sobota, 6 października 2012

37. Jak pies z kotem.

05 lipca 2010

Oi, moje Elfiątka! XD Zaserwuję Wam nowy rozdział z serii "Pomysły Dakoriego... Niech ucieka kto może" xD

Na początku jednak chciałam ogromnie podziękować Grelci za tak piękny prezent. Nie dość, że cudowny, to jeszcze otrzymałam dedykację na jej blogu (przy okazji zakochując się na zabój w podanej przez nią piosence... *__*). Napisane przez nią opowiadanie bardzo na mnie wpłynęło i... Ah, kto nie czytał, ten niech koniecznie zajrzy, bo naprawdę warto, a wplecione fragmenty piosenek są idealne do tekstu. Jeszcze raz gorące podziękowania w stronę Grelci! ;*

Ta... A ja jestem starsza o kolejny rok ;P

Odpowiedzi:

Star 1012 - Tak, Eiri robił wykład, aby Subaru wrócił w całości po spotkaniu z Tenshim xD Dziewczyny Tenshiego pozbędziemy się za jakieś 2 rozdziały xD

Eterna - O rany!! Czy ja dobrze widzę? *_* Pani_Ciemności_Yuuki (o ile dobrze myślę) *__* Witam, witam serdecznie! No tak, puścili Tenshiego, bo on w sumie zna (jako tako) okolicę, więc nie było problemu xD

Yuuki - Kochana, ja os Ciebie i tak mam już dużo - wytrzymujesz ze mną, jesteś i wiem, że mogę na Ciebie liczyć. Poza tym, jesteś moją przyjaciółką, która zawsze potrafi mnie pocieszyć, albo skopać, jak jest to potrzebne *szczerzy się* xD Co do matury, to na blogu... xD

Sethowaty - Zgadzam się z Tobą - opowiadanie jest świetne. Grelcia po prostu ma talent! xD

Zielona Strefa.
Hmm... matura zdana, rejestracja na studia jest... tylko zdjęcia brak. Eh. No i 19 lat już mam, heh. I wraz z tym wydarzeniem czuję, jakbym się zmieniła. Może to głupie, ktoś pomyśli sobie, że zwariowałam, ale tak właśnie jest! Nawet notki wydają mi się być o jakimś innym stylu... Nie wiem, nie wiem może mi się wydaje xD Poczytałam wcześniejsze opowiadania i przypomniałam sobie do czego wtedy dążyłam i... można uznać, że odnalazłam siebie. Heh. A! Nie powiadomiłam, że nie wyjeżdżam na wakacje, więc notki będą się ukazywały ;)

Notkę dedykuje Grelce x3 

Zapraszam do czytania.

---------------------------------------------------------------------------------------

A teraz przedstawiam rozmieszczenie naszych bohaterów xD Tak się złożyło, ze tutaj to Tenshi jest psiakiem, a Subaru kotem xD ROZMIESZCZENIE


Nudziło się im wybitnie, więc Keizo postanowił rozruszać towarzystwo niedawno nabytą zabawą z Internetu, podobną nieco do gry w butelkę, tyle, że... Bez butelki.
- Dziubaski! Wiecie przecież, że nie ma w okolicy bardziej zboczonego dziecka ode mnie.
Mai prychnął trywialnie, wzbudzając chichot u reszty, a kamienną twarz u partnera.
- Każdy z was, tak, jak siedzi ma wymyślić jedno zadanie i pytanie, a następnie zapisać przy nich cyfrę od jeden do siedem, oczywiście i do tego i do tego. Dodatkowo macie umieścić liczby zwrotne, to jest... Wyjaśnię na przykładzie. – westchnął, czując, że się plącze i nic mu nie wychodzi z jego instrukcji. – Zadam pytanie: „Jaki lubisz kolor?” i obok nabazgram czwórkę. Kierując się w stronę wskazówek zegara, czwartą osobą będzie Akira, więc to on musi odpowiedzieć, ale! Oprócz tego obok dopiszę jeszcze dwójkę, więc jego partnerem będzie Mizu. Tak samo z zadaniami. Co do zwrotności, należy wybrać, kto ma być następnym pytającym. Wtedy zabawa będzie ciekawsza. – wyszczerzył się drapieżnie, niemal podskakując z radości. – To co? Idziecie na taki układ?
- Raczej nie mamy wyjścia. – Ueda chwycił za pierwszą z brzegu karteczkę i zaczął po niej pisać.
- Ładnie, bardzo ładnie. – Dakori pogłaskał go po głowie, chwilę później masując dłoń, która została brutalnie według niego strzepnięta.
Po kilku minutach owocnych rozmyślań wszystko było gotowe do rozpoczęcia zabawy. Chyba każdy trochę się tego obawiał, ale to Subaru miał prawo drżeć z przerażenia, widząc wzrok Keizo, który niczego dobrego nie zapowiadał.
A zaczęło się tak niewinnie...
- Hmm, zacznijmy od Eiriego. – zadecydował pomysłodawca tej dziwacznej gry.
Ognistowłosy przytaknął i wyprostowawszy się dumnie, zaczął czytać.
- Moja szóstka do dwójki. Czy jestem w twoim typie?
Isamu przeniósł wzrok na Uedę, krztusząc się śmiechem.
- Nie powiem, że czegoś ci brakuje, a przy pierwszym spotkaniu chciałem ci wydrapać oczy za to, jak dotykałeś mojego siostrzeńca, ale, co... Przykro mi. Jesteś ładny, lecz nie rzuciłbym się na ciebie. – wyjaśnił, obdarzając go ciepłym spojrzeniem.
- Ulżyło mi. – wtrącił sam zainteresowany, odwdzięczając się tym samym. – A zadanie? Chce mieć to już za sobą. – dopowiedział, jakby chciał się  wytłumaczyć.
- Masz go… - Eiri powstrzymał śmiech, widząc jak oczy blondyna nabrały potężnych rozmiarów. – Polizać za uchem  zrobić malinkę.
Doprawdy w życiu nie słyszeli takiej ciszy, przerywanej jednostajnym chichotem Keizo. Jednakże, kiedy Isamu wstał i bez krępacji podszedł do Maiyu, później klękając przed nim, wszyscy zamarli.
Złotooki przesunął dłońmi po linii szczęki bruneta, mrużąc oczy i przybliżając się do szyi. Wystawił koniuszek języka i sunął nim wzdłuż żuchwy, na małżowinie skończywszy, po czym zęby przygryzły lekko płatek, wywołując tym poruszenie u dotykanego chłopca. Gdy ciepłe usta zetknęły się z wrażliwą skórą obok jabłka Adama, aby mocną ją zassać, Mai, nie mogąc się opanować mimowolnie odchylił głowę i jęknął, pozwalając żeby gardło wypuściło westchnięcie pełne przyjemności. Kilka sekund później było już po wszystkim i Isamu odepchnąwszy rękę od swego uda, wstał i powrócił na wcześniej zajęte miejsce. Jednakowoż Mai doszedł do siebie po nieco dłuższym czasie, a jego wzrok wyrażający jawną chęć powtórki był mocno zamglony. Na jego szczęście patrzył na Keizo, którego to imię nieustannie wymieniał podczas wykonywania zadania.
- Chyba otworzę okno. – Aki zaśmiał się nerwowo, podbiegając i szarpiąc za klamkę. Jego partner miał wzrok utkwiony prosto w błękitne tęczówki, które teraz starały się uciekać we wszystkie kierunki, lecz gdy złotooki mierzył się z poleceniem Eiriego, nieprzerwanie utrzymywały wzajemny kontakt.
-To teraz... Dajmy na to... Tenshi. - Dakori cicho liczył na skrzyżowanie partnerów poprzedniej pary, lecz nic takiego się nie stało.
- Moja czwórka i szóstka. – zaśmiał się, słysząc jęk bruneta z różowymi kosmykami. – Gwiazdeczko, czy szanujesz Akirę? Jeżeli tak, to okaż to w dowolny sposób.
Mizuki zamyślił się, nie wiedząc, co mógłby zrobić, aby okazać sympatię, jaką niewątpliwie darzył szatyna. Wreszcie jego oczy rozbłysły, a on cmoknął Chisato w policzek.
-Tak, szanuję, dlatego pokusiłem się o niewinny gest, dając tym dowód swych wcześniejszych słów. – dostrzegł pełne zrozumienie na twarzach obecnych, bo cóż taka anielska istota mogła zrobić? Jeżeli sprawa miałaby dotyczyć Eiriego, to co innego, a tak... O właśnie!
- Oho, zapowiada się coś ciekawego. Już ja najlepiej znam to spojrzenie. – ognistowłosy podrapał się po brodzie, tłumiąc ochotę do zaszycia się w najdalszym kącie. Za każdym razem, gdy miał przyjemność spotkać się z owym wzrokiem, nie wynikało z tego nic dobrego. Szczególnie następnego dnia, gdy chodzenie sprawiało mu ogromne problemy.
Tym razem intuicja także go nie zawiodła i na zadane mu przez Hoshiego pytanie: „Czy krępowałbyś się, gdybyś miał sprawić Dakoriemu chwile uniesienia i przyjemności, nie bacząc na obserwujących cię ludzi?”, odpowiedział twierdząco, co miał udowodnić. Wyszedł na chwilę ku zdziwieniu chłopców, aby powrócić z wielkim lizakiem, który wywołał ociekanie śliny z brody Keizo. Niestety ów przedmiot nie był przeznaczony dla niego, choć wiadomym jest, jak on uwielbia słodycze. Zielonooki uśmiechnął się prowokacyjnie, muskając ustami obrzeża lizaka, aby powolnymi ruchami wsunąć go do środka. Wyczyniał z nim cuda, przesuwając językiem po obydwu stronach lub ssąc koniuszek. Przez cały czas patrzył na Dakoriego, z satysfakcją obserwując rumieńce i to, że brunet podparł się z tyłu rękoma, przygryzając wargę. To było ponad jego siły. Przeważnie sam fantazjował i eksperymentował ze swym ulubionym smakołykiem, jednak właśnie się przekonał, jak mało umie. Nie uszło mu uwadze, że ciepłe rejony podbrzusza zaczęły palić żywym ogniem, a oddech przyspieszył tak samo jak serce.
Wyobraźcie więc sobie teraz, że ognistowłosy zawisa nad nim i kładąc dłoń na jego udzie kieruje się wyżej, aż wreszcie niespiesznie masuje wypukłe miejsce. Następnie ociera się biodrem o jego tors, umożliwiając bliższy kontakt i... No właśnie, tylko wyobraźcie. Chyba nie myśleliście, że Eiriemu tak spieszno na tamten świat! Przecież Mizuki by go co najmniej udusił za takie wyskoki, o gorszej karze nie mówiąc. Dlatego jedyne, na co sobie pozwolił, było uśmiechanie się pod nosem, gdy Keizo pocierał palcami po rozporku, nawet nie reagując na otaczającego go osoby. Gdy wreszcie wygiął się w łuk, kończąc „przedstawienie”, otrzymał upragnionego lizaka.
- Jedni wolą zapalić, a ty zaaplikować glukozę do krwi. Wpędzisz się w cukrzycę. – westchnął Chisato, zajmując wcześniejsze stanowisko i obserwując, jak wyczerpany nastolatek układa się na dywanie. – On chyba nie jest zdolny do myślenia, więc przekazuję pałeczkę Subaru.
- Niech będzie. Nie wiedziałem, kogo mógłbym umieścić i w końcu padło na Akiego i Tenshiego. – otworzył usta by kontynuować, ale zatrzymał się, dostrzegając minę współtowarzyszy. – Nie mówcie, że się tego spodziewaliście. – uśmiechnął się pod nosem, kryjąc rozbawienie pod przydługawą grzywką. – Przygotowałem nieco dziwną konkurencję. Mianowicie, obydwie wymienione przeze mnie osoby mają przygotować najlepszy kisiel, który osobiście zjem. – wypiął dumnie pierś, po czym widząc grymasy na twarzach przyjaciół, dodał szybko. – To jest... Sprawdzę, czy nada się do spożycia!
- Nie tłumacz się, żarłoku. – Tenshi wstał i spojrzał na niego z przyganą. Wziął za rękę drugiego zawodnika i wychodząc wraz z nim na chwilę, stanął w progu. – Jaki ma być smak?
Subaru zamruczał, zadowolony z zadanego pytania.
- Tu właśnie tkwi haczyk. Masz... Macie – poprawił się. – zgadnąć, na co mam ochotę.
- Duchem Świętym nie jestem. Skąd to mogę wiedzieć?
Domownicy spojrzeli na siebie, przekazując wzajemne zdziwienie ogarnięte przez postawę chłopca, który wyglądał na rozdrażnionego i złego na coś.
Misaki zmarszczył brwi, ściągając miną w wyraz niesłusznego zrugania. Po chwili twarz wygładziła się, a brunet dźwignął dłoń do góry, wysuwając palec wskazujący i zginając go, przywołał tym ruchem podenerwowanego Aoiego. Gdy tylko chłopiec podszedł wystarczająco blisko, Subaru złapał go za przegub i odwracając tyłem, usadził tuż przed sobą. Położył dłonie na jego spiętych barkach i zaczął je ugniatać, wywołując stłumione jęknięcie. Kciuki wbiły się mocniej nieopodal pierwszych kręgów szyjnych, jakby wiedziały, że to właśnie tam jest zbieranina najczulszych nerwów oraz napiętych mięśni.
- Boli. – Tenshi przekrzywiał ramiona, lecz pierwsze wrażenie, jakie nakazywało mu wyrwanie się spod tego dotyku, teraz zupełnie zniknęło, łaknąc uzdrowicielskich rąk.
Gdy po kilku minutach Subaru odsunął się, poniekąd niechętnie, od kolegi, strzepnął dłonie, jakby pozbywając się negatywnych odczuć, które nagromadziły się podczas masażu. Tymczasem zupełnie rozluźniony blondyn skręcił tułów i niespodziewanie ucałował Misakiego. Roześmiane oczy wytwarzające psotne iskierki, a których kryła się szczypta przeprosin, obdarzały swym ciepłem czarne tęczówki.
- Dziękuję. Teraz wiem, na jaki smak się zdecydować. – roześmiał się i wstając, pobiegł prosto do kuchni.
Subaru czuł, że wcześniejsza drażliwość była spowodowana pracą, nieprzespanymi nocami i ciągłym stresem, toteż musiał temu jakoś zaradzić. Jak widać, opłacało się, a koniuszek języka zarejestrował niespotykany dotąd smak, którego nikt oprócz Tenshiego nie posiadał. Być może jest to przesadzone, lecz dla niego granatowooki wytworzył wokół siebie zupełnie inne feromony, przyciągające swym urokiem i wyróżniające się spośród całej gamy barw i zapachów. Po prostu nie dało się go podrobić. Był jedyny w swoim rodzaju. Pewnie często słyszy się podobne stwierdzenia, lecz zanim się tego nie doświadczy na tak zwanej „własnej skórze”, dopóty słowa mogą wydawać się komercyjne i puste.
Akemi (15:37)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz