienia.
Gołębie serce po raz kolejny dało znać o swoim istnieniu, a długie ramiona szczelnie okręciły się wokół Misakiego.
- Cii,spokojnie. Zrobiłeś mi coś przykrego, ale nie osądzaj się tak mocno. Tym razem ci się upiecze, ale...
- Nie! To moja wina. Powinienem zachować się bardziej odpowiedzialnie. Wciąż nie mogę przyzwyczaić się do tego, ile mam lat. – westchnął, relaksując się nieco. – Gdyby na twoim miejscu był ktoś inny, pewnie ta rozmowa wyglądałaby inaczej. Jesteś dla mnie zbyt dobry. – oparł głowę na obojczyku chłopaka, zamykając oczy. Osłonięte części ciała zaczęły nabierać ciepła, otumaniając męczony umysł. Źle znoszone noce przesiąknięte nawiedzającymi go koszmarami dawały osobie znać. Brunet czuł się nad wyraz bezpiecznie. Pocierał policzkiem po miękkim materiale bluzki Tenshiego, aby za chwilę wsłuchać się w kojące bicie serca. Nie chciał, aby to błogie uczucie zniknęło, przynosząc ze sobą chłód i pustkę.
Aoi wpatrywał się w czarną otchłań biliardów włosów, które co rusz łaskotały mu szyję, jednocześnie plącząc się ze sobą.
- Oboje mamy ojców, prawda? – Subaru odezwał się nagle, przestraszając przyjaciela, który zdołał się już przyzwyczaić do panującej ciszy. – Chciałbym kiedyś poznać tego mojego... Prawdziwego. – dodał z naciskiem, najwyraźniej chcąc wyprzeć ze swych myśli obraz mężczyzny, który go krzywdził. – Może to dziwne i głupie, ale brakuje mi go. Nawet nie miałem okazji go poznać, lecz... – zająknął się, ściskając rękę Tenshiego. – Po prostu brakuje mi czegoś. Tej rodzicielskiej opieki, wsparcia... wszystkiego. W szczególności chciałbym doświadczyć miłości. – zamilkł, chowając twarz w dłoniach.
 Blondyn obrócił go przodem do siebie, przytulając drżące ciało. Było mu smutno, a zarazem czuł się szczęśliwy z tego, że Misaki wreszcie się otworzył i wyjawił, co go gnębi. Jak Hoshi posiadał zdolność wydobywania informacji, tak on miał cierpliwość w oczekiwaniu na sowa. Uwielbiał słuchać i radzić, ale nie miał w sobie tej odwagi do zapytania, co się dzieje. Nie chciał wyjść na osobę ciekawską, choć Mizu zawsze mu powtarzał, że to troska o druga osobę, a nie wścibstwo.
- Będzie dobrze, zobaczysz. Po... Postaram się go znaleźć. – wydukał. Bynajmniej nie chciał robić złudnej nadziei, ale Subaru wiele dla niego znaczył. Jeżeli miałby szukać jego ojca na drugim krańcu świata, nie zawahałby się nawet na sekundę.
Głowa czarnookiego błyskawicznie znalazła się naprzeciwko Tenshiego. Chłopak wpatrywał się niepewnie w blondyna, aby zaraz jego tęczówki nabrały iskry i żywotności.
- Nie musisz tego robić. Przecież...
Aoi położył mu palec na ustach.
- Dla ciebie... Chcę. – zarumienił się, czując intymność sytuacji, w jakiej oboje się teraz znaleźli.
Dwudziestojednolatek złapał jego nadgarstek i odsunął od siebie, aby móc podziękować za jego anielskość. Pocałował go delikatnie, aby kilka chwil później ułożyć się wygodnie, kładąc głowę na jego kolanach. Złączając i podciągając ręce pod brodę oraz uginając kolana, zwinął się w kłębek, zamykając oczy, na co Tenshi westchnął, wplatając palce w smoliste włosy. Masując wrażliwą skórę na karku przyczynił się do natychmiastowego i spokojnego snu.
***
Nasilające się krzyki i jęki spowodowały natychmiastowe przybycie domowników do salonu. Mizuki był pierwszy, więc oświecił światło i zupełnie nieuzbrojony, aczkolwiek w pełni gotowy na podjęcie walki, rozejrzał się po całym pomieszczeniu. Jego wzrok nie zarejestrował jakichkolwiek oznak włamania za to zatrzymał się na dwójce chłopców spoczywających na kanapie. Jeden z nich uspokajał drugiego, kołysząc go delikatnie.
- Co się stało? – Hoshi wyczytał z ruchu warg Tenshiego słowa: „Sen o ojcu.”
Zapewne granatowooki nie chciał jeszcze bardziej denerwować bruneta, który wtulał się w niego desperacko, poszukując bezpieczeństwa.
Teraz Aoi był całkowicie pewny, co do tego, że musi koniecznie i szybko odnaleźć prawdziwego ojca czarnookiego, aby chłopak doświadczył tego jakże ważnego uczucia – miłości. Należało jak najprędzej wyprzeć złe wspomnienia na temat roli, jaką do tej pory pełnił jego rodzic.
- Cii, jestem tutaj. Przepraszam, że zostawiłem cię na chwilę. Przeniosę się do twojego pokoju i w razie czego od razu będę interweniował. Myślałem, że te nocne krzyki dochodzą z podwórza, jednak się myliłem. – przyciągnął go bliżej, ścierając mokre policzki. – Nie pozwolę, abyś cierpiał przez niego. Jestem tutaj, aby ci pomóc i... W końcu zerwałem z Tatsui z twojego powodu.
Akemi (13:05)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz