sobota, 6 października 2012

38. Jak pies z kotem.

12 lipca 2010

  Oi, moje kochane Elfiątka xD Dziś dalsza część konkursu chłopaków - zaczynamy od tego, jak Tenshi i Aki idą robić kisiel xD Rany kochane, czy u Was też są takie upały?

Odpowiedzi:

Star 1012 - Mnie cieszy każdy Twój komentarz i strasznie mi głupio, że odpisuję Ci tylko raz na tydzień...

Co do kiśli... to będą dwa rodzaje, ale wiadomo, kto będzie w tej kwestii faworyzowany xD Aki jest skazany na klęskę... XD

M. - Hehe, zazwyczaj podoba się  "Zaufać przyszłości" XD Hm, co do tego wątku fantasy w "Jak pies z kotem"... Musiałam to zrobić, bo nie miałam pomysłu na ciągnięcie opowiadania, a nie chciałam go skończyć czymś takim, że Tenshi i Subaru poznali się, a kilka lat później byli parą, koniec. XD Dlatego wplotłam fantasy, ale sądziłam, że nie wyszedł źle.. szczególnie, że dzięki niemu nabrałam ochoty na dalsze pisanie i wiedziałam, co się dalej wydarzy. Można powiedzieć, że mój Wen mnie pochwalił za taki wybór XD Mnie też się niezbyt podobało, że Tenshi tak szybko nabiera... takich dotyków, jednakże... Dusza dziecka została połączona z tą anielską, choć to Anioł przejął kontrolę. Dlatego starałam zachować się delikatność, no i zawsze ktoś był w pobliżu Tenshiego, aby go w razie czego obronić. Druga sprawa, że szybko przeskoczyłam (w fantasy) o 5 lat w przód, więc było lepiej xD Wątek fantastyczny już się nie pojawi, to fakt.. to znaczy... Pod koniec, na chwilkę. Nie wiem, czy lubisz fantasy, bo moja następne opowiadanie będzie się trzymać takiej właśnie tematyki. Obym Cię nie zraziła - bo z chęcią poczytam opinie na temat opowiadania xD Niee, z ciała Tenshiego kisielu nie zje... aczkolwiek posmakuje go xD

Eterna - Strasznie dziękuję ;D

Serdecznie witam M. oraz Mer@ka (kolejny chłopak na pokładzie, mmm ;3) A!! Lotosowi macham na przywitanie xD I Miss_Potter ponownie! xD Wznowiła działalność bloga - serdecznie zapraszam - Blog Miss_Potter

Zielona Strefa.

Wygrała Hiszpania... Pokręcę tą meduzę, no! XD Ale Holandia i tak daleko zaszła... Jestem strasznie ciekawa ilu z piłkarzy holenderskich ma partnera (nie partnerkę)... XD Oh, ale powalił mnie wczoraj tekst w jakimś filmie (oczywiście temat - piłka nożna...eh) "Macie ostro wchodzić w ich zawodników. Szczególnie w bramkarza... Jest dobry i zwinny, ale dacie radę go ujarzmić". Ja i moje skojarzenia xD

A co do filmów jeszcze... Wczoraj oglądałam jakiś francuski  film (chyba)fabularny "Śluby". Jeden z bohaterów, kłócąc się z małżonką, powiedział takie oto zdanie: "Kobieta płacze przed, a mężczyzna po ślubie - przysłowie polskie." W tym momencie aż mi się tak miło zrobiło, że jakiś reżyser wspomniał coś o Polsce. Mało tego! Inny bohater rozwiódł się z żoną dla Polki! Ogólnie zauważyłam, że nasz naród jest chyba ciut niedowartościowany. Czy nie zauważyliście, że jeżeli w jakimś filmie zostanie wspomniane coś o Polsce, to my, rodacy, strasznie się z tego cieszymy nawet, jeżeli słowa troszkę ranią? Bo wtedy myślimy "O jaa, wspomnieli o nas, to może nas lubią!" To dziwne... ale spotkałam się z takim czymś w wielu przypadkach i za każdym razem reakcja była bardzo podobna xD

Dobrze, już nie truję ;P Zapraszam do czytania ;)


Czas na przygotowanie posiłku zajmował co prawda dziesięć minut, lecz chłopcy postanowili nie czekać i kontynuować zabawę. Jak się okazało, Akira oraz Mei umieścili na swych kartkach te same osoby oraz niemalże identyczne pytania. Jedynie wymyślone typy zadań nieco się różniły, więc Ueda porozumiał się z kolegą i razem ustalili, że Subaru wraz z Keizo mają stworzyć krótki wiersz, zawierający nie więcej, niż dwie zwrotki po cztery wersy. Ich treść miała dotyczyć stanu, w jakim się znajdują oraz osoby lub zjawiska, jaka coś w niego wprowadza.
- Dobrze wiecie, że to on pisał dla mnie wiersze do szkoły. – naburmuszył się Dakori.
- Ty też to potrafisz, tylko musisz w siebie uwierzyć. – czarnooki mrugnął do niego, uśmiechając się przekornie.
- Wasze pytanie to: „Jak mocno potraficie kochać – udowodnijcie w wierszu.”
Mizuki natychmiast spojrzał w stronę młodszego wykonawcy zadania. Nie uszedł mu uwadze zupełnie inny wyraz twarzy od tego sprzed chwili. Gdy jego oczy skrzyżowały się ze wzrokiem bruneta, Hoshi wyczytał w nim niezdecydowanie i skołowanie. No bo co można zrobić w jego przypadku? Podać jak na tacy to, że kocha chłopaka i do tego planującego już ślub?
Jednak nie było innego wyboru. Skoro już zaczęli... Nie można się poddawać, prawda?
Obydwaj konkurenci zabrali się do pracy, skrobiąc coś w przyniesionych im zeszytach. Kilka minut później wszystko było skończone, choć Misaki bardzo się trudził przy każdym zdaniu. Przygryzał wargę i końcówkę długopisu, mrucząc coś pod nosem.
- Niech Keizo zacznie. Jestem ciekawy, co też sobie o mnie myśli. – Mai oparł się na rękach ułożonych za plecami.
Bursztynowooki zakasłał, chrząknął i ponaglony spojrzeniami, rozpoczął.

- Moje kochane, dzikie kociątko,
które czasami jest jak diablątko.
Zmusza mnie wiecznie do chwil uśmiechu
i każe bym żył w łóżkowym pośpiechu.

Dzięki niemu nie próżnuję.
W jego ramionach wariuję.
Kocham go najbardziej na świecie,
Ale to już pewnie wiecie.

Dakori wyprostował się dumnie, wręcz tryskając samo zachwytem.
- Wcale się nie dziwię, że za własną twórczość dostawałeś marne oceny. – Eiri był bezlitosny, jednak nie wyglądał na kogoś chcącego wyśmiać chłopca. Najzwyczajniej w świecie przekomarzał się z nim. – Z rymami się nie wysiliłeś.
- Czy to ważne? – Mai wydawał się być mile połechtany, a jego głos dawno nie miał w sobie tylu miękkich nut, co wprowadziło Keizo w stan umiarkowanego zażenowania.
Chcąc odwrócić od siebie uwagę, co już było czymś godnym zastanowienia, skupił spojrzenie na młodszym przyjacielu, aby skłonić go do odczytania własnych słów. W tym samym momencie do pokoju wkroczyli Tenshi i Aki, trzymający brzegi talerzy wypełnionych gęstą substancją. Ich przybycie zostało przyjęte niezwykle entuzjastycznie ze strony Subaru, który zgrabnie uniknął recytacji swych głębokich uczuć.
- Jedzonko! – krzyknął radośnie, zacierając ręce. Wyrwał łyżeczkę z ciasno zaciśniętych palców Chisato i nabierając sporą porcję zielonkawej cieczy, wsunął do ust metalowy sztuciec. Chwilę delektował się ciepłem i smakiem rozchodzącym po całym podniebieniu, po czym zabrał się za drugą porcję. Jego oczy rozszerzyły się w niedowierzaniu i spojrzały ze smutkiem na Aoiego.
Blondynek wstrzymał oddech.
- Nie smakuje ci?
-Tenshi... Ominęło mnie tyle wspaniałych poziomkowych kiśli! Trzeba to będzie nadrobić. – westchnął, przerywając dotychczasowe milczenie.
- Zachowujesz się jak prowadzący program, który uwielbia znęcać się nad widzami i na siłę przeciąga ogłoszenie wyników. – mruknął rozeźlony szesnastolatek.
Subaru roześmiał się szczerze, ukazując piękno jego urody. Zmienił się od czasu choroby. Teraz z pewnością miałby jeszcze większe powodzenie.
- Wygrał Tenshi. – powiedział, nie trzymając ich dłużej w niepewności.
Granatowooki zachichotał, widząc prychającego Dakoriego.
- Z wami to tak zawsze. – pomysłodawca zabawy machnął ręką.
On sobie odpuszcza? Coś zdecydowanie jest nie tak. Przecież kto, jak kto, ale to właśnie on uwielbiał rozległe dywagacje na temat: „Jaki to świat jest dla mnie niesprawiedliwy.”
- Isuś, dajesz, bo chcę wreszcie wydusić swoje pytanie!
A więc o to chodziło, a jakże by inaczej...
- Już, już, Nerwusku. - puścił mu oczko, skręcając kosmyk włosów na jednym z palców. – Wybieram Mizu i Mai. – zarejestrował lekko dostrzegalny grymas na twarzy ognistowłosego. – Co się wam w sobie podoba, imponuje? Okażcie sobie sympatię.
Hoshi ścisnął dłoń ukochanego, dając mu znak, że nie ma się czym martwić. szczerze wyznał, że troska o dzieci, jakimi się zajmowali, zawsze wspierała go do dalszego działania. Mówił, że choć nie było widać, Ueda wręcz drżał, gdy któryś z maluchów skaleczył się chociażby ostrą kartką papieru. Dowód wierności i cierpliwości to cechy rzadko spotykane, więc tym bardziej szanuje osobę Maiyu. Ten z kolei wychwalał anielskość mężczyzny oraz bezgraniczną, czysta miłość, jaką obdarza Eiriego. Jego nieustanna dobroć powinna zostać nagrodzona lub chociaż na zawsze uwieńczona. Oboje wymienili przyjazne uściski, dziękując sobie w ten sposób.
Ten jeden raz ognistowłosy pozwolił na takowy przejaw okazania uczuć, nie starając się ich rozdzielić.
- Misiaczki zostały przyjęte, a teraz ja! Wreszcie! – Keizo prawie podskakiwał na miejscu. Widać, lata traktowania go w sposób dziecinny trwale utkwiły mu w podświadomości. – Tenshi i rybka moja, Subaru. – przybrał szatański wyraz twarzy, z radością obserwując reakcję przyjaciela, który wyrażał głęboka chęć ucieczki, mordu i zapadnięcia się pod ziemię... Niekoniecznie w tej kolejności. Nawet ostrzegawczy wzrok Mizukiego nie był w stanie odwieść go od zamierzonego celu. Marzył o tym, odkąd wyłapał powłóczyste spojrzenie Miaskiego skierowane na delikatną sylwetkę ich Aniołka. Z tym ostatnim zdążył się zżyć niemal tak mocno jak z brunetem, więc jeżeli ujrzałby coś niewłaściwego w czarnych tęczówkach, z pewnością nie chciałby swatać tamtej dwójki. Nawet byłby gotów pobić się z Subaru, jeżeli ceną okazałby się spokój i brak cierpienia w oczach blondyna. Umiał kalkulować i wiedział, że na siłę do niczego nie doprowadzi, jednak obecnie... Z pewnością dostanie burę od Hoshiego, że się wtrąca, a jako trzeciemu zawsze najwięcej się dostaje, ale czy to ważne? Zaśmiał się, zdając sobie sprawę, że nieświadomie powtórzył słowa swego ukochanego. – Jesteście na tyle odważni, aby przez pół minuty trwać w namiętnym, francuskim pocałunku? – czasami sam się sobie dziwił, skąd się u niego biorą takie bezpośrednie pytania.
Jakby nie patrzeć, nie tylko jego to zszokowało, nie wliczając zrezygnowanego  Mizukiego, pocierającego czoło ze zdenerwowania.
-Mam rozumieć, że się poddajecie? – oh, jak on uwielbiał dokuczać blondynkowi, który nienawidził rezygnować, toteż westchnął z ulgą i uczuciem ciepła na wysokości płuc, gdy chłopiec zacisnął usta, a jego oczy paliły się jak płomyki ogromnej świecy.
Aoi spojrzał w heban tęczówek, aby w niemy sposób przekazać negatywną odpowiedź na zadane przez Dakoriego pytanie. Oparł dłonie na udach bruneta, ściskając je lekko. Pochylił się w jego stronę, jeszcze raz zagłębiając się w smolistości źrenic, po czym na próbę przylgnął do warg kolegi, powodując cofnięcie się ciała Misakiego, który po chwili szoku przysunął się z powrotem. Tym razem pocałunek był o wiele dłuższy, a splecione w pieszczotliwym dotyku języki poznawały się wzajemnie w sposób magiczny, zmysłowy i tak intymny, iż na twarzach domowników wywołał niebywałe rumieńce, a nawet odwrócenie głów. Gdy się skończył, chłopcy patrzyli w zupełnie inne strony. Tenshi swój wzrok ulokował w podłodze, a Subaru na twarzy kolegi obleczonej w szkarłat.

- Kiedyś było zagubienie.
Ciemność, smutek, potępienie.
Bałem się własnego cienia.
Ponownego odtrącenia.

Teraz ktoś dodaje siły.
Me obawy gdzieś się skryły.
Anioł trzyma moją dłoń.
„Przed złym światem dzisiaj chroń!

Pozwól objąć się, odwdzięczyć.
Strach pokonać i zwyciężyć... Ciebie.”

Nikt nie odważył się od razu skomentować treści słów Subaru, który sam pospieszył z wyjaśnieniem.
-To mój wiersz.
- O-Oh! – wykrztusił Aoi. – No tak, ale on ma dziesięć linijek, chociaż... W osiem nie da się uchwycić całego kunsztu twej twórczości. Już raz to udowodniłeś. Mizu mi powiedział. – dodał wyjaśniająco na zdziwione spojrzenie bruneta. – Gdy to powiesz swojej ukochanej, na pewno ją tym oczarujesz.
Niemal dało się słyszeć pękające serce, a mina, choć już wyrażała normalny stan pozytywności, wcześniej przedstawiała zawód.
- Tenshi, głupi! Przecież on to o tobie napisał! – Keizo drogo kosztował ten niby spokojny, oczywisty ton głosu. – Co nie?
Zahipnotyzowany i otumaniony Misaki zdołał skinąć głową, więc po chwili niemożliwym było odwołanie tego gestu.
-Tak? No to... Oh. – tylko tyle potrafił wykrzesać z siebie granatowooki, którego głowa znalazła się niebezpiecznie blisko twarzy Subaru, a oczy nie mogły oderwać się od czarnych tuneli na dobrych kilka minut.
W końcu krępująca cisza otrzeźwiła ich lekko. Oboje szybko wstali.
- Ja idę pozmywać. – brunet zakomunikował nieco za głośno.
- A ja zamknę okno w swoim pokoju. – rzucił Tenshi, po czym ruszył w prawo. Po kilku krokach wrócił się i poszedł w przeciwnym kierunku, niż pierwotnie zamierzał. Dokładnie tak samo zachował się Misaki, wywołując rozanielony wyraz twarzy u Dakoriego. Gdy chłopcy wyszli, między pozostałymi zapadła cisza.
- Czy oni przypadkiem nie mieli zamiaru przed chwilą się pocałować?
- Mieli. – Keizo odetchnął, promieniując szczęściem. – Mizu, nie martw się. Będzie dobrze, tak czuję.
- Oby, kotku, oby.
- Nie zrzędź. – ofukał go. – A tak w ogóle, to ja wygrałem konkurencję z wierszem, bo długość tego, stworzonego przez Subaru była nieprzepisowa. Zdyskwalifikować go!
Eiri pokręcił głową z politowaniem.
- Gdyby chodziło o muzykę, powiedziałbym, że słoń nadepnął ci na ucho, ale, że to inny dział, pokuszę się o stwierdzenie, że kaleczysz nasz język.
- Mnie się podobało. – wtrącił się Mai. – Tylko następnym razem nie rymuj.
Wszyscy przytaknęli zgodnie i roześmiali się, a Ueda ucałował swojego nadąsanego ukochanego, szepcząc do ucha najwspanialsze słowa wyrażające miłość.
Akemi (13:34)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz