piątek, 5 października 2012

26. Jak pies z kotem.

06 kwietnia 2010

Oi, Moje kochane Elfiątka! Jak Wam minął Lany Poniedziałek? xD Mój nie był tak za bardzo lany, ale nie mogę narzekać.

EDIT:

Dopiero teraz skojarzyłam, że dziś jest... Wtorek, a ja dodaję notki co poniedziałek... Nawet nie pytajcie, jakim cudem nie zorientowałam się, co do "Lanego Poniedziałku". xD Przepraszam, że nie dodałam wczoraj.

Odpowiedzi:

Fukatoi - Pogryzę Cię Fukuś xD Każdy komentarz podbudowuje mnie na duchu, więc w żadnym wypadku ten nie był durny. Po prostu potwierdziło się to, że jednak Subaru można polubić ;3

Star 1012 - Mówisz, masz xD Nowa notka. Nie wiem, czy zauważyłaś, więc odpisuję tutaj - 1. Teraz Eiri ma 22 lata, Aki 23, Kiba 25, Mizu 21, cesarz 40, Fay38/39, Isamu 23 i  Koryuu23. Dlatego tyle mają, gdyż akcja przeskoczyła o pięć lat w przód ze względu na wyjazd Subaru.
2. Fay jest ojcem Isamu i dziadkiem Mizukiego. I tak, jego córką była siostra Isamu. Fay miał około 15 lat jak ich spłodził XD I chyba faktycznie pomotały mi się lata ^^''' Bo siostra Isamu musiałaby mieć3/4 lata..hyh ^^'

Iceheart - Mam nadzieję, że i ten przypadnie Ci do gustu i bardzo się cieszę, że czytasz moje bazgrołki xD

Miss_Potter - Dziękuję za życzenia ;3

W ogóle wszystkim Wam za nie dziękuję i za to, że pojawiacie się na moim blogu nie tylko w dniach notek :*

Witam Astrę i Karolajjjn xD

Zielona Strefa.

Odkąd założyłam tą Zieloną Strefę, zdarzają mi się takie niby drobne rzeczy xD Może wcześniej tego nie zauważam...? Dziś na przykład zostałam poproszona o pomoc w sprawie telefonu. O tej godzinie ruch na ulicy powinien być, a tym razem były pustki. Choć nie udało mi się rozwiązać problemu, to i tak mi podziękowano za próby oraz od jednego z dwóch mężczyzn dowiedziałam się, iż jest dobrym kolegą mojej mamy, a w moich stronach nie był od bardzo dawna. Heh, trafić na taką osobę i jeszcze zgadać się w tym samym momencie o koledze, którego znam, to już był dla mnie lekki szok. Świat naprawdę jest mały xD No i uraczono mnie pocałunkiem w dłoń XDD

Notkę dedykuję Grelci, Arze oraz Kirhan ;)


Pomimo, iż nie ma nowej notki, uznałam, że muszę umieścić tutaj wzmiankę o tragedii, jaka miała dzisiaj(10.04.2010r.) miejsce. Około godziny 8.56 zginęli ludzie, których w codziennym życiu zdarzało się nam krytykować, wytykać błędy i szachrajstwa. Teraz nasze myśli płyną w jednym kierunku - Ich brak na pewno będzie odczuwalny, gdyż w końcu dążyli do tego, aby w Polsce było lepiej. Państwo Kaczyńscy oraz inne znakomitości świata polityki, Kościoła, wojska... Własnego świata życia, odeszli, na zawsze zostając w naszej pamięci. Gdy ja się o tym dowiedziałam, byłam akurat w sklepie, a widok ludzi kłębiących się przy telewizorze skupił i moją uwagę. Pierwsze, co pomyślałam, to "Ktoś chyba wykręcił kiepski dowcip." Z czasem przyszło zrozumienie, że to jednak jest prawda. Uczcijmy to minutą ciszy i pamięcią o nich.

"Śmierć to stacja, na której przesiadamy się do następnego pociągu.

Zmienia się wygląd wagonu, ale podróż trwa nadal."

Kazimierz Matan

„I proszę abyście się za mnie modlili,

za życia mojego i po mojej śmierci...

nie ustawajcie w tej modlitwie...”.

Jan Paweł II

 

Subaru już od dawna nie był w postaci demonicznej. Dusza psa ciągle mu przeszkadzała.
- Niedługo będziesz musiał się do mnie przyzwyczaić.
Tenshi spojrzał na niego pytająco.
- Moc słabnie. W końcu zostanie mi tylko demoniczna i dziecięca duszyczka. Teraz musisz mi wybaczyć, ale mam na ciebie ochotę. – przyciągnął go za kark. Z nieukrywaną radością obdarzył go obłędnym spojrzeniem. Jednak widząc przerażone oczy wypełnione nikłym samozaparciem, zastygł w bezruchu. – Nie mogę? – zapytał sam siebie, a odpowiedź nadeszła nagle jak Tsunami. - Cholera jasna, co się dzieje?
Tenshi dostrzegając, jak na głowie bruneta wyrastają uszka, odetchnął z ulgą.
- Uratowałeś mnie. – uśmiechnął się lekko w stronę niepewnego chłopca, którego zwierzęca strona zdołała zdominować tą szatańską.
- Raczej nie. On sam tego chciał. – chłopak skrzywił się, robiąc zabawną minę. – Masz kocie uszy.
Jedenastolatek chciał jęknąć, ale zamiast tego z gardła wydobyło się miauknięcie. Po skrzydłach nie było śladu, natomiast duże, białe uszka i miły w dotyku ogon, zadomowiły się na jego ciele.
- Jak pies z kotem. Doprawdy, udany związek. – Eiri mlasnął, układając usta w kpiarski uśmiech.
- Subaru, Subaru! Proszę. – Aoi przesadnie przeciągnął drugą spółgłoskę. – Zamień się w pełnego psiaka. – chibi oczy, a w nich gwiazdki, rozbawiły Misakiego.
Po chwili w salonie stał piękny, smolisty wilczur.
- Mogę cię dotknąć? – Michael wyciągnął rękę i zachwycił się lśniącą, miłą w dotyku sierścią. Uśmiech zamarł mu na ustach, gdy ujrzał podarte ubrania Lucyfera. – Bardzo śmieszne. – jego głos przypominał prychanie przerażonego kociaka, znajdującego się w paszczy lwa.
- Twoja kolej. – wilk o dziwo umiał mówić.
- Nie uśmiecha mi się bieganie na golasa i świecenie pupą w twojej obecności. – zmrużył gniewnie oczy. – W dodatku mam na sobie ulubioną tunikę.
- W takim razie ściągnij ją. Spodnie zawsze można dokupić.
Tenshi odwrócił się i zobaczył Eiriego siedzącego w fotel i zajadającego popcorn. Między jego nogami spoczywał Mizuki, który delektował się lizakiem.
- Macie miejsce w pierwszym rzędzie. – rzucił w nich ulubionym strojem, aby nikt nie widział jego nagości, gdy zmieniał się szybko w kota.
Malutki, śnieżnobiały futrzak o dużych oczach i różowym nosku usiadł na tylnich łapkach. Zastrzygł prawym uszkiem i zamiótł podłogę krótkim ogonkiem. Zaczął łasić się wkoło umięśnionych łydek wilka.
- Pokaż mi swoją mini postać.
- Nie ma mowy. – Subaru zawył donośnie, przymykając z bólu oczy.
Niepozorny kociak wbijał pazurki w jego futro, udając, że je ostrzy.
- Już, już, tylko przestań. – z ulgą zanotował brak ostrych igiełek. – Ale tylko na pięć sekund. – zastrzegł, na wszelki wypadek odsuwając się od tej jakże niebezpiecznej istoty. I to jest niby Anioł, tak?
Stało się. Młodziutki wilczek o małych kiełkach i niewinnym spojrzeniu miał swoje chwile sławy, lecz w niedługim czasie znów zastąpił go dojrzały reprezentant wyjców do księżyca.
- Masz, czego chciałeś. – w chwili, gdy dokończył, został brutalnie powalony na dywan. – Ciężki jesteś. – mruknął.
Po policzku liznął go sporych rozmiarów lew.
- Koce, koce. – Mizuki zatoczył kółeczko i wyszedł z pokoju, nieustannie męcząc lizaka.
Tenshi prychnął, rozeźlony i podszedł dostojnym krokiem w kierunku fioletowookiego, który właśnie wrócił, jakby wcześniej przygotował się na zaistniałą sytuację, umieszczając gdzieś pod ręką puchowe materiały. Odbił się od przednich łap i położył je na klatce piersiowej Hoshiego. Jego ciało zaczęło przypominać ludzkie, więc dwudziestojednolatek okrył go szybko.
- Zajmij się tamtym. – polecił Eiriemu. – Bierz koc i ruszaj.
- Dlaczego ja? Tenshi jest moim synem, więc to ja powinienem się nim zaopiekować.
Mizuki przytulił się do pleców blondynka i przytrzymał go jak własność.
- Tenshi to Anioł! Nie masz na tyle delikatności, by móc go ubierać. Lu to twój szef, więc idź do niego. Nie sprzeczaj się ze mną! – cofnął się z chłopakiem.
Michael coraz płycej oddychał, a nie było to spowodowane mocnym uściskiem Gabriela. Po prostu nie co dzień widzi się nagiego Syna Piekieł i to bez upgrade'ów*.
Moment! Gdzie są jego uszy i ogon?
Aoi potrząsnął delikatnie ramieniem byłego opiekuna chcąc zwrócić na siebie uwagę. Jego płuca tak jakby się zapadały, a on tracił oddech.
- Mi-zu...Miz-u...
- Cichoj tam! Prowadzę ważną rozmowę. – nawet nie uraczywszy go spojrzeniem, popchnął go w stronę niewyżytego napaleńca.
Lucyfer uśmiechał się zadziornie, poruszając biodrami na boki, a blondynek potykając się, minął kilka mebli, stając jeszcze bliżej Subaru, który po raz kolejny zamienił się w pełnoprawnego Diabła czystej krwi. A może on wyczuwał, kiedy jest odpowiedni moment do ataku na ciałko chłopca? Sądząc po iskrzących oczach – jak najbardziej.
- Nie wstydź się. Już raz mnie widziałeś, chociaż nie... Sądząc po mętnym wzroku w domu publicznym pewnie byłeś na jakiś środkach odurzających.
Chłopiec przysłonił dłonią usta, osuwając się na podłogę, na której usiadł zginając nogi w kolanach i rozkładając je po bokach. Na czole wystąpiły mu krople potu, a ochraniający go materiał, spadł z ramion, przykrywając minimalnie dolne partie.
- Przeziębisz się. – Subaru pomknął przez pokój jak sarenka... Wróć! Jak dorodny okaz słonicy prezentującej swe wdzięki. Podnosząc tunikę Tenshiego i schylając się niczym elegancka dama po chusteczkę, wypiął dwie jędrne półkule w stronę chłopca, doprowadzając błękitnookiego do krwotoku z nosa. Gdy zaszczycił go wreszcie odległością nie większą niż metr, gdzie mieszkaniec uliczny znalazłby lukę dla jeszcze jednej czy dwóch osób, gdyż powierzchnia jaką zajmowali Michael i Lucyfer graniczyła z luksusowym miejscem do spania tamtej grupy społecznej, machinalnie starł kciukiem czerwoną ciecz. – O rety, rety. Nie zachowuj się jak dziewica na wygnaniu. Przecież nią nie jesteś. – zamyślił się. – W połowie, ale to już coś.– kucnął przed nim, z premedytacją rozwierając nogi o kąt sześćdziesięciu stopni.
- P-Przestań. – wysapał Tenshi, czerwieniejąc jeszcze bardziej.
Spór dotyczący okrycia Lucyfera nareszcie się skończył i Mizuki z tryumfem wyszczerzył się do... Pustki. Zerknął niżej i zachłysnął się powietrzem. Od tamtych dwojga dzielił go stół i fotel, więc zanim by dobiegł, nieuniknionego i tak nie dałoby się odwlec.
Ciepła ręka wśliznęła się pod materiał koca, głaszcząc opuszkami uda. Szybko powędrowała wyżej i dotknęła nabrzmiałej męskości Tenshiego.
Jedenastolatek wydał z siebie gardłowy jęk, który zapewne miał być aprobatą lub sprzeciwem.
- Przecież tam cię boli. Jesteś taki rozpalony. Podnieciłeś się Aniołku, a ja nie mogę pozwolić być cierpiał. Stosuję się do nakazów ojca.
- Jesteś prze...biegły. – wydyszał blondyn. – Robisz coś, jeżeli akurat ci pasuje. Ja nie mogę, jestem Aniołem. To nie boli. – zapierał się, chcąc uciec.
- Jesteś chłopcem, który czasem potrzebuje dotyku. Jesteś też fanatycznym pobożnikiem. Nawet Mizuki, Akira i Maiyu, dawcy wszelkich organów „by żyło się lepiej”, już dawno spróbowali i zasmakowali podobnych rzeczy.
Hoshi przeszył prąd od stóp do głowy, jednak nie pozwolił Eiriemu, aby się wtrącił.
- Nie mogę. Jestem ich szefem, muszę dawać przykład. – zajęczał donośnie.
- Kto posłucha jedenastolatka? Może i żyjesz dłużej pod postacią Anioła, ale wygląd mówi sam za siebie. Jesteś dzieckiem. – warknął, czując piekące uczucie w lędźwiach. Po chwili opanował się, wdychając głęboko powietrze. – Dotyk to nic złego. Nie wmawiaj mi, kłamczuchu, że cię nie boli. – odsunął rękę, przez co blondynek zakwilił żałośnie, wypychając biodra do przodu. - A widzisz!
- Subaru... – błękitnooki zacisnął pięści na delikatnym materiale, a szesnastolatek usadził go na swojej nodze i oparł bokiem o tors, by patrzeć na zaczerwienioną twarz. – Czemu nie masz tamtych dodatków?
- Utraciłem część mocy.
- Czyli teraz będziesz taki perwersyjny? – zaczął szlochać, targany silnymi dreszczami.
Lucyfer wciąż siedząc, zsunął go między swoje nogi, lewą oplatając wokół wilgotnego ciałka, prawą uginając w kolanie by blondynek mógł umieścić swoje w wolnej luce i lekko je rozchylić, dając dużo lepszy dostęp dłoni. Aoi odchylił głowę w tył, patrząc zza przymkniętych powiek na czarnowłosego. W kącikach oczy zabłyszczały łzy.
- Su... Suba...! – chłopiec coraz płycej oddychał. Raz jęczał cichutko, innym razem krzyczał część imienia Misakiego.
Ten z kolei widząc spazmatyczne łkanie i czując częstsze drganie lędźwi błękitnookiego, oplótł go mocniej lewym ramieniem. Koc opadł prawie całkowicie, a gwałtowne bodźce, takie jak szarpanie w tył i przód w takt dłoni Lucyfera, zaowocowały ocieraniem się kością ogonową i pupą jedenastolatka o męskość Subaru, który był u kresu rozkoszy. Nagle Tenshi wyjęczał imię bruneta i dochodząc jednocześnie z nim, opadł bez sił na jego tors. O dziwo jego ręka zawędrowała do koca i starła nasienie po Misakim, które wylądowało częściowo na jego własnym boku. W chwilę później, przestraszony tym, co uczynił, szybko cofnął dłoń. Subaru uśmiechnął się do niego krzywo, co miało być w efekcie lekkim podziękowaniem, lecz on nie potrafił inaczej. Już dawno zapomniał, co to uśmiech.
Zrobił to samo, co wcześniej blondynek, lecz zostawił maleńki skrawek zabrudzonego ciała. Nabrał na palec lepką ciecz i włożył go do ust, mrucząc.
- Jesteś strasznie zboczony. – oddech Aoiego był już w miarę stabilny, lecz ciągle gorący, a teraz właśnie przyjemnie parzył ucho Lu.
- A ty słodki...Ahh. – jęknął, czując wilgotny język wsuwający się do małżowiny, a później delikatne ugryzienie na płatku. – To jest zaraźliwa choroba.
Chłopiec przytaknął sennie. Oczy mu się zamykały, a usta spierzchły, nienawilżone od dłuższego czasu, co Misaki zaraz postanowił naprawić.
- Faktycznie jestem słodki. – Michael zaśmiał się dźwięcznie.
Subaru nałożył na niego tunikę i ostrożnie przeniósł na sofę. Pod głowę podłożył mu misia, którego kiedyś od niego dostał, a z szuflady pod ową sofą wyjął inny koc i okrył nim przecierającego oczy, Tenshiego.
- Dlaczego jesteś taki miły? – blondynek powoli zapadał w sen.
- Dusza demona i dziecka połączyły się. Śpij dobrze.
Na jego słowa błękitnooki wtulił się w pyszczek zabawki, pomrukując co jakiś czas.
Czarnowłosy popatrzył jeszcze chwilę na spokojną twarz kolegi, równomiernie opadający brzuch i ciche westchnięcia, rokujące błyskawiczne znalezienie się w krainie Morfeusza. Gdy nacieszył oczy, odwrócił się do dwójki widzów prawie zaklętych w kamień.
- To kto ma ochotę wyczyścić mnie do końca? – wskazał na kilka białych plam w okolicach ud.
- Straciłem apetyt. – burknął Mizuki.
- A mnie dzieci płaczą.
Subaru prychnął ironicznie.
- Masz inne, niż Tenshiego? On raczej się uśmiecha. – wyrwał z rąk Eiriego ciepły, czarny materiał i okrywszy się nim, jak płaszczem, skierował się do drzwi. – Ignoranci. Jeszcze będziecie chcieli ode mnie autograf! – zatrzymał się w progu i zerknął przez ramię. Widząc nadal uroczą buzię, po raz pierwszy na jego ustach wykwitł szczery, pogodny uśmiech. – Śpij dobrze, piękny Aniele.

* Uaktualnienia, dodatki.
Akemi (14:43)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz