czwartek, 26 lipca 2012

Oneshot - Ed x Roy

19 sierpnia 2009

Oi. Ale dziwnie...tak w środę xD Aż mi się dni pokopały i myślałam, że dziś piątek xD I zaczęłam przepisywać notkę...ale później się zorientowałam.

Dziś taki oneshot, który układał mi się kiedyś w głowie. Jestem z niego średnio zadowolona, bo czegoś mi w nim brakuje...ale nie wiem czego. Może mi powiecie? ;) Oczywiście oneshot na podstawie jednego z odcinków FMA 2 ;p

Ah! Z dedykacją dla Fukatoi, żeby napisała kolejną część Gaara x Kiba xD

Zapraszam do czytania ;3


Gdy blond włosy chłopiec ujrzał zwęglone ciało, należące do podporucznik Marii Rosse, miał szczerą ochotę zabić osobę stojącą przed nim. Osobę, która zamordowała ową kobietę. Tym kimś był, obecnie bardzo wpływowy, pułkownik.
Złote oczy młodzieńca, gromiły. Mimo młodego wieku, został Państwowym Alchemikiem. Edward Erlik. Odważny, silny, można rzec – mężczyzna, lecz nienawiść do mleka, gładko sprowadzała go do tytułu dziecka. Szczególnie, jeżeli przy próbach zaaplikowania mu tej substancji, zachowywał się gorzej niż pięciolatek.
Rozeznania spopielonych nieco, szczątek, dowodziły jasno, iż należą do Marii Rosse. To tylko spotęgowało wściekłość blondyna, jego brata Alphonsa i wielu innych. Teraz każdy patrzył na winowajcę z cichą chęcią mordu. Niestety musieli być posłuszni swemu dowódcy. Byli tylko jego pionkami.
Nawet wierna asystentka poprosiła go o urlop. Świadkowie tego zdarzenia, do tej pory drżą, wspominając głośny huk drzwi, gdy wychodziła, oznajmiając gdzie ma teraz swojego przełożonego.
Tymczasem niewzruszony tym, brunet, obrażał wszystkich wokół i wysłał swego majora oraz Eda, na jakieś pustkowie. To, czego się tam blondyn dowiedział, zaskoczyło go i jednocześnie wprawiło w stan euforii, którą zaraz wyładuje, dlatego przenieśmy się w tamto miejsce...
- Gdzie on jest?! – Ed wparował do małego pomieszczenia, jakim był sekretariat.
- Etto...wyszedł do swojego domu, jakieś dziesięć minut temu. – przestraszona dziewczyna przyjmująca gości i wizytatorów swojego szefa, widząc wzrok złotookiego, zapisała na karteczce adres i podała go młodszej od siebie, istocie.
Państwowy Alchemik wyszarpnął papier i zerkając na niego, wyszedł, zatrzaskując za sobą drzwi.
Tymczasem w jednym z wielu pokoi na tej ulicy, przystojny mężczyzna zasiadł wygodnie w fotelu, popijając mocną kawę. W dalszym jej konsumowaniu, przeszkodził mu huk drewna, uderzanego o futrynę, lecz nie przejął się tym. Założył nogę, na nogę, przymrużając oczy i pozwalając sobie na lekki uśmiech. Wiedział, kto jest intruzem nawiedzającym jego skromne progi. Po chwili nawet go widział.
Zziajany i dyszący, jak lokomotywa, albo mały parowozik, starszy Erlik, prezentował swoją osobę. Wyglądał jak tysiąc nieszczęść, skumulowanych w jedną całość.
- Roy! Ty popaprana gadzino! Jak mogłeś?!
Mężczyzna westchnął, wplatając palce we włosy.
- Przecież wiesz, jak lubię twoich ludzi. – kontynuował. – Że pragnę zemsty na osobie...nie...Na śmieciu, który zabił generała Hughesa. W dodatku nie powiedziałeś mi o jego śmierci, ty imitacjo poczwarki! Nie ufasz mi? Rozumiem, że tak marna istota, jak ty, może się mnie bać, ale – gwałtownie cofnął się, wytrzeszczając oczy. Mustang przemieścił się szybko, znajdując się tuż przy nim. – Co robisz?
- Chyba wszystko ma swoje granice, a ja już wystarczająco nasłuchałem się opinii na swój temat. Nie powiedziałem ci, bo wiem, jaki jesteś. Jeszcze byś coś spieprzył i wygadał, a tak podpułkownik Maria Rosse ma się dobrze. Jakoś musiałem upozorować jej śmierć.
- Czyli wiedziałeś, że to nie ona jest winna? Że podejrzenia dotyczące napadu na Hughesa w jej wykonaniu, są niesłuszne?
- Oczywiście. Za kogo mnie masz? – puścił ramię chłopca, które do tej pory trzymał w mocnym uścisku, ponownie rozsiadając się w fotelu. – To jest coś głębszego i muszę się dowiedzieć, kto w armii pociąga za sznurki.
- Rozumiem. – blondyn przyznał mu rację. Po chwili jego oczy nabrały matowego połysku.
Roy drgnął, wpatrując się w niego. Nagle przymknął oczy.
- Wybacz, że nie powiedziałem ci o Hughesie. Po prostu...
- Potraktowałeś mnie jak dziecko. – wyszeptał. Był zły na siebie, że ciągle patrzyli na niego przez pryzmat szczerej niewinności i potrzeby opiekowania się nim. Zdążył się do tego już przyzwyczaić, jednak nie oznaczało to, że rozdrapywana, drażniąca blizna, tak szybko się zasklepi.
- Nie obwiniaj się. – usłyszał melodyjny głos. Zerknął na bruneta, nadymając policzki. – Lepiej się rozbierz.
Szczęka złotookiego powędrowała na ziemię.
- Roy, ja nie chcę. Przecież to...
- Ciii...chcę ci się zrekompensować.
- Hentai. – burknął.
- Nic z tych rzeczy. Jesteś brudny, rozczochrany i wlazłeś na mój dywan, w tych uwalonych buciorach. – Roy skrzyżował ręce na piersi, przygotowując się na niezłe przedstawienie.
- Umyję się w jakimś hotelu. Ty jeszcze mógłbyś nagrać to, jak się kąpię i wykorzystać w celach handlowych.
Czarne oczy zwęziły się, a psotne iskierki wirowały w źrenicach.
- Wiesz, że to nie jest głupi pomysł? – widząc jednoznaczną minę blondyna, westchnął ugodowo. – Na razie wyskakuj z ciuchów. Nie mam zamiaru po tobie sprzątać.
- Myślał by kto, że jesteś takim czyściochem! – warknął na niego chłopiec. – Skoro mnie tu nie chcesz, to już sobie idę.
- Dobrze, kotku. Ah no tak. Kotki lubią mleko, a ty nie. One są ładne i duże, a ty mały dzieciak i – nie dokończył, patrząc na mierzące go, złote tęczówki, znajdujące się dziesięć centymetrów od niego. Słodki ciężar spoczywał na jego udach, a jemu jakoś nie chciało się go strącać. Zaoponował dopiero wtedy, gdy ręce Eda zaczęły odpinać guziki jego białej koszuli.
- Traktuj mnie wreszcie jak mężczyznę. – wyrzucił mu blondyn, desperacko ściągając materiał, z jego barków. – Już! Teraz! – krzyczał, pozbywając się i swojego odzienia. – Proszę. – dodał dużo ciszej, opuszczając powieki, by nie ukazały Mustangowi wstydliwych łez. Dźwignął je dopiero wtedy, gdy poczuł na plecach dłonie, dociskające go do klatki piersiowej bruneta.
- Zawsze myślę o tobie, jak o mężczyźnie, Ed san. – rękoma zjeżdżając na biodra chłopca... – Dlatego uważam, że – przybliżył się do niego, siadając na końcu fotela... – powinieneś jak najszybciej – prawą dłonią dotknął jego mostka – zacząć zbierać swoje brudne ciuchy i moją koszulę oraz przenieść je do pralni. – dodał na koniec, spychając go na podłogę, razem ze swą białą bluzką.
Blondyn patrzył na niego zawzięcie, mrużąc oczy.
- Fullmetal przestań, bo jeszcze jestem gotów pomyśleć, że chcesz się ze mną zabawić. Ten twój wzrok wręcz mnie pożera. – zadrwił mężczyzna. Po chwili jego oczy spotkały się z plamami błota na miękkim dywanie.– Będziesz własnoręcznie go mył, choćbyś miał użyć do tego swojego języka. – syknął.
A więc to tak Roy sobie pogrywa. Zobaczymy kto będzie zwycięzcą tego pojedynku.
- Aż tak ci zależy na głupim kawałku szmaty? To masz! MASZ! – wrzasnął, pozbywając się ubrań. – Tego chciałeś? Proszę! W ramach rekompensaty mam ci się oddać? – jedynie bokserki delikatnie spoczywały na jego ciele.
Czarne tęczówki śmiało badały każdy milimetr skóry Edwarda. Na ustach, z kolei wykwitł nikły uśmiech.
- Czego się szczerzysz? Ah no tak. Ja nabrudziłem, więc muszę posprzątać. Mam złożyć ten zakichany dywan i odstawić go do pralni, razem z twoim łachem, bo wystarczył mój dotyk, który jest odrażający, aby na jaśnie pana sprowadzić trąd. – chłopiec odwrócił się, nabierając głośno powietrze. – Teraz pewnie myślisz, że powiem coś w stylu: „Myślałem, że jesteś inny, mój ty wzorze wszelkich cnót” i...dobrze kalkulujesz. – załamał się.
- Jesteś ckliwy, a co do twojego striptizu. Chodziło mi o płaszcz i buty, które odcisnąłeś na mojej koszuli, ale jeżeli tak stawiasz sprawę, to nie mogę tego zmarnować, prawda?
Złotooki zachłysnął się, czując oplatające go ramiona. Przegrał. Chociaż...jeszcze spróbuje.
- Zostaw. Przecież jestem brudny. Co by powiedziała podporucznik Hawkeye. – ironizował, chcąc zachować zimną krew.
- Ona wie o tym, jak na ciebie reaguję. – Roy przygryz łsubtelnie obrzeże ucha Eda, który ściśle przylegał do jego nagiego torsu.
- Co? Jak rea – zamarł w pól słowa, doświadczając na swych pośladkach mocnych, wręcz twardych dowodów na to, jak bardzo działa na Mustanga. – A-Ale. – zająknął się.
- Shh. – brunet uciszył go, odwracając do siebie przodem. Widząc jednak zmęczenie na twarzy młodszego alchemika, przystopował. – Najpierw idziemy się umyć.
Nie czekając na jakikolwiek odzew, wyciągnął go z salonu i wsuwając się z nim do łazienki, zamknął drzwi.
- No, maleńki. Po prysznic. Raz, raz. – dyrygował.
Erlik skrzywił się. Mustang widząc to, prychnął pogardliwie. Mając w nosie to, co teraz zrobi blondyn, przewiesił go sobie przez ramię i razem z nim wszedł do kabiny, od razu odkręcając kurek z ciepłą wodą.
- Zamoczyłem sobie spodnie. – mruknął. Jego twarz rozświetliła się od nagłego pomysłu, co w oczach i rozumowaniu Eda, znaczyło katastrofę.
Brunet odpiął zamek czarnych jeansów, pozwalając by materiał zsunął mu się z nóg. Schylił się, wyrzucając zbędny ciuch poza prysznic, zamykając go. Gdy się odwrócił, ujrzał utkwione w siebie, zszokowane spojrzenie. Prawdą było, iż mężczyzna nie nosił na sobie bielizny, bo i po co? Nie znasz dnia, ani godziny, więc, z jakiej racji ma sobie utrudniać życie jakimiś bokserkami czy inną tego typu, „ozdobą”, jak uważał. Po chwili uśmiechnął się kusząco.
Ed widząc pewną siebie minę pułkownika, uciekł wzrokiem, nabierając rumieńców. Był zły, że tak reagował.
- Co się dzieje, skarbie. Czyżbyś nigdy nie widział nagiego mężczyzny? – przygryzł wargę, podchodząc do niego. – Bo ja nie miałem przyjemności obejrzeć ciebie. – z końcem wypowiadania tych słów, ściągnął z nastolatka bokserki, z ulgą stwierdzając jeden, istotny fakt. – Dobrze, że oprócz ręki i nogi, nie zabrano ci jeszcze tak ważnej...części ciała. – oblizał się łakomie, na dumnie prezentującą się męskość złotookiego. – Swoją drogą, gdy się myjesz, to woda nie powoduje rdzewienia? – zainteresował się.
- Nie. Przyjaciółka robiła mi te protezy. Są odporne. – burknął.
- Ooo. Ciekawe. Może umyć ci plecki? Po twym ciele widać, że sztuczna ręka nie jest zbyt delikatna. – zerknął na zadrapania. Spodziewając się fuknięcia, zamarł, dostrzegając delikatne skinięcie głową. Spłoszone spojrzenia tym bardziej mu nie pomagały, ale sam wyszedł z inicjatywą. Nie przystoi mu teraz wycofać się z podkulonym ogonem. Nie mając wyboru, wziął do ręki figowy płyn i wyciskając niewielką ilość, odłożył butelkę. Delikatnie nałożył pieniące się mydło i zaczął rozprowadzać je, po barkach chłopca. Wyczuwał oryginalny zapach blondyna i zaczął żałować, że będzie on teraz przyćmiony. Jak wiele się mylił. Gdy jego dłonie niespodziewanie znalazły się na klatce piersiowej złotookiego, Roy wetknął nos, w jego szyję. – Cudownie pachniesz, Ed. – musnął wargami, dolną szczękę alchemika. – Egzotycznie. Do tego masz tak aksamitną skórę. – szepnął mu do ucha, łaskocząc je policzkiem. Nagle chrząknął, hamując swe wilcze zapędy. – Masz ochotę wrzucić coś na ząb? Bo ja tak.
- Roy... – dziwnie ochrypnięty głos, zatrzymał go od zamiaru wyjścia z kabiny. – Skoro zmokłeś i nie możesz wytwarzać ognia, to czemu mnie jest tak gorąco, jakbym płonął? – zapytał, patrząc na niego przymkniętymi, zamglonymi oczyma.
Mężczyzna uśmiechnął się tylko i szybko wykonując kąpiel, wziął go w ramiona, wychodząc z łazienki.
- Mieliśmy iść do kuchni, a nie tutaj. – mruknął blondyn, patrząc na sypialnię pułkownika, do której został przyprowadzony.
Niestety brunet nie chciał mu nic powiedzieć. Zamiast tego, położył go na łóżku. Ulokował go tak, aby siedział na kołdrze, dłońmi podpierając się z tyłu, a nogi spuszczając na podłogę.
- Co ty...ahh…a..aa...
Mustang klęknął między nogami Erlika, rozszerzając je. Jedną ręką złapał męskość chłopca, nakierowując ją na swoje usta, a drugą wsunął pod jego pośladki. To, że się nie wytarli, pomagało czarnookiemu w sprawnym odnalezieniu otworka Eda, aby zacząć go drażnić palcami. Po chwili ciepłe wnętrze ust, z radością przyjęło pobudzoną erekcję. Blondyn wygiął się, zacieśniając ręce na kołdrze,
- Roy...Roy, mocniej. – jęknął. Z niezadowoleniem dostrzegł naganne spojrzenie smolistych oczu. – Proszę.
Wkrótce głębokie przyjmowanie jego skarbu, zamieniło się w leniwe lizanie.
- Roy...nie szczyp się ze mną. – usta Mustanga zacieśniły się na członku chłopca, wywołując niemy krzyk, wiążący się w krtani, szerokie otwarcie oczu i wygięcie się w łuk. W tym samym momencie brunet poczuł lekko kwaśny smak, tchnący swoistym zapachem złotookiego.
Nagle wszystko stało się jasne.
Brunet pragnął nie ciała, lecz duszy...samej osoby Edwarda Erlika.
- Jak ja cię kocham. – szepnął w pełni świadomie, co na jego standardy było niezwykłym wyczynem. Czyżby ten chłopiec był w stanie zmienić wyrafinowanego drania, w życzliwą istotę? – Dlatego wybacz. – dokończył, o zgrozo, swoją myśl, przewracając nastolatka na brzuch. Ujął w dłoń jedną z poduszek, podkładając ją w miejscu podbrzusza blondyna. Rozszerzył mu nogi i klękając na jedno kolano, wszedł w niego. Aby zapobiec nadmiernemu bólowi, szybko docisnął swą męskość do końca. Zważywszy na to, jak ciasny musiał być Fullmetal, należy bić brawa czarnookiemu, za tak gładkie przedostanie się do środka.
Zęby Erlika, zakleszczyły się na prześcieradle. Sam tego chciał. Sam prowokował. Przecież nie cofnie się, ze względu na Ból, który był nieodłącznym kompanem Rozkoszy. Powoli jego ciało przyzwyczajało się, chłonąc całkowicie swego towarzysza.
- Szybciej. – Ed wypiął bioderka do tyłu, pragnąc dotyku w tym jednym, czułym punkcie, które Roy zdążył podrażnić, zwanym prostatą. – Głębiej. – gra się skończyła. Teraz była szczera prawda i namacalne uczucia, przelane na pieszczoty.
Mustang tak ustawił chłopca, a raczej jego skarb, aby ocierał się o poduszkę, doprowadzając do spełnienia, co miało wkrótce nastąpić.
Dłonie mężczyzny więziły boki chłopca, czasami jakby rzeźbiąc wciętą talię, jednocześnie bardziej się dociskając i zagłębiając. W takich momentach Ed szalał, czując rozchodzące się w nim mrowienie. Mimo to, jemu ciągle było mało. Niczym wygłodniały szczeniak, domagał się większej częstotliwości pchnięć.
Roy prychnął na tyle, na ile pozwalało mu zmęczenie, zmieszane z podnieceniem. Wysunął się z Erlika, podciągając swe ciało wyżej, tak, że przylegał do pleców blondyna, nogi umieszczając za jego pośladkami. Edward przysiadł na stopach, wypinając się. Wkrótce znów poczuł lekki ból, powodowany ponowną penetracją. Zakwilił z tego powodu, zaciskając powieki i pięści, które schował pod klatką piersiową.
Mustang sięgnął po jego nadgarstki, wyciągając je. Przesunął rękoma, od łokcia, po przeguby blondyna, kładąc je na dłoniach i splatając z nim palce.
- Trzymaj się. – szepnął, narzucając mordercze tempo.
Długo nie zwalniał, sycąc się krzykami młodego alchemika, tworzącymi się w jedno słowo. Jego imię.
Przepłynęła przez niego fala ciepła i poczuł, jak coś z niego uchodzi, ubywa. Wkrótce po tym, westchnął, opadając na spocone i drżące mięśnie pleców blondyna. Wyswobadzając z uścisku ręce chłopca, odwrócił go na wznak, uprzednio z niego wychodząc. Drugi raz tego wieczora, wnętrze jego ust zetknęło się z pulsującym członkiem, doprowadzając Eda do szczytu przyjemności. I znów chłopiec wygiął się, chwilę później opadając na chłodną kołdrę. Roy położył się obok, a drobne ciało od razu przylgnęło do niego. Co z tego, że było mu gorąco? Po prostu potrzebował ciepła, ale nie tego, od którego człowiek się poci. Chciał tego...bardziej duchowego.
- Podobało ci się? – zapytał Erlik, chcąc odwrócić uwagę bruneta, od swego dotyku.
- To była najlepsza gra wstępna. Jest remis. Oboje wykonaliśmy całkiem niezłą scenkę. Wyprzedzając woje pytanie, odnośnie mojego „wrzucania na ząb”. Przecież miałem twoje mleczko i na języku i w gardle, i na zębach, a teraz nawet w żołądku. – zachichotał. – Wiesz co? – dodał nagle. Zazwyczaj po szybkim numerku zasypiał, tak jakby nie chciał pamiętać tego, co się wcześniej stało. – Wiesz, czemu nie powiedziałem ci o śmierci Hughesa? – nie oczekiwał odpowiedzi. – Bo nie chciałem, byś bardziej cierpiał, albo, co gorsza, w coś się wplątał. Co prawda, kiedyś i tak byś się dowiedział, ale chciałem to odwlec. A czemu nie poinformowałem cię o pani podporucznik? Jakbym do zrobił, to i tak chciałbyś się, co do tego upewnić, szukając jej. Dlatego od razu pokierowałem cię na tamtą pustynię, gdzie ukryłem Marię Rosse. – policzki złotookiego pokrył rumieniec zawstydzenia. Rozszyfrował go. – I kto tu komu nie ufa? – przesylabował. – Ale... – brunet zawiesił głos, bawiąc się jasnymi kosmykami włosów. – jest jeszcze coś. Zawsze zabierałem cię do hotelu, a teraz trafiłeś do mojego domu.
Ed zadrżał.
- Przepraszam. Tak się przejąłem panią podporucznik, że zapomniałem, iż nie wolno mi się z tobą spotykać tutaj i...
- Cicho. – zaoponował. – Poinformowano mnie, iż wracasz z powrotem, więc przekazałem sekretarce, że, gdy będzie o mnie pytał pyskaty blondyn, to ma mu podać mój adres.
- Dlaczego? – Ed jakoś nie był w stanie uwierzyć, że mężczyzna zrobił to...dla niego.
- Chcesz tu zostać? – zapytał nieoczekiwanie.
- Mogę? – złoto zetknęło się z czernią.
- Ech, oczywiście. Nie po to odgrywałem tą całą szopkę sprowadzenia ciebie, do mojego domu. Przecież wiesz, że nigdy nie umiem wyrazić swoich emocji, dlatego okazuję je w czynach, ale...
- Wiedziałem. – nastolatek spuścił głowę.
- Pozwól mi dokończyć. – brunet fuknął na niego. – Już nigdy go nie opuścisz...mego serca. – Ed otworzył usta. – Zrozumiałem, że do tej pory raniłem cię i nie zaprzeczaj. Traktowałem się jak chłopca do rżnięcia. Dobra zabawa, jak mi się zachce i tyle.
- Byłeś delikatny. – zauważył niepewnie.
- No i? To nic nie zmienia. Gdy twe oczy, pełne tego, co i w moich teraz znajdziesz, patrzyły na mnie, pojąłem, że robisz to z czystej miłości, bo czy osoba obca osiągałaby spełnienie z okrzykiem mego imienia, na ustach? Może i tak, ale na pewno nie byłoby to przesiąknięte wyznaniem dozgonnej wierności, a ja...mimo, że jestem chłodny i nieprzystępny wiem, że tobie mogę pozwolić zbliżyć się do siebie. Obecnie jesteś jak najbardziej mi bliski i nie chcę tego zmieniać, bo nareszcie jestem pewien, że wiele dla mnie znaczysz. Nie obchodzą mnie inni. Ja...gdy nie pozwoliłem, by Scar zrobił ci krzywdę, już wtedy do mnie dotarło. Nawet nie wiesz, jak mocno czułem wewnętrznie, że tracę coś bardzo cennego. Ciebie. Twój wzrok, zrezygnowany, smutny. Nie mogłem zareagować inaczej, jak ci pomóc i od tamtej pory chronić przez wszystkimi, którzy za tobą podążają, którzy nie są ci przychylni. Zapytaj Hawkeye, co robiłem, gdy ty zabawiałeś na tamtym pustkowiu. – spojrzał w sufit. – Kocham Cię, kot... – dalsza część została zagłuszona słonym pocałunkiem. Gdy owy smak, przez który przebijały się cytryny, zniknął, Roy przygarnął chłopca, powtarzającego w kółko „Ai shiteru” – Ale i tak musisz wyprać ten dywan. – odpowiedziało mu ciche fuknięcie. – Nastroszony kocur. Mój kocur. – zaakcentował.

Ranek przyniósł zapach kawy, odgłos śmiechu, subtelny dotyk, smak cytryn wymieszanych z truskawkami i dwie sztabki złota, odbijające się w czerni nocy.

KONIEC
Akemi (12:26)

4 komentarze:

  1. Kooooochaaanieeeee ! To było Świetne! Dziękuję! I wiesz co? Napiszę ci tą drugą część ;3 zmotywowałaś mnie ;p Jeszcze raz dziękuję... opo naprawdę było... ;3 I to wyznanie Mustanaga Ach! Cudo! W ogóle fajnie piszesz ;p Do nastęnego xD Fukatoi ;*

    gaara_desert@buziaczek.pl, 2009-08-19 13:20
    -----------------------------

    ehh.. nie widziałam FMA.. wiec tam niebardzo się orientuje w fabule... ale fajne^^
    ehh ;) neiwiem co moge jeszcze napisać...

    ~Ako, 2009-08-19 13:25
    -----------------------------

    niezłe. ale i tak wolę YGO od FMA

    ~Vergithia, 2009-08-19 13:32
    -----------------------------

    No to pora zacząć komentować jak już się doszło po przeczytaniu tej notki. Doskonale wiesz (a może i nie wiesz to Ci powiem) ze Twoja twórczość mnie rozbraja. Powiem szczerze ze oprócz kilku odcinków i jednego komiksu jakoś niespecjalnie interesowałam się FMA. A był jeszcze film ;D. Zadko tez, gdy czytałam opowiadania moich przyjaciół z ta para, wzbudzało to u mnie jakikolwiek dreszczyk emocji. U Ciebie tak się zdarzyło no ale koniec tego słodzenia (powiem tylko ze mowa Roy'a z tym dywanem mnie rozwaliła :D). Czekam na następną notkę :* Całuski

    ~Feniks, 2009-08-19 13:39
    -----------------------------

    CACY *__*

    I nie mam juz co napisać bo to jedno słowo wyraża moje wszelkie emocje xDD

    ~Oluś~.~, 2009-08-19 14:16
    -----------------------------

    A! apomniałam w tamtym komentarzu dodać, że mam no... całkiem dużo tych fotów co ci się na wilku podobały, tylko je poszukać bym musiała ;p Fukatoi

    gaara_desert@buziaczek.pl, 2009-08-19 14:22
    -----------------------------

    Ajj... skomentuję jutro. Masz tu komentarza w bonusie :D
    I nie próbuj dodawać do jutra nowej notki, bo ukatrupię!

    ~Margo, 2009-08-19 15:12
    -----------------------------

    Miły One Shot, ale tego przysłowiowego One Shota niezupełnie przypomina. Tak mi się wydaje, że zabrakło tutaj trochę "mądrości życiowych" nieodłącznych jednoczęściówkom. Z Full Metala zapamiętałam właśnie tylko Eda i Roya, dlatego trudno mi rozeznać, co się dzieje i kto w co, włożył ręce. Po raz kolejny powtórzę się - dużo dialogów, za mało opisów. Może to twój osobisty styl jest taki, ale i tak zachęcam cię do pisania dłuższych opisów, rozważań, myśli bohatera, czy osób pobocznych. To tyle ode mnie ^^
    Pozdrawiam.

    roma.margo@amorki.pl, 2009-08-20 16:22
    -----------------------------

    Prawdź pocztę ;P po co ja to piszę? A bo mi się nudzi ]xD Fukatoi

    gaara_desert@buziaczek.pl, 2009-08-19 15:53
    -----------------------------

    Tam miało być sprwadź... ale ze mnie gapa xD

    gaara_desert@buziaczek.pl, 2009-08-19 15:53
    -----------------------------

    wooo *___* to taki romantyczne 8D' ale i tak wolę strasznych gwałcicieli seme i wkurzających małych ukesiów *brecht* . (.____. załóżmy klub dziewczyn, które chcą być facetami XDDDDD)
    weee T-T A mi się Squalo śnił i mnie siostra obudziła ==' *wnerw*
    ja jeszcze z łóżka nie spadłam nigdy. znaczy jak spałam 8D'. bo jak nie spałam, to dużo razy XDD.

    pozwolę sobie dodać Cię do linków, mogę, ne? <3. ^___^ [litll-kat]

    EmilyStrange, 2009-08-19 17:59
    -----------------------------

    Jaka liczba wejść ;3 - 2007 - heh, wtedy poznałam chyba Naruto - anime xD Ale wiesz Akemi.. Wejść na bloga oO"" mheee xD
    Zaraz poczytam coś ty tutaj napisała wspaniałego ;333 A tymczasem zapraszam na nową notkę.
    http://polaczeni-przez-los.blog.onet.pl

    yaoixgrelka@poczta.onet.pl, 2009-08-19 18:21
    ------------

    OdpowiedzUsuń
  2. -----------------

    "... i dwie sztabki złota odbijające się w czerni nocy..." To było boskie.! Super porównanie, idealne.! Normalnie aż no nie mogę.... Ty to wiesz jak Grelce dogodzić.! Przecie mnie tu zalewały fale gorąca xD, które mam tylko przy dobrze napisanych pieszczotach *__. Tak, Akemi ty wiesz co my lubimy najbardziej xD Ale wiesz co? ;> Mogłaś się troszkę bardziej zapędzić z rozdzialikiem, hehe ; p Co by tu jeszcze. Po prostu nic.! Wiem, że nie lubisz takich komentarzy, ale nie mam nic do powiedzenia. Po prostu mnie zatkało. strasznie mi się podobało. ( rym xD).
    A ten... Ta, nigdy Naru nie polubi i pokocha Sasu, taaa. tak się mówi ; P A ten ... Mogę tylko zdradzić, że książe będzie trochę od nich starszy, ale nie przekroczy 18 xD I to wszystko, dowiesz się tego z opowiadania ;3 Chociaż czekaj o.O To będzie dopiero w styczniu? xD jak dobrze pójdzie ;3 Więc ci zdradzę - niech stracę xD - że będzie miał 16 lat ;33 A temat z zazdrością... Dobrze węszysz, ale nie do końca; )

    yaoixgrelka@poczta.onet.pl, 2009-08-19 19:23
    -----------------------------

    Ohayo^^
    Jesteś wspaniała! Jak ja uwielbiam ta parkę, Ed jest przesłodki, a Roy zawsze pełen rezerwy, ale na szczęście w końcu sie połączyli ... cudo!!!
    Czekam na dalsze tak miłe niespodzianki...
    Pozdrawiam

    ~Aiko-chan, 2009-08-19 19:48
    -----------------------------

    To jest świetne!!! Uwielbiam tą parkę!! Jest taka KAAAWWWAIIIII!!!!

    ~Amber, 2009-08-19 19:49
    -----------------------------

    O matko polko, co tu się dzieje XD
    Właśnie wróciłam... bójcie się mnie ^^
    Obwieszczam, iż przeczytałam wszystkie zaległe notki, włączając tą. Najpierw o poprzednich, bardzo mi się podobały, a śmiałam się przez cały czas, do momentu w którym doszło do zakrztuszenia i część moich płynów znalazła się na powieszchni ściany xD Co ten Kiba wyprawia z "tą jedyną" *w*. I ojczulek w końcu zmiękł. Tym rumem, to mnie rozwliłaś. Ale wiesz, jak tak patrzę na naszych bohaterów to są to niezłe ciacha *w*
    Planowałam skomentować każdą notkę, ale mam jeszcze tyle innych blogów, cała masa ( plus nie yaoi ze starego bloga)
    A teraz do tej notki O.O To było bossssssskie! Nie ma to jak dawka yaoica :D No, no. Jaki z Roya czyścioszek xD Podobała mi się nocia!
    Niestety tam nie miałam dostępu do netu, no chyba, że kafejka, ale tam każdy mi łep w tyka i się lampi, jakie to ja strony odwiedzam, więc odpada. No ale ważne że wróciłam...Bójcie się mnie! xD
    Ah, poszło o miejsce. Bo ja chciałam jechać do innego miasta i tata chciał do innego, z tym że on chciał do tego samego co zawsze xD
    Aaa zdobyłam, zdobyłam nieco doświadczenia *rozmarzona" xD
    Ale się rozpisałam ^^ Buźka :****


    ~Chieko, 2009-08-20 09:45
    -----------------------------

    Na komentarz odpiszę obiecuję, muszę go jeszcze przeczytać.! ; O Ale na razie mama chce coś na komputerze zobaczyć xD Więc ja cię pragnę tylko zaprosić na nowy rozdział na Szkolne Życie ;333 Trochę krótki, ale następny będzie o wiele dłuższy! ^^

    yaoixgrelka@poczta.onet.pl, 2009-08-20 09:50
    -----------------------------

    OdpowiedzUsuń
  3. Shuunaka-Yaoi.blog.onet.pl --> News. x]]

    Shuunaka_Yaoi, 2009-08-20 13:16
    -----------------------------

    Akemi, moje ty kochanie. ;) To jest cudowne. xDD Świetnie napisane... A te dialogi.. x] Cudo.! A sam opis Sama-Wiesz-Czego był zaje-bisty.! xDD No, no brak mi słów normalnie.! xD To było świetne.

    Ps. Kiedy będą kolejną notki Gdyby Ogień był wodą.?

    Shuunaka_Yaoi, 2009-08-20 13:57
    -----------------------------

    Zapraszam na new rozdział :
    http://chekkumeito-yaoi.blog.onet.pl/
    Pozdrawiam ^_^

    ~Chieko, 2009-08-20 15:40
    -----------------------------

    Oo zdolna jesteś XDD'. ale to słabi chyba byli ^____^.
    *brecht* a kto ich nie woli? XDDD
    a w ogóle, to kiedyś na blogu zamieściłam opowiadanie yaoi, oneshota, mogę ci link wysłać. jak znajdę XD''.

    wooo *______* gwaaauuut 8DDDDDDDDD !

    EmilyStrange, 2009-08-20 16:02
    -----------------------------

    Nooo ! W końcu w domciu jestem xd
    I w końcu można dłuugo przed kompem siedzieć !
    Haha ! I przeczytałam już wszystkie zaległe notki i ... stwierdzam że zaczynam lubić tatuśka tego idiotę ^^ Mam nadzieję że może kiedyś znajdzie tego chłopaka którego kocha *^^*

    ~Łapa, 2009-08-20 19:09
    -----------------------------

    U mnie new!

    amberliquric@vp.pl, 2009-08-20 19:53
    -----------------------------

    Wysłałam ci komentarz na pocztę, bo się tutaj dodać nie chciał -.-.

    yaoixgrelka@poczta.onet.pl, 2009-08-20 21:44
    -----------------------------

    Gomen że dopiero teraz komentuje ale mam mało czasu. Co tu napisać hmm, oneshot wyszedł ci cudnie. Nie stać mnie na lepszego komentarza, gdy dziecko którym się opiekuje wyje mi nad uchem.

    ~Pani_Ciemności_Yuuki, 2009-08-21 10:00
    -----------------------------

    Yasashima to było chyba najlepsze Ed & Roy jakie w swoim marnym życiu przeczytałam! Nigdy tego nie zapomnę, kurde dałaś mi teraz tą notką takiego powera, że chyba zaraz napisze wszystkie zamówienia jakie dostałam xD

    ~Lilian, 2009-09-06 02:18

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    świetnie to jak kluczyli i ta ich gra...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń