piątek, 5 października 2012

33. Jak pies z kotem.

24 maja 2010

Oi, moje Elfiątka ;3 Wreszcie jestem po maturach - umieram xD I WAKACJE *___*  Angielski - 85%, polski 75%. Ten drugi był z dyrektorką, więc jestem pod wrażeniem. Najbardziej rozwaliło mnie pytanie: "Czy Gombrowicz był hetero"... Powiedziałam, że tak. W końcu miał żonę, a dyrektorka do mnie z wyrzutem: "Nie! Był bi!" Pogadałyśmy sobie o homoseksualizmie, yaoi i blogu xD

Astra: Hej xD Jak to się stało, że przeżyli, dowiesz się w tej notce xD A co do kruka... Po prostu tak jakoś mi się napisało. Jakieś takie... Słowa... Chociaż moje jakoś ich użyję ;P W tym rozdziale też będzie trochę wesoło, ale zakończenie zaskoczy. Tak, o to chodziło, te słowa pochyłą czcionką to... Jakby zaklęcie wybudzające, a z drugiej strony kaprys autora xD Ja tez wyobraziłam sobie Keizo jako skrzata z HP xD A kolega miał dzisiaj pytanie, czym dla ludzi jest Hogwart... No czym? Ruinami zamku oczywiście XDD Tenshi wrócił, ale skąd? ;> To też dziś się wyjaśni xD

Ja czasami, gdy miałam wenę na polskim, też potrafiłam się rozpisać.. A polonistka się odgrażała, że ostatni raz takie długie "coś" czyta. xD Haa, haa super, że notka się podobała ;33 Ja matematykę lubię, ale nauczycielka mnie zraziła ;] Polski to także i mój ulubiony przedmiot, ale jak widzisz, na ustnym trzeba trafić w komisję. U mnie średnia punktów wynosiła 16, a w drugiej części mojej klasy 19, więc... coś tu nie tak xD Teraz to mnie zawstydziłaś, pisząc, że nikt głupi nie pisałby tak fajnych i oryginalnych opowiadań *chowa się za krzesełko* xD Nadal trzymam kciuki i wierzę.. Ba! Jestem pewna, że dasz z siebie wszystko i osiągniesz najwyższy cel. Niby mało czasu... to fakt, ale miesiąc, to z drugiej strony długi okres... Cztery tygodnie. Wszystko może się stać ;3

Star 1012: Kiedy zmarła matka ( oożesz.. wygadałam się) Subaru, chłopak miał 10 lat... I znów zauważyłaś błąd... Tak to jest, jak człowiek myśli o jednym a pisze drugie >< Teraz u nich jest rok 2018 ^^' Muszę to sprostować ;P Strasznie Ci dziękuję za to, że tak strzeżesz mojego opowiadania. Bardzo, ale to bardzo Ci za to dziękuję XD Postaram się teraz bardziej uważać (nareszcie się wyśpię... Bo przez te matury wstawałam o 5 i nie mogłam zasnąć ><) Dzięki za wsparcie duchowe na maturach ;3 Przydało się xD Mam nadzieję, że notka będzie dziś odpowiadać, bo kończy się trochę... zaskakująco. xD

Zielona Strefa.

"Nie znamy, więc nie akceptujemy. W przypadku osób homoseksualnych, słowo "tolerancja", uważam za niewłaściwe i nieodpowiednie. Nie powinno się ich tolerować... Oni są, żyją, mają prawa, jak heteroseksualni, więc tu nie ma co tolerować. To zwykły człowiek, jak każdy, więc Polacy muszą nauczyć się kochać." Żebyście widzieli minę dyrektorki xD A jej późniejsze słowa (w sumie, wtryniła się w moje) Zgadzam się!!! Dokładnie!!! - krzyczała. XD

O rany xD Zapomniałabym. UWAGA!!! Jest błąd w poprzedniej notce. Obecny rok przedstawiany w opowiadaniu, to nie 2013, lecz 2018 XD Dziękuję za uwagę.

Notkę dedykuję Star 1012, która zwróciła mi na to uwagę ;3 Oraz dla Astry - trzymam kciuki ;D

Nie powiadamiam, bo zaraz mam burzę ^^' Chyba, że część mi się uda.


Subaru stał nieruchomo, wprawiając oddech w szybsze nabieranie powietrza.
- Z nami nie chciał się tak przywitać. – Keizo był zły, że jego najlepszy przyjaciel potraktował go tak obojętnie.
- Przepraszam K. – Misaki posłał mu całusa. Po chwili odsunął się od blondynka i z lubością lustrował zmiany, jakie zaszły w jego wyglądzie.
Tymczasem niebieskooki wpatrywał się w niego cierpliwie, dopóki nie dotarło do niego, kogo ma przed sobą.
- S-Subaru? – wykrztusił.
Przytaknięcie spowodowało przykrycie dłonią jego ust w geście wstrząśnięcia.
- A wiesz, co, Subciu? – Dakori przerwał w najmniej odpowiednim momencie. Domownicy zaczęli się zastanawiać, czy aby nie miał w sobie wbudowanego chipu z napisem: „Jestem delikatny jak tona żelaza.” – Nasze anielątko studiuje medycynę! Dlaczego, pytasz? – brunet nawet nie zdążył otworzyć ust. – Chciał znaleźć środek na odratowanie cię ze śpiączki.
Misaki ponownie spojrzał na blondyna, zauważając rumieńce.
- Naprawdę? Ale... Zaraz, zaraz. Jakiej śpiączki? Czy ktoś wreszcie może mi wytłumaczyć, co tu się dzieje? – zmrużył oczy. Był skołowany i marzył o kąpieli, ale odegnał od siebie tę myśl. – I... Studia? Przecież on ma jedenaście lat!
- Może pójdziemy do salonu? Przygotowałem trochę jedzenia. Nie chcielibyśmy, aby to się zmarnowało, prawda?
- Tenshi, jak zwykle ma głowę na karku. – Hoshi uśmiechnął się i wyszedł z kuchni jako pierwszy, kierując się do pomieszczenia, jakie zaproponował blondyn.
Po kilku minutach wszyscy siedzieli przy stole, lecz apetyt miał tylko Keizo.
- No, co? – mruknął, kiedy Mai trzepnął go po ręce.
Przez najbliższe chwile, oprócz tych słów, nie padło już inne.
- Ładna pogoda, prawda? – zagaił Mizu, aby przerwać irytujące go milczenie. Niestety, poważny wyraz twarzy i wyprostowana sylwetka Misakiego ściągnęły lekki półuśmiech. – No dobrze. – westchnął. – Co chcesz wiedzieć?
- Wszystko.
Eiri prychnął pobłażliwie.
- Niewiele nam pomogłeś. Jakie masz ostatnie wspomnienie?
Brunet zamyślił się, wertując pamięć. Niektóre fakty zaczęły się zamazywać, a inne wyostrzać.
- Pająki... Ogień... Zgliszcza. – zachłysnął się powietrzem. – Śmierć! Nasza śmierć! Wszędzie zwęglone skrzydła i popiół. Oczy Tenshiego i słowa, że kocha, a potem... – zaczął drżeć i urywać zdania w połowie, jak osoba przerażona i chcąca przekazać jak najwięcej w szybkim czasie, przez co informacje były niespójne. W przypływie fali bólu, jaka go ogarnęła, objął się ramionami, przymykając oczy. Skulił się i zgarbił, szepcząc coraz ciszej, przez co nie dało się czegokolwiek wyłowić ze słów, jakie wypowiadał.
Akira, który siedział najbliżej, pogładził jego plecy.
- Spokojnie. Już nic ci nie grozi. Opowiedz wszystko powoli. To był tylko sen, naprawdę.
Mimo tego, coś ich zaintrygowało, lecz postanowili, że najpierw wysłuchają wersji Subaru.
Gdy tylko udało mu się opanować i uspokoić, odetchnął głęboko i przeczesał ręką włosy. Zdecydował się otworzyć oczy, w których czaił się lęk.
- To może być bardzo długa historia i nie wiem odkąd ją zacząć... – zawahał się, niepewny co do swojej pamięci.
- Rozpocznij od tego, kiedy wszystko wzięło swój początek. Przecież musiał być taki moment. – Isamu uśmiechnął się do niego pokrzepiająco.
- Dobrze. W takim wypadku najlepszym rozwiązaniem będzie opowiedzenie tego, w jakich okolicznościach poznałem Tenshiego.
Mówił im o wszystkim z najdrobniejszymi szczegółami, jakie był w stanie wyłowić ze swoich zakamarków wiedzy. Nie wstydził się wyjawiać przed nimi uczuć, dotyków, pocałunków i słów, jakie należały do niego. Zapominał się, zapędzając swe wizje w najbardziej intymne rejony. Można powiedzieć, że nieźle się nakręcił. Podczas opisywania stosunków, bo i o nich nie omieszkał wspomnieć, osoby wymieniane przez niego zaczynały mocno się rumienić. Swoją drogą, to dziwne, że mógł widzieć te rzeczy, skoro nie był ich świadkiem. Nie zastanawiając się nad tym, ciągnął swą opowieść do późnych godzin nocnych, czy też raczej wczesnych chwil porannych. Nie zwracał uwagi na zmęczenie, które zaczęło go oplatać swymi mackami. Nawet Morfeusz, zamykający jego powieki, odprawiany był z kwitkiem za pomocą kolejnej filiżanki kawy. I tutaj pojawiła się kolejna dziwna rzecz. Odkąd to szesnastolatkowi podawana jest kawa? Już pal sześć kogoś innego, kto mógłby mu ją podać, ale Mizuki? Strażnik bram niewinności i konsumowania takich używek przez osoby niepełnoletnie.
- Później zobaczyłem światło i się obudziłem. - Subaru ziewnął rozdzierająco, zatykając dłonią usta.
Na chwilę zapanowała cisza, a później Keizo odważył się zachichotać, zwracając na siebie uwagę.
- Zależy ci na nas, ty zimny draniu. – wyszczerzył się do zbulwersowanego chłopca. – Przyznaj się. Co prawda miałeś dziwny sen, ale nigdy, do końca swych dni nie zapomnę twej żałosnej minki, kiedy opowiadałeś o nas pod sam koniec. Jeszcze te zwęglone kupki popiołu... A może planujesz nam taki los? – spoważniał, wpatrując się w bruneta.
Misaki z kolei wstał gwałtownie z krzesła przewracając je i gruchnął dłońmi o stół.
- Jak możesz! Ja się naprawdę martwiłem! To było straszne, a ty... Co ty robisz? – całkowicie złagodniał, wpatrując się w Keizo, jak na dziwaka, a nawet pretendenta do roli idioty.
Dakori wdzięcznie suszył zęby, trzymając w ręce aparat fotograficzny, który obecnie uwieczniał przygnębioną i płaczliwą minę Subaru.
- Ty mały, podły gadzie! – syknął czarnooki, ganiając przyjaciela wokół stołu.
Czynili tym samym niezły hałas i zamieszanie, co raczej przeszkadzało Maiyu. Wszystko ma swoje granice, a cierpliwość Uedy osiągnęła limit, ukazując jej apogeum w lodowatym głosie, który natychmiastowo uciszył żartownisia i biegającego za nim buntownika.
- O ile mi wiadomo, Kei jest ssakiem. – rozpoczął ni to poważnie, ni to dla rozładowania emocji. – Jeżeli zaraz się nie uspokoicie, przetrzepię wam tyłki i wystawię na widok publiczny, żeby starsze babcie miały używanie. – uśmiechał się od ucha do ucha, lecz oczy pozostały chłodne, pieczętując, że mężczyzna mówi to, ostrzegając ich przed wymierzeniem kary. On by się nawet nie zawahał.
 Chłopiec z jednym różowym pasemkiem we włosach odwrócił się natychmiast, patrząc na niego lękliwie.
- Nie zrobiłbyś mi tego, Maiyu sama. – próbował się podlizać, dodając ten przyrostek, co zakończyło się całkowitym fiaskiem.
- Chcesz się przekonać? – zapytał, unosząc kącik ust, lecz ta pewna siebie mina szybko zeszła z jego twarzy. – Co znowu wymyśliłeś?
- Wyobraziłem sobie, jak zaciągasz mnie na korytarz, siadasz na krześle przewieszając mnie przez kolano i zdejmując mi spodnie, wymierzasz serię klapsów, a ja proszę o jeszcze, czując rosnącą satysfakcję i podniecenie. Ty spełniasz moją prośbę i...
- KEIZO! – wszyscy, jak jeden mąż, stężeli ze strachu, wyłapując wściekłość w głosie Uedy. Tylko wezwany po imieniu odróżniał ten ton, od prawdziwie zezłoszczonego. – Zasłużyłeś na karę.
Oczy Dakoriego błyszczały radością, a ich właściciel nieumiejętnie hamował cisnący się na usta grymas, przywodzący na myśl parabolę, której ramiona skierowane są ku górze.
- Oh, nie... Mai sama! – jęknął. – Nie rób mi nic złego... Chyba, że mocno i szybko. – zakwilił, czując mocny uścisk na nadgarstku.
Siła mężczyzny była znacząca i dobrze by było, gdyby umiał ją kontrolować... Nie tym razem.
- Mój ty sadysto! – bursztynowe oczy wpatrywały się zawzięcie w twarz szarookiego, by po chwili przysunąć go do siebie, obejmując ramieniem.
- To wy... Jesteście razem? – Subaru odważył się wreszcie odezwać.
Tamci zgodnie pokiwali głowami, co w przypadku tego młodszego mogło być ciężkie, bo Ueda przewiesił go sobie przez ramię, niczym worek cementu.
- Zachciało mi się zastosować w praktyce tych pro... pozycji – umyślnie oddzielił wyrazy. – jakie zaproponował nam Misaki.
- Yatta! – wrzasnął Keizo, nie mogąc się opanować, a jego partner prychnął tylko, uśmiechając się pod nosem.
Doprawdy, zakręcona para.
Kilka par oczu odprowadziło ich wzrokiem, póki nie zniknęli im z widoku.
- Czy ktoś mi powie, co tak naprawdę się stało? Wnioskuję, że mój umysł spłatał mi figla.
Subaru usiał obok Aoiego, który spuścił głowę. Wiadomości, które teraz przetwarzał, zaczęły go zawstydzać, powodując rumieńce. Nie był w stanie wyobrazić sobie, że tamten sen mógłby być prawdą. Przecież Misaki nigdy go nie lubił, więc nawet przyjaźń wydawała się mocno przesadzonym uczuciem. Tak bynajmniej to sobie tłumaczył. W dodatku miłość do bruneta?
- Omówimy to, lecz później. Tenshi dopiero co wrócił i pewnie jest zmęczony. – Hoshi uśmiechnął się, przecierając oczy. – Ja też ledwie siedzę. Powiem tak. Prześpijmy się z tym, a porozmawiamy po południu, jak odpoczniemy, dobrze?
- Niech będzie. – czarnooki spojrzał troskliwie na blondyna, otaczając go ramieniem.
Chłopiec spiął się, a Mizuki, widząc co się dzieje, zmarszczył brwi w geście zdziwienia i zaintrygowania. Zaczął coś podejrzewać, ale postanowił, że na razie ograniczy się do obserwacji, jednocześnie starając się rozeznać w sytuacji. Tymczasem... Sprawdzi reakcję Subaru na pewien istotny fakt.
- Ten chan? – granatowooki spojrzał na niego. – Jak tam twoja dziewczyna?
Akemi (16:36)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz