piątek, 5 października 2012

34. Jak pies z kotem. + Prezent dla Grelci xD

31 maja 2010

Oi, moje i najukochańsze Elfiątka ;3 Moje Wy osobiste wenki xD

Rozwalają mnie Wasze słowa i szczerze powiedziawszy zastanawiam się często, co ja takiego zrobiłam, że mam okazję pisać z tak wspaniałymi ludźmi.

Star 1012 - Dokładnie xD Nie uwierzył im, że jest rok 2018. W końcu okazałoby się, że był w śpiączce 10, a nie jak myślał, 5 lat. Haha, już w tej notce jest wyjaśnione, od jakiego momentu zaczął się sen i co tak naprawdę powinien był zapamiętać Subaru. Tak... Sen pojawił się przed pojawieniem się Subaru... chociaż... Tak połowicznie. Zdecydowana śpiączka pojawiła się.... a to już z notki xD

Kirhan - Hahaha XD Czytamy sobie w myślach wzajemnie, bo czasami Ty dodajesz kartki z pamiętnika, kiedy ja akurat chcę zapytać o tę parę xD Wiesz... Jak my się znamy od 2008, to telepatia musi być xD

Witam Izumi, Psiarę__Greengras i Boa Hancock XD 

Zielona Strefa.

Sobotnia Eurowizja doprowadziła mnie do białej gorączki ==' Cudowne zaplanowane od początku zwycięstwo. A najbardziej dobiło mnie to, że nasi dali 12 punktów... Danii o_o'' Serbia powinna wygrać ><' Nawet komentator mówił, że mają największe szanse, a tu co? Nagle śpiewają niepewnie... Yhy, już ja to widzę. 29 maj - ubrana na czarno, słuchająca "Ovo je Balkan". Dla mnie i tak Serbia wygrała xD

Dedykacje: Dla mojej mamy, która wybrała, czy historia Subaru ma być opowiadana z perspektywy Mizukiego, czy też narratora xD  Oraz oczywiście dla GRELCI!!! Z okazji jej wczorajszych rodzin ;* Wszystkiego najlepszego kochana siostrzyczko xD Zdrówka, powodzenia w szkole, odpoczynku, spokoju (żebyś częściej dawała mi Yakeia, bo Ariel mi się buntuje xD) i spełnienia marzeń ;* A na następną część prezentu czekaj przez ten tydzień... Mam nadzieję go dokończyć. Teraz część pierwsza.

Dla Grelci ;*


Subaru stanął, sparaliżowany tą wiadomością.
Jak to...? Tenshi i dziewczyna? Przecież to jemu wyznawał miłość, wtedy... No właśnie. We śnie. To nie działo się naprawdę. Były to jedynie fałszywe obrazy, złudne nadzieje, które teraz ranią, zamiast przynieść ukojenie, iż ten parszywy koszmar się skończył.
- Dobrze.
Usłyszał, jak z ust blondyna pada jedno słowo wypowiedziane tak ciepło. Więc ją kocha... Szlag!
Nie mógł dalej słuchać, więc zwyczajnie wyszedł, kierując swe kroki do pokoju... Pokoju, gdzie spędził pięć lat marnego życia, które stracił w realnym świecie, aby dostrzec, co jest tak naprawdę ważne. Jednak nie wiedział, jak złudny i nieuchwytny czas spłatał mu figla.
Mizuki, widząc cóż też wyrabia jego dawny wychowanek, przygryzł wargę i wymusił uśmiech, patrząc na Aoiego. Przeczucia go nie zawiodły, a jutro... Lub jeszcze dziś doświadczy tragedii rozegranej na własnych oczach. Jak tylko Subaru usłyszy prawdziwą historię dużej części swego życia, być może załamie się. Szczególnie, jeżeli w grę będzie wchodzić istota niewinna – Anioł stojący teraz obok niego.
Że też wszystko musiało się tak poplątać. Do tego te dziwne zbiegi wydarzeń...
Na twarz wpełzł mu szeroki uśmiech.
O tak. To może wiele załagodzić. Tylko trzeba będzie powiedzieć o tym Keizo, bo ta papla może niepotrzebnie coś chlapnąć, za szybko ujawniając te informacje.
***
Tenshi
Mizu san... Dlaczego musiałeś o nią zapytać? Z drugiej strony, to oczywiste, że chcesz wiedzieć. Przecież niedawno się zaręczyliśmy, a teraz jestem tutaj sam.
- Przyjedzie? Zawsze byliście jak papużki nierozłączki.
-Teraz liczy się Subaru. Zajmijmy się nim, a Tatsui... Została u rodziców. Źle się czuła. – wyjaśniłem i dodałem szybko – Jestem zmęczony, naprawdę.
Po co ja to mówię? Mizuki zawsze wiedział, kiedy kłamię. Tyle, że czasem wolał odpuścić, co uczynił i tym razem... Na szczęście.
***
Jakoś nikt nie mógł zasnąć, przetwarzając sen Misakiego. Zastanawiali się, jakim sposobem wyszedł ze śpiączki, chociaż w głębi duszy znali odpowiedź.
Około godziny drugiej po korytarzach hotelu rozszedł się brzęk tłuczonego szkła. Wszyscy rzucili się w stronę pokoju Subaru, od razu wbiegając do łazienki. Nie mylili się.
Chłopak stał obok wanny z rękoma zakrywającymi jego twarz, z czego jedna z nich obficie krwawiła.
- Kim ja jestem? – zapytał, słysząc szum koło drzwi. – Czemu tak wyglądam?
Eiri spojrzał na Hoshiego, który przytaknął mu i podszedł z nim do czarnookiego. Ostrożnie, aby się nie skaleczyć, wyjął z szafki za lustrem bandaż, nadtlenek wodoru i gazę, jednocześnie podstawiając dłoń bruneta pod strumień chłodnej wody. Chłopiec był w szoku, więc ogromnie się zdziwił, czując drażniące pieczenie. Zanim zdążył zrobić cokolwiek w tej sprawie, ognistowłosy już zakładał śnieżnobiały, elastyczny materiał. Po wykonaniu tej czynności zabezpieczył brzegi haczykami, aby nie doszło do obsunięcia się bandaża. Następnie złapał ramię Misakiego i wraz z Mizukim wyprowadzili go do pokoju. Tam usadzili chłopca na łóżku, rozsiadając się, gdzie się dało, uprzednio rozsuwając granatowe zasłony.
- Kiedyś i tak byś o to zapytał. To nie będzie łatwe, więc w miarę możliwości prosiłbym, abyś nie przerywał. – po ciężkiej ciszy, fioletowooki odważył się zabrać głos.
Reszta i tak stwierdziła, że tylko on przekaże wszystkie informacje na tyle bogato i bezboleśnie, aby Subaru nie przeżył zbyt wielkiego ciosu.
- Opowiem ci prawdziwą wersję wydarzeń.
***
Ucieczka Subaru z Domu Dziecka była tylko częściowo związana z jego ojcem. Czy też może inaczej. Ona dotyczyła stanu psychicznego chłopca, który był maltretowany przez rodziciela. Ileż może wytrzymać jedenastoletnie dziecko? Jakoś zdołał się wyśliznąć i błądząc, dotrzeć przypadkiem do Mizukiego, a raczej pod koła limuzyny, w której siedział. Już wtedy miał momenty omdleń. Po prostu zbyt wiele wycierpiał i dusza nie mogła sobie poradzić. Gdy powoli zaczął się oswajać z otaczającym go środowiskiem i ludźmi, którzy pokochali go miłością braterską i przyjacielską, a nie chorą, brudną, wszystko musiało się posypać. Definitywny koniec osobowości chłopca miał miejsce podczas zakupów Subaru. Tam dopadł go ojciec i tam zaczęły się dręczące, smutne i decydujące o przyszłości chwile. Czas być może wydał się męką prowadzącą do... Właściwie jeszcze nie wiadomo. To miał przynieść los.
Jednak przeszłość... To ona jest teraz ważna i staje dumnie na podwyższeniu, pozwalając się dotknął i zasmakować goryczy. Od tamtego feralnego dnia stan zdrowia bruneta mocno ucierpiał. Miał zwidy, halucynacje, omamy, więc domownicy słysząc jego wersję wydarzeń wcale się nie zdziwili. Prawda bolała, lecz to, jak przyjmie ją Misaki, będzie zależało tylko od niego samego. Smutne, gdyż właściwy bieg historii przeplatał się z fikcją, a najgorsze było to, że ogromne cierpienie otrzymywane od ojca nie było drugą z Sióstr. Prawda i Fikcja. Tak niebezpiecznie podobne. Tak bardzo różne.
Nowa historia.
Ta cała farsa ze złapaniem rodzica Subaru była jak najbardziej realna. Chłopak zapamiętał ją może dlatego, że dawała dobre uczucia i emanowała spokojem. Umysł zapamiętał tylko urywki. Usilnie chwytał się miłych gestów, wspomnień... Lecz do czasu.
Maleńka, czerwona kropka zaznaczona przy dniu „trzeciego października” okazała się jednym z czynników przelewających czarę goryczy. Te dwadzieścia cztery godziny... Nawet nie tyle, zapowiedziały straszliwy koniec. Niewielki znaczek doprowadził bruneta na samo dno. Kiedy znaleziono go przy grobie matki, prawie zamarzł. Jedynie szybka reakcja lekarzy uratowała mu życie, ciało, ale czy duszę? Ciągle i ciągle powracał wyraz twarzy kobiety, która go spłodziła. Tyle lat myślał, że zmarła na jakąś chorobę, a tymczasem list jaki dostał, o ironio, w rocznicę śmierci rodzicielki, jasno dawał do zrozumienia, że ją otruto. Kto by mógł się tego dopuścić? Odpowiedź była oczywista – ojciec. Dlaczego? Bo to on był adresatem tamtych słów. Chciał mieć synka na wyłączność, szczególnie, że w jego rodzinie brakowało męskich dziedziców. Tak tego pragnął, iż żona postanowiła spełnić jego prośbę. Jakież było jego zdziwienie, gdy na głowie niemowlaka dostrzegł czarne kosmyki. On był, co dziwne w Japonii, blondynem, a matka dziecka szatynką. Myślał, że kolor z czasem się zmieni... Niestety.
Kiedyś dowiedział się prawdy. Subaru nie był jego. Jakiś mężczyzna zgodził się oddać swe nasienie w zamian za dyskrecję, lecz to się wydało. Przybrany ojciec bruneta stłumił wszystko w sobie. Udawał, że nic się nie dzieje, a żona nawet nie podejrzewała, że on się dowiedział.
Zaczął ją podtruwać, nie mogąc znieść upokorzenia, jakiego dopuściła się kobieta. Z zadowoleniem rasowego mordercy obserwował, jak miłość jego życia wiotczeje i słabnie na jego oczach. Chciał ją ukarać za to okrutne kłamstwo. Co gorsza, jego rodzina dostała sygnał od samej kobiety, która za późno zorientowała się o zamiarach męża. Po jej śmierci krewni wyparli się ojca Subaru. Zamierzali zabrać mu synka, lecz on przepadł, tak samo jak jego rodzic. Wkrótce potem okazało się, że mężczyzna nie może znaleźć pracy, a jakaś wścibska sąsiadka doniosła na niego, że źle wychowuje swą pociechę. Odebrano mu więc chłopca, lecz nie zabroniono kontaktów. Jego zachowanie było szczytem bezczelności. Bezrobotny, nie mający mieszkania, rodziny, mocno skrzywiony psychicznie. Nie mógł uwierzyć, że rodzina stanęła po stronie osoby, która okłamała go w kwestii ojcostwa. Kobiety, która po prostu chciała spełnić prośbę bezpłodnego męża. Tak. On nie mógł w to uwierzyć i pragnął wszystkim udowodnić, że nie mają racji, lecz żadna kobieta go nie chciała. Zresztą, co tu ukrywać. Obskurna kawalerka, którą udało mu się kupić za kradzione pieniądze, nie przyciągała wzroku, tak jak i jej właściciel. Dlatego zdesperowany mężczyzna wylewał swe żądze na tym, który był jego zdaniem temu wszystkiemu winny. Na Subaru. Z tego powodu słaba psychika chłopca pękła, a zaufanie do ludzi prysnęło jak bańka mydlana. Później się odbudowało, ale tylko dzięki żmudnej pracy Mizukiego.
Jednak to nie o tą część historii chodzi.
Od trzeciego października chłopiec zaczął zatracać się w swych myślach. Potrafił godzinami siedzieć i nic nie robić. Wyglądał coraz gorzej, mdlał, a jego blada twarz przerażała swym wyglądem. Jednego dnia czuł się lepiej, a następne trzy jego dusza była nieobecna. To, co okazało się przysłowiowym gwoździem do trumny, było feralnym zdarzeniem z zaginięciem Maiyu. Wtedy, w domu publicznym znów go tak dotykano. Od tamtego momentu pamięć zaczęła płatać mu figle. On nie mógł, po prostu nie mógł widzieć, czy też być uczestnikiem w przedstawianiu Tenshiego jego ojcu, czyli Eiriemu, gdyż w tym czasie był nieprzytomny. Czasami się wybudzał i tylko z rozmów domowników słyszał, w jaki sposób Aoi dostał się do hotelu. Oczywiście czerwień jego oczu i to, co mówił do blondyna było wymysłem wyobraźni. Prawdziwym i ostatnim, co powinien pamiętać, to pożar, jaki wywołał, gdy śnił na jawie. Oblał olejem kilka miejsc kuchni i podpalił to. Rzecz jasna on myślał, że tylko jego dotyk sprawia płomienie. Później poczuł falę gorąca, ale źródła owego odczucia były dwa. Jednym z nich były języki ognia zajmujące rękawy bluzy, a drugi to ciało blondynka próbujące go ugasić.
Ah! Było jeszcze jedno wspomnienie i to być może przez nie Subaru tak żywiołowo zareagował, gdy niedawno ujrzał Tenshiego krzątającego się po kuchni. Chociaż... cały cykl jego fantazji mógł go do tego skłonić. Miłość nie wybiera. Co chcę przytoczyć? Święta i tą cudowną atmosferę z nich płynącą oraz dotyk i troskę blondynka. Takie coś trudno zapomnieć.
Po pożarze Subaru zapadł w śpiączkę.
Akemi (14:21)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz