środa, 4 lipca 2012

V Zaufać przyszłości - Wampirek.


30 marca 2009

W gwoli wyjaśnienia ^^ 
To opowiadanie, zarówno jak i poprzednie, zawiera momenty czyjegoś cierpienia. Według mnie, nadaje to realności, bo nigdy w życiu nie jest zbyt łatwo, chociaż mogę się mylić. Każdy ma swoje pomysły na opowiadanie ^^ 
Kirhan, mój Ty Remusku w żeńskiej postaci xD Dobrze wiesz, że bardzo lubię czytać Twoje opowiadania(jak i wielu innych dziewcząt, których blogi mam przyjemność nawiedzać czasami xD), bo zawierają magię, czar, który nadaje opowiadaniu ulotności i melancholii wręcz, a więc idąc za tym tropem, stwierdziłam, że jeżeli istnieją historie, które mają angst równy 0 lub posiadają minimalne pokłady, to mogą być i takie, które zaopatrzone są w większe ilości. Wcale mnie nie bawi jakieś tam wyżywanie się na moich postaciach, bo sama nie chciałabym tego przeżyć, jednak aby akcja była taka, a nie inna, muszę próbować wielu rzeczy. To też ma swój cel w dalszych losach bohaterów, nie dodaję tego jako rozrywki. Dobrze, nie przedłużając ;P Dziękuję za komentarze i miłego czytania ^^

Hajime biegł już pięć minut.
- Zaraz będziemy na miejscu. – powiedział pocieszająco.
Szatyn wbijał mu palce w bark. Po chwili, nie mogąc wytrzymać z bólu, wgryzł się w ramię Yasudy. Chłopiec syknął. Cienka strużka krwi, popłynęła ze zranionego miejsca. Spojrzeli na siebie. Meijin przepraszająco, a blondyn z coraz większym zadowoleniem.
- Gryź wampirku, gryź. – uśmiechnął się.
Coraz mocniej zacieśniający się uścisk szczęk, bardzo zaniepokoił zielonookiego. Poczuł, że Shinta liże jego ramię, połykając krew i własne łzy.
- Ciii. Nie płacz. Już jesteśmy. – uspokajał.
Rzeczywiście. Kilka chwil później, wchodzili do domu.
- Mamo! Tato! Pomóżcie!
- Co się stało synku? – z gabinetu wyłonił się starszy już mężczyzna, a zaraz za nim stała piękna, w podobnym wieku, kobieta.
- Dobrze, że macie dziś trzecią zmianę i zaczynacie dopiero o dziesiątej. – rodzice podbiegli do niego. – To Shinta Meijin. Kiedyś uderzył się w kostkę. Dzisiaj jak jakiś opętany, brał udział w zawodach. – powiedział, kierując się do sterylnego pomieszczenia, a którym rodzice przyjmowali wizyty domowe. Wciąż trzymając chłopca na rękach, zaczął masować bolące miejsce. Mei odsunął się od jego ramienia.
- Przepraszam. – szepnął z wyraźnym zawstydzeniem i wielką ulgą ukojenia.
- Bardzo cierpiał. – stwierdziła pani Yasuda, patrząc na ramię syna, który skinął głową twierdząco.
Gdy wszystko było gotowe, ojciec zerknął na kostkę szatyna.
- Skręcona. – podniósł brew.
Meijin jęknął. Odkąd kolega przestał masować jego nogę, cierpienie zaczynało powracać.
Kobieta próbowała zaaplikować eter w ciało chłopca, aby wprowadzić go w stan narkozy, lecz nie mogła trafić, ze względu na szarpiącego się Shintę, oraz napięte mięśnie. Nawet to, że był przytrzymywany przez jej męża, nic nie dało.
- Uspokój się. – powiedziała łagodnie, lecz nie przyniosło to skutku.
Chłopak wiedział, że starają mu się pomóc, lecz ból wygrywał ze wszystkim.
Oparty o ścianę Hajime, podszedł do załzawionego kolegi. Przytrzymał jego nadgarstki i pochylił się nad nim. Następnie spojrzał mu w oczy.
- Co on chce zrobić?– główkował się niebieskooki.
Blondyn przysunął się jeszcze bliżej i przycisnął swe usta, do ust chłopca. Meijin zamarł. Nie zwracał uwagi na ból.
- To tylko by mnie uspokoić. – wmawiał sobie.
Rodzice wymienili znaczące spojrzenia.
- Podam mu później morfinę. – szepnęła do męża.
Gdy chłopiec dostał zastrzyk, odchylił lekko głowę do tyłu. Wtedy Hajime poruszył znacząco wargami i wsunął mu język do ust, delikatnie masując podniebienie.
Shinta otworzył szeroko oczy, lecz oddał tym samym. Po chwili chciał się jednak wyrwać, lecz lekarstwo zaczęło działać. Gdy powieki mu opadały, Yasuda odsunął się i pocałował go w szyję.
*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*
Shinta obudził się i spojrzał na zegar, który zauważył, gdy Haji go wniósł. Była dwudziesta.
- O nie! Mama pewnie się martwi. – jęknął, czując maleńki ucisk w nodze. Na tacy połyskiwała przezroczysta strzykawka, a pod nią była kartka z napisem: Zawołaj, jak się obudzisz. Powinno uśmierzyć ból, który z czasem zniknie. Tylko się nie przemęczaj! – Sakura Yasuda.
Uśmiechnął się promiennie, lecz mina szybko mu zrzedła. Przypomniał sobie o pocałunku i dotknął swych warg.
Do pokoju weszła mama blondyna.
- Zawiadomiliśmy twoją siostrę , gdzie jesteś.
- Dziękuję. – odetchnął z ulgą. Kobieta podeszła do niego i ostrożnie wbijając igłę, wstrzyknęła płyn w jego nogę.
Shinta zauważył stojącego w drzwiach kolegę.
Pani Yasuda wycofała się pospiesznie, robiąc miejsce synowi i wyszła z pokoju.
Blondyn podszedł do niebieskookiego.
- Przepraszam za tamto, ale chyba ci się podobało, skoro odwzajemniłeś. – uśmiechnął się dumnie.
Meijin kipiał ze złości. W końcu wyładował ją, uderzając Hajime mocno w twarz, z otwartej dłoni. Tamten dziwił się, jednak już po chwili iskierki nieopanowanej wściekłości, pojawiły się w jego oczach. Przygniótł kolegę do ściany.
- Nie waż się mnie bić! Rozumiesz! Jeszcze raz tak zrobisz, a nie ręczę za siebie. – syknął mu do ucha.
Jakże zszokowała go buntownicza mina szatyna, który spróbował powtórzyć cios. Teraz zielonooki powstrzymał jego prawą dłoń, umieszczając ją nad głową chłopca. To samo stało się z lewą ręką. Spojrzenie wydało się mówić: I co teraz?
Yasuda jedną ręką, trzymał oba nadgarstki kolegi. Spojrzał na niego i przygryzł wargę. Jakby z namaszczeniem pogładził jego policzek. Następnie przybliżył się do szyi Shinty i zassał lekko skórkę, pozostawiając różowy ślad. Mei znieruchomiał.
- Co... co robisz? – jąkał się.
- Ty drżysz. – zajęczał z rozkoszy kociooki.
- Puść!
- Ciii. – blondyn przystawił mu palec do ust.
Dźwignął mu podkoszulkę do góry i spojrzał pożądliwie na klatkę piersiową. Zanim cokolwiek zrobił, poczuł na sobie wzrok.
Shinta wpatrywał się w krwiste i pełne usta starszego. Haijme oblizał prowokacyjnie wargi, pozostawiając na nich śliski ślad.
- Daj... – wyrwało się szatynowi.
Yasuda nie miał zamiaru czekać na zachętę. Pocałowali się namiętnie, jakby zaraz miał na Ziemię spaść meteoryt. Byli tak spragnieni swego dotyku, iż cienka strużka śliny wypłynęła z kącików ich ust. Haji przerwał pierwszy. Schylił się i zaczął drażnić językiem, różowe punkciki na piersi chłopca.
Mei wygiął się i pisnął przeciągle. Jego ręce zostały uwolnione, więc szybko wplótł je w we włosy blondyna. Yasuda docisnął go do ściany. Wodził palcami do ciepłym torsie szatyna. Jego ruchy stawały się zaborcze i zaczęły sprawiać ból niebieskookiemu.Uciskał mu żebra, brzuch i uda. Wtedy młodszy ocknął się ze stanu, w jakim ówcześnie przebywał. Zaczął się wyrywać, lecz Hajime był silniejszy.
- Nie! Proszę, nie!. – kulił się. Zaczął łkać.
Dopiero wtedy blondyn otrząsnął się i spojrzał skruszony na kolegę.
- Shinta...przepraszam...ja... – zacinał się.
Chłopiec wycierał się, jakby był brudny. Starszy potrząsnął nim. Meijin spojrzał na niego pełnym bólu i niezrozumienia, wzrokiem.
- Jak... mogłeś? Dlaczego? – patrzył jak małe, zranione zwierzątko.
- Ty też tego chciałeś.
- Nie! Nie teraz. Jeszcze nie. To jeszcze boli, Tak bardzo boli. – rozszlochał się.
Hajime zatkało. Patrzył na trzęsącego się chłopca i zapragnął go przytulić, pocieszyć.
- Nie dotykaj mnie! – Shinta odskoczył jak oparzony. – Nie chcę cię znać! Jesteś obrzydliwy!
- Ale – próbował tamten.
- NIE! – wrzasnął. Ominął blondyna szerokim łukiem i uciekł, trzaskając drzwiami.
Yasuda został sam na sam z wirującymi myślami.
Nie wiedział, co w przeszłości stało się Meijinowi, ale na pewno było to bolesne.
Chciał się tego dowiedzieć, ale...no właśnie.
- Co mnie to obchodzi? – warknął beznamiętnie. – Nie ten to inny. Skoro mi się oparł, musi być głupcem. Jeszcze będzie mnie prosił o najdrobniejszy dotyk. – uśmiechnął się diabolicznie. Jednak w głębi duszy, wciąż nurtowało go zachowanie młodszego kolegi, przez co był na siebie ogromnie zły. Aby przytłumić głos w swojej głowie, nakazujący mu biec za Shintą, poszedł do swojego pokoju i nakładając na uszy słuchawki, włączył muzykę i sięgnął do jednego ze schowków, w którym przetrzymywał czasopisma ze znaczkiem „+18”. W niedługim czasie, pogrążył się we śnie.

Akemi (15:53)

2 komentarze:

  1. No, no Shin taki trochę nie zdecydowany . . . W sumie ciekawe co się stało w jego przeszłości, że tak zareagował ?? Uch nie mogę się doczekać co się stanie dalej :D:D:D Niech Ayano powie co nie co Hajime aby ten wiedział na czym stoi . . . ja chcę ciąg dalszy xDxDxD

    ~Lunitari~~Luni-chan, 2009-03-30 18:37
    -------------------------------------
    ehh kurcze niezłe naprawde niezłe aż mi zal ze ja tak nie umiem.. dziś miała być notka u mnie ale raczej sie niepojawi wielkie sorry ... kurcze jak ja wytrzymam do piątku na kolejną super notke ? moze jakis specialik ? taka podwójna super notka ;D

    ~Ako, 2009-03-30 19:59
    -------------------------------------

    Shuunaka-yaoi >> Nowe opowiadanie na Płatny morderca.

    Shuunaka_Yaoi, 2009-03-31 12:29
    -------------------------------------

    Kawaii. ! Już nie mogę się doczekać kolejnego opowiadania. ^^ Na Shuunaka-Yaoi w Dziale Płatny Morderca nowe opowiadanie. ;)

    ~Katsumi, 2009-03-31 13:50
    -------------------------------------

    Cóż... podziwiam siebie. Zazwyczaj kiedy mam do czynienia z opowiadaniem angst po prostu go nie czytam. Teraz wyjątkowo czytam Twoje... Cóż, nie jest źle. Jedno jest pewne, ból, zło, cierpienie i wszystko co angst'owe wypływa z Grzechu, Świat zmienił się pod jego wpływem i też jest wielkim siedliskiem zła. Kolejny plus dla happy story xP

    ~Kirhan, 2009-04-01 14:58
    -------------------------------------

    Dzięki za radę.. faktycznie brakowało mi jakiś słow :) ehh czekam jutro na kolejną notkę.. mam nadzieję ze moja też sie pojawi ;D

    ~Ako, 2009-04-02 21:21
    -------------------------------------

    U mnie nowa noteczka spóźniona bo spóźniona ale ważne że jest :D:D:D Jutro będzie następna xDxD Miłego czytania xD

    ~Lunitari~~Luni-chan, 2009-04-02 22:20
    -------------------------------------

    czyżby go skrzywdzono?

    ~Vergithia, 2009-06-17 20:51
    -------------------------------------

    Mówisz, że zadajesz swym postaciom cierpienie... Ale to właśnie cierpienie jest twórcze. Wiem to sama po sobie. Kiedy moje zycie przewraca się do góry nogami i mam ochote siąść i ryczeć jestem w stanie napisać o wiele więcej interesujacych notek niż, kiedy jest dobrze, albo świetnie. Poza tym cierpienie nadaje postaciom realności. Są takie jak my. Tez kochaja, nienawidzą, śmieją się i płaczą. "Cierpieniem wybrukowane jest nasze życie." Jak to napisał Oscar Wilde na początku jednej ze swoich książek (której niestety nie pamiętam).

    ~Diabliczka~, 2010-07-24 14:38
    -------------------------------------

    Biedny Shinta, coś musiało mu się kiedyś stać. Ale w końcu się pokochają, napewno;)

    ~Hio Shizuka, 2011-03-17 16:57

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejeczka,
    wspaniale, jaki nie zdecydowany, ale zastanawiające co stało się w przeszłości, chociaż mam podejrzenia po tych słowach... jak Haijime mógł nie pobiec za nim..
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń